Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Słowenia: Alpy Julijskie oraz Kamnisko-Savinjske

W Słowenii rośnie najstarsza winorośl na świecie, mająca ponad 400 lat. Jaskinia Postojna jest najczęściej odwiedzaną jaskinią w Europie. Jaskinia Vrtoglavica w Alpach Julijskich posiada najgłębszą studnię jaskiniową na świecie. Liczy 603 metry. Dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi osoby prowadzącej samochód wynosi 0,5 promila. 135 osób na 1000 posiada broń palną. W Słowenii znajduje się druga największa na świecie skocznia narciarska – Letalnica bratov Gorišek.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 19.01.2010 17:12

(ciąg dalszy z poprzedniej strony)

Pogoda się poprawia, słońce zaczyna już i mnie opromieniać - idzie się coraz przyjemniej. Trafiam teraz na kolejną krótką grań, ubezpieczoną za pomocą liny. Jest jednak w miarę szeroko, więc wystarczy uważać, by się o linę nie potknąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z grani znów strome zejście, najpierw trochę pogruchotaną ścianką, a potem gładkimi, kamiennymi płytami. Okazuje się jednak, że przyczepność butów na suchych płytach jest całkiem dobra, a poza tym najbardziej stromy fragment wyposażony został w sporą ilość wystających bolców.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten odcinek zejścia jest dosyć długi i kończy się już na piargu kotła. Jestem w górnej jego części, gdzie kocioł ma spore nachylenie, dlatego bardzo ostrożnie wchodzę na zalegający na wstępie płat śniegu.

Obrazek

Są jednak wydeptane ślady i śnieżne przejście nie stanowi najmniejszego nawet problemu.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 22.01.2010 18:21

Podążam chwilę ścieżką wśród piargów i przechodzę przez kolejny śnieżny płat. Teraz lekko wznoszącym się trawersem w kierunku opadającego skalnego filaru. Ściany nade mną zbudowane z potężnych płyt, których kanty przez tysiące lat straciły swoją ostrość. Ich obłe kształty w kilku miejscach przybierają czerwonawe zabarwienia. Szczeliny pomiędzy nimi rozszerzają się niewielkie jamy - czy kryją jakieś groty?.. Tego nie wiem. Szlak doprowadza do filara, który pokonuje się czymś pomiędzy zacięciem, a skośną półeczką. Zamontowane liczne bolce służą tu bardziej jako chwyty dla dłoni, niż stopnie dla stóp.

Obrazek

Obrazek

Po tym fragmencie drogi, gdzie i ręce znalazły zatrudnienie, znów wygodna ścieżka pod samymi skałami, w górnej części rozległego piarżystego kotła. Pogoda zdecydowanie się poprawiła - duże połacie błękitnego nieba i sporo białych obłoków, chociaż buraski nie ustąpiły jeszcze całkowicie. Mijam na wyciągnięcie ręki pobrużdżoną strugami wody skałę i nagle zmienia się kolorystyka. Niczym balsam dla oczu pojawia się sporo zieleni. Ale to tylko krótki, trawiasty odcinek i wychodzę na mały grzbiecik, za którym ponownie królują skały i piargi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obejmuję wzrokiem przebyty odcinek - poważnie wygląda stąd to strome zejście ze szczytu Skuty. Jeszcze trochę trawersu przede mną i docieram do wąskiej szczerbiny w grani. Pomiędzy stromymi, bliskimi pionu filarami po obu stronach wcięcia tylko drobne przejście, z którego na północ opada w dolinę Turski żleb. Ścieżka omija skalną kulminację i osiąga grań ponownie za nią, pozwalając teraz na szerszy wgląd w dolinę i ograniczające ją szczyty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 22.01.2010 18:25

