Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Lumbarda - inaczej niż zwykle

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 11.02.2011 22:53

13 - 15 lipca 2009 rok - leniwie na miejscu

Kolejne trzy dni upłynęły pod znakiem słodkiego lenistwa. Schemat każdego z tych dni był podobny. Decydujące znaczenie miało tu bezchmurne niebo i determinacja żony do znacznego przyciemnienia koloru swej skóry.
Pobudka po 9tej, leniwe śniadanko, potem kawka. Później wyjście na plażę, ta najbliższa ośrodka nazywała się Mala Glavica. Była oddalona ok. 70 metrów. Z pozoru wydawała się mała, pokryta żwirkiem. Znajdowała się na niej knajpka o dachu z palmowych liści, w której można było kupić drinki, piwo, lody, jakieś napoje, czyli same najpotrzebniejsze rzeczy. Ceny były w niej odjechane, jak pewnie w każdej tego typu knajpce. Tam puszka Karlovacko kosztowała 16 Kn, a w pobliskim Studenacu czy Konzumie zaledwie 8 Kn! W związku z tym zakupy robiłem w markecie, mroziłem w lodóweczce i na plażę wychodziłem z własnym zaopatrzeniem :lol: I choć tak jak pisałem, plaża ta nie jest duża, ale zawsze znaleźliśmy dla siebie wystarczająco dużo miejsca.
Bardzo lubię chorwackie wybrzeże, poszarpane brzegi i rozsiane, liczne wysepki. Tu ich było całe mrowie - te największe to: Arnik, Sutvara, Basice, Gubavac i Knezic (to chyba najmniejsza z tych wysepek, zielona okrągła a na niej pasło się zawsze stado owiec).

Śliczne widoki to również sama plaża i panie wokół... Wiele z nich opalało się toples, co dodatkowo uprzyjemniało mi pobyt na plaży :wink: Miło było zasiąść na macie i obserwować... piękne, chorwackie otoczenie...

Oczywiście nie wszystkie elementy tego "otoczenia" były takie piękne - było kilka turystek zza naszej zachodniej granicy i wiecie co - to było widać od razu, że one stamtąd właśnie są! Idealnie wpadowywały się w pewien utarty stereotyp turystek z Niemiec :D . Ale były też trzy młode Chorwatki, przychodziły zawsze razem i rozkładały się tuż przy brzegu.... Ech, nie miałem wtedy ochoty pływać :wink:

Na tą plażę przychodziło też niestety młode małżeństwo z dwójką małych dzieci i babcią. Również byli z Polski. Piszę "niestety" bo zachowaniem młodej mamy byłem mocno zażenowany. Sądziła pewnie, że nikt jej nie rozumie i że jest jedyną Polką w tej części świata, bo stojąc przy brzegu i zwracając się do swojego męża, głośno komentowała wygląd poszczególnych pań, szczególnie tych, które opalały się toples. A im ładniejsza była dziewczyna, tym bardziej złośliwe komentarze tej pani dało się słyszeć. I mam tylko nadzieję, że poza nami nikt jej nie rozumiał. Było mi wstyd. Wiem, powinienem jej zwrócić uwagę, ale wybierałem wówczas nurkowanie.

To mój drugi taki nieprzyjemny przypadek z Polakami na plaży. W poprzednim roku byłem na Virze. Tam para dziadków była z małymi wnukami. Chłopaki szaleli, gonili się, pluli na siebie, wyzywali się nie patrząc na porozkładanych na plaży ludzi. Jednego z Francuzów pluciem na jego koc zmusili do przeniesienia się. W tym przypadku rozmowa z dziadkami nic nie dała :evil: . Ale cieszę się, że takie przypadki nie są częste.

Śliczne widoki były zarówno na plaży jak i w wodzie. Aby wejść do wody trzeba było mieć gumowe buciki, bo jeżowców, zwłaszcza przy bokach plaży było dużo. Fantastycznie było uciec przed grzejącym słońcem do chłodnej wody, założyć maskę na oczy i zanurzyć się w niej, podziwiając niezliczone chmary rybek, różne rodzaje jeżowców, rośliny, ukwiały a nawet ośmiornice!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Może wystarczy, mam setki takich zdjęć.

