Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dziwne, śmieszne i niebezpieczne przygody na trasie do Hr

Którędy jechać? Ile zajmuje pokonanie trasy? Na jakich odcinkach drogi są płatne? Gdzie przekraczać granice? Nocować po drodze czy nie? A jeśli tak, to gdzie? Co zabrać w podróż, na co uważać, jak się zachowywać, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych. Gdzie nie warto tankować i co z LPG.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
bobi
Globtroter
Posty: 42
Dołączył(a): 02.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bobi » 22.05.2007 19:45

Witam!
Wrzuce i ja maly kamyczek :D do tego ogródka.
3 razy dotarłem do Makarskiej swoim wysłużonym Mondeo Kombi '96 .
No i moge powiedzieć ze prawie wszystko było normalanie .
Ale PRAWIE robi wielka róznice :) :) .
W 2004 roku postanowilem wrócić z Makarskiej przez Banja Luke doliną Naretwy .Wyjechaliśmy z Makarskiej ok 16 .Gdy juz byliśmy w okolicach Jajce nagle zrobiło sie ciemno i zerwała sie gwałtowna burza .Pioruny jeden za dugim przecinały niebo.Straszna ulewa zero widoczności .Sznur samochodow za mna .Pierwsza mysl. Stanę na poboczu i przeczekam ulewę .Po kilku kilometrach znajduje mala zatoczke i czekamy na koniec ulewy .Po okolo godzinie ruszamy dalej w kierunku Banja Luka .Dookoła noc czarna jak kawa i ani żywej duszy .Wjezdzam do tunelu(nieoznaczony i nieoswietlony )wyjazd , zakręt i na drodze leży .......głaz wielkości piłki do kosza .
Niestety na nic moje manewry , najezdzam centralnie na głaz ,straszny rumor w samochodzie i tylko 2 myśli:
Czy komórka ma tu zasięg ???????
Gdzie jest polisa assistance??????
Wysiadam z auta żeby ocenić szkody nogi jak z waty i .......okazuje sie że chłodnica i miska olejowa cała ,j 8O 8O edyne straty to potrzaskany dolny spojler i zgiety tylni wahacz . 8)
Generalnie wszystko OK Tylne koło troche skrzypi ale jedziemy dalej .
Cali i zdrowi wracamy do domu :D :D
Po powrocie obiecalem sobie ze juz nikt nie namówi mnie na jade przez BiH . :) :)
Rok pozniej jechałem ta trasa w dzień .Widoki zapieraja dech w piesiach .
Od tamtej pory to moja ulubiona trasa .
Po tej przygodzie gdy widze przy drodze znak Uwaga na spadające odłamki skalne , zawsze zwalniam i mam przed oczami tamte chwile .
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w Croatii i życze wyjazdów i powrotów bez niespodzianek .
hrehor
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 809
Dołączył(a): 14.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) hrehor » 22.05.2007 21:21

