Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewolucji

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 23.11.2020 23:35

Kapitańska Baba napisał(a):
Chyba jeszcze przed końcem naszej wachty dopływamy w końcu do lądu – cumujemy w helskim porcie po zewnętrznej stronie falochronu.

Przy podejściu zadaniem naszej trzeciej wachty jest praca na odbijaczach na całej długości pokładu.

Odbijacze są wielkie i ciężkie, szyszunie uplecione z liny konopnej.

Zwykłe bańki jak w Cro nie wytrzymałyby obciążeń.

Jak się okaże nie było to dobrze wybrane miejsce – ale nie my przecież o tym decydowaliśmy.

Zawisza przy brzegu był przeraźliwie miotany falami i uderzał o falochron.

Nie dało się pod spodem spokojnie odpocząć czy spać.

Wiedzieliśmy że czeka nas bardzo ciężka noc.

Cześć załogi – w tym mój mąż idą do jakiejś knajpy.

Ja zostaję na pokładzie.

Czuję się wykończona po dzisiejszym dniu, jest mi bardzo zimno – nie mam siły nigdzie się ruszyć.

Noc była bardzo rwana – statkiem tak bardzo szarpało że budziło nas dziesiątki razy.



Obrazek

W rzeczywistości to nie jest falochron, tylko zwykły pirs wybudowany wewnątrz basenu portowego, który faktycznie ma za zadanie osłonić dalszą część tego basenu.
W czasach gdy ja tam żeglowałem, to jeszcze tego pirsu nie było i przy południowym wietrze fala wchodząca przez główki portu wpadała do zaznaczonego przeze mnie zakątka basenu (gdzie było wyznaczone miejsce do cumowania dla jachtów) i tam odbijając się od nabrzeży oraz krzyżując, urządzała kotłujące się wodne piekło.

Port w Helu 2.jpg


Stanąłem tak kiedyś w podobnych warunkach niewielkim jachtem, ale nie dało się wytrzymać: raz dziób był 2 metry wyżej niż rufa, a za chwilę odwrotnie. Po godzinie uciekliśmy stamtąd i zacumowaliśmy do burty jakiegoś kutra w głębi portu.
Jak widać na tym zdjęciu:

Obrazek

obecnie ten zakątek basenu jest bardzo ładnie osłonięty przez poprzeczny pirs, przy którym Wy staliście Zawiszą.
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2020 10:25

"gusia-s"]] Jakby wyspy 8O , zupełnie jak nie na Bałtyku ;)


To forum chorwackie więc sama wiesz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Dobrze, że szczęśliwie dobiliśmy do brzegu i nikt nie stracił żołądka :mrgreen:
Pomimo chłodu, rejs niewątpliwie emocjonujący :)


Taaa...nie było szans zmarznąć - głowy działały na pełnych obrotach :mrgreen: Tylko żołądki się zbuntowały :mrgreen:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2020 10:27

"CROberto"]Kuk to kawał chłopa...
Tak jest dobrze .
Nigdy nie należy ufać chudemu kucharzowi - możliwe ,że partaczy przepisy - i nie podjada... :mrgreen:


Ej, podjadam :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Ten wasz ,to jeszcze miłosierny...
Ja bym Wam nazajutrz, po hołdach -ziemniaczki gotowną marchewką z groszkiem polał... :mrgreen:


Tych kurczaków to ja Mu nie wybaczę :roll:

Dzięki za przygodę 8) i bałtycką przestrogę :oczko_usmiech:



Starałam się zachęcić a nie przestraszyć :smo:
Zależało mi tez aby pokazać że zeglarstwo to nie tylko wylegiwanie sie na pokładzie w pełnym słońcu i delikatnym wiaterku. Prawdziwi żeglarze nie gardzą też listopadowym Bałtykiem :hearts:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2020 10:32

"Chris_M"]
W rzeczywistości to nie jest falochron, tylko zwykły pirs wybudowany wewnątrz basenu portowego, który faktycznie ma za zadanie osłonić dalszą część tego basenu.


