ODCINEK 2 - POLSKIE DROGI czyli męczący koszmar z zatłoczonych ulic
po przeanalizowaniu wielu za i przeciw w tym roku postanowiliśmy wypróbować trasę przez Polskę. W ubiegłym roku spędziliśmy trochę czasu w Kotlinie Kłodzkiej i wydawało nam się, że droga była znośna a sama podróż nie trwała zbyt długo.
Jak zwykle postój zaplanowany i zabookowany odpowiednio wcześniej - wybór jak w poprzednim roku padł na Mikulov.
PENSION VENUŠE- bardzo polecamy. Śniadania są tam niesamowite, różnorodność wszystkiego, świeżość. Pokoje w porządku, gospodarze bardzo gościnni i sympatyczni. Idealny i w miarę tani postój na 1 noc.
2 lata temu także tam spaliśmy - w sierpniu, było wówczas dosyć tłoczno. W tym roku ze względu na porę roku jak i na dzień tygodnia (wtorek) byliśmy tam właściwie jedynymi gośćmi, ale dzięki temu gospodarz pokazał nam swoją piwnicę
ukrytą za tymi drzwiami

to piwniczka z winami własnej produkcji - 12 m pod ziemią - mistrzowskie wina

gospodarz (2 od prawej) był tak miły ze podarował nam jedną butelkę białego wina

Powróćmy jednak do drogi - polskiej, wąskiej, zatłoczonej drogi.
Wujek Google zasugerował że najszybsza ale i najkrótsza trasa prowadzi ze Szczecinka przez Poznań, Wrocław - tak tak BOBOSZÓW

- dalej Brno aż do Mikulowa

podstępny wujek Google nie pokazał trasy przez Niemcy - 250 km dłuższej ale szybszej
Ruszyliśmy więc o 5 rano - w Poznaniu byliśmy ok 7:30 - we wtorek 11.06 czyli mniej więcej wtedy kiedy wszyscy ruszają do pracy i szkoły
Jechaliśmy przez Poznań około 1h (słownie: godzinę)

Jak to możliwe, że tak duże europejskie miasto nie ma obwodnicy? Budują widzieliśmy - i jest to budujące ale od północy i tak jest wąskie gardło w Obornikach i wcześniejszych miejscowościach, bo nie wiedzieć czemu postanowiono tam wybudować 1000 wysepek na środku jezdni które uniemożliwiają wyprzedzanie.
W drodze powrotnej znaleźliśmy rozwiązanie - ale o tym w ostatnim odcinku
W całej ten trasie Boboszów - czyli trasa z Wrocławia do Ołomuńca nie była najgorsza... Najgorsze były miejscowości na trasie Poznań- Wrocław usł(r)ane

fotoradarami i tragiczna wręcz droga Wrocław - Kłodzko. Wąska z ogromną ilością TIRów. Katorga
Niemniej jednak około 17 dotarliśmy szczęśliwie do Mikulova i raczyliśmy się zimnym Gambrinusem
tradycyjne zdjęcie z wakacji

Nazajutrz po przepysznym śniadanku w Pension Venuse wyruszyliśmy do Cro
Droga lżejsza o niebo, jedynie koło Wiednia trafiliśmy na mały korek. W sumie nie staliśmy tam a jedynie powoli przemieszczaliśmy się - mniej więcej 10 km od mostu Prater - potem już było z górki

Ominęliśmy oczywiście słoweńskie autostrady jadąc przez Mureck- Lenart - Ptuj i znaleźliśmy się w Cro
Na autostradach takie pustki były, że nudą wiało okrutną. Mam takie marzenie - coby w Polsce też wiało taką nudą
i tak oto stawiliśmy się o 17:00 u Daria w ogrodzie
NIESPODZIANKA NR 1Na miejscu mieliśmy się spotkać z Majkelem. Około 2 tyg przed ekipa mu się posypała i miało go nie być. Szmatka jedna wstawiła samochód do garażu - wystawiła Adama a sama sie w ap2 ukryła.
NIESPODZIANKA 2Ponieważ wiedziałam, że Majkel ma nie przyjeżdzać zaczęłam namawiać Zbycha na wyjazd, opierał się zasłaniając Kasią, ale ziarenko zostało zasiane

Kasia uległa

ale pojawił się problem z apartamentem. Pisałam do Dario, że jest ap3 wolny trochę a potem Zbychu, Kasia i Kondzio mogą u nas przekimać, ale Dario (w odwecie za 2013) był uparty.
Po przyjęciu na klatę niespodzianki nr 1 w bramie u Dario po niespełna godzinie od naszego przyjazdu pojawia się Kasia, Zbychu i Konrad
