napisał(a) Franz » 29.06.2012 15:00
Daję sobie dużo czasu. Chmury sięgają wciąż przełęczy; tu zaczyna się ferrata, którą trzeba robić w zejściu - od razu zanurzyć się ponownie w wilgotny, chłodny i zamglony świat. Może coś się zmieni? Chmury się rozproszą albo pułap się obniży?... Nic z tego. Czekam godzinę ale wszystko jest jak było. Dumne karawele zanurzone wciąż na tę samą głębokość. Nie ma rady, zakładam uprząż i plecak - czas w drogę.
Nagle... słyszę z dołu słaby szczęk przepinanych karabinków, stłumione głosy. Łapię aparat i czekam - będzie ładne zdjęcie wychodzących z chmur. Czekam, czekam... wszystko zamilkło, nikt się nie wynurzył. Co jest?? Omamy słuchowe? Czy... uwięzione w skałach echo tych, którzy odeszli?..
Na znajdujące się tuż pod stopami chmury słońce rzuca mój cień, okolony tęczą. Widmo z Brocken - nie pierwsze, które widzę, ale tym razem mam okazję je uwiecznić. Tak na wszelki wypadek - jakby miało być ostatnim...
