Interseal napisał(a):Bol jest jak Jelsa. Ma swój urok do czasu przypłynięcia pierwszego statku ala "fish-picnic".
No to teraz my będziemy fishpicnikować

Aniu, życzymy Wam wspaniałych wakacji

Oby Brač Was oczarował! O pogodę bym się nie martwiła

Wreszcie udało mi się coś napisać, więc zapraszam na kolejny odcinek
27 lipca (piątek): Płyniemy na HvarDziś dzień fishpicnikowego rejsu. Wyjeżdżamy z campu przed 9:00, bo o 9:15 musimy się zameldować w porcie w Bolu. Statek oczywiście już czeka. Odpływamy punktualnie o 9:30. Po raz kolejny (wcześniej rok temu, przy okazji wycieczki z Makarskiej do Bolu) jestem zaskoczona punktualnością Chorwatów

Odbijamy od brzegu:
Bol widziany z morza prezentuje się pięknie:
Mijamy klasztor dominikanów:
i wypływamy na szerokie wody

Nasz statek nazywa się M/B Frane i jest całkiem nowy, ładny i, co bardzo ważne, szybki. Zdjęcie tejże jednostki pływającej zrobione już w Jelsie:
"Łódka" zabiera na pokład maksymalnie 145 osób, z tym, że dzisiaj płynie z nami tylko około 70. I bardzo nas to cieszy

Co ciekawe, jesteśmy jedynymi Polakami na tej łajbie
Tuż po odbiciu od brzegu pan kapitan zbiera kasę (170 kun od osoby), a młodszy marynarz rozdaje "śniadanie", czyli po croissancie i nalewa kawy mrożonej. Miała być też ice tea, podobno jest, ostatecznie nie udaje nam się na nią doczekać... To chyba jedyny "zarzut", jaki mogę mieć do tej wycieczki

Poza tym jest super! Do Jelsy dopływamy szybciej, niż to było w planie. Zamiast w ciągu godziny udaje nam się pokonać ten dystans w 45 minut. Będziemy mieć więcej czasu na miejscu

Powoli zbliżamy się do wybrzeży Hvaru. Najpierw okolice Vrboskiej:
Jakoś nie widzę Longtoma w jego kajaku

Przed nami Jelsa. "Moja" Jelsa

:
Tyle wspaniałych wspomnień! Mam duży sentyment do tego miasteczka

Wpływamy do portu:
A tu oczywiście fishpicniki

:
Dzisiaj i my będziemy powiększać tłum w Jelsie

Cumujemy i schodzimy z pokładu:
W miasteczku mamy aż

2 godziny "czasu wolnego". Cóż, daliśmy się "zniewolić", decydując się na ten rejs, to teraz trzeba patrzeć na zegarek

Pierwsze kroki z Jelsie kierujemy do lodziarni

Później idziemy się poszwendać wąskimi uliczkami. Kościół sv. Ivana jest o dziwo otwarty:
Konoba Pelago

Mój ulubiony znak

:
i ulubione przejście

:
Dla nas to trochę podróż sentymentalna

Szkoda, że tak krótko tu będziemy! Może zamiast na Brač trzeba było znowu pojechać na Hvar?

A może nie

Spacerujemy jeszcze po głównym placu:
Uświadamiam sobie, że takich słonecznych fotek Jelsy jeszcze nie mamy. Zawsze byliśmy tu wieczorami. A więc jednak - coś nowego

Nowością jest też pobieranie opłaty za wstęp do kościoła św. Fabiana i Sebastiana
Kierujemy się na nabrzeże:
Jednak nie idziemy na statek. Mamy jeszcze około godziny, więc docieramy do końca nabrzeża:
na miłą skałkową plażę:
Jest też otoczakowa, ale półki skalne (niektóre całkiem wygodne) w zupełności nas zadowalają.
Patrzymy na Jelsę:
i przepływające fishpicnikowe statki. Właśnie płynie Makarski Jadran:
Jak dla nas, zdecydowanie za duża łajba. Już M/B Frane jest spory, na szczęście tylko w połowie pełny. Takim wielkim statkiem raczej bym nie popłynęła. Do tej pory starannie wybieraliśmy oferty i dzięki temu, po raz trzeci, jesteśmy zadowoleni

Po wylegiwaniu się i błogim nicnierobieniu wracamy na naszą "łódkę", na której czeka już pachnąca rybka

Ale o tym (oraz o Vrboskiej i plażowaniu w miłej zatoczce) w następnym odcinku.
