Dzień 1 29.06.2019Wyruszamy właściwie jeszcze w nocy. Mamy do przejechania 850 kilometrów, a nie chcemy uznać tego dnia za całkowicie stracony.
Zjeżdżamy na południe krajową jedynką, potem przez Śląsk i Zaaakopiaaankęę

. Serce bije mi mocniej, nie tylko dlatego, że stoimy w korku, ale też dlatego, że z daleka widzę zarys gór

.
Trochę czasu w tym korku straciliśmy, ale w porze obiadowej jesteśmy już w Nowym Targu. Już wcześniej upatrzyłam sobie na mapie bar Rumcajs, który ma własny parking. Niestety trzeba trochę postać w kolejce, ale obiad jest bardzo dobry a porcje wielkie. Dla nas wystarczyły dwa obiady plus frytki, które już ciężko było wcisnąć

.
Bar mieści się na parterze tego domu.
Nowy Targ jest według mnie ładną miejscowością.
Tuż przed granicą przychodzi sms od właścicielki naszej kwatery wakacyjnej. Prosi, żebyśmy dali znać, gdy zostanie nam godzina drogi. Erica mieszka na co dzień w Pradze więc musi dać znać swojej mamie, żeby przyjechała na miejsce i przekazała nam klucze. Od razu odpisuję więc, że za godzinę z kawałkiem powinniśmy już być u celu. Tymczasem po przejechaniu granicy

...ja już bym chętnie tu została…
To najprawdopodobniej Tatry Bielskie.
Po drodze uchwyciłam jeszcze kościół ewangelicki w Kieżmarku
i chyba Spiski Czwartek z daleka .
W końcu osiągamy Nową Wieś Spiską. Nasze lokum mieści się w bloku – podkreślam, że mnie ani mojej rodzinie to w ogóle nie przeszkadza

. Jest bardzo blisko do ZOO i do centrum handlowego. No dobrze, prywatny parking jest za szlabanem, ale jakoś udaje nam się z kimś załapać i wjeżdżamy. I.. nikt na nas nie czeka

. Piszę smsa i dalej nic

. Hmm...W końcu mój mąż dzwoni. Okazuje się, że moje smsy nie dochodzą

. Brawo sieć na „p” kolor fioletowy...albo mój telefon, już sama nie wiem

. W każdym razie za chwilę przybywa sympatyczna mama Eriki, daje klucze, po słowacku przekazuje nam niezbędne informacje i prosi, żebyśmy się nie gniewali, na co my po polsku że nic się nie stało i wszystko w porządku

. I to całe formalności. Klucz mamy na koniec wrzucić do skrzynki, no i super. Mieszkanie okazuje się bardzo zadbane i przytulne i wydaje się, że Erika mieszka tu gdy przyjeżdża do rodziców, bo są tu jej zdjęcia, pamiątki, śliczne kubeczki do kawy i...szafki pełne butów

.
Na nasze rzeczy też oczywiście jest miejsce. Możemy się rozpakować,a potem miło spędzić nadchodzący wieczór. Zamierzamy zwiedzić dziś Lewoczę. Jest to dobry wybór, ale już następnego dnia okaże się, że akurat dziś mogliśmy wybrać lepiej

. Już niedługo okaże się dlaczego.