Kawałek dalej od ośrodka (do 2 km) była piaszczysta plaża Prźina:

Obrazek

Plaża ta, z pewnością była większa od poprzedniej, były przy niej miejsca parkingowe, więc dojazd był ok. Jednak ten piasek nie jest taki jak na naszych plażach. Ten był po prostu szary, wymieszany z ziemią. A ponieważ większość "plażowego" czasu spędzam na nurkowaniu to wolałem małą plażę M. Glavica. Chodzi po prostu o to, że woda przy piaszczystym dnie jest bardziej mętna, nie ma tej przezroczystości co morze ze żwirowym dnem.
Droga do plaży Prźina wiodła między winnicami. Fantastycznie było tak iść między nimi, a zieloność wypełniała cały teren, po horyzont. Przed tą plażą znajduje się kapliczka, która bielą swych ścian wyraźnie odcinała się od zieloności winnic. Winnice poprzecinane były wąskimi uliczkami, prowadzącymi do domów, w których można zawsze wypróbować i zakupić tutejsze, wyśmienite trunki :D To ulubione moje miejsce do wieczornych spacerów.

Obrazek

Przy tej drodze rosły również okazałe agawy i stały liczne skuterki osób pracujących na plantacjach. I wiecie co? Wylazło ze mnie takie zwykłe, słowiańskie zdziwienie - te wszystkie skuterki stały z kluczykami włożonymi do stacyjek!!! Ale tak pewnie jest, szczególnie na wyspach, gdzie dostać się można tylko promem. Zastanawiałem się ile minut mógłby postać taki "bezpański" skuter z włożonym kluczykiem np. na ulicach mojego miasta.... Pewnie dłużej trwałoby napisanie tego zdania.

Czas płynął błyskawicznie.
Koło 16tej schodziliśmy na obiad, później sjesta, czyli totalny relaks...
Wieczorkiem wyjście "w miasto"..... Wychodziliśmy deptakiem wzdłuż morza, przy przycumowanych łódkach, z który często rybacy wyciągali sieci z niewielką ilością ryb, wzdłuż restauracyjek i małych cukierni, w który siedzieli liczni turyści czekając na wieczorne ochłodzenie. Dochodziliśmy tak do wąskiej, kamienistej dróżki, gęsto porośniętej bujną roślinnością:

Obrazek

Prowadziła ona do najstarszej części Lumbardy - do Postrany, w której poza starymi budynkami (w tym najbardziej charakterystycznymi budowlami z kamienia, stawianymi bez zaprawy, w których nawet dachy były wyłożone płaskimi wapieniami. A to wszystko porastały gęste bluszcze, pnącza, winorośle, opuncje i całe mnóstwo roślin, których nazw nie znam.
To piękne chwile, gdy zachodzące słońce maluje czerwienie na bezchmurnym niebie, wieczorny wiatr pozwala zapomnieć o południowej spiekocie a cykady (czy świerszcze?) zagłuszają każdą rozmowę.
Po powrocie z tego spaceru jeszcze obowiązkowe pływanie w basenie.....

Obrazek

Jak pisałem wcześniej, basen położony był w dolnej części ośrodka, przy zejściu na plażę. W efekcie pływając w basenie, w czystej i grzanej przez cały dzień, gorącym promieniami słońca, wodzie można było obserwować morze, podziwiać barwy nieba, malowanego przez gasnący już dzień.
A potem lampka tutejszego winka np. Posip w lokalnej kawiarni. Cudownie było usiąść sobie wygodnie w fotelu, na zewnątrz kawiarni, patrzeć na morze i niebo, na którym kończący się dzień maluje coraz to nowe kolory, a później, już po zmroku widzieć jak rozświetlają się światła z odległego Orebica, a nad głową niezliczone gwiazdy....
A to wszystko z perspektywą leniwie płynącego czasu, urlopu i wszelkich letnich rozkoszy :D

c.d.n.
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 11.02.2011 22:57

lukskajwoker napisał(a):a jaka najlepsza droga na wyspę - chodzi o prom?
w tym roku jadę i nie wiem którędy. i jak to cenowo ?