Obrazek

Obrazek

Grań - to może tym razem za dużo powiedziane. Szerokie wypłaszczenie bardziej zasługuje na miano grzbietu. Przede mną, już blisko, Turska gora. Jej nazwa nie ma nic wspólnego z Turcją; "tura" - to po prostu turnia, wieża. Chociaż, akurat z tej strony patrząc, nie widać tych turni. Za mną właśnie obłoki oparły się o szczyt Skuty, ale za to wreszcie odsłoniły się wierzchołki gór na wschód ode mnie i pokazała się Bra. Przynajmniej tak mam ją opisaną na mapie. Bra? Dziwna nazwa; mnie nasuwają się skojarzenia z biustonoszem, ale to już nie ze słoweńskiego. Dopiero później, już w domu, doszukam się prawidłowej nazwy tej góry - Brana. Dlaczego tak dziwnie skrócona na mapie?.. Może to zwykły chochlik.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiem, że trasa ma prowadzić północnymi stokami tej Brany, z ciekawością więc się im przypatruję. Strome ściany, spadające do głębokiej doliny - gdzie jesteś, moja ścieżko? Będziesz trudna? Czy kryje się tam zupełnie łatwy trawers?.. Tak rozmyślając w marszu, w kilka minut staję na szczycie Turskiej gory. Teraz już wiem, że na pewno uda mi się zrobić tę pętlę w całości i dość aż do Kamnisko sedlo.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 28.01.2010 17:29

Rozglądam się wokół - Turska gora jest niezłym punktem widokowym. Widzę stąd już wyraźnie Kamnisko sedlo z budynkiem schroniska. Rzeczywiście, jest to szerokie, trawiaste siodło, za którym podchodzą z południowej strony piargi pod ścianę sporego masywu. To Planjava, której czubek ginie akurat w chmurach; podobnie zanurzona w obłoki jest bardziej oddalona Ojstrica. Ruszam szlakiem, który teraz sprowadza lekkimi zakosami po dosyć szerokim grzbiecie. Zaglądam w gardziel wąskiemu, głębokiemu żlebowi po lewej ręce, by zaraz skręcić w prawo, do górnego wylotu żlebu opadającego w przeciwną stronę. Zanim teren urwie się zupełnie spod nóg, szlak skręca w lewo i po krótkim trawersie wyprowadza w górę na szczerbinę w grani. Stalowe klamry ułatwiają wspięcie się na wybrzuszony głaz, za którym trasa ponownie przebiega granią.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W tyle, zza północnego filaru Turskej gory wyłania się Rinka i Kriż, zamykające Okreselj, którym kończy się Logarska dolina. W miarę jak schodzę ponownie rozszerzającą się granią, w oczach rośnie ściana Brany. Niezbyt strome w zachodniej części partie podszczytowe obrywają się w moją stronę urozmaiconym urwiskiem. Nie widzę jeszcze stąd przełęczy, ale już wiadomo, że będzie sporo zejścia na nią. W prawo ucieka krótki, wąski grzbiecik zakończony turnią, a jej dwa filary - niczym ramionami - próbują objąć zieloną dolinę u jej stóp.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak skręca w lewo i nagle pod nogami otwiera mi się skalna studnia. Staję nad nią i ponownie nie mogę się oprzeć podziwowi dla cudów natury. Szeroki górny otwór dzieli się niżej na dwie odnogi, z czego lewa wygląda na ślepą, zaś w prawej przebija światło. Co więcej - do tej prawej pociągnięta jest stalowa lina. Czyli tędy prowadzi moja dalsza droga. Odwracam się twarzą do skały, bo to prawie pion i znikam z powierzchni ziemi. Skała jest dobrze urzeźbiona, toteż nie ma tu żadnych klamer czy bolców, a jedynie lina do asekuracji. Dochodzę do rozgałęzienia, skąd już widać dolny wylot. Jeszcze chwila i w otworze pojawia się Kamnisko sedlo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 28.01.2010 17:34

Rzucam jeszcze spojrzenie za siebie, na ten bardzo ciekawy fragment drogi i już maszeruję dalej w stronę, gdzie czerwone kółeczka znikają na grani, poza którą coraz śmielej strzela w niebo Ojstrica. Skały są tu pocięte ostrymi szczelinami i żlebikami, które swoim czerwonym zabarwieniem przypominają świeżo zadane rany. Jeszcze trochę stromego zejścia i następuje łagodniejszy odcinek. Widać już ścieżkę trawersującą ścianę Brany za przełęczą Kotlici. Ale nie wiem, co mnie jeszcze czeka przed przełęczą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tymczasem szlak sprowadza z grani na południową stronę. Nie jest jakoś specjalnie trudno, jednak spore odcinki ubezpieczone są liną. Gdyby było ślisko, zapewne lina oddawałaby nieocenione usługi. Na szczęście sucha skała oferuje doskonałe warunki do przyjemnej powietrznej wędrówki. Obniżam się stale pod granią, w której strzelają teraz fantazyjne turniczki. Raz po raz zadzieram głowę w górę, gdyż z każdym krokiem zmienia się ich układ i wygląd. Pilnuję, oczywiście, terenu pod stopami, by nie znaleźć się nagle kilka metrów w bok i kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset metrów poniżej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A szlak jest doskonale oznakowany - nawet tam gdzie brak liny, gęsto umieszczone czerwone kółeczka nie pozostawiają wątpliwości, co do przebiegu trasy.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 31.01.2010 19:17

