Czwarty raz w Chorwacji, czyli do trzech razy sztuka
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Nogi niosły nas w kierunku wieży św. Marka, o której wiele informacji można przeczytać tutaj.
Waldek już próbował się dostać do wnętrza wieży, ale drzwi były niestety zamknięte.
Pomiędzy wieżą św. Marka a Twierdzą Kamerlengo znajduje się boisko piłkarskie, na którym właśnie zaczął się trening młodych piłkarzy, który przez chwilę oglądaliśmy z wysokości tarasiku na wieży św. Marka, na który można było wejść, bowiem furtka broniącego dostępu na schody do niego prowadzące, była otwarta.
Wracając na Trogirską Rivę ponownie przechodziliśmy obok Twierdzy Kamerlengo. Moje towarzystwo, pomimo namawiania ich przeze mnie, dalej nie wyrażało chęci wejścia do jej wnętrza. Zdecydowałam się więc wejść tam sama a oni mieli na mnie czekać przed bramą.
Zaraz po wejściu na dziedziniec w wieży po lewej stronie znajduje się sala "kinowa",
w której na dużym ekranie można obejrzeć filmik o twierdzy.
Twierdza świeciła pustkami i w związku z tym poruszałam się po niej prawie sama.
Tymi schodami udałam się na górę, mając zamiar dotrzeć na szczyt wieży.
Na szczyt wieży prowadzą takie schody.
Udało mi się wejść na samą górę wieży.
Moje towarzystwo czeka na mnie na dole. Niech żałują, że nie weszli razem ze mną, bo na wieży jest super. Widoki są świetne
Szkoda że to niebo takie zasnute przez chmury.
Niestety dobre wrażenia psują wyrzucone przez osoby odwiedzające to miejsce butelki. Jak można coś takiego robić .
Z wieży świetnie można obserwować samoloty podchodzące do lądowanie, z czego oczywiście skorzystałam.
Mogłaby tutaj pobyt dłużej, ale boję się, że moje towarzystwo na dole będzie się niecierpliwić, więc trzeba wracać.
marze_na napisał(a):Bardzo mi się podobały widoki z murów i wieży trogirskiej twierdzy. Zdecydowanie warto wejść, zwłaszcza, że cena jak widzę, ciągle niewygórowana.
Te widoki są chyba nawet fajniejsze niż z wieży katedry św. Wawrzyńca. A bilety wstępu faktycznie były w rozsądnej cenie.
piotrf napisał(a):Piękne widoki z wieży , bardzo podoba mi się to zdjęcie
Dzięki. A zdjęcie byłoby jeszcze fajniejsze, gdyby nie to zachmurzenie.
Ponieważ pogoda nie nastrajała nas optymistycznie, postanowiliśmy wracać na kwaterę i po drodze zrobić zakupy spożywcze jakimś w markecie. Trogirska Riva w dalszym ciągu była pusta,
ale otworzyło się kilka straganów.
Powolutku doszliśmy w okolice Ciovskiego mostu.
Nabrzeże starówki bardzo ładnie prezentuje się z mostu.
megidh napisał(a):Przyszła pora na spacer uliczkami Trogiru, które zachwycają na każdym kroku.
Nas też zachwycił. Bardzo miło wspominam spacer i po starówce, i po nabrzeżu. Towarzyszyła nam córcia, która tego właśnie roku kończyła 13 lat i już mnie przerosła (co bardzo dobrze widać na zdjęciach ).
megidh napisał(a):
majkik75 napisał(a):Tak sobie oglądam Twoje zdjęcia i myślę, że do tej pory nie udało się nigdy zajrzeć do Trogiru ...
A już myślałam, że w Trogirze to byli wszyscy .
Oj nie wszyscy Gosiu, nie wszyscy . Znam takich, co nigdy nie byli w Chorwacji .
megidh napisał(a):
piekara114 napisał(a):
megidh napisał(a):W niedalekim sąsiedztwie Glorietty rośnie Drzewo Miłości, którego pnie i konary leżą na ziemi splecione w miłosnym uścisku. Według starej legendy, kto się całuje pod tym drzewem, to jego miłość będzie trwać wiecznie. Niestety chyba pogoda przegoniła te całujące się pary, bo nie widzieliśmy ani jednej. A ponoć często można je pod drzewem miłości zobaczyć.
22 września 2023 Nastał kolejny dzień. Na ten dzień zaplanowaliśmy rejs, więc słoneczna pogoda byłaby bardzo wskazana. Niestety niebo było zachmurzone.
Po śniadaniu pojechaliśmy do Trogiru i zostawiliśmy autko w tym samym miejscu, co poprzednio. Z parkingu na Stare Miasto poszliśmy na nogach. Nad głową przeleciała nam taka osa.
Przeszliśmy przez most łączący wyspę Ciovo ze Starymi Miastem
i spacerkiem poszliśmy nabrzeżem w kierunku Twierdzy Kamerlengo, próbując zdecydować, w którym punkcie wykupimy rejs. Na razie czytaliśmy tylko informacje znajdujące się na budkach, bo obsługi w nich jeszcze nie było. Przyjechaliśmy za wcześnie.
Na Rivie było jeszcze bardzo pusto.
Gdy dotarliśmy do Twierdze Kamerlengo, otworzyła się budka znajdująca się w jej pobliżu, więc w niej dokonaliśmy zakupu biletów na rejs. Ceny we wszystkich budkach były takie same. Rejs na trzy wyspy kosztował 50 euro od osoby, z czego tylko 12 euro płaci się na miejscu. Resztę kwoty należy zapłacić na łodzi. W cenę rejsu wliczony jest obiad. W chwili zakupu należy się zdecydować, co chcemy jeść. Do wyboru mieliśmy ryby, mięso lub danie vege. Otrzymaliśmy jeden bilet na 4 osoby, na którym zapisane były informacje o ilości osób, zapłaconej kwocie i kwocie do dopłaty oraz o wybranym posiłku. Zaopatrzeni w ten bilet udaliśmy się w drogę powrotną na wyspę Ciovo, bowiem łódź Žižula, którą mieliśmy płynąc, stał właśnie przy tamtym nabrzeżu.
Dotarliśmy na drugi brzeg, ale nigdzie nie widzieliśmy naszej łodzi Žižula. Okazało się, że była ona przycumowana do tej łodzi i żeby się dostać na naszą łódź, musieliśmy przejść przez jej pokład.
Po wejściu na naszą łódź rozsiedliśmy się wygodnie na rufie. Na każdym stoliku na uczestników rejsu czekał dzban zimnego napoju i kubeczki
więc od razu skorzystaliśmy z możliwości napicia się, bo pomimo zachmurzonego nieba (które zaczęło się w międzyczasie rozjaśniać) było bardzo ciepło.
Po kilkunastu minutach oczekiwania na pozostałych pasażerów odbiliśmy od sąsiedniej łodzi i ruszyliśmy w rejs.