Małe i duże bałkańskie podróże :-)

dangol napisał(a):U nas regułą jest spanie z otwartą klapą bagażnika .

Bo Wy śpicie (przynajmniej tak mi się wydaje) głowami w kierunku jazdy
My, zarówno w Skodzie, jak i teraz, śpimy głowami do tyłu. Luna z tyłu jest węższa nieco, z pewnością więcej miejsca mielibyśmy śpiąc odwrotnie, ale tak wygodniej się nam wchodzi na i schodzi z łóżka .
Także wolimy mieć otwarte/uchylone tylne, suwane drzwi niż tylną klapę, żeby nie wiało nam po głowach. Choć przy potężnych upałach na Tilos spaliśmy właśnie z otwartą klapą i właśnie na nią mamy naszykowaną zasłonkę przeciwkomarową. Jak dotąd się nie przydała.

te kiero napisał(a):Już trip dojazdowy pochłonięty, czekam na rozwój pierwszego E i rozwikłanie dwóch pozostałych.

Ponieważ teraz pociągniemy 2 wątki jednocześnie, odcinki mogą się pojawiać z mniejszą częstotliwością. Ale będziemy się starać .

te kiero napisał(a):chciałoby się samochodem, ale raczej będzie to jednak samolot z czymś potem wynajętym na miejscu

Aha. Czyli spania w autku tym razem nie będzie

te kiero napisał(a):my tylko z otwartymi oknami w tylnych drzwiach, przy otwartej klapie bagażnika mam tendencję do nocnego zsuwania się a lubimy spać na lekkim spadzie

Czasem też zdarzy się nam spad , oboje wolimy jednak gdy jest to spad przodem auta w górę...tak było w poprzednim aucie i tak jest też teraz...wtedy mamy nogi wyżej i śpi się lepiej. Gdy jest odwrotnie też się zsuwamy , co jednak nie grozi wypadnięciem z auta .

Pozdrawiam

Z wielką przyjemnością przeczytałam entuzjastyczny początek relacji. Czuję, że będzie o wiele lepiej niż na nieszczęsnej Krecie.

W oczekiwaniu na cd. zwiedzam Eginę na mapie google(nie miałam pojęcia gdzie to jest

ruzica napisał(a):Z wielką przyjemnością przeczytałam entuzjastyczny początek relacji. Czuję, że będzie o wiele lepiej niż na nieszczęsnej Krecie.

W oczekiwaniu na cd. zwiedzam Eginę na mapie google(nie miałam pojęcia gdzie to jest

Ja widziałem "dobrze" Eginę z samolotu podczas lotu na Kretę
Podobnie jak i Hydrę, Dokos, Methanę, wczesniej zaś Salaminę

Myślę, że jednym z kolejnych "E" będzie Eubea, choc to kawał wyspy i pewnie można na niej i miesiąc spędzić z tego, co czytałem

ruzica napisał(a):Z wielką przyjemnością przeczytałam entuzjastyczny początek relacji. Czuję, że będzie o wiele lepiej niż na nieszczęsnej Krecie.

Było lepiej , a gdyby jeszcze dopisała pogoda byłoby prawie idealnie

ruzica napisał(a):W oczekiwaniu na cd. zwiedzam Eginę na mapie google(nie miałam pojęcia gdzie to jest

Na Eginie nie będziemy bardzo długo, jednak odwiedziliśmy tam sporo miejsc więc pobyt trochę się "rozciągnie" .

tony montana napisał(a):Ja widziałem "dobrze" Eginę z samolotu podczas lotu na Kretę
Podobnie jak i Hydrę, Dokos, Methanę, wczesniej zaś Salaminę

Myśmy Salaminę widzieli nieraz z promu... no i w ogóle z Pireusu , może kiedyś się wybierzemy by trochę bliżej ją poznać.
Dokos odpada, jest bezludna . Wszystkie inne wysepki są w planach

tony montana napisał(a):Myślę, że jednym z kolejnych "E" będzie Eubea, choc to kawał wyspy i pewnie można na niej i miesiąc spędzić z tego, co czytałem

Tak, pojechaliśmy na Eubeę, nie jest tak wielka jak Kreta, ale faktycznie jest spora. Sądziłem że będziemy mogli poznać ją lepiej, choć i tak na całość nie starczyłoby nam czasu. Trochę widzieliśmy, ale przez załamanie pogodowe musieliśmy zwiewać nieco wcześniej .