Niestety niewiele pamiętam - tam na Helu zmęczenie wzięło nade mna górę :oops:

W czasach gdy ja tam żeglowałem, to jeszcze tego pirsu nie było i przy południowym wietrze fala wchodząca przez główki portu wpadała do zaznaczonego przeze mnie zakątka basenu (gdzie było wyznaczone miejsce do cumowania dla jachtów) i tam odbijając się od nabrzeży oraz krzyżując, urządzała kotłujące się wodne piekło.


Nieźle 8O Całe szczęście że wybudowali ten pirs bo stanie w takim kotle nie jest przyjemne ani dla załogi ani dla jachtu :cry:

Stanąłem tak kiedyś w podobnych warunkach niewielkim jachtem, ale nie dało się wytrzymać: raz dziób był 2 metry wyżej niż rufa, a za chwilę odwrotnie. Po godzinie uciekliśmy stamtąd i zacumowaliśmy do burty jakiegoś kutra w głębi portu.


Gdyby Zawiasa zacumowali dalej może dałoby rade cokolwiek w nocy spać :wink:

Jak widać na tym zdjęciu:
obecnie ten zakątek basenu jest bardzo ładnie osłonięty przez poprzeczny pirs, przy którym Wy staliście Zawiszą.


Zapamiętuję - kto wie, może wrócimy kiedyś na Bałtyk :D
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2020 11:09

Idziemy na dworzec PKP.

Tam łapiemy jakiś pociąg do Warszawy.

Wsiadamy do przedziału.

Pociąg jeszcze dobrze nie ruszył jak pożyłam się na podłodze i natychmiast obudziłam się w Warszawie.

106.jpg


107.jpg


108.jpg


Przespałam cała drogę.

Dalej do domu już samochodami – bliscy pomogli nam dostać się do naszych mieszkań.

Koniec przygody.....

Na Zawiszy przepłynęliśmy 170 mil w ciągu 46 godzin.

Było ciężko.

Na pewno listopad to nie czas relaksu na Bałtyku – choć oczywiście mogło być duuuużo gorzej.

Zawisza jest ładnym statkiem ale....... to jednak przerobiony na żaglowiec kuter rybacki i to widać i czuć.

Załoga mieszka w dawnej ładowni, statek nie jest konstrukcyjnie dobrze przygotowany do żeglowania.

Jest straszliwie wrażliwy na fale – trzęsie na nim, nie tnie fali mimo dociążenia żaglami.

Andrzej -mój zaprzyjaźniony Bosman z Zawiasa twierdzi że winę za rzygliwość Zawiszy może ponosić przebalastowanie go – ale to znowu chroni przed wywrotką stępką do góry (podobno kutry z których jeden przerobiono na Zawiszę miały tendencję do takich wywrotek).

Niektórzy mówią że prawdziwe, budowane od podstaw żaglowce są inne.

Jaka jest prawda?

Nie wiemy ale jeszcze się kiedyś o tym przekonamy na własnej skórze.

Jesteśmy po rejsie wykończeni fizycznie.

Mówię że nigdy więcej na żaglowiec.

Zawisza dał mi w kość.

Ale czy żałuję?

Absolutnie nie.

Żałowałabym gdybym nie pojechała.

Warto próbować nawet tak ekstremalnych przygód.

Szkoda że nie udało nam się zrealizować zaplanowanej trasy – rejs miał być do Kłajpedy.

Pogoda popsuła nam szyki i po prostu zrobiliśmy pętlę po morzu.

Najważniejsze jednak, że przeżyliśmy przygodę o jakiej nikt z nas nawet w najskrytszych snach nie marzył.

Było super!!!!!