Przyznam, że ja wybieram drogę do Ploce. Stąd promem do Trpanij. Z Tranij trzeba przejechać do Orebica, stąd prom do Korculi. Ale można też drogą lądową przejechać przez prawie cały Peljesac do Orebica - wówczas mamy tylko jeden prom. Cen niestety nie pamiętam :( Z pewnością można znaleźć w naszym forum :)
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 11.02.2011 23:20

[quote="Pasjonat Chorwacji"]
Śliczne widoki to również sama plaża... Fantastycznie było uciec przed grzejącym słońcem do chłodnej wody, założyć maskę na oczy i zanurzyć się w niej, podziwiając niezliczone chmary rybek, różne rodzaje jeżowców, rośliny, ukwiały a nawet ośmiornice!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

... inspirujące... :D
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 11.02.2011 23:24

16 lipca 2009 r. - wyprawa do Korculi, Vela Luki, Pupnatskiej Luki i.... pień.

Po trzech dniach spędzonych tak leniwie i monotonnie nosiło mnie! Wymyśliłem wyjazd, by pozwiedzać wyspę, na której przyszło nam spędzić dwa tygodnie. Plan był prosty - mieliśmy zwiedzić największe miasteczka i zobaczyć "najpiękniejszą plażę na Korculi" jak przeczytałem w pewnym przewodniku - Pupnatską Lukę.

Z porannym wstawaniem na urlopie jest ciężko, więc ruszyliśmy tuż przed południem i za chwilę byliśmy w Korculi. Konia z rzędem temu, kto w sezonie znajdzie tam wolne miejsce parkingowe. Jeździłem w kółko i za czwartym razem zobaczyłem, że ktoś wyjeżdża z parkingu przy odprawie promowej. Zapłaciłem 10 Kn i ruszyliśmy pozwiedzać.
Nie czytałem jeszcze wówczas Cro.pl i pierwsze kroki skierowałem gdzie? Oczywiście do domu Marco Polo! Po co? Pewnie po wiedzę, że nie ma tam czego szukać :lol:
Ale kasiurka zapłacona, okazjonalne fotki zrobione, dzieciaki się wpisały do wystawionej księgi pamiątkowej i już. Poszliśmy plątać się po wąskich, klimatycznych uliczkach starego miasta.

Obrazek

Podobały mi się, nie ma co kryć. Mógłbym siedzieć tam długo, ale przecież to był pierwszy punkt napiętego w tym dniu planu zwiedzania :)

Jeszcze tylko córka wpadła na chwilę między stragany i znalazła dla siebie "oryginalne" Ray-Bany, które oczywiście musiała kupić, a ja zapamiętałem sobie jedną restauracyjkę, gdzie wyjątkowo ładnie pachniały przyprawione mule, widziałem też, że mają tez małże Św. Jakuba, więc wiedziałem, że przyjedziemy tu kiedyś na kolację....

Trasa przez Pupnat, Smokvicę i Blato zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Cieszyłem się, że udało mi się bez przeszkód w niespełna 50 minut, tuż przed 15tą dotrzeć tą wąską drogą na miejsce. Nie zatrzymywałem się w tych miasteczkach, a czytając teraz Wasze relacje wiem, że to był błąd.
Z pewnością lepiej bym zrobił zatrzymując się, w którymś z tych miasteczek zamiast gonić do Vela Luki. Chciałem jednak, przy okazji, sprawdzić, o której odjeżdżają promy do Splitu, tak by w drodze powrotnej zaoszczędzić trochę drogi.

Na miejscu okazało się, że jeden prom jest bardzo wcześnie rano (zbyt wcześnie jak na moje możliwości wstania na urlopie), a drugi po 13tej, ale na ten jest mnóstwo ludzi. Więc poszliśmy tylko na pizzę w knajpce przy porcie, posiedzieliśmy chwilę

Obrazek

i znów w drogę, tym razem na Pupnatską Lukę! Miałem zamiar popływac sobie tu, po szwędaniu się w upale cały dzień, po miasteczkach.
Drogę powrotną niby znałem, ale w miejscowości Cara musiałem już zjechać z dotychczasowej drogi. Ta była jeszcze bardziej wąska i kręta.

