Ok zacznijmy.
Czerwiec 2009. Decyzja już dawno podjęta (w grudniu 2008 rezerwowaliśmy wakacje) 2 raz w Chorwacji padło na Orebic. Jako, że zeszłego roku jechaliśmy autokarem i trwało to wieczność wybraliśmy samolot i Rainbow Tours. Nigdy nie leciałem samolotem ale wiedziałem, że nie będzie to mój ulubiony sposób podróżowania (mam lęk przestrzeni). Godziny południowe, zjawiamy się na lotnisku w Poznaniu, jadą z nami jeszcze znajomi z Wrocka, już są na miejscu. Odprawa itd bez problemów. Na bezcłówce profilaktycznie kupuję ćwiartkę Balantinesa (lęk przestrzeni
![Wink ;)](https://www.cro.pl/images/smilies/icon_wink.gif)
![Sad :(](https://www.cro.pl/images/smilies/icon_sad.gif)
Na miejscu jesteśmy ok 22, ciemno, dłużej nam zajęła podróż z Dubrovnika do Orebić niż z Polski do Chorwacji. Kaśka (żona) już wkurzona na maxa ja jako, że ćwiarteczka jeszcze działa luzik. I znowu niespodzianka. Mieliśmy mieszkać ze znajomymi w jednej kwaterze. Mhm, czekają na nas dwie Chorwatki jedna bierze nas w jedną stronę a druga ich w drugą. Zmęczeni nie mamy siły się wykłócać więc grzecznie idziemy (tym bardziej, że młody (5 lat) już ma dosyć tej wycieczki. Pani zaprowadza nas na miejsce i.... znowu zonk. Miały być dwa pokoje a jest jeden z dostawką. Żona nie wytrzymuje i zaczyna op...Chorwatkę ale ona i tak nic nie rozumie, hamuję ją bo kobita niczemu nie winna. Zmęczeni i zestresowani kładziemy się spać planując rozwiązanie całej sprawy na dzień następny.
Teraz idę uczyć się wklejać zdjęcia
![Smile :)](https://www.cro.pl/images/smilies/icon_smile.gif)