bobi napisał(a):Witam!
Wrzuce i ja maly kamyczek :D do tego ogródka.
3 razy dotarłem do Makarskiej swoim wysłużonym Mondeo Kombi '96 .
No i moge powiedzieć ze prawie wszystko było normalanie .
Ale PRAWIE robi wielka róznice :) :) .
W 2004 roku postanowilem wrócić z Makarskiej przez Banja Luke doliną Naretwy .Wyjechaliśmy z Makarskiej ok 16 .Gdy juz byliśmy w okolicach Jajce nagle zrobiło sie ciemno i zerwała sie gwałtowna burza .Pioruny jeden za dugim przecinały niebo.Straszna ulewa zero widoczności .Sznur samochodow za mna .Pierwsza mysl. Stanę na poboczu i przeczekam ulewę .Po kilku kilometrach znajduje mala zatoczke i czekamy na koniec ulewy .Po okolo godzinie ruszamy dalej w kierunku Banja Luka .Dookoła noc czarna jak kawa i ani żywej duszy .Wjezdzam do tunelu(nieoznaczony i nieoswietlony )wyjazd , zakręt i na drodze leży .......głaz wielkości piłki do kosza .
Niestety na nic moje manewry , najezdzam centralnie na głaz ,straszny rumor w samochodzie i tylko 2 myśli:
Czy komórka ma tu zasięg ???????
Gdzie jest polisa assistance??????
Wysiadam z auta żeby ocenić szkody nogi jak z waty i .......okazuje sie że chłodnica i miska olejowa cała ,j 8O 8O edyne straty to potrzaskany dolny spojler i zgiety tylni wahacz . 8)
Generalnie wszystko OK Tylne koło troche skrzypi ale jedziemy dalej .
Cali i zdrowi wracamy do domu :D :D
Po powrocie obiecalem sobie ze juz nikt nie namówi mnie na jade przez BiH . :) :)
Rok pozniej jechałem ta trasa w dzień .Widoki zapieraja dech w piesiach .
Od tamtej pory to moja ulubiona trasa .
Po tej przygodzie gdy widze przy drodze znak Uwaga na spadające odłamki skalne , zawsze zwalniam i mam przed oczami tamte chwile .
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w Croatii i życze wyjazdów i powrotów bez niespodzianek .




no to mieliście niezłą przygodę, :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll:
darekk_2005
Odkrywca
Posty: 109
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) darekk_2005 » 25.05.2007 00:03

Wakacje w cro..pierwsze zresztą rok 2006
Wyjazd Fiesta rok '94 dała radę ale przygody też były
1.
W polowie pobytu jedziemy do Dubrovnika (jedziemy czyli ja i moja ukochana) wyruszyliśmy z Zivogosce Blato, mniej wiecej połowie drogi jak wjechaliśmy w gory zerwala się burza, trzaskało, waliło, błyskało (ja pełna fascynacja piorunami i błyskawicami, dziewczyna strach w oczach),jedziemy a tu nagle jak nie zacznie padac grad, który zadziwil mnie swoim rozmiarem i gęstością opadów...poprostu masakra...pierwsza myśl..."ciekawe jak się jedzie bez przedniej czy jakiejkolwiek szyby" druga "czy zaleje mi cały samochód w środku jak rozbije szybę" trzecia "może by tak znaleźć jakieś zadaszenie", z racji tego że jechaliśmy w dość dużym korku każde wolne zadaszenie było zajmowane przez poprzednikow...daliśmy radę, jedziemy dalej a tu ku zdziwieniu naszemu cos na wygląd tamy...ja z daleka patrzę i rzucam "kochanie patrz tama" i słyszę "słonko to nie tama to woda spływa drogą" i nagle [b]zonk, woda splywala z drogi w przepaść (wygladalo na zakręcie jak tama) dojechaliśmy a woda rzędu dobrych30 cm na drodze...ale Fieścia dała rade na 1szym biegu pod góre...przezycia masakra;) Cała dalsza podróż już ok.
2.
Droga powrotna poczatek września omijając tunel Mala Kapela jedziemy sobie drogą krajową, prosta, sliczna ulica, dwa domki na krzyż, przed nami dwóch chorwatow samochodami nagle dziwnie zwalnia, pomyslałem "policja?!" i zaraz "nie coś ty na takim zad..piu?" lewy kierunkowskaz wyprzedziłem, minąłem golfa który stał na poboczu i jadę dalej...przejechałem jakieś może 3 km i stoi policja przed zjazdem na autostrade, patrze policjant lizak i ściaga mnie na bok więc myslę sobie "spoko rutynowa kontrola" szykuję papiery, pan władza skontrolował i woła mnie do radiowozu...podchodzę słyszę "speed limit 60 your speed 90" ja szok i odrazu sprzeciw, że się nie zgadzam, że nie ma takiej opcji...i że nie mają dowodów...oni na to czy "Polako want video?"ja że tak i podjechał golf którego minąłem z doczepioną przy tylnej szybie kamerką, pokazali mi cały filmik jak przejeżdżałem...i jeszcze takiii duży ziewww...na filmie :lol: Pytam ile mandatu i słyszę 500 kuna ja na to że nie mam...słyszę "to bierzemy paszporty i jedziesz do bankomatu", więc ja kontra nie mam karty, słyszę "plati plati polaku" a ja dalej ze nie mam...i słyszę "ile ma?" ja że 250 kuna, w końcu skończyło ię po przyjeździe jakiegoś trzeciego policjanta wyższego stopniem na 300 kunach i pojechałem dalej, a przy wsiadaniu do samochodu uslyszałem coś w stylu (nie zrozumiałem do końca) że niby polak dał na obiad i zaraz po tym zwineli się na jedzienie :wink:
3.
Powrót do polski okolice splitu autostrada, zapala sie w Fieście kontrolka że akumulator nie ma ładowania...pierwsza myśl "padnie akumulator, a tu jeszcze tyle trasy do pokonania na światłach" pare kilometrów dalej zjazd na parking, kuiłem wodę destylowaną uzupełnilem w akumulatorze ale to nie to, kolejna myś l"może tak jak w maluchach kiedyś czymś większym i twardszym w alternator?" jak pomyślałem tak też zrobiłem, kamień do reki łup w alternator i zgasła...później zabieg powtarzałem w cro jeszcze ze dwa razy ...i kolejny w czechach, lecz tam wykryłem że nie musi to być kamieć a starczy zwykły klucz do kół...po ostatnim strzale w czechach do dziś się kontrolka nie zapaliła:)
Pozdrawiam
BorsukWro
Globtroter
Posty: 36
Dołączył(a): 22.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) BorsukWro » 25.05.2007 10:42

