na ZANZI w BARZE można odpocząć

piotrulex napisał(a):

Jer napisał(a):Na ostatnią wycieczkę jedziemy zwiedzać farmę, miasto i wyspę. Ekipa zebrała się niewielka, więc fajnie.

czyli tzw. 3w1
My mieliśmy kierowcę + PL przewodnika i wycieczka dla 5 osób. Koszt 45$ od głowy. Zdradzisz jak to u Was wyglądało? Tzw. rezydent proponował nam to samo za 90$, a grupy kilkunastoosobowe

Żadna tajemnica.
Rezerwacja przez stronę touroperatora to około jak pamiętam 100
Rezydent, który był raczej jako osoba wynajęta przez biuro na miejscu chciał około 80
Ja zamawiałem wycieczki jeszcze w Polsce poprzez stronę Laury i tam było 65, potem ta kwota wzrosła kilka dolarów bo wejście na wyspę podrożało.

Nas, na tej wycieczce było 12 osób.

AgaGy napisał(a):Niezmiennie fajne zdjęcia. Chętnie bym się teleportowała tam, żeby zażyć ciepełka.

Dzięki

wiola2012 napisał(a):

Na zakończenie był pokaz sprawności, oraz degustacja owoców. Przyjęliśmy potężną porcję owocowych słodkości.

Ja to bym się bała, że mi tę gąsienicę przemycą . Niech będzie najładniejsza, nie zjadłabym .
Szkoła jak na ichniejsze warunki pewnie standardowa, za to przed szkołą śliczne dzieciaczki w białych bluzeczkach, fajnie .

Widziałem tylko te podstawowe/średnie szkoły i wygląd ich jest podobny. Co do ubioru. Niby jednakowe mundurki dla poszczególnych klas, ale z bliska sporo dzieci chodzi boso, albo w mocno ubrudzonych ciuchach. Byliśmy tam przed południem.

piotrulex napisał(a):

AgaGy napisał(a):Niezmiennie fajne zdjęcia. Chętnie bym się teleportowała tam, żeby zażyć ciepełka.

Zanzibar to nie tylko fajne zdjęcia, to Afryka, więc sterty śmieci, bieda i fatalna infrastruktura. Warto mieć to na uwadze, wybierając ten modny od czasu pandemii kierunek

Ale faktycznie całym rokiem, całą dobę jest cieplutko, jedynie 2 pory deszczowe, gdzie oczywiście non stop nie pada i też można się relaksować

Tak wiem, bo bylam

Jer napisał(a):Wieczorem, można było się zrelaksować siedząc przy barze z widokiem na palmy i morze.

Codziennie były jakieś występy, większych grup lub muzyka na żywo i tańce.

Nocne... super. To już wiem o czym mówi dyro po powrocie z Zanzi

Jer napisał(a):
Żadna tajemnica.
Rezerwacja przez stronę touroperatora to około jak pamiętam 100
Rezydent, który był raczej jako osoba wynajęta przez biuro na miejscu chciał około 80
Ja zamawiałem wycieczki jeszcze w Polsce poprzez stronę Laury i tam było 65, potem ta kwota wzrosła kilka dolarów bo wejście na wyspę podrożało.

Nas, na tej wycieczce było 12 osób.

Wielokrotnie się przekonaliśmy, że na miejscu zawsze znajdzie się coś taniej, lepiej itd.

Jak gdzieś lecimy to robimy rozeznanie, łapiemy z 2-3 naszym zdaniem dobre oferty, zapisujemy namiary

Na miejscu oferty same nas znajdują. Zwykle są to grupy maks dla 6 osób w tych ich fikuśnych busach Toyoty, a tu komfort podróżowania i zwiedzania tez lepszy niż w kilkunastu osobowych grupach dla niewielkich autobusików

Jeśli chodzi o Zanzibar to najdroższe oferty zawsze miałem od Polaków, którzy robią tam biznesy. Nikt nie dał mi wyższej ceny niż rodak

Wycieczki i obsługa tak nam się zawsze podobały, że do ustalonej ceny zawsze jeszcze kilka dolców dokładaliśmy na koniec, nawet mając świadomość, że kierowca to nie jest jakiś tam biedny pracownik, tylko brat właściciela "tej "firmy", gdzie jeden nagania na plaży, a drugi jeżdzi i wozi no i faktycznie muszą z tego fajnie żyć, gdyż miał gość 2 żony

AgaGy napisał(a):Tak wiem, bo bylam

To elegancko, warto jednak o tym wspominać, aby ktoś nie był zawiedziony, że prawdziwe Zanzi nie jest tym, co widział w kolorowych folderach operatorów turystycznych ...

