Jeżowce, hmm nie taki diabeł straszny jak go malują. Byłem na Braciu w miejscowości Supretar 9 dni i pod koniec urlopu myślałem, że nie zobacze już tego stworzonka. Jednak jak na plaży zjawiła się rodzinka Czechów bądż Słowaków (dwoje starszych osób -> dziadkowie, dwoje w średnim wieku -> rodzice i dwoje dzieci). Tylko się rozpakowali na plaży, a już ojciec tych dzieciaków miał na nogach płetwy a na głowie maske i rurke i do wody.
Po jakiś 30 minutach patrze, wychodzi i trzyma cos w rekach.
I jak myslicie co to było
Najgorsze dla tych dzieci było to jak ich Tata postanowił wypuscić ten zwierzyniec spowrotem do wody. Co to był za płacz i skomlanie, żeby je jeszcze zostawił. Ale z tego co zrozumiałem, to obiecał im nastepnego dnia wyłowić takie same jak wcześniej opisame. Zresztą z rozmowy można było wysnuć taki wniosek, ze robił to codziennie.
WNIOSEK:
Wpuść Czecha albo Słowaka na plaże to wszystko Ci wyłowi :)
Pozdrowienia
Emil
P.S: Sam używałem klapek do chodzenia, jednak do pływania wyrzucałem je zwinnie na brzeg. Gorzej było z wychodzeniem, kiedy trzeba było do nich dojść

.png)
.png)
.png)
.png)

.png)