Ostatnie dwa, trzy kilometry były takie, że można było osiwieć :o ! Zakręty po 180 stopniu, wszystko na stromym zjeździe. Drożyna była tak wąska, że na zakrętach musiałem trąbić ile się dało, bo nie była żadnych szans na minięcie się z drugim autem jadącym z przeciwka. Cały mokry dojechałem do tej plaży, już gryząc pazury na sama myśl, że będę musiał tą samą droga wrócić na górę! Parkingu oczywiście nie było, więc zaparkowałem przy drodze. Dochodziła 17ta. Widok plaży nagrodził jednak trudy:

Obrazek

Obrazek

Samo położenia plaży jest wyjątkowe - jest na końcu głęboko wciętej zatoczki. Plaża piaszczysto-żwirowa, woda kryształowo-czysta, wokół plaży cudowne opuncje, lawendy, trawy i inne cuda.

Obrazek

Wspaniałe było położyć się na plaży, wokół której było tak zielono! Z prawej strony tej zatoczki można było dostrzec niewielki domek, tylko jeden. Marzyło mi się, by kiedyś spędzić w nim urlop.....

Obrazek

Woda była cudowna, żal było wracać, ale czas płynął nieubłaganie, dochodziła 19ta i pora było wracać do Lumbardy. Droga, którą się już zna nie jest taka straszna, mimo, że w międzyczasie ani jej nie poszerzyli, ani nie przestała być tak strona.

Cały szczęśliwy, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku po zorganizowaniu taaakiej wyprawy wjechałem do Lumbardy. Na skrzyżowaniu skręciłem w wąska dróżkę prowadzącą do mojego ośrodka.

Z prawej strony mijałem Market Stunenac z prawej strony miałem mur winnicy. Z naprzeciwka nadjeżdżał samochód, więc podjechałem bliżej muru, by zrobić więcej miejsca.
I nagle.... jak coś huknęło a samochód podskoczył! Pojęcia nie miałem co się stało, ale wiedziałem, że jest źle! Wiedziałem, że wjechałem w coś, może w wielka dziurę. Byłem pewny, że uszkodziłem koło (znów koło!!!). Wyszedłem z auta (w aucie ze względu na podniesione głosy i tak nie dało się wytrzymać :( ) i zobaczyłem, że koło jest całe, choć z boku opony robi się pęcherz (znów będzie "kaputt"), a za moim autem jest PIEŃ!!! Zobaczcie sami

Obrazek

Jadąc blisko muru, nie zauważyłem go, strzeliłem w niego prawym przednim kołem, przeskoczyłem go potem a upadając wgniotłem (dobrze, że lekko) prawe, tylne drzwi. Potem autko stanęło, a przy przednim kole pojawiła się plama czegoś mokrego.

Wydaje mi się, że tylko u Południowców można zostawić takie "niespodzianki" prawie w osi jezdni!

Oczywiście trochę ludzi przystanęło, zawsze to jakaś atrakcja w leniwy, letni wieczór, popatrzeć jak gość miota się próbując ustalić co się stało i klnąc w głos na wszystko.

Ponieważ wydawało mi się, że dużych szkód nie ma (w każdym razie nie ma takich, które uniemożliwiałyby podjazd auta na teren ośrodka - tam chciałem zmienić koło) wsiadłem do auta i ruszyłem. Wiedziałem, że nie jest dobrze - kierownica obracała się dookoła, a koła wykonywały tylko niewielkie ruchy. Zjechałem na pobocze, odprowadziłem moich do domku (dobrze, że stało się to praktycznie na miejscu) i wróciłem do auta. Lało się coraz mocniej. Zmieniłem koło, co oczywiście nic nie dało i wjechałem na teren ośrodka.