Obrazek

Obrazek

Trafiam na odcinek zwykłej ścieżki, poprowadzonej trawersem ponad głęboką doliną po prawej ręce. Wrażenia wspaniałe - wąska ścieżyna pośród lekko na czerwono zabarwionych kamieni, przetykanych tu i ówdzie trawkami, zza zakrętu wystaje pozbawiona zupełnie roślinności ściana Brany, a głęboko w dole zieleń lasów. Jestem już poniżej przełęczy Kotlici i teraz trzeba ponownie się wspiąć, co ułatwia kolejny odcinek zamontowanej liny. Nie dochodząc do mocno poszarpanej grani z nieustającymi, fikuśnymi turniczkami, skręca się ponownie w prawo i lekkim obniżeniem ląduje na przełęczy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przełęczy? Za dużo powiedziane. Wąska szczerbina, z której na obie strony opadają strome, piarżyste żleby. Mój wzrok skupia się na ścianie przede mną. Szara, z lekkim niebieskawym odcieniem skała, straciła swoją jednolitość na skutek jakiegoś obrywu i teraz przez te czerwone, wyglądające na względnie świeże, złomy prowadzi moja trasa. Dostrzegam rząd bolców i czerwone kółeczko powyżej mnie. Więc to tamtędy.

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 31.01.2010 19:21

Podchodzę stromo i docieram pod ścianę, do której przymocowana jest stalowa lina. Szybkim marszem podnoszę się dosyć sporo ponad przełęcz Kotlici. Różnica wysokości się powiększa, ale droga wciąż jeszcze prowadzi ostro w górę. Dyszę coraz bardziej, ale staram się nie zwalniać kroku - jest już dosyć późno, a do samochodu mam jeszcze kawał drogi. Myślę sobie, że fajnie by było spotkać kogoś, kto ma wóz na parkingu wysoko w górach - oszczędziłoby mi to nieco czasu i sporo schodzenia.

Obrazek

Obrazek

Trudności podejścia już są za mną. Teraz już zwykła ścieżka trawersuje północne urwisko Brany. Za mną Turska gora z charakterystyczną wyrwą w południowej grani, przechodzącej niżej w skośny filar, po chwili wyłania się jej zachodnia grań aż po Skutę, a przede mną masyw Planjavy za szerokim siodłem Kamnisko sedno. Nikła ścieżka, którą podążam, łączy się z wyraźną, dobrze wydeptaną trasą na szczyt Brany - zapewne popularne wejście. Akurat schodzi nią jakaś dwójka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ja szybciej osiągam rozstaje, skąd przyzwoitym skosem z lekkimi ślizgami na drobnych kamyczkach obniżam się w kierunku przełęczy. Powyżej siodła ustawiona jest blaszana, słoweńska flaga, przed którą ścieżka dzieli się na mnóstwo wariantów. Podziwiając piękną, bardzo stromą, północną ścianę Ojstricy, schodzę blisko kulminacji grzbietu do schroniska. Dochodzi siedemnasta - wprawdzie to późna pora, ale żołądek też swoje prawa ma.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.02.2010 19:10

