Dzisiaj odbijemy sobie ostatnie dwa dni kiepskiej pogody! Rano w dolinach są chmury, ale po wjechaniu na przełęcz Pass Thurn już wiemy, że to będzie wyjątkowy dzień
Po 8:00, prawie pusty parking:
Dla przypomnienia mapka Kitzbühela, który dzisiaj powtarzamy:

Best of the best!
Jeszcze 10 minut do startu:
ale okazuje się, że bramki puszczają wcześniej
Być może dlatego, że u góry trwa trening zawodników, a ekipa rozstawia tyczki do slalomu:
Jupi!!! Jesteśmy ponad chmurami
Takie "morze chmur" widzieliśmy do tej pory tylko raz, 4 lata temu w Zillertalu, a dokładnie w Königsleiten.
Gondolki wyłaniają się z piany
Nie wiadomo, co piękniejsze - chmury pod nami czy sztuksik na trasach
Najlepiej jedno i drugie jednocześnie
Jest bosko!:
Jesteśmy w części Resterhöhe i jeździ się genialnie. Chętnie pozjeżdżałabym każdą trasą po 10 razy, ale mamy na dziś ambitne plany - chcemy zjechać niemal cały ośrodek. I to nam się uda!
Ta ekipa pewnie planuje jeździć poza trasami:
Chociaż póki co oni też cieszą się sztruksem (jakoś muszą się dostać wyżej) i takimi widokami:
Trasa, która po południu potrafi być nieprzyjemna - ludź na ludziu i muldy:
Teraz jedzie się nią genialnie - pusto i sztruksik
Zmierzamy w stronę kolejki 3S:
Jeszcze trochę sztuksu:
A tutaj portret z Małżonkiem na sztruksie
W wagoniku 3S (wchodzi do niego 30 osób) o o tej porze jest całkiem luźno:
Gdyby ktoś miał lęk wysokości, lepiej nie patrzeć w dół:
Kolejka jedzie wysoko nad doliną, a słupów wspierających liny nie widać
Jednak jestem wyjątkowo zrelaksowana i nie myślę o tym, jak wysoko nad ziemią wisimy. Zresztą zaraz już koniec jazdy:
Przemieściliśmy się do części Pengelstein. W tym rejonie spacerowaliśmy pół roku temu, w sierpniu:
Widoki zachwycają:
Kitzbüheler Horn:
Miśki na trasie
Masyw Hochkönig:
Hohe Salve (nawet widać kościółek na szczycie):
Natomiast reszta Ski Weltu tonie w chmurach.
Fajnie tak sobie popatrzeć na znajome i zupełnie nieznane szczyty, ale przecież trzeba jeździć! Ciąg dalszy szusowania w następnym odcinku

.png)
.png)
..png)