I zaczęło się szukanie pomocy. Miejscowy mechanik tylko rozłożył ręce. Pomocy w recepcji ośrodka też nie znalazłem. Zaczęło się dzwonienie do Polski, najpierw do assistance forda (gdzie spuścili mnie szybko mówiąc, że to szkoda wypadkowa, a nie wynikająca z usterki auta) potem do firmy, z której wziąłem autko (mam w leasingu). Szkoda czasu na streszczanie wszystkich rozmów. W końcu, po opowiedzeniu kilkunastu osobom (przełączały sobie telefon jedna drugiej) o swojej przygodzie, ustaliłem, że oddzwonią do mnie rano i powiedzą co muszę zrobić.

Dzieciaki pobiegły na basen a ja poszedłem spać. Miałem dość...

c.d.n.
Bacaj
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 28
Dołączył(a): 05.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bacaj » 11.02.2011 23:34

Pasjonat Chorwacji napisał(a):

I nagle.... jak coś huknęło a samochód podskoczył! Pojęcia nie miałem co się stało, ale wiedziałem, że jest źle! Wiedziałem, że wjechałem w coś, może w wielka dziurę. Byłem pewny, że uszkodziłem koło (znów koło!!!). Wyszedłem z auta (w aucie ze względu na podniesione głosy i tak nie dało się wytrzymać :( ) i zobaczyłem, że koło jest całe, choć z boku opony robi się pęcherz (znów będzie "kaputt"), a za moim autem jest PIEŃ!!!

c.d.n.


Ale niefart :( .... Tak ciekawie piszesz, że ciekaw jestem jaki ta historia miała koniec.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 11.02.2011 23:35

cyt: Ale były też trzy młode Chorwatki, przychodziły zawsze razem i rozkładały się tuż przy brzegu.... Ech, nie miałem wtedy ochoty pływać.....
w tym miejscu mam prośbę, żebyś w miarę możliwości wklejał więcej ładnych zdjęć :)
jakim aparatem robiłeś zdjęcia pod i nad wodą?
czekam na ciąg dalszy!pięknie piszesz

Ps. na jednym z campów był mały sklep, chodziliśmy tam zawsze z kolegą i zawsze nas długo nie było, pracowała tam piękna Chorwatka, jak spojrzała człowiekowi w oczy to się zapominało po co człowiek przyszedł:)ach te chorwackie krajobrazy...
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 11.02.2011 23:50

Bacaj napisał(a):
Pasjonat Chorwacji napisał(a):

I nagle.... jak coś huknęło a samochód podskoczył! Pojęcia nie miałem co się stało, ale wiedziałem, że jest źle! Wiedziałem, że wjechałem w coś, może w wielka dziurę. Byłem pewny, że uszkodziłem koło (znów koło!!!). Wyszedłem z auta (w aucie ze względu na podniesione głosy i tak nie dało się wytrzymać :( ) i zobaczyłem, że koło jest całe, choć z boku opony robi się pęcherz (znów będzie "kaputt"), a za moim autem jest PIEŃ!!!

c.d.n.


Ale niefart :( .... Tak ciekawie piszesz, że ciekaw jestem jaki ta historia miała koniec.


Dzięki za miłe słowa :)
Dziś już pora spać. Jutro wrócę do pisania.
Najgorsze jest to, że to wszystko działo się naprawdę :(
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 11.02.2011 23:55

arturac napisał(a):cyt: Ale były też trzy młode Chorwatki, przychodziły zawsze razem i rozkładały się tuż przy brzegu.... Ech, nie miałem wtedy ochoty pływać.....
w tym miejscu mam prośbę, żebyś w miarę możliwości wklejał więcej ładnych zdjęć :)
jakim aparatem robiłeś zdjęcia pod i nad wodą?
czekam na ciąg dalszy!pięknie piszesz

Ps. na jednym z campów był mały sklep, chodziliśmy tam zawsze z kolegą i zawsze nas długo nie było, pracowała tam piękna Chorwatka, jak spojrzała człowiekowi w oczy to się zapominało po co człowiek przyszedł:)ach te chorwackie krajobrazy...


Wiesz arturac, głupio by mi było wstawić TE zdjęcia :) Coś trzeba zachować wyłącznie dla siebie :wink: Sorki!

