napisał(a) Aglaia » 07.07.2025 09:07
Z muzeum do hotelu wracamy Uberem. Tu czeka na nas umówiony kierowca, z którym ruszamy na lotnisko.
Przejeżdżamy przez praktycznie cały Kair -z zachodu na wschód. Jeszcze tu wrócimy na dokładniejsze zwiedzanie. Na razie kilka migawek zza szyby samochodu.
Na lotnisku czekają nas dwie dość dokładne kontrole bezpieczeństwa. Nawet w Stanach tak mnie nikt nie obmacał. Nie odpuścili nawet dzieciom. Wszystko przebiega jednak dość sprawnie. Na 1,5h godziny przed odlotem meldujemy się pod bramką – kierunek Luksor

. Lot trwa niespełna godzinę. Lecimy EgyptAir - chyba jeden z dwóch przewoźników operujących na tej trasie. Bilety z tego co obserwowałam na stronie przewoźnika bilety są w dość stałej cenie ok 800-900 PLN/osoba w dwie strony. My ostatecznie kupiliśmy przez trip.com za trochę ponad 700. Rzadko korzystamy z OTA przy zakupie biletów samolotowych ale tu się skusiliśmy i nie było zawodu. Może trzeba próbować częściej
Po przylocie mamy małą przygodę z Uberem. Jak to zwykle bywa zamówiliśmy przejazd, cena była dość atrakcyjna jak na kurs z lotniska (taka powiedzmy miejska w Kairze/Gizie – około 60 funtów czyli tyle co nic). W połowie trasy kierowca zawiesił nasz kurs i stwierdził, że musimy mu zapłacić więcej ale nie bardzo chciał wyartykułować ile konkretnie. Tu właściciel stada czyli mój małżonek wykazał się zimną krwią i stwierdził, że rozmawiać to on z nim będzie dopiero jak nas zawiezie pod umówiony adres. Na wszelki wypadek włączyliśmy mapkę w googlu żeby sprawdzać czy jedziemy mniej więcej zgodnie z trasą. Pod hotelem jak już wszystkie wielbłądy (czyli małżonka z przychówkiem) wysiadły z auta i pobraliśmy resztę dobytku odpaliliśmy kierowcy dodatkową stówkę w gotówce. I tak wyszło zdecydowanie poniżej rynkowej ceny za przejazd na tej trasie ale nam chodziło bardziej o zasadę – dałby koleś cenę 600 funtów od razu i też byśmy zapłacili. Wcześniej czytałam, że takie sytuacje zdarzają się w Kairze dlatego tam taxi na lotnisko zamawialiśmy z hotelu. Jak widać to jednak powszechna praktyka. Na szczęście to była jedyna taka nieprzyjemna sytuacja na całym wyjeździe.
W hotelu najpierw wskakujemy do basenu a potem jedziemy zwiedzać świątynię luksorską. Tu nauczeni doświadczeniem z lotniska postanowiliśmy wziąć taxi z ulicy – zapytaliśmy się tylko w recepcji ile mniej więcej to powinno kosztować – 200 funtów i tyle właśnie wziął od nas pierwszy napotkany taksiarz. Do tego był tak fajny, słowny i komunikatywny, że zakontraktowaliśmy go na kolejne dni. Uczciwość popłaca.
Świątynia Luksorska ma tę zaletę, że jest otwarta bodajże do 20 czy nawet 21. Dlatego jej zwiedzanie zostawiliśmy na wieczór – po pierwsze jest chłodniej, po drugie nie ma już o tej porze zorganizowanych wycieczek.
Zaczynamy od Alei Sfinksów, która łączyła Świątynię Luksorską ze Świątynią Karnak. 3 kilometry – jak ktoś chce może się przejść. My podziękowaliśmy po max. 400 metrach

.
Potem właściwa świątynia.
Gdy wychodziliśmy słoneczko już zachodziło.
Końcówkę pięknego zachodu słońca podziwialiśmy z hotelowego balkonu.