W schronisku spokojnie - na jadalni tylko kilka osób. Szybko konsumuję posiłek i gdy kończę, widzę że jakaś para właśnie się zbiera do wyjścia. Wyskakuję jakieś trzy minuty po nich i przeczesuję wzrokiem okolicę. Poszli na południe czy w inną stronę?.. Niestety, nie widzę ich nigdzie. Nic z tego. Miałem nadzieję, że może mają samochód na górskim parkingu. Cóż, ruszam w dół, zostawiając po lewej ręce masyw Planjavy a Branę po prawej. Gdy ścieżka się rozdziela, wybieram lewy wariant i wśród kosówek schodzę na płaską platformę w górnej części doliny. I co widzę? Tych dwoje śmiga tam przede mną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tacy szybcy są?! Zbieram więc wszystkie siły i rozpoczynam ostry marsz. Staram się ich wypatrywać, ale jest to możliwe tylko momentami - tam, gdzie kosodrzewina i coraz liczniejsze drzewa nie przesłaniają widoku. Mimo, iż gnam ile tylko pary mam w płucach, dystans jakoś nie chce się zmniejszać. Takim słaby? Kobiety nie dogonię?? Pot zaczyna mi spływać po skroni, a rozsądek przypomina, że w przypadku szybkiego marszu w dół warto by było wspomóc się kijkami. Cóż, kiedy one przytroczone do plecaka, a operacja wyjęcia i dostosowania długości zabrałaby zbyt wiele czasu. Wiem, że ryzykuję bólem kolan, ale tak bardzo mi zależy na złapaniu stopa...

Obrazek

Raz za czas dociera do mnie głos tej pary, w końcu zauważam zmniejszanie się naszego dystansu. Kiedy wreszcie jestem za nimi około stu metrów, zwalniam mordercze tempo, dostosowując się do ich prędkości. To jednak nie znaczy, że teraz idę powoli - nadal mnie zaskakują swoją sprawnością, a przypuszczam, iż też mają za sobą cały dzień w górach. Idziemy tak dłuższą chwilę, kiedy jednak zaczynają zwalniać - chyba wreszcie i oni poczuli to tempo. Niestety, moje kolana też już to poczuły. Obawiam się, że kolejny dzień może być trudny.

Obrazek

Zatrzymują się na rozstajach - tu w prawo jest dojście do górskiego parkingu, a oni po chwili... ruszają w dół, do kocy! O, nędza... To po co była ta moja gonitwa?!

Teraz już zwalniam wyraźnie, zwłaszcza że odczuwam lekki ból w obydwu kolanach. Będę miał za swoje. Cóż, chciałem skrócić sobie zejście, ale nie wyszło. Podchodzę jeszcze parę metrów ponad szlak, by rzucić okiem na groty w skałach, mijam niżej potężny okap i przy akompaniamencie coraz głośniejszej muzyki, dobiegającej z doliny, trafiam na szutrową drogę. Tuż pode mną dostrzegam tych dwoje - najwyraźniej też się już nie spieszą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.02.2010 19:14

Jeszcze kawałek i już dolina. Melodie się zmieniają, czekam czy usłyszę Maryjannę - ale tym razem jednak nie. Tuż po siódmej wieczorem jestem przy aucie. Zjeżdżam od razu do poprzedniego miejsca noclegu, by rzucić okiem na kanion, póki jeszcze coś widać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jestem bardzo zmęczony, ale nie mam ochoty na większy posiłek. Robię więc sobie tylko kawę, po czym ruszam w trasę. Mam kawałek do przejechania, a do tego dochodzi kwestia tych objazdów. Opuszczam już Alpy Kamnisko-Savinjske z zamiarem dotarcia w południową część Alp Julijskich.

Obrazek

Obrazek

Za Kamnikiem skręcam w lewo na Vodice, ale za nimi tablica informująca, że trasa przez Zbilje zamknięta i trzeba objechać przez Ljubljanę. Wjeżdżam na autostradę i od razu na wjeździe obowiązek posiadania winietki. Oczywiście - nie posiadam. Korzystam więc z pierwszej możliwości zjazdu. Tu żadnych drogowskazów - radź sobie sam. Wybieram azymut na zachód, ale wkrótce szosa skręca wyraźnie na północ. Wracam więc i próbuję jakiejś bocznej trasy. Po chwili dojeżdżam do skrzyżowania bezkolizyjnego z szosą Ljubljana - Kranj. Ale drogowskaz pokazuje na stolicę. A na Kranj? Jest! Tyle, że... z powrotem. Mam wracać?! Chyba nie mam wyjścia. Zawracam i lustruję uważnie wąskie, nieoznaczone odgałęzienie. Może tę dróżkę słoweńscy drogowcy mają na myśli? Ha! Spróbujmy. Okazuje się, że tym razem strzał w dziesiątkę! Wreszcie jestem na trasie i po chwili mam zjazd, oznaczony: Skofja Loka.

Zapada zmrok, więc znajduję sobie jakiś duży, trawiasty parking na nocleg. Gdy już szykuję się do spania, nagle zaczyna się ruch. Na parking stopniowo zjeżdżają pojedynczo samochody. Zaczynam obserwować to zjawisko i wkrótce mam jasność. Jest to miejsce romantycznych i zmysłowych schadzek. Jako jedyny singiel w tym towarzystwie czuję się tu intruzem, przesiadam się więc za kierownicę i jeszcze raz tego dnia - a właściwie już nocy - ruszam w trasę. Tym razem już niezbyt daleką. Skofja Loka ładnie podświetlona, ale nie mam już sił na spacer po niej. Marzę tylko o jednym i po przejechaniu miasta, łapię pierwsze pole kukurydzy, obok którego da się w miarę poziomo postawić samochód. Tu dziś stanie mój hotel.

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 02.02.2010 22:57

Franz napisał(a):Kobiety nie dogonię??

:wink: ale masz zdanie o kobietach :lol:

Dzięki za opowieść o planowanym i nie zrealizowanym przez nas rejonie. Teraz wiemy co by nas tam czekało, naprawdę fajne i malownicze górki. Analizując Twoje zdjęcia to nawet mapa nie jest potrzebna by się dobrze w terenie zorientować :lol:

Franz napisał(a):Skofja Loka ładnie podświetlona

My niestety widzieliśmy ja tylko w strugach deszczu :?

Franz napisał(a):łapię pierwsze pole kukurydzy, obok którego da się w miarę poziomo postawić samochód. Tu dziś stanie mój hotel.

Dobrze znamy takie momenty. Człowiek wykończony po górach albo po całodziennej jeździe marzy by wreszcie się walnąć i odpocząć.
A w kukurydzy też zdarzało się nam przesypiać noce, kiedyś w Chorwacji spaliśmy wśród wieczornych chmar komarów :wink: a w nocy przeszła potężna burza z ulewą. Ledwo wytaplałem się potem autem z tego polnego błotka :lol: . Też w zeszłym roku spaliśmy w kukurydzy na Węgrzech w miejscu gdzie budują jakąś autostradę. Na szczęście w nocy nie budowali :lol:

Pozdrawiamy
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 02.02.2010 23:41

Bardzo podoba mi się część związana ze strzałem w Alpy Kamnisko-Savinjske. .. no i zwiększyłeś stosunek ilości tekstu do zamieszczanych zdjęć - wyszło super!

Pozdrawiam!
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 03.02.2010 10:37

Interseal napisał(a):. .. no i zwiększyłeś stosunek ilości tekstu do zamieszczanych zdjęć - wyszło super!


No właśnie, owszem zdjęcia są ciekawe, krótki opis to jak czytanie mapy czy przewodnika, mogą zachęcić do zwiedzania, ale dopiero przygoda, przeżycia wprowadzają nas w prawdziwą sytuację. Pewnie, że często nic szczególnego się nie dzieje. Ale myślę, że częściej jednak się dzieje.

Mnie się też spodobało.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 03.02.2010 23:10

kulka53 napisał(a):
Franz napisał(a):Kobiety nie dogonię??

:wink: ale masz zdanie o kobietach :lol:

Moje zdanie jest takie, że mam dłuższe nogi od przeciętnej kobiety. ;) A dodając do tego fakt, że w dzieciństwie często szedłem w towarzystwie o siedem lat starszego brata, to nauczyłem się mocno kopyta wyciągać...
Raz kiedyś, na Mainzer Höhenweg (piękna trasa!) miałem do wyboru: albo się ścigać z samotnie wędrującą dziewczyną, albo pstrykać po drodze fotki. Dałem za wygraną - była szybsza. Wolałem zrobić nieco ujęć z trasy.

kulka53 napisał(a):Teraz wiemy co by nas tam czekało, naprawdę fajne i malownicze górki. Analizując Twoje zdjęcia to nawet mapa nie jest potrzebna by się dobrze w terenie zorientować :lol:

Za wyjątkiem monotonnego wejścia na Grintavec, to trasa fajna. A im bliżej Kamnisko sedlo, tym ciekawsza.

kulka53 napisał(a):
Franz napisał(a):Skofja Loka ładnie podświetlona

My niestety widzieliśmy ja tylko w strugach deszczu :?