Powrót z Chorawcji 2005. Descz od połowy Cro aż po czechy. Zresztą, jaki deszcz - ściana wody wręcz.

Gdzieś w CZ zorientowałem się że na całkiem pustej autostradzie już od jakiegoś czasu podąża za mną jakieś auto. Godzina 2 w nocy, a ktoś cały czas jedzie za mną. Zwalniam, on też, przyśpieszam on też...
Oczy mi się kleiły, więc uznalem że czas na spanko.
Zajechałem na stację beznynową. Najpierw pod dystrybutor, widzę że tamto auto za mną, pod dystrybutorem zwolniłem, jednak wcale nie nie chciałem tankować, tamten dalej za mną wykonuje ten sam manewr. Za stacją spory parking, zatrzymałem się na nim, tak bezpiecznie między tirami. Tamten mnie wyminął i wrócił na autostradę. Kto to był i co mnie ominęło nie wiem do dziś, ale dreszcze do teraz mam jak sobie przypominam..... Może policja, może złodzieje, a może jakiś zaspany kierowca który uczepił się moich tylnych światełek w nadzieji że zaprowadzą go do domu....

btw jak się obudziłem nie było śladu po tirach między którymi się schowałem, za to było sporo aut na polskich numerach z zaparowanymi szybami :)
misiekiandzia
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 136
Dołączył(a): 17.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) misiekiandzia » 20.06.2007 21:06

