Nasze chorwackie powroty 2014 i 2015

Piękny ten Mikulov, taki kameralny, ale nas gna do przodu ... jedziemy do ciepełka

Po kawce i lodach ruszamy ... jest ok. południa , pogoda idealna do podróży, nie pada i nie ma skwaru

Jedziemy, jedziemy


gdzieś za czeską granicą ...


Luzik, nigdzie nam nie spieszno ...

Na ten moment czekam cały rok - łzy jak zwykle płyną po policzkach... Czy tak już będzie zawsze? Teraz jak to piszę już mnie coś ściska w sercu


Jest po godzinie 19
WITAJ UKOCHANA CHORWACJO !!!!

Moglibyśmy jechać dalej, kierowcy czują się na siłach...
Ale policzyłam czas i wychodzi, że pod apartamentem będziemy w środku nocy
Muszę improwizować - jestem tu pilotem tej wycieczki, więc wymyślam postój.
I to był dobry pomysł, bo brzuszki już były puste. Zerkam na mapę, jesteśmy w okolicach Karlovac

Ciekawe miasto, miły wieczorny spacer i niezła kolacja




Ok. godziny 22 ruszyliśmy dalej... by po godzinie drogi stwierdzić, że trzeba się zdrzemnąć.
Przed tunelem "ciepło - zimno" idziemy spać

Około 6 rano pobudeczka ... RUSZAMY w drogę


Kości troszkę bolą, w nogach mrówki ale nikt nie mówił, że będzie łatwo

Oczywiście obowiązkowy postój za tunelem ciepło - zimno. Ten wiatr jest cudowny
Moi przyjaciele byli zachwyceni... a ja im mówię, że to dopiero początek atrakcji

JoannaMaxel napisał(a):Słońca będzie .... tyle, że skóra zejdzie z plecków

Już raz w tym roku zlazła , ale dla tego słoneczka i ciepełka, to może raz jeszcze

Tak ładnie opisujesz swoje wjazdy do Chorwacji, z takimi emocjami , że mi też się udziela , ale chlipać nie będę

DZIEŃ 1 Za tunelem... 10.07. (piątek)

Jak my uwielbiamy te Chorwackie tunele ... no może poza jednym, o którym pisałam w 2014

Po "noclegu" na tzw. kierownicy ruszyliśmy w dalszą podróż. Według moich obliczeń za szybko moglibyśmy być pod apartmanem .... hyyy. Oczywiście wszystko pod kontrolą i zgodnie z planem
Odbijamy wcześniej z autostrady (chyba zjazd Blato) i piękną trasą widokową dojeżdżamy do Omis
Trasa wymaga wprawy i sporej koncentracji, zupełnie nie na moje umiejętności ale (tu szacun) dla mojej Doris, dała sobie wspaniale radę.
Zwiedzamy miasteczko pirackie, ciocia obiecała, że będą piraci - i byli.


Większość zdjęć z tegorocznych wakacji w takim dziwnym trybie wykonana - nastolatki tak już mają


ale to jej fajnie wyszło, co?

JEST

WITAJCIE



Około południa jesteśmy pod apartmanem. Nasza gospodyni, pani Smiljana już na nas czekała... witamy się jak starzy znajomi (uwielbiam tą chorwacką gościnność). Pokazuje nam nasze lokum, wszystko wyjaśnia i życzy miłego pobytu. Później jest zawsze pomocna i bardzo życzliwa.
Mieszkanko bardzo nam się podoba, szczerze mówiąc jestem mile zaskoczona, na zdjęciach wyglądało to znacznie gorzej, jest bardzo przytulnie, czyściutko a co najważniejsze funkcjonalnie

Szybko przerzucamy bagaże do mieszkania (szczególnie wałówkę od "babci" Ewy) i lecimy na rozeznanie terenu.
Od razu znajdujemy sobie doskonałą miejscówkę, którą "rezerwujemy" na cały pobyt.
Mała Duba to malutka i kameralna mieścinka, każdy znajdzie sobie miejsce na plaży. My po 3 dniach mieliśmy już naszych plażowych sąsiadów (Czesi... jest ich tam większość) i każdy miał swój teren, nikt się nam nie wciskał

Oto nasza miejscówka...


