napisał(a) jan_s1 » 20.02.2010 10:32
Rzeczy duże i ważne składają się z małych. Jedną z setek, jeśli nie tysięcy takich spektakularnych drobiazgów jest "szok i zdumienie" towarzystwa miłośników dużej gazety (w dodatku wyborczej)na widok lektury Lucjana Mostowiaka. Gdyby czytał Politykę, albo Przegląd, szok byłby dużo mniejszy, ale gdyby jak człowiek zatopił się w lekturze GW, to żadnego szoku by nie było. Zważywszy gęste tłumaczenie się autorów serialu, z wyciągnięciem konsekwencji włącznie, należy przypuszczać, że nasi artyści będą w przyszłości lepiej pilnować właściwej linii i zachowają stosowną czujność, aby podobny "skandal" już się nie powtórzył.
Też nie gustuję w Myśli Polskiej, ale dlaczego robić tak niezwykły raban i nazywać szokiem i skandalem coś, co jest zaledwie drobną niezręcznością? W dodatku redaktorzy Myśli Polskiej aż zacierają ręce z ukontentowania, bo cóż mogłoby im zapewnić lepszą reklamę. Jednak w tym szaleństwie jest metoda, bo jest to typowe działanie prewencyjne. Niby nie ma cenzury, ale tak naprawdę to ona jest.