A piękne Chorwatki są piękne..... :P :D :P :D
Co do aparatów to nad wodą zdjęcia robiłem SONY A300, a pod wodą - OLYMPUS, Model: uT8000,ST8000.

A ciąg dalszy już jutro :)
lukskajwoker
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 279
Dołączył(a): 15.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) lukskajwoker » 12.02.2011 00:02

a300 i co do tego masz ?
bo wlasnie kompletuje sprzet (tez mam a300)
eagler
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 211
Dołączył(a): 04.02.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) eagler » 12.02.2011 11:28

Cyt:Na tą plażę przychodziło też niestety młode małżeństwo z dwójką małych dzieci i babcią. Również byli z Polski. Piszę "niestety" bo zachowaniem młodej mamy byłem mocno zażenowany. Sądziła pewnie, że nikt jej nie rozumie i że jest jedyną Polką w tej części świata, bo stojąc przy brzegu i zwracając się do swojego męża, głośno komentowała wygląd poszczególnych pań, szczególnie tych, które opalały się toples. A im ładniejsza była dziewczyna, tym bardziej złośliwe komentarze tej pani dało się słyszeć. I mam tylko nadzieję, że poza nami nikt jej nie rozumiał. Było mi wstyd. Wiem, powinienem jej zwrócić uwagę, ale wybierałem wówczas nurkowanie.


Powiem Ci tak tez mialem podobne sytuacja nie zapomne jak na Ciovo gosc z polski opowiadal Czechowi siedzac z nim w knajpce przy plazy gdzie on nie byl i czegoona nie robil a opowiadal to tak ze slyszeli go chyba w Trogirze

A tak swoja droga to wspolczuje perypetii z autem
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 12.02.2011 16:02

lukskajwoker napisał(a):a300 i co do tego masz ?
bo wlasnie kompletuje sprzet (tez mam a300)



Do a300 mam jeszcze dwa obiektywy, choć i tak używam jednego. Poza tym jedyne co mam to kupę zapału do robienia zdjęć :lol:

Może kiedyś sięgnę do jakichś filtrów, bo fajnie jest robić ciekawe zdjęcia.
Pozdrawiam
lukskajwoker
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 279
Dołączył(a): 15.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) lukskajwoker » 12.02.2011 17:10

a obiektywy kitowe ?
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 12.02.2011 17:21

17 lipca 2009 rok - oczekiwanie na telefon

Nie mogłem spać, miałem świadomość, że jestem kawał drogi od domu, za 9 dni mam wracać i nie byłem pewny czy będę miał czym wracać!
Po śniadaniu - jest telefon! Dowiedziałem się, że zaraz zadzwoni do mnie jakiś Chorwat, mam się z nim umówić i oddać mu samochód.
Faktycznie, za pół godziny mój telefon odezwał się ponownie. To co nastąpiło wówczas trudno nazwać "dogadaniem", ale w efekcie Chorwat wiedział gdzie ma przyjechać, a ja wiedziałem czym przyjedzie, a to już dużo.
Powiem Wam, że samopoczucie, gdy człowiek, którego się widzi po raz pierwszy na oczy, zabiera Wasz samochód razem z kluczykami (oczywiście na lawetę), nie daje żadnego potwierdzenia odbioru autka (bo "...nigdy nikt nie brał..."), a jesteście w obcym kraju; jest nienajlepsze.
Z assistance Leasingodawcy umówiłem się na telefon na następny dzień, bo wówczas będą wiedzieli, gdzie auto zostało wysłane.

I wówczas mój dzień mógłby się już skończyć, ale musiałem jeszcze towarzyszyć rodzince w wyprawie na plażę. Może to i lepiej, bo trzy Chorwatki, o których wspominałem wcześniej były już na plaży i czas mi szybko upłynął między "podziwianiem widoków" a nurkowaniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem znów spacer po Lumbardzie i basen.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale nie miałem dobrego nastroju...

18 - 21 lipca 2009 rok - jestem uziemiony!!!!

