Czołem Cromaniacy

Końcówka relacji napisana dawno temu, miesiącami czekała na publikację...
Kolejny dzień na Mljecie wita nas piękną pogodą.. uff

Poranny spacer po Sobrze





Ostatni dzień na wyspie postanowiliśmy w pełni wykorzystać. Pierwszy przystanek u stóp Babino Polje. Samochód zostawiamy przy drodze, w miejscu które upatrzyliśmy w drodze z parku, wygodne buty na nogi, plecak na plecy i cała naprzód wąską ścieżką w poszukiwaniu Jaskini Odyseusza.
Pierwsza część wiedzie wśród gajów pełnych fig i drzew z chlebem świętojańskim.

Po jakimś czasie ścieżka dochodzi do szerszej drogi, którą należy kierować się do jaskini.
Nam wydało się to zbyt proste, poza tym zmylił nas znak pieszego szlaku do Babino Polje, które zostało za plecami... więc wbiliśmy na ledwie widoczną dróżkę przeciskając się przez coraz to bujniesze krzaczory

Spotykane kozie bobki utwierdzały w przekonaniu, że bywa tu jeszcze jakaś inna istota prócz nas, więc przez jakiś czas kontynuowaliśmy spacer/ karkołomną przeprawę

W końcu doszliśmy do wniosku, że to jednak nie ta droga, ale było warto

Zawracamy
Gdy znaleźliśmy się na właściwym szlaku, pojawili się też inni turyści
Do jaskini wiedzie przyjemna, wybetonowana dróżka i schodki

Widoki nieziemskie

W końcu jest nasz cel



Wejście do jaskini zostało zabezpieczone barierką i ogrodzone płotem siatkowym. W dole widzę kilka osób wpływających do groty od strony morza. Rozważam opcję wejścia z góry.
Zejście wygląda tak

Ktoś przechodząc mówi, żeby tędy nie schodzić, że jest zbyt niebezpiecznie....
Idziemy więc obejrzeć drugie wejście 'morskie'

Jest tu pięknie, ale skały stromo opadają do morza, niektórzy wprawdzie wchodzili tu nawet z dziećmi, ale mieli materace lub kamizelki, inni skakali na główkę.... fale groźnie rozbijały się o skały, a wyjście z wody nie wyglądało najłatwiej więc wróciłam do opcji 'górą'.
Z góry zejście wyglądało bardzo stromo, a wiszące tuż nad głową skały nie były niczym podparte. Z dołu dwójka francuzów woła na mnie "don't go there" i tak w kółko.... było bardzo mokro po deszczu i udzieliły mi się ich wątpliwości... pokonałam pierwszą część, przytrzymując się krzaczków... trzeba przyznać, że z góry wyglądało to o wiele trudniej, ale druga część, uwieziona ziemia, pozrywane krzaczki i kolejne nawoływania francuzów przekonały mnie do powrotu
Doszłam do wniosku, ze zjechać na tyłku żadna sztuka, gorzej z wyjściem.... Ta dwójka francuzów wychodziła ponad pół godziny...

Może to dlatego Odyseusz siedział tu tyle lat...?
Nam pozostało podziwianie z góry, im bliżej południa, tym lepiej oświetlony jest otwór jaskini, dlatego nie warto się spieszyć z odwiedzinami