Ja ją zwiedziłem miesiąc wcześniej, w ramach słoweńsko-chorwackich wakacji - ale w ciągu dnia. Moim zdaniem - najładniejsze miasto w Słowenii.

Interseal napisał(a):Bardzo podoba mi się część związana ze strzałem w Alpy Kamnisko-Savinjske. .. no i zwiększyłeś stosunek ilości tekstu do zamieszczanych zdjęć - wyszło super!

Od kuchni wygląda to następująco:
1. Alpy Julijskie - moja pierwsza w życiu spisana relacja, tu zamieszczona bez zmian.
2. Alpi Giulie - wyjazd, na którym nie sporządzałem notatek do relacji, więc takowa nie powstała. Tu po prostu starałem się opatrzyć fotki komentarzem.
3. Alpy Kamnisko-Savinjske - relację piszę na bieżąco z przygotowanych notatek, zdając sobie sprawę, że nadmiernie się rozpisuję, aż mnie to zaczyna mierzić.

Lidia K napisał(a):No właśnie, owszem zdjęcia są ciekawe, krótki opis to jak czytanie mapy czy przewodnika, mogą zachęcić do zwiedzania, ale dopiero przygoda, przeżycia wprowadzają nas w prawdziwą sytuację. Pewnie, że często nic szczególnego się nie dzieje. Ale myślę, że częściej jednak się dzieje.

Mnie się też spodobało.

Wiesz, aż muszę w trakcie pisania ocierać klawiszom pot z czoła. ;)
W mojej ocenie, te ostatnie fragmenty relacji - to takie lanie wody. Ale, jasne, każdy ma własny pogląd. Osobiście, wyznaję zasadę, że jeden obraz wart tysiąca słów.

I jedyna pociecha w tym, że jednak czasem ktoś zechce zajrzeć i toto przeczytać...

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.02.2010 18:26

Alpy Julijskie - Krn

Rano wstaję i składam w myśli życzenia dzisiejszym solenizantom. Od razu dziękuję za życzenia urodzinowe, pakuję graty i ruszam w dalszą drogę. Kierunek Gorenja Vas, potem Tolmin i przejeżdżam mostem przez rzekę Soca do malej miejscowości Kamno. Wąziutkimi uliczkami pomiędzy kamiennymi domami, po czym odnajduję swój skręt w góry i dalej stromo, asfaltową uliczką na szerokość jednego auta, serpentynami podjeżdżam do wioski Vrsno. Zostawiam skrzyżowanie z równie wąską szosą do Kobaridu i pnę się dalej w kierunku parkingu w pobliżu schroniska na Planinie Kuhinja.

Obrazek

Stawiam auto przy wozie na niemieckich numerach; obok stoi jakiś Włoch wielkim trolejbusem, nieco dalej Słoweńcy z pootwieranymi oknami. Obok ich kombi porozrzucane graty biwakowe, stolik, krzesełka. Podczas gdy robię sobie śniadanie, budzą się Słoweńcy i najpierw mocno rozczochrany chłopak, a za nim dziewczyna z równie fantazyjną fryzurą, wygrzebują się z betów. Jako trzeci wyskakuje mały piesek i od razu przybiega, by mi towarzyszyć przy śniadaniu. Gdy zamykam wóz, akurat zajeżdżają Włosi z rejestracją pobliskiej Goricy i ruszają w trasę o kilka kroków przede mną.

Obrazek

Zaraz jednak nasze kroki się rozchodzą, gdyż oni suną drogą w prawo, a ja szlakiem w lewo. Nie dochodząc do schroniska, odbijam w prawo przez łąki i teraz mam na wprost siebie mój dzisiejszy cel - Krn. To najwyższy szczyt w południowej części Alp Julijskich i mimo niezbyt zawrotnej wysokości - 2244m - tu się jednak wyróżnia od otoczenia. Na moją, południową stronę opada stromym zboczem o jednostajnym nachyleniu, porośniętym trawą i dopiero w górnej partii skalistym. Już w XII w. jest wymieniany w dokumentach określających wysokość podatków od wypasu owiec i również dziś okolica ta jest jednym z głównych centrów pasterstwa.