17.jpg
CROberto
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4909
Dołączył(a): 03.02.2012
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROberto » 24.11.2020 17:21

Możecie być z siebie dumni - to nie była jakaśtampopierdółka ,tylko prawdziwa inicjacja... :boss:
:papa:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 25.11.2020 09:54

CROberto napisał(a):Możecie być z siebie dumni - to nie była jakaśtampopierdółka ,tylko prawdziwa inicjacja... :boss:
:papa:


Jesteśmy :wink: Dziękuję za dobre słowo :hearts:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 25.11.2020 10:17

Kiedy po rejsie na Zawiszy 10 listopada 2004r wróciliśmy do domu byliśmy przekonani, że najbliższy wyjazd dopiero we wrześniu przyszłego roku.

Jakież było nasze zdziwienie gdy okazało się że nasz Yacht Club zorganizował chorwacką majówkę.

I że są wolne miejsca.

I że rejs jest na Bavarii 44 – dokładnie takiej na jaką wpatrywałam się tęsknym wzrokiem w Sukosan na końcu naszego ostatniego rejsu.

To chyba niemożliwe – kolejne marzenie ma się spełnić???

To co, jedziemy?

Oczywiście że tak.

Tym bardziej że mąż postanowił zrobić sobie kolejny stopień uprawnień żeglarskich a do tego brakowało Mu trochę godzin stażu.

I tak dopisaliśmy się do załogi Bavarii.

Końcówką kwietnia pakujemy się do autokaru i w drogę!

Tym razem inną trasą – po raz pierwszy przez Czechy Austrię i Słowenię.

Nie wiem skąd ta zmiana – ale trasa nam obojętna, przecież jesteśmy wiezieni.

30 kwietnia wysiadamy w Rogoźnicy w marinie Frapa.

Oczywiście już tradycyjnie zajmuję się sztauowaniem jachtu – ktoś musi zapanować nad tym bałaganem.

Nasz jacht to Bavaria 44 o wdzięcznym imieniu Mara.

Zaskakuje nas wielkość tej jednostki – te którymi pływaliśmy do tej pory to maleństwa przy niej.

Tradycyjnie mamy kajutę rufową – jakoś nie wyobrażam sobie spać w innej.

Wieczór jak zawsze spędzamy w marinie ale nie siedzimy zbyt długo.

Raz – ze jesteśmy jednak zmęczeni po podróży.

Dwa – chcemy opuścić Frapę bardzo wczesnym rankiem.

Wychodzimy z mariny chyba już za widna – nie bardzo pamiętam.

Płyniemy w morze.

Pełne morze.

Śniadanie na pokładzie.

A potem zwyczajne jachtowe życie.

Tym razem od pierwszego dnia dużo stoję za sterem.

Oczywiście jeśli nie siedzę w kuchni.

To był ten rejs kiedy po raz pierwszy nasz skiper podzielił nas na dwie wachty – nawigacyjną i gospodarczą.

Taki podział stosujemy wzorując się właśnie na tym przykładzie na naszych rejsach – oczywiście nie tych rodzinnych.

Wyraźny podział pracy pomaga zapanować nad Załogą i eliminuje sytuacje kryzysowe – gdy to jedna osoba ciągle poczuwa się do robienia wszystkiego a innej się nic nie chce.

Tutaj tak się nie da.

Tymczasem płyniemy a tu nagle.....

1.jpg


2.jpg


Skaczą kawałek od nas.

Ale podpływają również blisko, do samego dzioba łódki.

3.jpg


4.jpg


Pierwszy raz w życiu widzimy je tak blisko.

Pamiętam jak stałam na dziobie a one baraszkowały tuż obok.

W pewnej chwili jeden z nich odwrócił głowę w moim kierunku, spojrzał głęboko w oczy, wyskoczył robiąc kółeczko i odpłynął...

Coś wspaniałego...

5.jpg


6.jpg
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 25.11.2020 16:28

Początek nowej Przygody i od razu delfiny :hearts:
Szczęściarze z Was! :D
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 25.11.2020 20:38

maslinka napisał(a):Początek nowej Przygody i od razu delfiny :hearts:
Szczęściarze z Was! :D


:mrgreen: Jak zawsze - delfiny zupełnie przypadkiem :mrgreen: :hearts:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12166
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 26.11.2020 11:35

Pogoda z rana jest zmienna.

