Witajcie cromniacy!
W czwartek wróciliśmy z Breli, cóż - relację czas zacząć.
Wyjechaliśmy 31 lipca przed 17:00 z Gorzowa Wlkp., i o 11:00 w niedzielę 1-ego sierpnia oraz po 1735 km byliśmy na miejscu.
Jak przebiegał wyjazd? Jak zwykle Chorwacja nie zawiodła! 10 noclegów w Breli, a na koniec mały bonus... Ale o nim na końcu. Relacja będzie chronologiczna do bólu, więc zaczynamy od...
dzień pierwszy - 30 lipiec / 1 sierpień
Wyjazd mam zaplanowany na okolice godziny 16. Pakujemy auto w Barlinku, jedziemy po znajomych do Gorzowa, dopakowujemy się (jakimś cudem, na szczęście na dachu jakiś Thule [czyt. ciul] siedzi). Jako że jedziemy z 2,5 Zuzią, ja (jako kierowca) z piątku na sobotę idę spać późno w nocy, a wstaję około 12 - świeży, wypoczęty i gotowy do jazdy. Zależało nam na przejechaniu jak największej ilości kilometrów w nocy, i - jak okazało się później - udało się.
Trasa idzie bezproblemowo. Niemcy pokonujemy w 6 godzin, w Austrii jesteśmy około północy. Po drodze robimy zachód na jednym z germańskich parkingów.
Później Austria, przejazd przez Słowenię z objazdem, i Chorwacja. Jak zwykle do tunelu Sveti Rok pogoda pod psem, czyli mgła, trochę deszczu i jakieś 18 stopni (jeśli dobrze pamiętam). Wyjeżdżamy z tunelu i oczywiście piękna pogoda, 24,5 stopnia (a jest 6 rano:) ) i te chmury, które gdzieś się schowały. A..... tutaj są...
Kulamy się ostatnie kilometry, i robimy postój zaraz po wjechaniu na Jadrankę. Ochy, achy i kilka fotek.
Widoczek...
i następny...
i nasi milusińscy...
PS - od razu przypomniała mi się relacja 'A naszymi budzikami były cykady
Dojeżdżamy na kwaterę - okazuje się, że mamy zacieniony parking. Jesteśmy na skrzyżowaniu na Stomaricę. Pytamy się właściciela, ile mamy na plaże. Oczywiście mówi, że źle nie jest. No to schodzimy. Ile schodów? eh... 370
plaża na której się byczyliśmy
gdzieniegdzie skaliste brzegi
piękne kolorki wody (których fotka nie odda...)
a i jeszcze cuś tam...
Po godzince spaceru (bo od zejścia do centrum mamy jakieś 3, może 4 kilometry promenadą) wymieniamy pieniądze, robimy małe zakupy, i z powrotem. Pierwsze podejście do góry wywala nam serca przez gardło, ale zadowoleni podziwiamy zachód słońca z tarasu.
Dzień pierwszy uznajemy za zakończony. Jutro (czyli w 02.08) plan = wybyczyć się na plaży.

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)