sierpien 2006, alfa romeo sport wagon 1,8 TS, jedziemy przez czechy, do Znojmo..na poczatku wszystko OK...po krotkiej przerwie na bezcłówke i odswiezenie sie w toalecie wsiadamy do autka, odpalamy....i....klang jak z dresiarskiej bryki...basowy i glosny .....kurde, tlumik sie przepalil....Ale nic...jedziemy twardo dalej...Austrie przjezdzamy w nocy robiac wiele halasu...nagorzej przez Wieden..bo balismy sie miejscowej policji...ale udalo sie...pozniej stres na granicy austriacko - slowenskiej...samochod wydaje odglos jak radziecki traktor z przyczepa na pelnym obciążeniu...ale celnicy nie reaguja.. :D :D Slowenie przejezdzamy szybko i znowu stres na granicy w Donji maceli .....ale chorwaccy celnicy w ogole nie zwrocili uwagi...jedziemy dalej a tlumik daje coraz glosniej...az glowa boli....na granicy i na swiatlach ruszamy z dwojki bo z jedynki huk jak w czolgu... :D :D :D ...jak dotarlismy do magistrali adriatyckiej w Sibeniku w lusterku wstecznym radiowoz policji..jada za nami chyba z 20 km....czekamy tylko az dadza znak zebysmy zjechali i zabiora mi dowod rejestracyjny... :D :D ...ale radiowoz daje kierunkowskaz, wyprzedza nas i szybko znika... :D :D :D ...dojechalismy na miejsce, Ciovo, Slatine...wjazd na posesje pod stromą gorke..jak wjechalismy wszyscy sasiedzi wyskoczyli z domow, bo mysleli ze jakas maszyna budowlana albo ciezarowka wjezdza i zablokuje podjazd...wstyd jak beret.....ale dojechalismy....Nazajutrz gospodarz naszego domu pojechal z nami do zaprzyjaznionego warsztatu w Trogirze...wymiana czesci przepalonego tlumika 3 godz. - 90 Euro....(cena jak w Polsce)...Ufff .. i znowu mozna jezdzic z podniesiona glowa...Chorwaci to naprawde przyjazni ludzie... :D
Doctor Wu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 246
Dołączył(a): 20.01.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Doctor Wu » 24.06.2007 12:58

To masz szczęście albo ja pecha ....
Ja od chwili gdy słyszę ryk tłumika do chwili urwania rury i snopu iskier na asfalcie mam nie więcej niż godzinę.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 24.06.2007 13:14

Na budziku mam już 110k km, ale na tłumiku nie widać śladów zużycia. Jak się go umyje to jest taki jak był nowy .... no prawie :lol:
misiekiandzia
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 136
Dołączył(a): 17.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) misiekiandzia » 25.06.2007 11:42

Leszek Skupin napisał(a):Na budziku mam już 110k km, ale na tłumiku nie widać śladów zużycia. Jak się go umyje to jest taki jak był nowy .... no prawie :lol:
:D :D to naprawde masz jakis dobry egzemplarz autka, albo bardzo dbasz o niego :D :D my jezdzimy "klasą" "kompakt" mamy juz czwarte autko i i jak tlumik wytrzymuje 50 tys. to wszystko... :( :( ...pozdrawiamy
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 25.06.2007 12:51

Hyundai Lantra 1,5 GL sedan rocznik 1999 ;)

Pozdrav :papa:
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14582
Dołączył(a): 12.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 23.04.2008 22:31

Zeby obudzic zapomniany temat napisze krotko o hotelu,w ktorym zatrzymalismy sie w 2004 roku w miescie , ktorego nawet nazwy nie pamietam.Gdzies przed kanionem Pivy.Bylo pozno,wiec zatrzymalismy sie w dosc duzym hotelu,gdzie za pokoj zazadano od nas 35 euro.Bylismy przekonani ,ze na takim odludziu dostaniemy za ta kase niezly standard..........a tu wchodzimy do windy (cztery osoby) a ona obsuwa sie o jakies 20cm!!! Naprawde.Po ochlonieciu,kolejna niespodzianka,lozko w naszym dwuosobowym pokoju ma jakies 70cm na 180cm a do lazienki nalezalo wejsc w kaloszach..............35 euro.Brrrrrrrrrrrr.
Dwa lata pozniej wybralismy sie na spacer wieczorkiem z Baski Vody na poludnie brzegiem morza, a tam na skalkach parka w najlepsze uprawiala sex nie baczac na tych , ktorzy uczestniczyli w tym biernie. W tejze Basce Vodzie sfilmowalem przez przypadek goscia przy kosci, ktory z rozanielona twarza drapal sie intensywnie po tylku.Gdy znjomi ogladali ten fragment to tylko sie lekko usmiechali, explodowali smiechem gdy gosc sie odezwal..............oczywiscie po polsku.
pt
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 412
Dołączył(a): 22.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) pt » 25.04.2008 10:33

misiekiandzia napisał(a):
Leszek Skupin napisał(a):Na budziku mam już 110k km, ale na tłumiku nie widać śladów zużycia. Jak się go umyje to jest taki jak był nowy .... no prawie :lol:
:D :D to naprawde masz jakis dobry egzemplarz autka, albo bardzo dbasz o niego :D :D my jezdzimy "klasą" "kompakt" mamy juz czwarte autko i i jak tlumik wytrzymuje 50 tys. to wszystko... :( :( ...pozdrawiamy


270k km i ciągle oryginalny, wiem,że trudno uwierzyć ale tak jest, VW T4.
gslawek
Odkrywca
Posty: 74
Dołączył(a): 02.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) gslawek » 28.04.2008 13:17

toteraz ja.
2007 pierwszy raz do CRO jedziemy za znajomymi , przed wyjazdem prosimy że jedziemy max 120-130. Żona turczy.Dojeżdzamy do Mala Kapela , super tunel takim długim jeszcze nie jechałem. Wyzerowałem licznik . Sprawdzę czy napewno taki długi . 1000 m 2000m 3000m atu licznik zmarł
:?: pokazuje prędkość 0 koniec z liczeniem kilometrów. Za tunelem na parking kukamy pod maske ale mechanik ze mnie żaden. Bez prędkościomierza można jechać. Ponawiamy proźbe do znajomych max 120 i w drogę . Po dojechaniu na miejsce wysiadamy ,znajomi w śmiech.
Jechaliśmy po 160 a żona szczęśliwa że nie łamaliśmy przepisów i było bezpiecznie. naprawa linki w kraju 60zeta.

W tym roku też jedziemy, innym samochodem . Oby się nie zagotował.
daisykf
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 763
Dołączył(a): 16.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) daisykf » 28.04.2008 21:17

Moja przygoda nie miała miejsca w Chorwacji, ale w Niemczech. Wydaje mi się dość ciekawa, i pouczająca. Listopad, pogoda straszna cały czas kapuśniaczek, wleke się po niemmieckim autobanie, mam już z Paryża pareset kilometrów w oczach, więc włączyłem światła przeciwmgielne. i spokojnie jadę, po kilku kilometrach wyprzedza mnie autko z kogucikiem w za chwile czytam napis. Trudno, jadę za nimi , po kilku kilometrach parking, rutynowa kontrola i pytanie, dlaczego jadę na światłach przeciwmgielnych (przestało padać). Więc mówię, że jadę z Paryża i jestem już zmęczony. Chłopcy radarowcy wykazali się wielkim zrozumieniem, i kazali jechać za sobą, po kilkunastu kilometrach wjeżdzamy na parking, podjeżdzamy pod motel. Tam moi wybawiciele dają mój paszport recepcjoniście, nakazyjąc aby pilnował, aż się wyspię. I co....... nieplanowany nocleg za niewielką opłatą 80euro.
PONTO KRYSTYNA
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 18
Dołączył(a): 19.12.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) PONTO KRYSTYNA » 29.04.2008 18:41

2006r wracamy z CRO przez Węgry i Słowację.Już w CRO słyszę głośniejszą pracę wydechu-myślę tłumik zaczyna się przepalać-drobiazg dojadę.Dojechaliśmy do małego miasta w Słowacji i jak grom z jasnego nieba słyszę wydech jak T-34 i coś zawadza o drogę.Od razu cieplej się zrobiło gdy zobaczyłem jak się oderwała przednia rura od katalizatora a on zawadza o jezdnię.Drut rozwiąze problem jakoś sobię poradzę,tylko go miej człowieku.Jest posesja więc po kilku dzwonkach jak nikt nie wychodzi to ja wchodzę.W połowie drogi problem zza chałupy 2 psy biegną w moim kierunku oczy dęba i w długą.Z awarią pomogli na stacji WV ale dojechałem z podczepionym.Po kilku dniach dowiedziałem się jak moje pasażerki śmiały się z mojego odwrotu i jedna drugą prosiła żebym nie widział ich radości na twarzy
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 08.05.2008 18:48

