Re: Bośnia i Hercegowina - slalom między minami
napisał(a) Franz » 27.03.2013 01:08
Od pewnego czasu słyszany wcześniej stukot umilkł, za to teraz dobiega ze środka chałupy jakieś szurum-burum. Kiedy podchodzę pod sam budynek, wyłania się ze środka postać. Jeden rzut oka wystarcza mi, by przyznać w duchu, że ciekawa postać. Ubiór bardzo, ale to bardzo roboczy - łatany w kilku miejscach, a dodatkowo i tak dziurawy. Zaś ponad rozchełstanym torsem istny kudłaty gąszcz - długie włosy, pokręcone i nieco pozlepiane, gubią się niżej w potężnej, luzem puszczonej brodzie. Natomiast w ręku... siekiera. No... jakie będzie przywitanie?
Wyraźny gospodarz tego przybytku uśmiecha się nieznacznie - może i znacznie, ale tylko zarys uśmiechu widoczny jest na niewielkiej, odsłoniętej części twarzy - i odkłada siekierę na bok. Oddycham raźniej. Pada zwykłe pytanie - skąd, dokąd? Opowiadam dzisiejszą trasę, a on kiwa głową i zaprasza na ławę obok chałupy. W sumie chętnie bym chwilę z nim pogadał, dowiedział się więcej o trasach w okolicy, jednak mimo pozornie wczesnej pory, nie mam zbyt wiele czasu. Po dotarciu do samochodu czeka mnie mozolny zjazd w dolinę, a potem jeszcze długa droga.
- Dokąd - pyta.
- Tjentiszte.
Widzę zrozumienie na jego twarzy. Upewnia się co do mojego jutrzejszego celu, co ja potwierdzam. Padają życzenia dobrej dalszej drogi i rozstajemy się. Może jeszcze kiedyś będę miał okazję by tu zawitać ponownie, może jeszcze kiedyś uda mi się go spotkać.