16 września, poniedziałek

A więc Egina… wyspa nieduża, ale i nie tak całkiem malutka, wyspa gęsto dość zamieszkała, popularna, z kilkoma ciekawymi miejscami – zwłaszcza z jednym, słynną świątynią Afai. Przyglądając się przed wyjazdem mapkom wyspy, także w google, wysnułem 2 wnioski – na Eginie jest całkiem sporo ciekawych, wartych odwiedzenia miejsc , za to nie ma tam zbyt wielu wartych zainteresowania plaż… zresztą w ogóle nie ma tam wiele plaż. Jak się miało okazać, pierwszy wniosek był ze wszech miar słuszny, natomiast drugi tak nie do końca .

Noc rzeczywiście była gorąca i duszna, na dodatek okazało się, że na Eginie poza mniej więcej 13 tysiącami ludzi mieszkają także komary . Nie było ich dużo, ale trochę zakłócały nam spokojny sen… bo poza nimi nie było nic co mogłoby to zrobić. Poranek był równie spokojny, nie działo się nic wartego odnotowania poza przyjazdem kilku aut z zestawem kierowca + pies na pokładzie. Początkowo sądziliśmy że jest to popularne miejsce na spacery z psami (dlaczego niby akurat tu to nie wiem), ale okazało się że nie do końca jest to prawda, bo panowie poza psami zabierali na spacer też strzelby . Niemniej, wystrzałów słychać nie było.

Nie spieszyliśmy się zbytnio, trzeba było po podróży nieco uporządkować siebie a także nasze bagaże i wnętrze auta. Potem porozglądaliśmy się trochę po okolicy, właściwie po plaży na której się znajdowaliśmy… Klima leży niemal na samym południowym krańcu Eginy. Jest tu chyba popularna tawerna (rankiem pozostawała zamknięta) i sporo plażowych parasolek. Dojazd betonową dróżką, bardzo stromą na samym końcu.







Klima nie jest szczególnie atrakcyjną plażą. Co prawda wejście do wody jest łagodne i piaszczyste (tu duży plus), ale piasek na brzegu jest dość ciemny, wilgotny i twardy. No i te parasolki… niespecjalnie się nam tu podoba.





Najbliższe zabudowania są na wzgórzu ponad zatoką.



Zwiedzam .

Ta wielka góra na horyzoncie to półwysep Methana. Jestem w lekkim szoku bo nie sądziłem że w rzeczywistości jest to tak blisko .







Po drugiej stronie zatoki są już tylko kamienie.







Numeracja parasolek .





Eukaliptusowe „zaplecze” plaży.









Zrobiło się późnawo , na plaży zaczynają się pojawiać pierwsi plażowicze .



Niektórzy natychmiast powędrowali do wody…



To bardzo mi się podoba .



Podobnie jak temperatura wody – zmierzyłem, 24 stopnie .



W zasadzie jesteśmy już spakowani .



Najwyższy czas ruszać na podbój Eginy (choć na Methanę podczas tego wyjazdu nie dotrzemy).



Jest piękna, ciepła pogoda… tylko ciepła, bo po spokojnej nocy zerwał się o poranku silny wiatr i trochę ochładza powietrze. Startujemy…

c.d.n.

kulka53 napisał(a):To bardzo mi się podoba .

... wcale mnie to nie dziwi ... ...
Pozdrawiam.

kulka53 napisał(a):Ta wielka góra na horyzoncie to półwysep Methana. Jestem w lekkim szoku bo nie sądziłem że w rzeczywistości jest to tak blisko

... no dobra ujawnię się, bo poczytuję regularnie Wasze relacje i co rusz coś koduję z zamiarem wykorzystania na własne wyprawy
Witajcie
Faktycznie patrząc na mapę trudno byłoby sobie wyobrazić, że wizualnie to tak blisko ...

kmichal napisał(a):

kulka53 napisał(a):To bardzo mi się podoba .

... wcale mnie to nie dziwi ... ...

Lubimy spokojną wodę, piaszczyste dno i łagodne wejście...
Plaża Klima przypomniała mi np. plaże na Siros, albo też na lądowym przesmyku na Astipalei.

tompakosc napisał(a):... no dobra ujawnię się, bo poczytuję regularnie Wasze relacje i co rusz coś koduję z zamiarem wykorzystania na własne wyprawy
Witajcie

Cześć Tomek, miło Cię widzieć w naszym wątku
Fajnie że się nasze opisy przydają , po to je robimy

tompakosc napisał(a):Faktycznie patrząc na mapę trudno byłoby sobie wyobrazić, że wizualnie to tak blisko ...

Prawda?
A wcale nie używałem zoomu
Widać było nieliczne domki rozsiane po wzgórzach i drogi... chyba niezbyt łatwo jest się poruszać po półwyspie od tej strony . Może kiedyś sprawdzimy.

Pozdrawiam

17 września, poniedziałek c.d.

Na początek zatrzymamy się na chwilę w Perdice. Wcześniej próbowaliśmy za pomocą mapy, nawigacji i wnikliwych obserwacji terenu odnaleźć drogę do jeszcze jednej plaży na południu Eginy – plaży Sarpa. Widzieliśmy ją z góry, na oko jest podobna w charakterze do Klimy, jednak wydaje się mniej popularna ze względu na jakąś infrastrukturę przekaźników energetycznych… albo czegoś w tym stylu… w każdym razie są tam nieopodal słupy i kable . Do plaży Sarpa nie ma żadnych drogowskazów (przynajmniej my nie zauważyliśmy) a dróżka która wydawała nam się właściwa była na tyle dziurawa i wąska, że odpuściliśmy.

Ok, jedziemy zatem do Perdiki, osady na południowym krańcu Eginy. Dość spora wioska o licznych uliczkach przecinających się pod kątem prostym leży na cyplu kończącym się pagórkiem na którym stoi kościół Agios Sostis. Można go objechać naokoło a przy okazji zostawić auto w cieniu pinii bądź eukaliptusów, które gęsto porastają okolicę .

Promenadka .







„Plaża” .



Ta wysepka nieopodal to Moni. Nie jest zamieszkała, ale jest popularnym celem wycieczek… z Perdiki pływają tam łódki (z tego co widzieliśmy to koszt wynosi 5 euro w obie strony). Z tej strony nie widać, ale z drugiej jest mały, płaski cypelek porośnięty piniami i tam znajduje się jedyna na wysepce plaża, a także bar.



Na cypelku plaża wygląda dość nieprzyjaźnie (oczywiście jak dla nas), ale w zatoczce, którą zobaczymy za chwilę – jest normalniej .



Perdika – jak to zwykle bywa – była tradycyjną wioską rybacką, teraz jest takim małym kurorcikiem z rządkiem tawern wzdłuż nabrzeża. Jest ich sporo, o tej porze właśnie się otwierają.







W sumie fajny widoczek mają goście .













Jak tawerny, to i koty , jest ich tu mnóstwo .

Porcik jachtowo-rybacki







Przy nabrzeżu jest też drugi, mały kościółek (do większego, Agios Sostis, pójdziemy później).



Plaża w zatoczce, nie jest może szałowa, ale lepsza niż te skały na cyplu .



Przy nabrzeżu zauważamy reklamę właśnie zakończonego święta pistacji .



I taką fajną roślinkę



Agios Sostis jest nowym kościołem.













Przy kościele jest kranik więc jakby ktoś potrzebował nabrać sobie wody to można…. . A cały cypel, jak pisałem, porastają eukaliptusy i pinie.



Perdika zajęła nam godzinkę, może półtorej. Dość przyjemne miejsce, o tej porannej porze raczej puste i spokojne, jedyny minus to dość silny wiatr dokuczający w odsłoniętych miejscach.

c.d.n.

kulka53 napisał(a):Promenadka .

... całkiem ładna ... ... jak ja tęsknię za spacerami w takich klimatach ... ...
Pozdrawiam.

kulka53 napisał(a):Ta wielka góra na horyzoncie to półwysep Methana. Jestem w lekkim szoku bo nie sądziłem że w rzeczywistości jest to tak blisko .

Z samolotu wyglądało na baaaaardzo blisko

Podoba mi się to miasteczko i to co do tej pory na wyspie pokazaliście... Na kilku blogach czytałam, że jak na weekendową wyspę dla Ateńczyków, może zaskoczyć... Z niecierpliwością czekam na c.d.

Ten VW Caddy to bardzo fajne autko jest. Mój syn nabył takowe równo rok temu właśnie z myślą o swoich wyjazdach wspinaczkowych i jest bardzo z niego zadowolony, bo sprawdza się w każdych okolicznościach.
Nie wiem jak Ty, ale on dokonał trochę modyfikacji w tym autku.
Pozwolę sobie wrzucić link do strony, gdzie można podpatrzyć różne możliwości przeróbek.