boboo napisał(a):@ mchrob,
nie zapomniałem o zupie rybnej bez wody, ale zajmę się tym po powrocie,
przewiduję koniec lipca

na spokojnie, gdy już się z powrotem zsynchronizuję z domem i pracą

Słowo się rzekło...
Zupa rybna bez wodySkładniki na zdjęciu (nie dawać zwykłych ziemniaków - bardziej chłoną niż oddają)
cukinie, papryki, cebule, słodki ziemniak, pomidorki, pieczarki, czosnek, oliwa, marchewka
Różne ryby i "morskie smakowite śmieci"
(można dać też muszle i kalmary - ja niestety nie mogę)
wszystko rozmrożone i obsuszone, deczko posypane przyprawami
Podsmażamy na oliwie jedną cebulę
i ściągamy brytfankę z "ognia"
kładziemy na to część ryb i "zupowo" pokrojone warzywa
Na to kładziemy resztę ryb i "drugo-daniowo" pokrojone warzywa
Brytfanka powinna być "samouszczelniająca się" - czyli warstwa skroplonej wody między pokrywką i garnkiem powinna "uszczelnić system" (amway, philipiak, amc itp.)
Ładujemy do piekarnika 180-200°C i po trzech-czterech godzinach powinno być gotowe.
po dwóch godzinach wygląda tak:
(zapomniałem o pomarańczy i musiałem ingerować)
W pierwszy dzień jemy "drugie danie" z wierzchu
a zupę
przelewamy do normalnego garnka - będzie na jutro
Do tego własny chlebek macany w dobrej oliwie i... smacznego.
O soli (albo Vegeta) i pieprzu wspominać nie muszę,
dodatkowo dodaję trochę cząbru.
Pomarańcze można zjeść z "drugim daniem" albo rozkawałkować do zupy.
I na drugi dzień... "zdrowotna zbrodnia doskonała": można w pogrzewanej zupie rozpuścić nieco topionego serka śmietankowego.
Smakowo - polepsza

------
Ogólnie można tę zupę porównać do świeżo wyciśniętego soku
To nie "koncentrat z dolewką wody"