Po pobycie na plantacji ruszamy do miasta Zanzibar. Stone Town jest naszym celem zwiedzania. Wjeżdżając do miasta znowu widzę trochę abstrakcyjny obrazek, sklep pełen rowerów i wózeczków dla dzieci. Nie zauważyłem, aby dzieci na tej wyspie korzystały z takich dobrodziejstw.

Przy tym zatrzymanym kadrze trudno coś sensownego napisać.

Wizyta w mieście, to ludzie, targ, uliczki, zabytki, domy...







Lunch zjedliśmy w restauracji na dachu hotelu i tu można mieć ogląd na miasto.

A tam popłyniemy.


Trochę czasu spędziliśmy na kamiennej ławce przy porcie. Warto tu sobie posiedzieć i poobserwować życie miejscowych w ciągu dnia. Pod wieczór rozstawiają się tu małe sklepiki, a młodzież skacze do morza.

W Wielkiej Brytanii wiele znanych marek ma inne nazwy. Najlepszym przykładem jest: Opel i Vauxhall. Inne, które mi przychodzą do głowy to: Lay's i Walker's oraz Rexona i Sure itd.

Misterne , ciekawe i groźne . . .

Jer napisał(a):A tam popłyniemy.

Wygląda interesująco Płyńmy .


Pozdrawiam
Piotr

Wypłynęliśmy łódką, która mam wrażenie była wzięta z marszu. Schodziliśmy po schodach obok miejsca gdzie wieczorem są te „insta” skoki do wody. Na wyspie więziennej byliśmy około 15. To chyba dobry czas na odwiedziny, bo większość osób czeka na plaży, aby opuścić wyspę.

Historia tej wyspy opisywana jest w wielu miejscach w internetach. Teraz jest to atrakcja turystyczna, bo tam można być blisko olbrzymich żółwi, które specjalnie były tam sprowadzone. One są wszędzie, nawet na wytyczonych ścieżkach zwiedzania.

Jest tam też „żłobek” dla małych. Nie wiem, czy te maluchy tam są latami, w tym z zakratowanym betonowym grajdołku. :-\ Większe osobniki mają sporo terenu.

Na wyspie można spotkać takie ptaki, są one nie mniej liczne jak żółwie.


Ten osobnik był jeden, którego udało mi się „ustrzelić”.

Na wyspie jest też restauracja/bar/sklep. Pozostało trochę zabudowy kolonialnej.


Zwiedzanie zakończone i czas wracać do miasta, a to widok i nasz sternik na łodzi.

Płyniemy również z naszym przewodnikiem.

W pobliżu portu jest sporo małych łodzi i wielkich statków/ promów. Jeszcze z wody mamy widok na „House of Wonders” niestety w remoncie.

Małe podsumowanie.
Pobyt uważam za udany, bo w czasie naszej zimy można tam podładować baterie. Oczywiście trzeba się wewnętrznie przygotować, że poza miejscem noclegowym turysta jest „myfrendem” dla niemalże wszystkich. Każdy musi sobie wyrobić własną odporność i selektywnie wybierać przyjaciół.
Jak ktoś lubi robić fotki przyrodzie, to nie będzie się nudził. Trochę pokazałem.
Oczywiście zachwycił mnie ponownie smak świeżych owoców.

Zobaczyłem Zanzibar powiedzmy w przelocie, oraz kilka polecanych atrakcji turystycznych i jednak tutaj moim zdaniem najlepiej odpoczywać siedząc w barze w dowolnej knajpce na plaży.

A na koniec tej relacji.

Zapytałem AI jak widzi tę wyspę.

Dzięki za relacje!

Jer napisał(a): ... Zobaczyłem Zanzibar powiedzmy w przelocie, oraz kilka polecanych atrakcji turystycznych i jednak tutaj moim zdaniem najlepiej odpoczywać siedząc w barze w dowolnej knajpce na plaży. ...

Hej. Nie całkiem rozumiem Twój przekaz, dasz radę wyjaśnić?

piotrulex napisał(a):

Jer napisał(a): ... Zobaczyłem Zanzibar powiedzmy w przelocie, oraz kilka polecanych atrakcji turystycznych i jednak tutaj moim zdaniem najlepiej odpoczywać siedząc w barze w dowolnej knajpce na plaży. ...

Hej. Nie całkiem rozumiem Twój przekaz, dasz radę wyjaśnić?

Też podpinam się pod pytanie. Już widzę siebie: rano w barze, przed południem drzemka, potem znowu w barze i na wieczór drzemka, pół nocy w barze i drzemka do rana i tak pętelka się zamyka.

Ja wytrzymałam bym tak jeden, no może 2 dni...