Kolejne dni mijają bardzo podobnie - przed południem telefony w sprawie auta (ciekawe ile mi przydzie zapłacić za te wszystkie rozmowy?!). Dowiedziałem się, że samochód został przewieziony do Splitu, że w ciągu tygodnia będzie i nie wiedzą ile trzeba będzie płacić, ani co jest uszkodzone), później plaża, po południu włóczenie się po uliczkach Postrany, a wieczorami basen i kawiarnia.
Wieczór 19tego lipca był jednak nieco inny - brakło prądu (jeszcze i to). Na początku myślałem, że jeszcze moment i włączą, ale nic z tego, godziny mijały a prądu nie było. Problem był w tym, że klimatyzatorów na ropę jeszcze nie ma i robiło się autentycznie duszno. Przy kafejce też nie było sensu siedzieć, bo ciemno a jeszcze jakieś pompy pewnie nie działały i smród robił się coraz gorszy.

Fajnie tak, być na wyspie z dala od lądu, bez samochodu i teraz jeszcze bez prądu. Spać się nie chciało, więc odpaliłem "laptoka" i baterii wystarczyło akurat na jeden film - obejrzeliśmy "Mamma Mia" (akurat takie wakacyjne klimaty). Potem już nie było wyjścia - trzeba było iść spać.
Prąd włączyli dopiero następnego dnia, koło południa, więc każdy odetchnął z ulgą. Ale potem jeszcze przed kilka dni nie miałem odwagi kupować lodów, ciekawe jak oni utrzymali je w zamrożonym stanie ;)

c.d.n.
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 12.02.2011 17:32

lukskajwoker napisał(a):a obiektywy kitowe ?


Te dwa obiektywy były w zestawie z aparatem.
Jeden: DT 4 - 5,6 / 55 - 200. 0,95 m/3,2 ft
Drugi:DT 3,5 - 5,6 / 18 - 70. 0,38 m/1,3 ft MACRO

I nie jestem z nich za bardzo zadowolony.
Pasjonat Chorwacji
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 894
Dołączył(a): 25.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pasjonat Chorwacji » 12.02.2011 19:08

22 lipca 2009 roku - wyjazd po auto do Splitu

Rano telefon - zrobili auto! Koszt blisko 1.300 EUR ... Masakra!
W ramach assistance mają mnie zawieźć do Splitu i mam wrócić na własną rękę. Super, w końcu będę miał czym jeździć!
Przecież takie były plany - mieliśmy jechać do Stonu na małże, do Korculi na kolację, do Dubrownika na zwiedzanie....

Ale jest jeszcze kwestia kasy.... Kilka telefonów do znajomych, potem przelew na kartę i byłem gotowy!
Rodzinka poszła na plażę a ja czekałem na Chorwata. Przyjechał po 11tej. Okazało się, że mnie odwiezie do Vela Luki, tam wsadzi mnie na prom, a w Splicie ktoś ma na mnie czekać "wielkim żółtym autem" (z opisu wywnioskowałem, że chyba wywrotką?!) I miał mieć dużą, białą kartkę. Droga przez Korculę mijała szybko, przypominałem sobie podróż sprzed kilku dni... fajnie wtedy było.
W drodze próbowaliśmy się dogadać, ale mój "kierowca" mówił tylko po chorwacku, a po angielsku jeszcze słabiej niż ja (choć myślałem, że słabiej się nie da). Ale wspólne zainteresowanie znaleźliśmy - okazało się, że on również słucha Bijelo Dugme, miał nawet kasetę sprzed lat więc posłuchaliśmy trochę. Prom odpływał ok 13.30. Zasiadłem na górnym pokładzie i gapiłem się przed siebie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoczki były niezapomniane... Mijałem również Hvar - chciałbym tu kiedyś spędzić urlop :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tuż przed 17tą byłem w Splicie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam gość z białą kartka zaprowadził mnie do innego gościa w rozklekotanym Uno. Wyglądało to wszystko dość masakrycznie. Ale każdy uśmiechnięty, więc ja też się cieszę, jakbym miał z czego. Pojechaliśmy do serwisu. Tam okazało się, że serwis jest czynny tylko do 17tej, jest już 17.20 i jeden gość czekał tylko na mnie, by mi wydać auto. Pokazał mi uszkodzoną część (ślimacznica, czy jakoś tak). Zapłaciłem kasę z radością wsiadłem do swojego autka i ruszyłem.

