Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Cerkiew św Michała


Most Ahmeta Kurt Paszy z 1780 r.

Kościół św. Teodora z XVI w........


.......i jego nietypowe okno

I na koniec wizyty w twierdzy 3 panoramki, dwie na jej zabudowania i jedna z widokiem na masyw Tomorri i Berat.

Spędzamy tu całkiem sporo czasu, teren jest dosyć rozległy i jest gdzie się pokręcić, poza tym jest tak gorąco, że ruszamy się dość ospale . Naprawdę bardzo nam się tu podoba, aż żal stąd odchodzić. No ale trzeba, mamy w planie na dziś jeszcze jedną atrakcję, sądzimy, że może uda się do niej zdążyć. Nie udało się . Schodzimy do samochodu, ale jeszcze nie odjeżdżamy. Idziemy nad rzekę popatrzeć na twierdzę i dwie stare dzielnice Beratu z dołu. U podnóża twierdzy leży Mangalem, po drugiej stronie rzeki Osum leży Gorica a łączący je most, który widzieliśmy z góry, pochodzi z 1780 r. No ale oprócz mostu jest też kładka dla pieszych.

Cerkiew św. Michała widziana z dołu




Meczet Kawalerów z 1828 w dzielnicy Mangalem









Upalnym popołudniem ulice miasta są prawie całkiem wyludnione. Turystów wciąż nie zauważamy, trudno się więc dziwić, że nie ma tu zbyt wielu sklepów czy stoisk z pamiątkami. No i nie udało się nam w Beracie nic kupić . Odjeżdżamy mimo to w poczuciu, że czas tu spędzony z całą pewnością nie był czasem straconym .

W drodze powrotnej zatrzymujemy się dwukrotnie. Najpierw na opuszczonej stacji benzynowej urządzamy sobie popołudniowe mycie , potem nabieramy sobie wody do opustoszałych butelek z ujęcia przy jakiejś restauracji. Bardzo nas cieszy ten fakt dość łatwej dostępności wody, obawialiśmy się przed wyjazdem czy i jak będziemy mogli sobie uzupełniać jej zapasy. Okazuje się, że nie jest to specjalnie trudne, ale też to akurat miejsce było dość zaskakujące. Ale na pewno bardzo popularne, cały czas zatrzymywały się samochody i ludzie z butelkami podchodzili by nabrać sobie wody. Niekiedy od razu ją pili, jednak my już woleliśmy nie ryzykować .

No tak, my tu urządzamy sobie postoje a czas leci . Wychodzi na to, że nie zdążymy już do ostatniego zaplanowanego na dziś miejsca., ruin antycznej Apolonii.... Dlatego jadąc boczną drogą w kierunku Fier (dziurawą i wyboistą, a jakże) wymyślamy sobie plan awaryjny . Bez zatrzymywania mijamy nieciekawe na pierwszy rzut oka miasto, kawałek dalej mijamy też elegancko oznaczony skręt do antycznego miasta. Jedziemy prosto, jedziemy w kierunku morza

Na naszej mapie nie ma żadnej drogi która prowadziłaby do samego morza. Mimo to śmiało jedziemy całkiem dobrą, nowiutką asfaltówką. Cóż mnie tak ośmieliło? Ano to, że w centrum Fier widziałem dwa drogowskazy z napisami Plazh....." i z nazwami, których nie pamiętam. I odległość, kilkanaście km, czyli nie ma siły, gdzieś dojechać musimy . Droga prowadzi nas nieco na południe, mijamy chyba ze trzy wsie, mijamy łąki i pola usiane bunkrami. Ale ostatnia wieś leży już na skraju piniowego lasu a tuż za nią kończy się asfalt przechodząc w ugnieciony, wilgotny piach. Jeszcze kawałek dalej i trochę w prawo, mijamy jakieś pozamykane plażowe bary, mijamy pełno ogrodzonych działek z letnimi domkami i wreszcie wyjeżdżamy na brzeg morza. Piach wciąż jest wilgotny i twardy, więc bez obaw jadę jeszcze kawałek i w końcu zatrzymuję się. Jest pusto, oprócz nas nie ma kompletnie nikogo dwa plażowe bary w pobliżu są zamknięte. No, może prawie nikogo, jeszcze dalej na wydmach stoi kolejny letni domek i tam widać jakichś ludzi. Ale nie ma to żadnego znaczenia, tu spędzimy noc .

Szybko łapiemy ręczniki i już po chwili, pozbywszy się niepotrzebnych ubrań, zanurzamy się w ciepłych falach albańskiego Adriatyku. Po trudach na zboczach Maglica, po stresie na bośniackich szutrach, po upale dzisiejszego dnia taka kąpiel jest czystą rozkoszą . I nic to, że żołądki puste, nic to, że powoli zaczyna robić się ciemno, nic to, że wieje dość silny wiatr a niebo przykryło się chmurami...... jest rewelacyjnie .

W końcu wychodzimy. Powycierani do sucha ręcznikami nie musimy już płukać się w słodkiej wodzie. Ale zjeść coś jednak musimy . Ponieważ silnie wieje wymyślam fajny sposób na gotowanie, wyjmujemy część rzeczy z bagażnika i tam ustawiamy naszą butlę. Teraz jest praktycznie nie narażona na podmuchy od morza i dlatego już niedługo zajadamy nasz wieczorny obiadek. Nie ma co, takie wakacje bardzo się nam podobają .

-------------------------------------------

Na zakończenie dzisiejszego dnia 2 mapki, jedna pokazuje przejechany dziś odcinek, druga dojazd z Fier do plaży.






c.d.n.

kulka53 napisał(a):W jej wnętrzu jest sporo zamieszkałych domów. Można pochodzić sobie po wąskich, brukowanych uliczkach wśród starych domostw otoczonych kamiennymi murkami, ukwieconych i obrośniętych winoroślą. Ponownie sporym zaskoczeniem jest brak turystów.... to naprawdę ładne miejsce, jedno z najciekawszych w Albanii .....

Doskonały odcinek/odcinki/dzień ! ...

Miasteczko, cerkiew, minaret ...

Przeczytałem, obejrzałem ...potem jeszcze raz ...i jeszcze raz ...

Pozdrawiam

Prawie każde zdjęcie, to procedura prawoklik + pokaż obraz.
Ale warto było. Berat to prawdziwy rarytas...

Pozdrawiam,
Wojtek

Można powiedzieć, że dzięki Wam, dzień obecny mogę uważać za podwójnie udany.
Raz, że miałem okazję obejrzeć piękne miejsca i zdjęcia,
dwa że miałem, bez problemu okazje obejrzeć piękne miejsca i zdjęcia.

Dzięki

Ładnie, bardzo ładnie

Nie zazdrość Francuzom. Oni nie pogawędzili z albańskimi dziećmi

Przecież macie ( mieliście ) pamiątkę z Berat - litr smokvovego dżemu

Kąpiel na koniec dnia - esencja urlopu

...piękna sprawa taka wieczorna kąpiel i nocleg na plaży
Dobrze, że tym razem samochodu nie zakopałeś
Ze zdjęciami to jakieś dziwactwo jest w domu otwierają mi się wszystkie bez problemu, a teraz w pracy co najmniej połowa się nie otworzyła...

pozdr

Cieszę się, że i Wam spodobał się Berat

Jeżeli jedzie się do Albanii głównie zwiedzać atrakcje "przewodnikowe" , jak w dużej mierze nam to przypadło w udziale, to miejsce jest obowiązkowe

plavac napisał(a):Nie zazdrość Francuzom

Nie zazdroszczę.....
A już na pewno nie, od czasu, gdy poczytałem w Wojtkowej Rumunii o ich zorganizowanych "ekologicznych" wakacjach i równie "ekologicznych" pamiątkach

plavac napisał(a):Przecież macie ( mieliście ) pamiątkę z Berat - litr smokvovego dżemu

Wciąż ją mamy . Z wyglądu przypomina chorwackie dżemy "od suhe smokve" , choć może nie jest aż tak zupełnie pozbawiony wody

janusz.w. napisał(a):...piękna sprawa taka wieczorna kąpiel i nocleg na plaży
Dobrze, że tym razem samochodu nie zakopałeś

Nie ma to jak doświadczenie
To był pierwszy z wielu plażowych noclegów ........ i wieczornych kąpieli też

PS Zdjęcia do następnej części będą mniejsze i trochę gorszej jakości. Jeżeli to nie pomoże, następne powędrują na fmix .

Ja też z Wami wędruję. I mnie twierdza Berat się b. spodobała. "Komin cegielni" z muezinem na górze super

Odzywam się głównie po to aby zdać raport z prędkości ładowania zdjęć.
Piątek 14.20 zdjęcia otwierają się porównywalnie do innych relacji na forum. Na tej stronie 3 były spikselowane.

pzdr

Dzięki Tomku za zdanie relacji z otwierania fotek. Usuwam ponad 1/3 żeby się identyczne kadry nie powtarzały ale też staram się pokazać te miejsca, które widzieliśmy. Sama lubię gdy zdjęć jest więcej niż za mało. Bo lubię czuć w relacji jakbym z kimś spacerowała.

Berat jest najciekawiej położonym miastem w całej Albanii, jest najładniejszym obiektem turystycznym.

Na wieżę - pozostałość po tureckim minarecie prowadzą bardzo wąskie zniszczone schody i dziewczyna - turystka z Niemiec która właśnie zeszła z ze szczytu dała mi do zrozumienia, że mogłoby mi być za ciasno Tak myślę, że z powodu wielkiego plecaka

Witajcie po dłuższej przerwie


Jak zobaczyłam szkoderski meczet, o którym napisaliście, że to jeden z największych - dopiero doceniłam "jakość" Błękitnego Meczetu ze Stambułu.

Kulka napisał(a):No i oczywiście, w 90% przypadków, z węża nieprzerwanie, bez celu, leje się woda.........

czyli to taka mało ekologiczna autopromocja

Kulka napisał(a): Nie wiedziałem o tym i nie zauważyłem też drogowskazu, jeżeli w ogóle taki był (w drodze powrotnej okazało się, że tak

Eeee, nie tylko nie macie czego żałować, ale przede wszystkim, to nawet lepiej, że poszliście piechotą, bo uliczki, po których się wspinaliście, klimatycznie się prezentują, no i nie poznalibyście dziecięcego spojrzenia na rzeczywistość



Co Oni mają na tym dachu To cysterny z wodą ?



pozdrawiam serdecznie




p.s. Dobrze, że poruszyliście temet otwierania Waszych zdjęć, bo już myślałam, że nasz komputer ciągle strajkuje, bo tylko w Waszej relacji zdjęcia mi się nie otwierały. Co więcej, jeszcze zauważyłam, że jak mi się zdjęcia nie otwierały w google chrome, to w mozilli było bez problemu.