.png "Weteran")
Mury naprawdę atrakcyjnie się prezentują... i w sumie nie czuliśmy się przytłoczeni jakimiś ogromnymi tłumami, to było tylko takie pierwsze wrażenie tam na dole, przy głównym placu.
Chyba trwają tam jakieś prace.
Co chwilę mogliśmy w tym miejscu podziwiać powtarzający się spektakl
Minęło nas całkiem sporo „wygodnych” , co ciekawe przodowali wśród nich Niemcy i Rosjanie
. Bardzo nie podoba się nam zwyczaj wykorzystywania osiołków w tego typu celach, trzeba jednak przyznać że tutaj ich praca jest znacznie lżejsza niż na Santorini, wydaje mi się też, że zwierzęta są zadbane. Może trochę przydługi ten opis dojścia do akropolu
, ale tak naprawdę nie jest to ani daleko, ani też wysoko i mimo zwiększającego się upału nie czuliśmy się zmęczeni. Pogoda piękna, widoki i okolica – wspaniałe, wiedzieliśmy już, że warto było przyjechać (i przypłynąć) na Rodos by się w Lindos znaleźć. c.d.n.
.png "Cromaniak")
, no niestety, wejściówki do atrakcji turystycznych w Grecji ewidentnie poszły w ostatnim czasie w górę, prawda że nie wszędzie, ale akurat tutaj owszem. Także wysupłałem 24 euro 
za naszą dwójkę i nasz wstęp na teren lindoskiego akropolu stał się faktem 
schody, co przy ilości ludzi obutych bardzo często w letnie klapeczki i przeciskających się tamtędy wydaje się, że musi to stwarzać jednak potencjalne zagrożenie 
, ale po czasie i tak liczy się wspomnienie wrażenia które wywarło dane miejsce, a to z każdą chwilą było coraz lepsze 
, wszak oni są na wakacjach i w związku z tym mają się dobrze bawić – płacą i wymagają, a nie że jakiś gruby babsztyl będzie im mówił co wolno a co nie. Wymiana zdań chwilę trwała, kobieta zadzwoniła do ochrony (która chyba jest gdzieś przy wejściu), była mowa też o policji…. mam nadzieję że PANOM ŚWIATA dowalili porządny mandat. Mało mamy styczności z masową turystyką ale przypuszczam że takie sytuacje są na porządku dziennym na zorganizowanych wakacjach zapewne nie dotycząc jedynie Polaków – ludzi tzw „turystów” nieliczących się z nikim i z niczym występują w każdym kraju. 
