Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Bałkańskie impresje 2007

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 03.04.2008 00:50

shtriga napisał(a):PS. Plavac, jak Ty właściwie masz na imię? :lol: :lol: :lol:


Na imię mam tak samo jak PAP :)
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 03.04.2008 01:40

Grecja
Przez wiele lat broniłem się przed Grecją. Dojrzała Italia i młodziutka Chorwacja dokuczały złośliwie starej greckiej kobiecie, wypominając rozsypujące się kamienie i zmurszałe ubiory. Grecja czekała cierpliwie. Wiedziała, że wszystko ma swój czas ... na każdego czeka smuga cienia ... a czas płynie dla wszystkich.

Pantha rei.
Macedoński Vardar zamienił się na Axios i doprowadził nas do Chalkidiki. Na półwyspie wieszczki Kasandry szukaliśmy wytchnienia od znużenia codziennością. Zgiełk tawern, plaż, basenów, sklepików nie pozwalał się odprężyć . Turystyczny świat płynął swoim nurtem, wciągając nas w rytuał posiłków, leżaków, drinków i komercyjnych atrakcji. Trzeba było poszukać Grecji.
Wszystko płynie. To, w jaki sposób, zależy od punktu odniesienie.
Dla mnichów spod góry Athos tym punktem jest odizolowanie od zgiełku doczesności. Kontemplacja i modlitwa wyznacza rytm życia, które wydaje się być spokojne. Dlaczego - bez kobiet ? Co spowodowało, że już tysiąc lat na ten skrawek ziemi nie wolno wejść ani kobiecie , ani nawet samicy zwierzęcia ??? Jaki uraz psychiczny, jakie doświadczenie powoduje chęć obrony ciszy i spokoju życia - takim właśnie zakazem ?
Biedna Ewo - tylko jedno jabłko ...
Przypatrując się kolejnym monastyrom z pokładu statku, z przepisowej odległości 500 metrów, nasze Panie kpiły z mnichów, sugerując , że przez gigantyczne lornetki lustrują każdą przepływającą obok ich samotni
kobietę. A mnie dźwięczały w uszach zdania z przewodnika, że kto raz przebywał w Ogrodach Panny Marii - bo tak mnisi nazywają swoją teokratyczną republikę - już nigdy nie zapomni zaznanego tam wyciszenia i poczucia szczęścia.

Spotkanie z Januszem Bajcerem.
Było to absolutnym zaskoczeniem. Pływaliśmy w morzu Egejskim, w miejscowości Nea Roda . Piasek, spokój zatoki, wszystko przesycone słońcem i ciepłem. I nagle mój syn zawołał - Tato, szybko, tutaj !!!
Pokazywał ręką na głębię i był bardzo przejęty ! Podpłynąłem tak szybko i tak delikatnie jak mogłem. Zanurkowaliśmy razem. Była tam wciąż !!! W przesyconej słońcem błękitnej toni stała nieruchomo i dumnie przepiękna , długa Bellona !
I wtedy właśnie mój mózg pokazał mi awatar Janusza Bajcera .
Nie myślałem, że tak będzie wyglądało nasze pierwsze"spotkanie" :wink:

Bogowie mieszkają na Olimpie.
Kto z nas nie czytał Parandowskiego ! Wyruszaliśmy na Górę Gór z nadzieją spotkania się z Zeusem Gromowładnym ! Już sama wysokość była "boska" - nikt z naszej Grupy nie wszedł do tej pory na własnych nogach wyżej niż na Rysy. Z naszych Pań zdecydowała się zmierzyć z bogami tylko jedna.
Złożyło się tak, że po noclegu w schronisku Spilos Agapitos w drogę na szczyt ruszyła tylko męska część Grupy.
Dzięki "zawodowcom" z cro.pl wiedzieliśmy już co nieco o drodze na szczyt i specyficznych warunkach pogodowych. Wyruszyliśmy o 6.00 rano, witając wynurzające się z morza słońce. Tego dnia chciało nam towarzyszyć bez przerwy. Bogowie okazali się dla nas łaskawi :)

Obrazek

Czego to nie było na szlaku ! Chłód poranka, wiatr na grani, zdyszany oddech ojców i synów powyżej
2700 m npm, odpoczynki co kilkadziesiąt kroków.