Cieszyłem się na ta podróż do Lumbardy, w głowie już ustalałem trasę (jeśli się wyrobię do 20tej, to z Ploce mam prom, jeśli nie, to czeka mnie podróż przez Ston).
Po przejechaniu paru kilometrów zapaliła się kontrolka "wspomaganie kierownicy uszkodzone" - CHOLERA JASNA!!!!!
Wracam na serwis. Znalazłem jeszcze tego gościa, który mi wydał auto, kazał wstawić auto na kanał. Dłubał z godzinę, po czym zaczął coś tłumaczyć, że mechanika nie ma, że to nic nie szkodzi itd.
Znów telefon do Polski, do assistance z pytaniem co teraz?! Oni tez nie wiedzieli....
Powiedzieli, że mogę zostawić auto w serwisie i będą mnie na bieżąco informować o stanie naprawy, a na moje pytanie czy teraz ze Splitu na Korculę mam na nogach wrócić - nie opowiedzieli :? .
W końcu ustaliłem, że zabieram auto. Było już przed 19ta i wiedziałem, że na ostatni prom z Ploce już nie zdążę.
Pojechałem sobie Jadranką, miałem już w nosie wszystko, wszystkiego miałem dość, kontrolka świeciła a jechałem sobie i podziwiałem widoki. Kilometry mijały. Na Peljesac wjechałem już w zupełnych ciemnościach. Wówczas przekonałem się jak ważne są białe linie na asfalcie, zwłaszcza w bezksiężycową noc, ze świadomością, że na niektórych odcinkach od przepaści nie oddziela jezdni nawet najmniejsza barierka. Nie muszę oczywiście dodawać, że linii tych na drodze przez Peljesac oczywiście nie było.
W Orebicu byłem przed 23cią. Okazało się, że ostatni prom na Korculę odpłynął o 22.30. Następny dopiero o 0.30. Cóż, poczekam.
Posiedziałem trochę w autku, ciesząc się, że już go mam. Żeby jeszcze ta kontrolka nie świeciła... Najgorsze jest to, że nie wiedziałem, czy to tylko jakaś czujka nawaliła, czy jest jakaś awaria, której mechanicy nie naprawili...
Ileż można siedzieć w aucie?! Wyszedłem sobie pochodzić. Poszedłem sobie do portu, łaziłem między przycumowanymi żaglówkami. Niektóre były przepiękne!
Na wielu z nich nocowali ludzie, niektórzy siedzieli przy późnej kolacji, inni szykowali się już do snu. Chyba nie mógłbym tak spędzać urlopu - całe dnie na morzu, a tylko na jakiś czas zawijać do portów. Z drugiej strony rozumiem tych ludzi, jeśli ktoś lubi żeglować, lubi mieć otwartą przestrzeń przed sobą, lubi kołysanie i ciągłą zmianę miejsca... to ten rodzaj spędzania czasu jest wymarzony.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chodziłem wzdłuż brzegu, słuchałem plusku przybrzeżnych fal i patrzyłem w stronę Korculi i mojej Lumbardy. Światełka tej miejscowości były ledwo widoczne.

Obrazek

Później poszedłem w stronę miasta. O ile na lewo od portu, w części "kawiarenkowej" życie tętniło, o tyle prawa strona miasta już spała:

Obrazek

Obrazek

Prom został podstawiony punktualnie. Poza mną były jeszcze dwa samochody - jeden z Niemiec, drugi z Czech. Autka były zapakowane, więc oni pewnie dopiero rozpoczynali swój pobyt, mnie czas w Chorwacji już się kończył... :(
Tuż przed 1szą, byłem na miejscu.
Szybko umyłem się i wskoczyłem do łóżka, ale wrażenia całego dnia długo nie pozwoliły usnąć.
Cały czas chodziła mi po głowie jedna wątpliwość - czy ta kontrolka to na pewno tylko nic nieznaczące światełko, czy jednak dzieje się coś z autem. A przecież droga do kraju krótka nie jest....

c.d.n.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Lumbarda - inaczej niż zwykle - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone