Właśnie wróciłem z Chorwacji, z Lukoranu koło Preko na wyspie Ugljan. Trasa PL-SK_H-CRO i powiem, że bardzo miła i przyjemna. Dodam, lepsza niż przez Austrię i Słowenię. Lepsza bo bez korków, szybsza i tańsza. Następnym razem jak będę jechał do Chorwacji to także przez Węgry. Nie ma się nad czym zastanawiać. Z ciekawszych rzeczy, to madziarska autostrada z dziurą koło Negikanize (nie wiem czy to się tak pisze), dociera do granicy z CRO. Budapeszt i obwodnicę M0, omijać wielkim łukiem (wielkie korki). W Chorwacji w sobotę, gdy wracałem miałem objazd nad tunelem Mała Kapela przez przełęcz M.K. (koło 30?? km, dość pochyło). Co do Słowacji autostrada ok, szkoda, że tylko ta jedyna. Z powrotem jechałem przez SK zwykłymi drogami (zjechałem z autostrady H na SK, z kierunku na Bratysławę). Polska, to jedna wielka porażka. A teraz czasy, zacznę od powrotu (bo pamiętam) pobudka 4. prom PREKO-ZADAR 5.15, CRO autostradami 6.12-10. CRO-H do 16 (korek Budapeszt), SK-PL (21) POLSKA Warszawa (4-ta następnego dnia - zgroza). W tamtą stronę jechałem PL-SK-H od 10 do 23 nocleg Siofok, a potem 9-17 na Ugljan OTOK.
JAK BYM SIĘ NIE ZAPOMNIAŁ, W CHYŻNE, że czeka mnie "tylko" 390 km do Warszawy, przez POLSKIE KLEPISKA to na pewno bym nocował, a tak przez nasz polski .............(<------------ tu wstaw najlepszy epitet). Jechałem 7 godzin, po rozkopach, koleinach, po ciemku, po mgle, po deszczu...
Ale było warto. Choć do czasu wybudowania autostrady polskiej pn-pł, chyba 2 razy się zastanowię zanim pojadę samochodem do cro. To był mój drugi raz i na razie marzy mi się samolot. Co za "chłam" wybieramy w wyborach od prawie 20 lat, że nie potrafili zafundować nam autostrad i porządnych drug. Wstyd! Mnie też.
Aha, jeszcze jedno. Podczas pobytu wypadek, dwóch autokarów z dziećmi... pamiętacie?? Wracam do kraju, "troszeczkę zmarnowany", Słowacja góry, miasteczko, teren zabudowany, z lewej podwójna ciągła, z prawej ciągła, zona 40, po lewej pas z naprzeciwka i ściana góry, przede mną ostry zakręt w lewo, pod górę, za mną polski autokar z dziećmi. Ja ciągnę kolo 40-50, autokar na moim zderzaku, trąbi, świeci długimi, wygraża, nie mam gdzie zjechać, wyprzedza jakieś 90 km/h?, po podwójnej pod górę na zakręcie, zmuszając auto z przeciwka do ostrego hamowania i wali dalej przeszło 90 km w górach, jak we Francji inny rok temu. Miałem spisać numer, zadzwonić do przewoźnika, nie miałem już siły.
Za Krakowem, koleiny, jeden pas, roboty, widoczność gorzej niż średnia, deszcz mgła, ograniczenie 50, nagle śmiga stary opel, osiem łepków, koło 150 na oko, wyprzedzili, choć cały ich wózek dosłownie zakołysało i podrzuciło po wjechanie w koleinę, do tej pory się zastanawiam, jak przednie koła przytrzymały "tych wspaniałych młodych" przy drodze, przy życiu, bo chwilowo tył zdawał się jechać obok... fruwał.
Tyle relacji. Mimo wszystko.
PS. Chorwacja jak zawsze cudowna!

.png)