Obrazek

Nieziemskie widoki na świat, radość z dojścia na Skalę -
i smutek, że nie zdążymy już na Mitikasa. A tam przecież tron Zeusa na wyciągnięcie ręki !
Ale duma w oczach naszych synów , gdy wpisywali się do księgi na szczycie Skolio, wynagrodziły wszystko .

Obrazek

I wzruszyły bogów - bo jeden z nich pokazał się nam na własne oczy !!! Czego był bogiem
wie tylko mój syn i niech tak zostanie. Dla mnie był bogiem szczęścia ...

Obrazek

Po grani płynęły niewielkie obłoki, gdy walczyliśmy z piarżystą ścieżką schodząc w dół. Nie zachmurzyło się także, gdy pokonywaliśmy ból kolan na drodze ze schroniska do przeł. Prioni.
Zapach ziół i żywicy jodeł kefalońskich odurzał i wydawało się, ze schodzenie trwa nieskończoność ...
1800 metrów zejścia bez przerwy. Wytrzymały to tylko młode kolana. Kolana ojców leczyły się nazajutrz w morskiej wodzie. Nasze Panie patrzyły za to nas jak na herosów !

Coś Ty Atenom zrobił , Sokratesie ?
Norwid, gdy to pisał, wypominał niewdzięczność obywateli względem swego Filozofa - ale co zrobiły Ateny swoim obywatelom, że tak traktują swoje miasto ???
Zapamiętam kolebkę nowoczesnego świata jako wciskający się zewsząd brud... śmieci roznoszone przez
gorący wiatr, fetor rozkładających się owoców... jako przygnębiającą obecność włóczęgów, narkomanów,
pijanych Azjatów i Murzynów w uliczkach wokół placu Omonia... strażników czujnie obserwujących na stacjach metra, zabraniających fotografowania... jako bylejakość greckich "przysmaków" w restauracjach i tawernach Plaki... wymuskane do granic sztuczności otoczenie Akropolu...
I w tym ukropie - Akropol...
Widok z Akropolu ... białe, wyślizgane kamienie...
I już wszystko jest na swoim miejscu - całe piękno tego miasta !
Taka to - zemsta Sokratesa.

Po trzykroć Kalambaka .
Położenie tego miasta jest niesamowite. Nie oddadzą tego ani opisy, ani zdjęcia. Trzeba poczuć magię wielkich skał wiszących nad domami, trzeba zjeść kolację w tawernie Koka Roka i poczuć ból karku, gdy z nad stolika zadziera się głowę, by zobaczyć wierzchołek urwiska. Spędziliśmy noc w uroczym Alsos House i to było pierwsze spotkanie z Kalambaką. Przez okna patrzyliśmy na podświetlone białym światłem skały. Nierealność chwili i miejsca była niezwykła.
Niezwykłe były także Meteory ze swoimi klasztorami. Nic nie przeszkodziło w chłonięciu nastroju Moni Megalou Meteorou, Wielkiego Meteoronu , z jego cudownymi ikonami. Widok prawosławnej młodzieży żegnającej się trzykrotnie przy zapalaniu świec modlitewnych sprawił, że opadł z tego miejsca turystyczny blichtr.

Obrazek

Wracaliśmy do Kalambaki wyciszeni.
Poprzez piękne serpentyny i wioskę Kastraki wjechaliśmy na "rynek" miasteczka i postanowiliśmy w restauracji obok uroczej fontanny zjeść obiad. Był dobry - ale kucharz uznał, że zbyt krótko zachwycaliśmy się pięknem ich miasta i kontemplowaliśmy to piękno oczekując na gyros i suflaki - 2 godziny ! Wczorajsza kolacja w Koka Roka była niedościgłym wzorem gościnności.
Ruszyliśmy dalej najedzeni, ale zniecierpliwieni. I to pewnie było powodem, że po pokonaniu 60 km serpentyn do Greveny zorientowałem się, że w recepcji został mój paszport. Tak oto zobaczyłem Kalambakę po raz trzeci. Od zachodu prezentowała się równie pięknie, jak od wschodu. Odebrałem paszport, po raz ostatni spojrzałem na urwiska ponad ulicą Kanari i - ruszyłem gonić rodzinę i przyjaciół.
A gdy późnym wieczorem w macedońskim hotelu chcieliśmy zmyć z siebie resztki pyłu greckich dróg - wybuchnął gromki śmiech - bo w Kalambace, w łazience apartamentu, zostały wszystkie nasze mydła, kremy i szampony -cała "kosmetyczka" !
Kalambako - zobaczymy się czwarty raz - ale nie w tym roku !
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.04.2008 07:27

