AnetaA napisał(a):Jak mi tęskno za takimi widokami,a lawendę bardzo uwielbiam i oglądać i wąchać
krutom napisał(a):Lawendę mam w ogródku ale takich widoczków nie mam. Znów udalo mi się przegapić relację, która już "trwa" od dwóch tygodni.
Pozdrowienia
Mdziumka napisał(a):Byliśmy w okolicach Brusje parę dni wcześniej niż Ty i lawendy było jeszcze bardzo dużo. Nazbieraliśmy tyle, że wystarczyło na kilka buław i na woreczki. Ale zapewniam Cię, że to nie my wycięliśmy całą
maslinka napisał(a):Wiatr wzmaga się z każdą minutą. W nocy to jest już zupełne szaleństwo! I to jest właśnie ten problem (z naszym miejscem na campie), o którym wspominałam wcześniej. To, że rozbiliśmy się tak blisko morza naraża nas niestety na silne podmuchy wiatru. Bora szaleje tak, że z trudem zasypiamy, a rano pył z ziemi mamy we wszystkich naczyniach, koszykach i torbach
To nasza pierwsza i niestety nie ostatnia noc z borą...
AnetaA napisał(a):Ja jeszce pozwolę sobie wrócić do lawendy: mimo że jej strasznie dużo w Cro to jednak (coś mi się tak kojarzy) symbolem kwiatowym Chorwacji jest irys chyba... czy się mylę? Poszperam trochę, może coś znajdę.
AnetaA napisał(a):Fajne są takie opustoszałe wioski,oczywiście na swój sposób,ja zawsze zastanawiam się, jak tu było, gdy takie miejsce tętniło życiem i dlaczego już nie tętni...?
Janusz Bajcer napisał(a):Wiedziałem, że to będzie BORA.
Janusz Bajcer napisał(a):Mój brat kilka lat później na kempingu Boban przeżył borę, która zrywała linki od namiotów.
maslinka napisał(a):Takie są niestety wady mieszkania pod namiotem tuż nad morzem. Ale zalet jest zdecydowanie więcej
Maslinka napisał(a):Wiatr wzmaga się z każdą minutą. W nocy to jest już zupełne szaleństwo! I to jest właśnie ten problem (z naszym miejscem na campie), o którym wspominałam wcześniej. To, że rozbiliśmy się tak blisko morza naraża nas niestety na silne podmuchy wiatru. Bora szaleje tak, że z trudem zasypiamy, a rano pył z ziemi mamy we wszystkich naczyniach, koszykach i torbach icon_evil.gif
To nasza pierwsza i niestety nie ostatnia noc z borą...
kulka53 napisał(a):
W nocy budzą nas dziwne odgłosy docierające z zewnątrz. Huk, łomot, wycie, trzaski. Co to jest Po chwili orientujemy się, że wieje, bardzo, ale to naprawdę bardzo silny wiatr. Jest druga - środek nocy. Koraliki powieszone przez gospodynie przy wejściu do naszego apartamentu raz po raz są rzucane w drzwi wejściowe, chociaż wisiały po stronie zawietrznej. Wydaje się, że jeszcze raz tak walnie to szyba w drzwiach się rozsypie w drobny mak. Jeden wielki potworny szum i łoskot spadających na nasz dach przedmiotów z wyżej położonych domów. Dopiero jednak po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że to jest po prostu huragan, który nad ranem jeszcze przybrał na sile. I w ten oto sposób zawarliśmy znajomość z burą, spowodowaną przez nadejście chłodnego frontu od północnego wschodu. Wieje tak silnie, że czasem naprawdę trudno utrzymać się na nogach, z takim wiatrem jeszcze nigdy w Polsce się nie spotkałem. Będąc w górach nie mieliśmy okazji odczuć siły halnego. A nad Bałtykiem nawet 10 w skali Beauforta nie wywoływało
takich efektów. Mając w pamięci niedawną tragedię pod Czestochową , kiedy trąba powietrzna zmiotła dachy z wielu domów, nie zasypiamy już tej nocy.
Rano próbujemy sprawdzić co regularnie powoduje potężne uderzenia w dach albo w budynek, nic nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Nie da się ustać w miejscu, nie można oddychać przy takim wietrze, człowiek jest natychmiast spychany i ląduje na pierwszym murku lub musi się schować. Chłonąc moc wiatru, uczepieni przyapartamentowego murka, po raz kolejny zdajemy sobie sprawę jak niewiele znaczy człowiek w zderzeniu z potężnym żywiołem........
Wiatr podnosi kropelki wody morskiej unosząc ją na wysokość kilku metrów od powierzchni wody. Chociaż słońce czasem świeci, są cienkie chmury, nie odważamy się wyjść dalej niż metr od słupa podtrzymującego dach od naszej werandy. Są tam wąskie schodki do skalnego ogródka gospodyni, chronione z boku murkami. Opierając się o niego można było pstryknąć kilka zdjęć, niestety z powodu trudności w utrzymaniu równowagi, nie było żadnych szans na zrobienie lepszych, nie poruszonych.
Czekamy, że może wiatr ustanie lub choćby osłabnie, ale nic z tego, cały dzień wieje z potężną siłą z gór w kierunku morza. Wiemy więc już dlaczego tak właśnie wygląda rozpościerająca się przed nami za Velebitskim Kanałem wyspa Pag, pozbawiona jakiejkolwiek znaczącej roślinności, wiemy też dlaczego wątłe figowce czy migdałowce w Ribaricy nie mają prawie wcale liści. Cały dzień spędzamy w domu słuchając wyjącego wiatru, oglądając TV i wylegując się. Do wieczora nie widać żadnej zmiany w pogodzie, postanawiamy więc, że musimy odjechać z tego miejsca, miejsca styku gór z morzem aby uciec od tego niezwykłego zjawiska.
Lidia K napisał(a):Bora na wyspie to wietrzyk do tego co można przeżyć pod Velebitem. Jak do tej pory nie słyszałam czegoś podobnego.
maslinka napisał(a):P.S. Dopiero teraz się zorientowałam, że dzisiaj napisałam mojego tysięcznego posta Bardzo się z tego cieszę i właśnie świętuję z piwem w dłoni. (Nie jest to niestety Karlovacko, ale Peroni - jedno z moich ulubionych )
Powrót do Nasze relacje z podróży