Obrazek

Łąki poprzedzielane są płotami, ale nie ma potrzeby ich forsowania - do dyspozycji stoją furtki opatrzone napisami "Zapiraj vrata". Zapiram więc kolejną furtę i wychodzę na szutrową drogę, którą właśnie z prawej strony dochodzi ta włoska dwójka. Tu następuje wymiana. Oni schodzą z drogi w ścieżkę wprost do góry, a ja skręcam w lewo drogą. Jest parno i już czuję pot na plecach, więc skorzystam z możliwości mniejszego nachylenia podejścia. Po kolejnym zakosie widzę Włochów tuż pode mną i teraz już wędrujemy tak samo - szlakiem w górę, potem trawers w prawo, odbicie w lewo i nasze drogi rozejdą się ponownie, gdy oni ruszą skrótem w górę, a ja ponad pasterską osadą dotrę na uroczy trawiasty grzbiet. Łączy on Krn z leżącym na południu niewysokim szczytem Kozljak.

Obrazek

Obrazek

Tu otwiera się zupełnie nowy widok na zachód - na dolinę Socy i leżącą u stóp Dreznicę. Z dołu dochodzi szlak od Dreznicy, na którym widzę jakąś kolejną dwójkę. Już im współczuję - mają strome podejście i większe od mojego, a duchota coraz większa. Ścieżka prowadzi w prawo, w stronę wyraźnie urwanego bardzo stromego grzbietu - gdyby nie fakt, że jest trawiasty, zasługiwałby na miano filara. Niebo zwolna się zasnuwa, ale skaliste szczyty po prawej jeszcze zupełnie dobrze widoczne. Oby tak wytrzymało. Wiem, że nasuwa się na Słowenię ten niż znad Austrii, ale ciągle mam nadzieję, że aura okaże się łaskawa dla mnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 06.02.2010 18:30

Szlak prowadzi zakosami, omijając samo urwisko, ale wystarczy podejść kilka kroków, by ujrzeć zachodnią ścianę, którą Krn opada w doliny. Pięknie się również prezentują stoki grzbietu, odchodzącego od szczytu na północ. Jeszcze kilka zakosów i siadam na ławach przed przycupniętym pod skałą schronisku. Pora na drugie śniadanie. Ze szczytu schodzi właśnie para Słoweńców i też zasiadają do posiłku - mam więc okazję na miłą pogawędkę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pokrzepiony na ciele, żegnam się z nimi i wyruszam na bliski już wierzchołek. Tuż powyżej schroniska zaczynają się umocnienia z czasów pierwszej wojny światowej. Podobnie, jak i w Dolomitach, przebiegał tędy front austriacko-włoski. W czerwcu 1916r Włosi zdobyli ufortyfikowany szczyt wraz z austriackimi działami, ale później front stanął w tym miejscu na dwa lata, a wojska austriackie okopały się raptem kilkaset metrów dalej, na grani w kierunku Batognicy. Tysiące żołnierzy po obu walczących stronach umierało z powodu ostrzału artyleryjskiego, głodu i zimna. Ironią losu jest, że parę lat później rejon ten nie należał już ani do Włochów, ani do Austriaków, tylko do wchodzącej w skład królestwa SHS - Słowenii.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrując w górę, nie omijam okazji, by zaglądnąć do wykopów, do wykutych grot i tuneli, prowadzących na drugą stronę grani, staję na wyrównanych balkonach, na których kiedyś stały potężne działa i znów przelatują mi przez głowę refleksje na temat niezmierzonej, ludzkiej głupoty...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieram na szczyt. Niestety, widoczności już nie mam praktycznie żadnej. Pierwsze istotne efekty niżu dotarły tu wraz ze mną.

Obrazek

Pozdrawiam,
Franz
http://wfs.freehost.pl
http://wfs.cba.pl
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Słowenia - Slovenija



cron
Słowenia: Alpy Julijskie oraz Kamnisko-Savinjske - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone