Pisałam już, że szkoda nam opuszczać Pelješac?
Z drugiej strony... w końcu ma się spełnić moje marzenie o Mljecie
W Prapratnie ustawiamy się w kolejce na prom. Godzinę przed planowanym odjazdem sytuacja nie wygląda najgorzej
Kupujemy bilety i... razem z innymi oczekującymi oddajemy się dalszemu plażowaniu i kąpielom
Kiedy w końcu przypływa prom, pakujemy się na pokład i machamy na pożegnanie lądowi
Jest też dreszczyk niepewności....
Po pierwsze pogoda - czy na wyspie będzie świeciło słońce? Niedawno jeszcze tu padało...
Ale teraz jest już pięknie
Po krótkim rejsie przybywamy do Sobry
Drugi znak zapytania to nasze lokum. Poszukiwanie apartmanu zaczęłam zaraz po tym jak zdecydowaliśmy spędzić trochę czasu na Mljecie, czyli jakieś 3 tygodnie przed wyjazdem
Ostatecznie przeanalizowałam wszystkie plusy i minusy i Sobra okazała się nie taka znów zła, o czym trochę później
Wymieniłam maile z właścicielką, zarezerwowałam go na 4 noce, czego potwierdzeniem było przesłanie 50 euro zaliczki... Wysłałam maila, że przelew poszedł i miałam nadzieję na wiadomość zwrotną coś w stylu... ok pieniądze doszły, albo - czekamy na was... a tu jeden dzień... cisza, drugi.... cisza.... trzeci, czwarty, piaty.... cisza... ponawiałam pytania - bez odpowiedzi.
Zaczęłam się trochę denerwować, juz pal licho to 50 e, ale termin wyjazdu zbliżał się, a ja nie wiedziałam czy mam ten apartman, czy szukać jeszcze czegoś innego... tak minęło jeszcze kilka dni i w końcu wiadomość od Adriany (właścicielki)
"Przepraszam, ale zepsuł mi się komputer i był tydzień w serwisie w Dubrowniku. Pieniądze doszły, czekamy na Was". Ufff
Więc jesteśmy w Sobrze i za kilka minut przekonamy się jakie też to cudo wyhaczyłam w necie.
Sobra jest nieduża, składa się z drogi biegnącej nad samym morzem i zawijającej z powrotem koło apartmanów w 2 linii. Nasz jest w pierwszej (sprawdziłam na googlemaps
- ten?
- niee ten
- może ten...?
- nieee, też nie, jeszcze dalej...
- to może zadzwonisz?
- po co, na pewno trafimy
-o, to ten (pokazuję na najładniejszy
- ten? na pewno?
- yhm
Nie dowierzają, chyba im się podoba
Parkujemy i zaraz wyskakuje Adriana machając i wołając "buongiornoooo"
Nie Włoszka, Adriana była przekonana, że to my jesteśmy z Włoch
- Aaaaaa Polacy? Mam dla Was piękny apartament, o tam na górze.
Na górze?
Po chwili jesteśmy.... iiiii..... widzę, że wszystkim się podoba
I widoczek z balkonu (i w sumie z łóżka też
Adriana okazała się bardzo sympatyczna
Naprawdę wspaniały
Nie uwierzycie... kogo zobaczyłam wieczorem z balkonu
Mój delfin przypłynął za mną na Mljet

.png)
.png)
.png)

.png)
.