Nives napisał(a):darek1 napisał(a):Czy koleżanka Nives, kiedykolwiek była pod namiotem i sama przygotowywała posiłki. Obawiam się, że nie. Nastawiona jest na masową komercyjną turystykę gdzie wszystko podane jest na tacy. No cóż, musiała to wynieść z domu, gdzie wszystko było podane na talerzu. To i nie ma co jej sie dziwić, że nie zabiera żywności do Chorwacji, bo tam trzeba by było samemu posiłki przygotowywać. Wygoda, wygoda koleżanko Nives
Gdzie ten urok, czar i satysfakcja z urlopu.
Darku,
Tak na prawde nigdy nie bylam pod namiotem. Po prostu, tradycja harcerska w kraju w ktorym sie ja wychowywalam nie jest tak mocna jak Polsce. Nie powiem ze to nie ma swoj urok - wrecz przeciwnie, ale aby to lubic to chyba trzeba byc przyzwyczajonym od wszesnego dziecinstwa.
A co do gotowania, to akurat robilam nad morzem (bo zawsze jestem w domu, a nie w hotelu). Tylko ze nawet wtedy ja uwielbiam gotowac ze surowcow kupionych na tutejszym rynku - ziemniaki sa inne niz polskie (bardziej smaczne moim zdaniem), pomidory to juz nie do opisania, owoce slodsze, arbuzy szczegolnie dobre. Jogurt tez jest jakis inny, lepszy.
Czyli nie jestem rozpieszczona, tylko po prostu turystyka kempingowa nie byla u nas rozpowszechniona w czasach w ktorych ja dorastalam.
Ale niejednokrotnie Nives dawaliśmy do zrozumienia, że takie rzeczy kupujemy w Chorwacji...tutaj się z Tobą zgodzę...pomidory, ziemniaki...w ogóle warzywa i owoce lepsze są w Chorwacji bo jest dużo słońca...truskawki jednak najlepsze są polskie...wędliny także...

.png)

.png)
.png)