Jak widać, mieliśmy troszkę cienia i intymności, prysznic obok, więc niczego więcej do szczęścia nam nie potrzeba. Do apartmanu 2 minutki (z bagażem)

Dzieciaki budowały sobie cały pobyt basenik, na koniec był już niezłych rozmiarów

Długa podróż i woda spowodowały, że wszyscy szybko zgłodnieliśmy
Wybieramy się na spacer do sąsiedniego Blato na kolację.
Trasa ścieżką przez lasek, piękne widoczki, zapach i oszałamiające cykady... tak jesteśmy w naszym raju



Jest to wąziutka ścieżka, miejscami trzeba się troszkę powspinać, jednak przedział wiekowy 5 - 6 lat daje radę bez najmniejszego problemu


Jest pięknie...


Velika Duba widziana z góry ...



Niestety, byłam lekko (a może bardzo) zaszokowana plażą widzianą z bliska...
Było... strasznie brudno, jakieś dziwne rozwalające się baraki (chyba bary) , porzucone auto, opony... trochę jak wysypisko śmieci... ludzi sporo i nikomu to nie przeszkadzało... Wygląda na to, że plaża leci na opinii pięknej No, cóż ktoś ten syf zrobił... Samo też się nie posprząta. Odwracam głowę w drugą stronę, nie zamierzam psuć sobie tym urlopu

Na kolację wybraliśmy restaurację / pizzerię Leut, znamy ją z zeszłego roku, a na głodniaka nie na co kombinować



Jedzenie nad brzegiem morza ..... rozmarzyłam się (i zgłodniałam)

uwielbiam

i jak tu zjeść kumpla ... przecież on patrzy



Jest i moja amatorka prosciutto


RELAKS


dadzą dobrze jeść... i jeszcze się dzieciakami zaopiekują .... yyyyhhhhh

Bardzo dobre jedzonko POLECAM


i spacerek uroczy


Nawet jak bym chciała, pojechać gdzieś indziej w przyszłoroczne wakacje to jak pomyślę o tym... NIE

DZIEŃ 2 (11.07 SOBOTA)
Poranny rzut oka na aurę... Pięknie, zero chmur Nuda, co

Widok


Zapowiada się "nudny" dzień - plażing, smażing

- uuuuuu, jak piecze, uuuuu nie dotykać mnie, moje plecy i ramiona - kochanie nasmaruj mnie czymś
- A nie mówiłam, przed wyjściem, chodź nasmaruję cię filtrem ohhhhh zawsze to samo

Leżenie i nic nie robienie jest CUDOWNE ... ale jak się jest Matką Polką (a my jesteśmy ) to trzeba obiadek ugotować, więc wracamy z Doris pierwsze i bierzemy się za robotę

a oto efekt naszej ciężkiej pracy

hiiii (to się nazywa wałówka od babci) A co Polak na wakacjach przecież nie będziemy jeść ciągle tych kalmarów i muli

Tego dnia jeszcze pojechaliśmy do Poratu (obok Mala Duba) na spacerek , chciałam Doris pokazać gdzie spędziliśmy poprzednie wakacje. Spotykamy naszego Vjeka, dowiadujemy się o "Ribackim Veczerze" składamy małe zamówionko i ......... i tak leniwie mija ten dzień
Pamiętam, że siedząc sobie wieczorkiem na balkonie, miałyśmy wrażenie, że jesteśmy tu już tak długo i było wspaniale
Oh, czy wakacje muszą się kończyć

A to nasza zeszłoroczna miejscówka ... i 2016 też

Piękne i ciekawe relacje , jedna przypomniała mi nasze oczekiwanie na skoki z mostarskiego mostu ( efekt był dokładnie taki sam ) , kolejna przypomniała o braku długiego urlopu w roku następnym , a wyjazd na weekend byłby męczący , więc Chorwacja musiała poczekać
Teraz czytam o tym , że przyszłoroczne wakacje już zabukowane - tylko pozazdrościć , bo u nas tylko zarys planu . . . , dlatego na Twoje pytanie : "czy wakacje muszą się kończyć " odpowiedź brzmi : tak , ale fajnie jest , gdy się wogóle zaczną . . .

Czekam na więcej

Pozdrawiam
Piotr