Pływanie pontonem w Chorwacji

LUKASQ napisał(a):To ja z takim pytaniem na rozrzedzenie powietrza.

Który dzień z waszego pływania na Adriatyku pamiętacie jako totalny sztos, Top 1 ze wszystkich dni na wodzie, petarda że aż łezka się w oku kręci ?

Różnie bywało z dziesięć, piętnaście lat temu podczas powrotu pontonem 3,2m z Korćuli do Loviśte. Prawie na szczycie Pelješac takie fale, że jak staniało się w dole na pontonie nie widać było brzegu z żadnej strony. Jednak chyba najbardziej wryło się w pamięć uratowanie niedaleko Povljana na Pagu (08.2019 r.) czteroosobowej rodziny na pontonie, w którym przestał pracować silnik, a ich wiatr spychał na skały. Dwa lata później "trafiła" się jeszcze kobieta na środku zatoki bez sił płynąca w burce "ratująca" piłkę dla dzieci.

Pozdrawiam.

Mi podobnych holowań zdarzyło się już kilka. Raz byli to Czesi na dużej 7m motorówce, 1km od Vodic, padł im silnik i zniosło ich prawie na zieloną latarnię - punk mielizny. Wiosełkami to mogli sobie pomachać, ale błagalnie w naszym kierunku.
Była łódź z 10 Słoweńcami. Imprezka na łodzi, muza, aż tu nagle cisza, brak paliwa, okolice Tribunij.
Był rower wodny, który mimo ostrego kręcenia nie chciał wracać, bo po nawrocie, okazało się, że jest daleko, wiatr nie sprzyja a ślizgawka na nim nie pomaga. Fala coraz wieksza a rowerek w tył zamiast do przodu. Najdziwniejsze, nie mylić z najpiękniejszym, holowanie, było na Hvar. Zatopiony skuter, 3 osobowy, który wyglądał jak spławik, mimo długości 4m, ponad wodę wystawał tylko dziób 50cm. Z daleka wyglądał jak jakaś bójka. Zaciszne miejsce, godzinę poszukiwań życia w koło. W końcu holowanie do Prapatna. Policja itp. Bandera - Polska. Wszystko skończyło się dobrze.
Od takie pływanie pontonem, kilka małych jaskiń, plaż, dostępnych tylko z lądu, bunkry, klify, sztormowa pogoda na Bisievo, gdzie pytali z którego jachtu jesteśmy, żeby czasem nie wracać na Vis tym ćamacem. Fala proszę państwa to wtedy była. Oj nie taka jak wspominacie powyżej. Dobrze, że na pokładzie były kapoki i maski, nie szło oczu otworzyć.
Ujście rzeki Krka, aż do Skradin, piękna sprawa. Pływające sklepiki z mulami i ostrygami, gdzie swego czasu zawitał też sam Pan R. Makłowicz.
Kanion rzeki Zrmanja - Polecam, wodospady na końcu, mosty w okolicach Nin.
Odkrycie ujścia najkrótszej rzeki w Europie - Ombla, 2 co do długości na świecie, mhm tak tak, ma całe 30 m i wodospad. Kąpiel w niej, 12 stopni, krystaliczne orzeźwienie.
Sporo tego, o małych przygodach, nie ma co wspominać.
Polecam wszystkim

ventus napisał(a):Kanion rzeki Zrmanja - Polecam, wodospady na końcu, mosty w okolicach Nin.

No właśnie. Znalazłem fajny krótki post na jednym blogu o tym. Wygląda na superową sprawę jako jednodniowa wycieczka:
https://www.sportiwoda.pl/plywamy-w-cho ... i-zrmanja/

Jak chcesz nudne filmiki ze Zrmanje:

A gdzie kąpiel, skoki, wejście pod wodospad i na górę. Pięknie tam powyżej było.

Taka sytuacja- kąpielowa

ventus napisał(a):A gdzie kąpiel, skoki, wejście pod wodospad i na górę (...)

-----------------

ventus napisał(a):Taka sytuacja- kąpielowa

A gdzie ponton, pomruk silnika, szept rozcinanej wody ?

boboo napisał(a):

ventus napisał(a):A gdzie kąpiel, skoki, wejście pod wodospad i na górę (...)

-----------------

ventus napisał(a):Taka sytuacja- kąpielowa

A gdzie ponton, pomruk silnika, szept rozcinanej wody ?

Nie opanowałem do tej pory, sprawnego wrzucania materiałów. Nie mam coś cierpliwości do tego obrabiania, przycinania itp. Wybaczcie, może kiedyś, jak wpadnę do kociołka z magnezem

A my jak co roku usiłujemy wyrwać pawęż na Pirovačkim záljevu.

baska napisał(a):A my jak co roku usiłujemy wyrwać pawęż na Pirovačkim záljevu.

Ka Pi Tal Na sprawa!!

Ale musimy się przyznać do porażki wychowawczej. Tak nas sprytnie podeszli, że musieliśmy się zgodzić na skoki z dużej skały.

baska napisał(a):Ale musimy się przyznać do porażki wychowawczej (...)

Myślisz, że ci wszyscy sportowcy ("skoki do wody", jak by nie patrzeć dyscyplina olimpijska) mieli złych rodziców?

Myśleliśmy, że jako starsi i z większym życiowym bagażem jesteśmy bardziej odporni ma dziecięce manipulacje.
Dodatkowym problemem jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Więc Mostaru w najbliższych latach na pewno nie odwiedzimy.

baska napisał(a):Ale musimy się przyznać do porażki wychowawczej. Tak nas sprytnie podeszli, że musieliśmy się zgodzić na skoki z dużej skały.

Wyspa miłości, a w rodzinnej nomenklaturze Królicza. Ponieważ przez długie lata mieszkały tam króliki, które zawsze spotykaliśmy.
Dokładnie w miejscu skoków dwa lata temu moja Whisky postanowiła wejść mi na ręce dla odpoczynku, ponieważ jest zmęczona. Dzięki Opatrzności miałem podwójną poduszkę od materaca. A sama wiesz, że w tamtym miejscu jest z 50 metrów głębokości.

Skoków w Mostarze nie polecam. Około dwieście metrów w górę Neretwy od mostu żywe ścieki rurą 500mm walą prosto do wody......


Pozdrawiam.

Na Facebook-owej grupie fanów motorówek, jeden z kolegów szuka silnika do takiej oto łódki.
Moim zdaniem, mniej niż 80hp do takiego sprzętu na Adriatyk to będzie za słabe.
Co sądzicie ?