Swego czasu wracając na dwa auta z Dubrovnika jechaliśmy wolno pod górkę bo przed nami wlókł sie jakiś duży samochód czy tez autokar. W pewnym momencie zjechał w zatoczkę ,żeby przepuścić auta i udrożnić ruch ( takie coś co sie u nas nie zdarza) W tym momencie wszyscy zaczęli przyspieszać , ja i kumpel za mną też. Chorwat Uniakiem zaczął przyspieszać i jeszcze wyprzedzać kumpla na dodatek. A , że kumpel jeździ jak BORowik i nie ma takiej możliwości żeby między nas się ktoś wcisnął to z wyprzedzania była dupa blada. Poza tym to wyprzedzanie było wariackie z tym 1.1 pod maską i pod górkę i z trzema osobami na pokładzie. No więc sie zaczęło!! Chorwat postanowił nie dać za wygraną, co było miejsce to próbował a jak nie dawał rady to spychał kumpla na skały po prawej stronie Jadranki. Jak to nic nie dało zaczął jadąc obok psikać na nas gazem :):). To już były jaja:):) Jako , że trochę z kumplem już razem robimy, gdy Chorwat zaczął znowu wyprzedzać, ja zablokowałem lewy pas a kumpel dojechał do jego prawego boku i chłopina był w potrzasku :) Musiał odpuścić. Ale jak sie okazało nie do końca. Mieszkaliśmy wtedy w Omis ale postanowiliśmy pojechać do Mali Ston na owoce morza. Niefart chciał , że ten Chorwat tam mieszkał :) Zajechaliśmy pod knajpę a ten za nami i leci do bitki. Nas było trzech facetów z jednej roboty. Myślę , wysoka ocena dla gościa i szacun ale jak sie rzucił do jednego to trza było coś działać:) Dostał w banie i kopa więc złapał taka dwumetrowa deskę z szalunku, bo tam jacyś murarze coś robili. I leci do nas :):) Piana na ryju, obłęd w oczach :) potem już tylko było jak na filmie z Bruce Lee :):) Deska pękła na Chorwacie i rozpoczął sie pościg. Chłopina wpadł do knajpy i żebyśmy go nie złapali rzucał w nas krzesłami i takie tam . Jaja jak nie wiem co! Niestety przyjechała policja i przerwała nam zabawę pokazując z bardzo bliska piękne drewniane pałeczki :) Pojechaliśmy wszyscy na komisariat w Ston. Zaczęły sie rozmowy. Nikt nie za bardzo jeszcze wtedy po chorwacku z nas umiał więc słabo to widziałem. Chorwat ciągle coś tam z policajami gada , oni z nim a my siedzimy :) No więc mówię , że do konsula niech dzwonią. Na słowo konsul dostali trochę ruchów. Chorwat sie wytłumaczył i poszedł do domu przybijając na piątkę z uśmiechem na twarzy, no i ,że my bracia i takie tam. A my siedzimy. Skończyło sie na tym , że zadzwonili do jakiegoś hotelu gdzie był polski rezydent i my rezydentowi a rezydent policjantom. Dogadaliśmy sie jak było i co? Siedzimy dalej. Po jakiejś godzince policjanci mówią, że jutro żeby przyjechać. My na to ,że z Omis daleko i nie chcemy. Okazało sie, że jak zrozumieli ,że my nie chcemy na Chorwata składać skargi to ze szczęścia na lampach do samego Neum nas odwieźli :):):):) Na koniec powiedzieli , że ten koleś to jakiś miejscowy furiat, ale w sumie sympatyczny. Potwierdziliśmy oczywiście i rozstaliśmy się w największej przyjaźni. :):):)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Samochodem - trasy, noclegi, przepisy, uwagi



cron
Dziwne, śmieszne i niebezpieczne przygody na trasie do Hr - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone