W dwa lata po pochówku Piłsudskiego:
Kraków i Warszawę przetaczają się pochody, nawołujące do ;przykładnego ukarania biskupa, a nawet do wygnania go z kraju. W Pałacu Arcybiskupów Krakowskich ktoś wybija szyby. Senator Artur Śliwiński krzyczy z trybuny: Nie pozwolimy, aby widzimisię warcholskiej jednostki miało decydować o sprawach, które cały naród obchodzą i dla całego narodu są święte!.
W szybkim czasie w konflikt wciągnięte są nie tylko tłumy na ulicy, ale także Sejm, prezydent, premier i rząd, Prymas Polski, nuncjusz i Watykan. Sprawę udaje się ostatecznie załagodzić, kiedy po trzecim liście do prezydenta RP, w którym arcybiskup napisał, że ;w niczym nie chciał obrazić ani Dostojnej Osoby, ani Godności Pana Prezydenta, Ignacy Mościcki uznaje się za przeproszonego i sprawę na forum Sejmu określa jako zamkniętą. Sejm wraca do swych innych, politycznych awantur, ludzie z ulic zachodzą do domu i do pracy, a na Wawelu pozostaje niezrozumiany przez większość niezłomny arcybiskup.
Dziwisz nie chciał podzielić losu Sapiehy?

.png)
.png)
.png)
.png)


.png)