Najpierw ładnie wiało, potem trzeba było korzystać z silnika.

Czekała mas długa trasa, skiper nie chciał płynąć tak jak pozwalały warunki.

Goniliśmy do przodu.

Koło południa byliśmy już u celu.

Błękitna Grota na Bisevo.

Oczywiście nie cumujemy bo tu jest za głęboko na kotwicę.

Silnik cały czas pracuje.

Zrzucamy ponton i grupami wpływamy do jaskini.

Znowu boję się tego bączka.

Głęboka woda pode mną sprawia że mam dreszcze.

Ale walczę ze sobą.

6.jpg


Widoki w jaskini piękne.

Choć jesteśmy już ciut za późno – myślę ze godzinę wcześniej byłoby jeszcze lepiej.

7.jpg


8.jpg


9.jpg


Wpłynięcie do jaskini oczywiście nie kosztowało nic, mogliśmy w niej siedzieć ile nam się podoba.

Wszyscy z załogi obejrzeli jaskinię – czas ruszać w dalszą drogę.

Odwiedza nas taki Puchatek.

10.jpg
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 26.11.2020 18:12

Odrazu cieplej ja jadrańskiej wodzie :) a i widoki bardziej urozmaicone, o delfinach nie wspomnę :twisted:
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1454
Dołączył(a): 18.08.2017
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 26.11.2020 21:26

Tak, zdecydowanie przyjemniej się czyta o przygodach na ciepłym morzu. Ale ten bałtycki rejs był również ciekawy. W ogóle fajnie, że tak dużo podróżowaliście. Dla mnie 2004/2005 to był akurat okres pieluch. 8) :P Ale odkąd mała skończyła 2 lata co roku gdzieś (bliżej lub dalej) podróżujemy.
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 26.11.2020 23:21

Kapitańska Baba napisał(a):
Andrzej -mój zaprzyjaźniony Bosman z Zawiasa twierdzi że winę za rzygliwość Zawiszy może ponosić przebalastowanie go – ale to znowu chroni przed wywrotką stępką do góry (podobno kutry z których jeden przerobiono na Zawiszę miały tendencję do takich wywrotek).

"Zawisza" powstał w wyniku przebudowy jednego z całej serii lugrotrawlerów o nazwach ptaków. Dwa spośród nich podczas sztormu wywróciły się na Morzu Północnym, tonąc wraz całą załogą.
To była prawdziwa tragedia, bo załogi pozostałych jednostek były świadkami tego, słyszeli dobiegające z kadłubów stukanie uwięzionych w wywróconych kadłubach załóg, ale nie byli w stanie im w żaden sposób pomóc.
Po tym wydarzeniu wszystkie "ptaszki" zostały wycofane z eksploatacji i chyba zezłomowane, a jeden z nich ("Cietrzew") został przerobiony na żaglowiec dla ZHP.
Natomiast za przebalastowanie "Zawiasa" odpowiada - moim zdaniem - jego późniejsza przebudowa gdy zlikwidowano mu półpokłady, a powiększono nadbudówkę na śródokręciu. Dołożono mnóstwo stali na pokładzie, więc dla równowagi trzeba było zwiększyć ilość balastu, a po całym tym zabiegu "Zawisza" wygląda tak, jakby lada moment miał zatonąć. Przed tą przebudową wyglądał znacznie lepiej.

Ale cieszę się, że my już wracamy na cieplejsze morza :)

PS: Właśnie doczytałem, że tych "ptaszków" łącznie zatonęło pięć, ale w mojej pamięci szczególnie zapisały się te dwa, które zatonęły wraz z całymi załogami.
CROberto
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4909
Dołączył(a): 03.02.2012
Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROberto » 27.11.2020 07:09

Beata, przyznaj się...
Gadasz z tymi delfinami :wink: i wiesz jak je przywołać... :idea:
Wspaniałe powitanie na morzu... :hearts:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewolucji - strona 66
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone