24 września 2023 W nocy nas zalało.
Około drugiej w nocy obudziłam się, bo chciało mi się pić. Poszłam więc po cichutku do salonu i nagle poczułam, że moje stopy są mokre.
O rany, co jest ?.
Zapaliłam światło i nie wierzyłam własnym oczom. Cała podłoga była mokra.
No pięknie, to będziemy mieli przechlapane, bo Mamuśka na pewno nam tego nie daruje. No ale skąd ta woda. Pobudziłam towarzystwo i zaczęliśmy szukać przyczyny zalania. Zaglądaliśmy pod zlewozmywak, ale tam było sucho. A może to coś z lodówką, bo na przykład w nocy wyłączyli prąd i się rozmroziła. Nic z tych rzeczy. Może woda wlała się przez okno, ale nie, tam było sucho.
No i okazało się, że woda do naszego apartamentu wpłynęła przez drzwi wejściowe, następnie przez sporej wielkości ganek wlała się do przedpokoju, w którym znalazła sobie drogę do salonu tuż pod ścianą. Płynęła wąską, niewidoczną strużką i dlatego początkowo jej nie widzieliśmy.
Ale skąd się wzięło tyle wody na zewnątrz. Otóż podczas nocnego oberwania chmury woda z uliczki, znajdującej się kilka metrów nad naszym apartamentem, spływała po schodach i jak dotarła na wysokość naszego apartamentu, to zaatakowała nasze drzwi wejściowe. Dobrze że wreszcie przestało padać i ustał napływ wody, więc jak zaczęliśmy zbierać tą rozlaną wodę, to już ostatecznie. Zalany był również ganek przy drzwiach wejściowych.
I wreszcie nam się rozjaśniło w głowie, o co chodziło Mamuśce po naszym powrocie z rejsu dwa dni wcześniej. Otóż po naszym powrocie prawie że zrobiła nam awanturę, że zostawiliśmy otwarte okno i zalało ganek (bo podczas naszego rejsu tutaj padało), i ona musiała otworzyć drzwi swoim kluczem, żeby zamknąć okno i posprzątać, a przecież mówili nam, żeby zamykać okna. Nie wchodziliśmy z nią w dyskusję, bo nie mieliśmy pewności co do tego okna, które, jak tylko byliśmy na miejscu otwieraliśmy, bo w tym ganku śmierdziało stęchlizną. Ale jak wychodziliśmy, to zawsze to okno było przez nas zasuwane (bo to było okno przesuwne). I teraz przyszło nam do głowy, że może ganek został zalany w ten właśnie sposób, a Mamuśka chciała się na kimś wyżyć i padło na nas. Ale stwierdziliśmy, że nic jej nie będziemy mówić o tym nocnym zalaniu, żeby nie przyszło jej do głowy dogłębniej czegoś sprawdzać podczas zdawania apartamentu. Może by coś znalazła i nie oddała nam kaucji. Posprzątaliśmy po tym zalaniu bardzo dokładnie i poszliśmy spać dalej.
To była pracowita noc.