napisał(a) Damian78 » 05.03.2015 00:40
Jako że jestem górołazem, to musiałem zahaczyć o najwyższe wzniesienie na Hwarze, którym jest Sveti Nikola. Nie bardzo odpowiadała mi wspinaczka w ciągu dnia w upale, więc postanowiłem, że przejadę się na zachód słońca. Wybrałem popołudnie, które rokowało, że zachód będzie wyglądał tak jak powinien wyglądać, czyli słońce widoczne aż do schowania się za linie horyzontu. W sieci sprawdziłem, o której godzinie będzie zachód i wyjechałem jakieś dwie godzinki wcześniej, gdy się jedzie pierwszy raz trzeba uwzględnić, że mogą być problemy z orientacją w terenie. Zaraz za tunelem na nowej drodze SGrad-Hvar skręciłem w lewo w szutrową drogę i mozolnie piąłem się w górę. Będąc już w okolicy winnic jakie znajdują się na płaskowyżu, wjechałem w dużą połać kwitnących żarnowców, takiego widoku nie mogłem nie uwiecznić, gdy wysiadłem z samochodu myślałem że nos mi urwie. Zapach żółto kwitnącego żarnowca był niesamowicie intensywny, na dodatek coś mi przypominał, coś z czym mój nos miał już wcześniej kontakt

Do tego wokół cisza, aż w uszach dzwoniło. Jadąc kilka dni potem w komplecie, starą drogą do Hvaru, zatrzymaliśmy się przy kępie żarnowca i wtedy żona stwierdziła, że pachnie tak landrynkowo i faktycznie jadłem kiedyś cukierki o takim zapachu. Jak dla mnie Hvar pachnie lawendą i żarnowcem
Zdjęć jest sporo, więc będą podawane na raty.
Jako, że zaliczyłem zachód słońca na SNikoli, nie mogłem sobie odmówić również zaliczenia wschodu słońca, ale o tym będzie dużo później

- Załączniki:
-

-

-

-

-

-

-
