napisał(a) Franz » 01.01.2014 23:54
W moim najbliższym sąsiedztwie zza pierwszego grzbietu, upstrzonego pojedynczymi drzewami, wyrastają w niebo turnie Cirspitzen. Jeszcze trochę w górę i pojawia się również mój wczorajszy Gran Cir, a bardziej po prawej potężnieje ośnieżony masyw Selli.
Teren łagodnieje i chwilę idę stromą ścieżką bez ubezpieczeń, potem znów trochę wspinaczki - pozdrawiam napotkane szarotki - i ponownie, wprawdzie stromo nachylone, ale łatwe zbocze. Trasa prowadzi w lewo, ale sprawdzam najpierw drobną ścieżkę, prowadzącą za skalny załom. Wysoko, na końcu bocznego żlebu widać sporych rozmiarów, podłużne okno, a ponad nim już skośne spady płaskowyżu Puez. Gdzieś w tamtej okolicy kończy się ferrata.