Pięknie. :D Mam nadzieję, że uda mi się Grecję w tym roku odwiedzić.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 03.04.2008 07:48

plavac napisał(a):
Spotkanie z Januszem Bajcerem.
Było to absolutnym zaskoczeniem. Pływaliśmy w morzu Egejskim, w miejscowości Nea Roda . Piasek, spokój zatoki, wszystko przesycone słońcem i ciepłem. I nagle mój syn zawołał - Tato, szybko, tutaj !!!
Pokazywał ręką na głębię i był bardzo przejęty ! Podpłynąłem tak szybko i tak delikatnie jak mogłem. Zanurkowaliśmy razem. Była tam wciąż !!! W przesyconej słońcem błękitnej toni stała nieruchomo i dumnie przepiękna , długa Bellona !
I wtedy właśnie mój mózg pokazał mi awatar Janusza Bajcera .
Nie myślałem, że tak będzie wyglądało nasze pierwsze"spotkanie" :wink:


:lol: czasem belona unosi się na powierzchni :wink:

Obrazek

:wink: nie trzeba nurkować

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ps. Są też belony słodkowodne

Obrazek

Można je zobaczyć w akwarium we wrocławskim ZOO
Ostatnio edytowano 03.04.2008 20:45 przez Janusz Bajcer, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 03.04.2008 13:10

Gratuluję wejścia na Olimp! Przy takiej wspaniałej pogodzie. Ale mieliście szczęście :D :D :D .
1800 m to naprawdę bardzo dużo. I tak z marszu, bez wcześniejszego powchodzenia sobie dla zaprawy.
Po impresjach prosimy o kilka zdań opisujących w szczegółach wejście i trasę. Może się znajdą zdjęcia widoków ze szczytu i z drogi.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1376
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 03.04.2008 14:49

plavac napisał(a): Ruszyliśmy dalej najedzeni, ale zniecierpliwieni. I to pewnie było powodem, że po pokonaniu 60 km serpentyn do Greveny zorientowałem się, że w recepcji został mój paszport. Tak oto zobaczyłem Kalambakę po raz trzeci. Od zachodu prezentowała się równie pięknie, jak od wschodu. Odebrałem paszport, po raz ostatni spojrzałem na urwiska ponad ulicą Kanari i - ruszyłem gonić rodzinę i przyjaciół.
A gdy późnym wieczorem w macedońskim hotelu chcieliśmy zmyć z siebie resztki pyłu greckich dróg - wybuchnął gromki śmiech - bo w Kalambace, w łazience apartamentu, zostały wszystkie nasze mydła, kremy i szampony -cała "kosmetyczka" !


plavac,

No ja tu widzę, że coś Wam logistyka ostro szwankowała :wink: :roll: :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 03.04.2008 20:00

Relacji w takim stylu jeszcze tu u nas :D nie było.Plavac masz fach w ręku tzn.w klawiaturze :D :D
:papa:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 03.04.2008 20:40

Januszu - wiedziałem, że nie zawiedziesz :) Ty musiałeś mieć ich zdjęcia :!: . Widać z nich, że Bellona lubi słonko :wink: :D
Lidio - obiecuję :)
PAP-ie - tak to jest, jak się za długo czeka na jedzenie :wink: :)
Wojan - dzięki. Trzeba jednak uważać na pochewki ścięgniste palców :wink:
LRobercie - się nie zawiedziesz 8)
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 03.04.2008 20:54

I znowu pięęęknie! A jak to słonce szaleńczo wschodziło! Superowato! Gratulacje olimpijskie!!!

PS. Pedro ;) :D - gdybyśmy zrobiły listę rzeczy, które "zawiodły logistcznie" na naszym Camino de Santiago, to wyszłaby z tego dłuuuuuuuuuuuuuuuga relacja :D :D :D
Jedyne usprawiedliwienie jest takie, że codziennie wychodziłyśmy w ciemnościach o 6 rano i nie zawsze wypadło świecić ludziom po oczach naszymi czołówkami :) Aha! Jedna czołówka (WIOLI - nie moja :lol: )też "zawiodła logistycznie" :lol:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 03.04.2008 21:30

Wynika z tego, że logistyka musi być zawsze podporządkowana logice :wink:
To jest pocieszające, usprawiedliwia wiele i nastraja optymistycznie :) :) :)
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 04.04.2008 01:29

Albania bierze ślub !
Wychodzi za mąż i żeni się ! Wszędzie, w miastach, we wioskach, w górach i na nizinach ! Wszędzie !
W ostatnią niedzielę sierpnia 2007 roku przekroczyliśmy granicę macedońsko-albańską i z duszą na ramieniu rozpoczęliśmy kilka najbardziej egzotycznych i emocjonujących godzin naszej wyprawy.
Już na przeł. Qaf'e Thanes ( Cafasan - ile map, tyle nazw ) zobaczyliśmy pierwsze bunkry made in E.Hodża i poczuliśmy, gdzie jesteśmy. Zaraz za granicą pierwszym Albańczykiem w Albanii ( nie licząc muskularnego pogranicznika ) był żebrak. Przemówił do nas dziwnym językiem. Nie wiedzieliśmy, czy był zadowolony z datku. Mówił dużo i żywiołowo.
Wzięliśmy głęboki oddech i ruszyliśmy przejechać 300 km terra incognita. Relacje cromaniaków czytane od kilkunastu miesięcy stawały mi przed oczami, gdy skręcaliśmy w stronę Tirany i doskonałym asfaltem, serpentynami zaczęliśmy zapuszczać się w głąb "dzikiego" kraju. Już na 4 serpentynie ( a było ich wiele ) minęło całą naszą kawalkadę trzech aut czarne terenowe BMW z albańskim orłem na tablicy rejestracyjnej i żwawo pomknęło w dół. Popatrzyliśmy po sobie... Po kilku km i kolejnych serpentynach zobaczyłem to auto na poboczu. Zobaczyłem i oniemiałem.
Przy aucie, na żółto-szarym gruzie kucała śnieżnobiała Panna Młoda, podtrzymywana przez nieskazitelnie ubranych mężczyzn i ...wymiotowała. Szybki samochód i szybki ślub. Pojechaliśmy dalej swoim tempem (30-50 km/h ) a po chwili czarne BMW ze śnieżnobiałą Panną Młodą połknęło nas znowu. Pomachaliśmy nowożeńcom i zadumaliśmy się nad ciężkim losem kobiet albańskich...
Przez te 300 albańskich km widzieliśmy niezliczoną ilość ślubnych orszaków!
W Prrenjas, w Qukes ; w Lezhe trafiliśmy na wesele w przydrożnej restauracji a w Szkodrze jechaliśmy w kilometrowym
korku za orszakiem Panny Młodej. Tylko w Tiranie nie widzieliśmy ślubu.
Tam zewsząd atakowały nas sklepy z sukniami ślubnymi !
A z drugiej strony atakowały nas lavazh'e ! Ale to już druga strona ślubnego medalu.

Tirana.
Droga Elbasan -Tirana sama w sobie dostarcza dużo emocji.
Góry Krrabe, zboczami i graniami których wiedzie, sięgają
tylko 750 m npm, ale przypomina się tam lekcja geografii o wys. względnej.
Na grani stacja benzynowa bez prądu, ale piwo Korca z lodówki- lodowate ! Agregat ...
I zjazd do stolicy. I - szok !
Asfalt do tej pory bez zastrzeżeń zaczyna się dziurawić. Na rogatkach mijamy stłuczkę, karetki z dostawczym mercedesem - leniwe oglądanie uszkodzeń, zero emocji - a co z pacjentem ?!
Dziury o średnicy do 2 m., snuje się wąż samochodów, nadal zero emocji, na jezdni - wolna amerykanka.
Tak dojeżdżamy do pierwszego dużego skrzyżowania. Żadnych drogowskazów, żadnych świateł.
Wjeżdżam na środek i z lewej i z prawej strony widzę hamujące "na mnie" mercedesy. Patrzę w oczy
kierowcom - zero emocji. Jadę na wprost ( bo nie wiem, gdzie mam jechać ), w lusterku widzę podobne
do moich manewry kolegów - i nagle dostajemy się na główną (?) ulicę Tirany. Oczom nie wierzymy ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek



Przejechaliśmy tak prawie kilometr, zanim znalazło się miejsce na zawrócenie, bo góry wyrastające na przedłużeniu tej ulicy były jedynym drogowskazem, że nie jedziemy w kierunku Szkodry.
I znów jazda pomiędzy dziurami, z szeroko otwartymi oczami na życie stolicy po obu jej stronach .
I nagle jak w kalejdoskopie pojawia się gładki asfalt, idealne rondo z drogowskazem , następnie czteropasmowa aleja z budynkami z betonu i szkła w pastelowych, radosnych kolorach, nowoczesne sklepy ...
Tirana - miasto kontrastów. Czy takim pozostanie ?

Muriqan.
Było to zupełnie niezrozumiałe, nieracjonalne , ale przekroczyliśmy granicę albańsko-czarnogórską z poczuciem ulgi.
Aż taką siłę miał w nas zasiany przez wielu, jeszcze w kraju, lęk przed Albanią !?
Potem, wspominając te 10 albańskich godzin w naszym życiu, śmialiśmy się z siebie. Płacąc 2 euro za wyjazd z Albanii czuliśmy się jednak, jakbyśmy kupowali przepustkę do lepszego świata.
Ale Muriqan przywołał także wspomnienie zimowych wieczorów
i czytania relacji cromaniaków o nieznanych i egzotycznych krainach.
O przekraczaniu granicy i słowach "Ne jedite tam !" z relacji von Laosa,
o słowach zachęty od Racibora ,Kulki53, Mircho ... Poczułem wdzięczność do nieznanych a jednak tak bliskich ludzi.
Ten barak na granicy i ten wyschnięty dół dezynfekcyjny, przez który musieliśmy przejechać stał się dla mnie symbolem wtajemniczenia. Prawdziwym zapachem Przygody.

Obrazek
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.04.2008 06:54

hahahahahhahahahhahahahahahah

Ale sie uśmiałam!!!!!! Odcinek niemożliwy!!!! Chichram się, bo woziłam się po Albanii zawsze tylko jako pasażerka i nie doznałam tych wszystkich wrażeń "rondowych" na przyklad :lol:

O sierpniowych ślubach chyba pisałyśmy w relacji - wszyscy emigranci przyjeżdżają wtedy brać ślub w Ojczyźnie. A dziewczyny faktycznie mają ciężko. Opowieść o ty mogłaby być długa...

I już wyjeżdżacie z AL??? :D

Do zaś! ;)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 04.04.2008 07:58

"Kocham Cię" w różnych językach

Po albańsku króciutko - "Te dua" :lol: ale Morsem to się trzeba natrudzić :wink:

Ślub po albańsku
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 04.04.2008 08:32

plavac napisał(a):Przemówił do nas dziwnym językiem. (...) Mówił dużo i żywiołowo.

Dodałbym jeszcze: ......... nie przejmując się, że go nie rozumiemy :lol:

:lol: Tak właśnie wygladały nasze pierwsze kontakty z Albańczykami, najpierw na granicy, potem gdy pomagali wydobyć naszą Skodę z piachu plaży pod Durres :lol:

Twoje zdjęcia tirańskich ulic............. (oprócz ostatniego :roll:) dla nas tak wyglądała dokładnie 11 miesięcy wcześniej Szkodra, za bardzo byliśmy w szoku, żeby robić zdjęcia..............

plavac napisał(a):O przekraczaniu granicy i słowach "Ne jedite tam !" z relacji von Laosa,
o słowach zachęty od Racibora ,Kulki53, Mircho ... Poczułem wdzięczność do nieznanych a jednak tak bliskich ludzi.


Dziękuję Plavacu, bardzo jest mi miło...........
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1376
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 04.04.2008 09:59

plavac,

Ty też spać w nocy nie możesz :wink: :?: :lol: :lol: ...

Witamy w klubie Albańczyków :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Bałkańskie impresje 2007 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone