Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacko-czarnogorskie relacje Krakusow.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 16.07.2006 20:37

Witaj Grigorij na cro-pl. :) W Ulcnij byliśmy tylko kilka godzin więc trudno nam powiedzieć jakie " niebezpieczeństwa" czyhają na turystę w tym rejonie.
Genaralnie można powiedzieć, że Czarnogóra jest przyjaźnie nastawiona dla turystów, przez dwa tygodnie naszego pobytu nie spotkało nas nic przykrego.
Czarnogórcy i Serbowie tam mieszkający, których spotkaliśmy na swojej drodze byli bardzo mili i uczynni. Spotkane przez nas małżeństwo ze Śląska opowiadało nam, że wsiedli do złego piciągu (zamiast zwykłego do expresu), konduktor słysząc, że są z Polski nie dał im żadnej kary i nie dopłacali do biletu.
Na pewno należy zwrócić uwagę na kierujących samochodami, generalnie nie używają kierunkowskazów, trąbia na każdym kroku, jadą na skrzyżowaniach przez czerwone światło, przekraczają ciągłą linię ............ dużo tego jest. :(
Miejska plaża w Ulcnij jest brudna, w wodzie pływają śmiecie natomiast poza miastem warto odwiedzić inne piaszczyste plaże.
Raczej unikaj rozmów o polityce bo nigdy nie wiadomo na kogo trafisz Serba czy Czarnogórca. Ci pierwsi kochają bardzo Ruskich.
Możesz poszukać jeszcze na cro-pl innych relacji o Czarnogórze i jak chcesz "wstąp" TU
Pozdrawiam
Grigorij
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 119
Dołączył(a): 10.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Grigorij » 16.07.2006 21:15

Dzięki za szybka relację."tam" jestem od pewnego czasu. Zreszta stamtad dostałem linka do Waszej relacji. :D. Jak słyszałem język raczej angielski i rosyjski?
pozdrawiam - Grzegorz
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 16.07.2006 23:13

Grigorij napisał(a):Jak słyszałem język raczej angielski i rosyjski?
pozdrawiam - Grzegorz

Po angielsku mówił przewodnik na wycieczce statkiem, w restauracjach, w sklepie słyszałem, że mówią po rosyjsku, a my przeważnie w podstawowych sprawach mówiliśmy po polsku ( z kilkunastoma słowami serbskimi) a oni odpowiadali po serbsku. Nasza gospodyni Czarnogórka, jej sąsiadka Serbka rozmawiały z nami tylko po serbsku i raczej myśmy je bardziej rozumieli niż one nas. Zresztą byłeś w Chorwacji to wiesz jak jest. Na wszelki wypadek weź rozmówki lub słownik.
Pozdrawiam
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 17.07.2006 11:51

Jedziemy szeroką drogą, mijamy kanał Milena, na którym znajdują się budki rybaków, po 14 km dojeżdżamy do rzeki. Obrazek ObrazekNad nią wiele restauracji rybnych, Obrazek gdzie również można wynająć łódź lub motorówkę i popłynąć w stronę ujścia rzeki do morza. Obrazek
Wracamy do głównej drogi, kierujemy się z powrotem do Ulcinj, po kilku kilometrach wybieramy jeden z wielu wjazdów do Wielkiej Plazy. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów trafiamy na zadaszony liśćmi palmowymi parking. Zostawiamy auto w cieniu i przez bramę z napisem Tropicana Beach wchodzimy na plażę. Obrazek No cóż robi wrażenie.
W jedną i drugą stronę plaża, której nie widać końca, piasek ciemny, bardzo ubity, wzdłuż plaży tysiące leżaków i parasoli. Obrazek Ludzi bardzo mało, dochodzi już godzina po piątej po południu, kafejka plażowa też zamknięta.
Na plaży kilka Albanek ( w białych chustach i dość ściśle ubranych ).
Ogólnie czysto, widać dużo koszy na śmieci. Plaża jest dobrze zagospodarowana, Na piasku ułożone są podesty drewniane, po których dochodzi się do prysznicy, toalet, placu zabaw dla dzieci.
Woda bardzo płytka, pływających widać w znacznym oddaleniu. Idealne warunki dla dzieci. Obrazek
Znajomi Polacy spotkani w Petrovaczu narzekali, że nie dało się wysiedzieć na plaży , był silny wiatr, drobniutki piasek zasypywał im oczy. Pewnie trzeba mieć parawan jak nad Bałtykiem.
Na plaży znajduje kilka muszelek.
Postanawiamy, że jedziemy dalej bo robi się późno.
Wracamy do Ulcinj, tam szukamy piekarnie bo przecież trzeba kupić słynnego burka. Właśnie w Ulcinj są najlepsze w całej CG.
I właśnie w piekarni przeżywamy cos bardzo dziwnego. Jak się później okazało jej właściciel jest uchodźcą z Kosowa. Słysząc że rozmawiamy po polsku, do siatki z burkiem wkłada dwa duże słodkie rogale, mówiąc że to od firmy. Pytamy dlaczego?
On na to, że jak był jeszcze w Kosowie, od stacjonujących tam polskich żołnierzy doznał wielu dobrych rzeczy. Bardzo mu pomogli. Bardzo wzruszająca chwila. Żegnamy piekarza i jedziemy dalej.
Na stacji benzynowej tankujemy paliwo. Widząc stojak z gazetami, proponuje Januszowi zdjęcie ( to dla Andrzeja J.). ObrazekJak wielkie było zdziwienie pracownika stacji, nic nie rozumiał z tego co robimy. Machamy na pożegnanie i odjeżdżamy.
Po drodze wjeżdżamy do Sutomore. Obrazek
Jest już prawie 19 ta, a na plaży tłumy, gwar, gra głośno muzyka. Obrazek Stwierdzam, że wybraliśmy super miejsce na wypoczynek czyli Petrovacz .
W naszych planach było również Jezioro Szkoderskie, ale zabrakło czasu.
Zostawiamy je na następny raz. Podobnie jak kanion Tary. Może w przyszłym roku?

C.D. jeszcze będzie Ania
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 17.07.2006 12:04

Nawet jak nie piszemy, to jasne, że czytamy z zapartym tchem :D . Dzięki Aniu i Januszu! Historia z Kosovem - piękna. I jak tu nie wierzyć, że podarowane dobro wraca... :) Na CD czekam!
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 18.07.2006 08:34

Minęło kilka dni spędzonych w Petrovaczu i zbliża się czas na pożegnanie. Jeszcze kupujemy pamiątki , souveniry dla każdego członka z najbliższej rodziny, jakiś alkohol i ciastka aby poczęstować rodzinkę i znajomych. w Polsce , okazji będzie do spotkań wiele. Jak się potem okaże jedno z pierwszych to cromaniackie spotkanie Krakusów w ogrodzie u Kw Krzyśka i Zosi. W lipcu mam imieniny żony czyli następna okazja.
Zawsze będąc na urlopie w Chorwacji dzień przed wyjazdem idziemy do restauracji, jemy dobrą kolację, pijemy winko lub piwo i w ten miły sposób zakańczamy nasz pobyt. To już taka nasza tradycja. Oczywiście nie jest to nasz jedyny posiłek w restauracji ale przeważnie gotujemy sobie sami. W dzień wyjazdu żegnamy się z naszą gospodynią, jej matką i bratem który właśnie przyjechał. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie, wręczamy album o Małopolsce, wymieniamy miedzy sobą adresy, zapraszamy do Polski. Idziemy też do sąsiadki, przemiłej Serbki która nam wskazała tę kwaterę i doradzała w kilku rzeczach. Niestety nie było jej w domu, poszła zajmować się domem mafioza, Obrazek( to ten z anteną satelitarną, dużo go nie widać) może tam sprząta lub bawi dziecko bo tym się też zajmowała. Żegnamy się z członkiem jej rodziny i prosimy o przekazanie pozdrowień dla niej.
Wcześniej mieliśmy okazję kilka razy spotkać się z nią, wypić wspólnie kawę, zjeść ciastko porozmawiać. W Polsce jeszcze nie była więc zostawiliśmy jej album o Krakowie, zrobiliśmy wspólne zdjęcia i wymieniliśmy się adresami. Oczywiście po pewnym czasie temat zszedł na politykę. Starałem się omijać ten temat mówiąc, że my się polityką nie interesujemy.
Opowiedziała nam też, że obok jej mieszkał jakiś mafiozo, któremu dwa razy wysadzili mercedesa w powietrze a następnie zastrzelili go w Szwecji. Teraz mieszka tu jego rodzina, ktoś ważny, w eleganckiej willi z basenem, pięknym ogrodem, wszędzie monitoring, wieczorami stoją przed domem ekskluzywne samochody i po kilku godzinach odjeżdżają.
My też jedziemy , jest sobota więc spędziliśmy tu w Czarnogórze dwa miłe tygodnie (15 nocy).
Jedziemy w stronę Zatoki kotorskiej, dojeżdżamy do przeprawy promowej (3.5 eura tylko za auto) i płyniemy robiąc przy okazji ostatnie zdjęcia w Czarnogórze. Obrazek Obrazek Obrazek Zaraz po południu przekraczamy granicę i jesteśmy w Chorwacji. Na granicy wymieniamy 50$ i jedziemy w stronę Dubrownika. Obrazek . Zbliżamy się już do morza, ukazuje się nam ponownie piękny widok Jadrana. Obrazek Na redzie blisko wyspy Lokrum stoją statki, jakiś żaglowiec i dwa pasażerskie. Ciekawe skąd przypłynęły.Obrazek
Obrazek Skręcamy do Getro, szukamy dżemów figowych ale ich nie ma więc kupujemy kilka piw Karlovacko i 2 likiery. Za Neum zatrzymujemy się i uzupełniamy zapasy (ostatni stragan z owocami i alkoholem po lewej stronie, tu polecał nam Plumek). Trochę brakło nam kun więc musimy dopłacić w euro, to nie wszystko dla nas , dostaliśmy też małe zamówienie więc je zrealizowaliśmy.. Wreszcie dojeżdżamy do Zaostroga, tam byliśmy w ubiegłym roku 10 dni. Jedziemy na stare śmiecie, pytamy Mili po ile ma noclegi na 4 noce a ona proponuje nam pokój bez łazienki za 10 euro od osoby. Trochę nas to zaskakuje, w ubiegłym roku o tej porze za tą samą cenę mieszkaliśmy w apartamencie, pięknym, dużym ale 10 dni. Jedziemy dalej, pytamy o apartamenty lub pokój ale na 4 noce to kręcą głową i nie bardzo im pasuje. Za pokój z łazienką na korytarzu (tylko dla nas) chcą 9 euro/osobę + kuchnia ogólnodostępna. Utargowałem na 8 ale mówię iż jadę dalej i jak nie powrócę do godziny to znaczy, że rezygnuje. Jedziemy dalej i skręcamy do Zivogosce Blato, Obrazek podjeżdżam pod dom gdzie zatrzymaliśmy się 2 tygodnie temu i pytam o pokoje. Sympatyczna gospodyni zaprowadza nas do sąsiadki 20m wyżej a ta pokazuje 3 apartamenty.
Dwa to piękne , duże dla 3-4 osób z TV, klima chyba też była, trzeci malutki pokój z łazienką i aneksem kuchennym na parterze. Jest super bo chłodny, na 4 noce wystarczy 20 euro/doba za całość. Rozpakowujemy się i idziemy się kąpać. Obrazek Potem wstępujemy do Olimpii, Obrazek myślimy, ze koleżankom zrobimy niespodziankę a tymczasem Zuza już wiedziała o naszym przyjeździe, jednym słowem dostała cynk. Wieczorem miło przy piwku spędzamy wieczór, Obrazek Obrazek oglądamy kolejny mecz mistrzostw świata nadawany przez polską telewizję. Obsługuje nas sympatyczny, zawsze uśmiechnięty DrażenObrazeka towarzyszy nam grono Polaków, po meczu idziemy do domu. Rano przyjdziemy do Olimpii na dobrą zimną kawę, polecamy.

C.D.N. :wink:
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 18.07.2006 12:57

Powolutku zbliżamy się do końca więc jak macie jakieś pytania to prosimy zadawać. Porównanie wakacji w Czarnogórze i Chorwacji będzie w ostatnim odcinku. :)
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 20.07.2006 00:25

I tak doszliśmy prawie do końca naszej podróży. Jeszcze tylko 4 dni w Żivogosce Blato pora wracać do domu. Niestety.
Ostatnie dni owocowały w wiele atrakcji.
Spotkanie z A to ja i Jej rodziną ( Sebastian jest cudny ) gratulacje jeszcze raz. O tym później. Obrazek
Następnie coś mnie ugryzło w nogę ( chyba coś bardzo jadowitego ) bo noga bardzo spuchła i bolała. Dzień wcześniej w pokoju znaleźliśmy ogromnego pająka. Takiego owłosionego br...... Jak sobie o tym przypomnę to przechodzą mi ciarki po plecach. Zresztą do dziś mam ślad na nodze po ukąszeniu.
Dzięki chorwackiej gospodyni ( ogromne ilości lodu na okłady ) i lekarstwom z Polski, udało się opanować trochę sytuację.
A tak na marginesie, w naszym aneksie kuchennym mamy taki widoczek. Obrazek Chyba jakiś znak.

Ostatnie dni mijają na lenistwie, plażowanie, kąpiele w bardzo podgrzanym Jadranie, Obrazek a wieczory w Mr. Olimpia na rozmowach, oglądaniu mistrzostw świata ( zakładach o piwo kto wygra ), spotykaniu Polaków czytających nasze forum od lat ( mieszkających na kempingu lub w kwaterach ), piciu karlovacko, lodowej kawy. Obrazek Drażen zawsze uśmiechnięty, podobnie jak mała Martusia turystka z Tarnowskich Gór ( rodzice nie zrzeszeni , może po pobycie w Cro zrzeszeni?). Na plaży b.dużo Czechów młodych, starych, ubranych w kostiumy i toples (Czeszki).

Plaża w Zivogosce Blato jest bardzo ładna, Obrazek są drzewa, więc można się schować w ich cieniu przed słońcem, przy promenadzie ławeczki, tusze. Spragnieni i głodni mogą skorzystać z nadmorskich restauracji i kawiarni. Prawie wszędzie wystawione są telewizory, więc można też oglądać mecze z mistrzostw świata.. Obok plaży jest małe wzniesienie z którego roztacza się piękny widok, Obrazekna małą dziką plażę , Obrazek Peljesac i Hvar. Niestety widoczność nie jest najlepsza, co wróży upały. Obrazek
Nareszcie możemy popływać sobie w masce. Najlepsze widoczki podwodne są kilka metrów od brzegu, widać tu wiele rybek, dno morza, na którym od czasu do czasu przesiadują jeżowce. Nadchodzi ostatni dzień naszego pobytu w Chorwacji. Do południa plaża, potem pakowanie, chowanie części rzeczy do samochodu i popołudniu udajemy się na spacer, podziwiamy piękne góry Obrazek Obrazek a potem idziemy do restauracji na pożegnalny obiad. Po obiedzie idziemy do Mr. Olimpii, na promenadzie spotykamy Dorotę z mężem Sławkiem i synkiem Sebastianem. W zasadzie to ona nas poznała, podeszła do Janusza i zapytała Krakus?, potwierdził. No to poznałam was po Ani, ze zdjęć, z krakowskich cromaniackich spotkań. Razem idziemy do Olimpii. Siadamy pod migdałowcem, Obrazek przy różnych trunkach prowadzimy rozmowę, dowiedziałam się, że na Peljesacu są inni cromaniacy Bruno i Antek. Trochę więcej o spotkaniu pisaliśmy w innym wątku. Obrazek Po ponad godzinie A to ja musi jechać ( Sebastian jest zniecierpliwiony ) i tak szybko skończyło się nasze miłe spotkanie. Szkoda, że tak krótko. Musieliśmy przejechać tyle kilometrów, aby do niego doszło, najważniejsze, że się odbyło i na dodatek w Chorwacji. I że ludzie, nie znający się w realu potrafią ze sobą rozmawiać, jakby znali się wiele lat. Zdumiewające. Tu jeszcze jest cos o naszych spotkaniach forum/viewtopic.php?p=148808#148808 forum/viewtopic.php?t=11947&start=0


My zostajemy w Olimpii, bo zaraz o 21 ma być mecz Francja: Hiszpania.
Drażen jest wielkim kibicem piłkarskim, kibicuje Francji, jego reakcje były spontaniczne tak jak każdego południowca. Tak cieszył się jak Francja strzeliła bramkę a potem wygrała mecz. Obrazek
Po meczu żegnamy się ze wszystkimi, bardzo tu nam się podobało ale cóż zrobić. Plumek prosi aby przyjść rano na kawę , nie potwierdzamy ani nie zaprzeczamy czy będziemy. Niestety z różnych przyczyn już do Olimpii nie idziemy, może następnym razem tu wpadniemy, pewnie za rok. Jak nas zaproszą???

C.D.N.
Ania
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 20.07.2006 12:52

Przepraszam, ze tak przyziemnie pytam, ale co się bierze na ukąszenia takich paskudnych pająków? Mam zezowate szczęście spotykać toto wszędzie tam, gdzie nikt inny tego nie spotyka. Nawet w moim Bielsku :?
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 20.07.2006 16:36

Kiedyś na działce coś mnie ugryzło w łydkę, skończyło się encortonem i jakimiś mazidłami przepisanymi przez "pierwszy kontakt."
Teraz zastosowałam :
Dużo lodu na nogę, smarowałam fenistilem na przemian z jakimś preparatem z aloesu ( dostałam od gospodyni chorwackiej ). Raz dziennie stosowałam jeszcze doustnie amertil.(zgodnie z ulotka wieczorem)
Pozdrawiam Ania
Życzę zero kontaktu z różnymi chodzącymi, pełzającymi i skaczącymi :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 20.07.2006 17:58

No dzięki za porady (wydrukuję :wink: ). Tak toto lgnie do mnie - a im paskudnijesze tym natarczywiej :D :D :D
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 21.07.2006 22:01

Czas bardzo szybo mija. Niestety nadchodzi środa 28 czerwca dzień wyjazdu do Polski. Nie ma co odwlekać, przecież w piątek muszę być w pracy. Ustaliliśmy wcześniej z Januszem, że wracamy przez BiH, Węgry i Słowację. Wybieramy drogę przez Brelę, tam opuszczamy jadrańską magistralę. Łza kręci się w oku. Do widzenia. Do zobaczenia. Może za rok. Zatrzymujemy się na Jadrance, Janusz robi zdjęcie, i zadaje pytanie (teraz) dla Sławka 66 co to za miejscowość? Obrazek
Jeszcze krótkie polowanie na dżem figowy. Jest w Podgorze w Studenacu. Kupujemy mały zapasik , jakieś dwa....... sztuk i w drogę.
Piękna trasa widokowa, ,mam lekkie zawroty głowy, ale to Janusz prowadzi, ja jestem tylko pilotem.
Przejście graniczne z BiH Arzano to mała budka ze szlabanem. Krótkie spojrzenie na paszporty i jesteśmy na terenie Bośni. W tym roku wybraliśmy drogę prze Banja Lukę, wzdłuż rzeki Vrbas. Polecamy. Tuż za granicą przejeżdżamy obok jeziora Buśko.
Droga bardzo dobra, miejscami kręta, mało samochodów, policja stała tylko w dwóch miejscach, tankujemy benzynę, Pb 95 poniżej 1 euro ObrazekObrazek3a14910ef893]Obrazek[/URL] Obrazek
Mijamy również ... Obrazek( to tereny zamieszkiwane głównie przez Chorwatów ) i niestety takie widoki, cóż pozostałości po współczesnych czasach. Obrazek
Przypomniała mi się jeszcze taka historia. Jesteśmy na targu w Petrovaczu ( CG ), kupujemy owoce na drogę powrotną i drobne pamiątki. Na jednym ze straganów mały chłopak ok 12 lat sprzedaje kubeczki z różnymi nadrukami. Wpada nam w oko taki malutki z widoczkiem Petrovacza. Pytam chłopca czy nie ma dużego, a on mi na to kup TITĘ ( na dużych kubkach była podobizna Tito ). Trochę się skrzywiłam ( ale nie politycznie ), to wystarczyło. Chłopak prawie krzykiem do mnie. Nie chcesz Tity? Ty nie lubisz Tity? Nie podoba ci się Tito? Poczułam się nieswojo i nie wiedziałam co mówić. Jak mu wytłumaczyć, że chcę pamiątkę z miejsca, w którym byłam a nie z polityką? Szybo kupiliśmy kubeczek i odeszliśmy. Nie wiem do dziś czy żartował, czy rzeczywiście jest takim zwolennikiem Tity. Dwunastoletni chłopak!
Ale wróćmy do podróży. Przejeżdżamy przez miejscowość Jaice, odwracam się i widzę piękny widok. Jakieś mury obronne, zamek. Niestety nie mamy gdzie zawrócić ( dość duży ruch samochodów, jakieś prace drogowe, ) poza tym spieszymy się żeby znaleźć nocleg na Węgrzech więc jedziemy dalej. Jak ktoś będzie w Jajce chyba warto się zatrzymać.
Woda rzeki Vrbas jest nieprawdopodobnie zielona, co widać na zdjęciach. Myślę, że ta trasa podobna jest do tej nad rzeką Neretwa. Obrazek Obrazek ObrazekObrazek ObrazekObrazek Obrazek
ObrazekDojeżdżamy do Banja Luki, jest godzina 15-ta , zatrzymujemy się na stacji benzynowej żeby zatankować i jedziemy dalej do Chorwacji. Obrazek
Na terenie Chorwacji mijamy miejscowości bardzo zniszczone przez wojnę. Wzdłuż drogi prawie identyczne nowe, nieotynkowane domy, za nimi stare z widocznymi sladami kul, bomb, spalenia.
Częstym, niestety jest taki widok, Obrazek szczególnie na terenach zalesionych.Obrazek

Żegnamy Chorwacje i ok. 18 wjeżdżamy na Węgry. Na granicy wyuczone juna podkiwanok ( pisownia fonetyczna dzień dobry ) powoduje uśmiech u p. celniczki i jesteśmy braci Madziarów.
Jedziemy na Budapeszt, mamy zamiar nocować w miejscowości Paks, w hotelu jak to my mówimy średni Gierek ( chodzi o wyposażenie i wygląd zewnętrzny), ale ogólnie czysty. Tak było w ubiegłym roku.
Przejeżdżamy przez mniejsze i większe miejscowości, gdzieniegdzie pytamy o nocleg, ale ceny np.. 80 euro za pokój/noc trochę nas odstraszają.
Dojeżdżamy do Paks, bez problemu trafiamy do hotelu, pokój ze śniadaniem kosztuje 9000 forintów. Bierzemy. Jesteśmy już trochę zmęczeni, a do Budapesztu jeszcze ok. 100 km.
Pani w hotelu w zasadzie nie zna innego języka poza węgierskim, jakoś się dogadujemy.
Po odświeżeniu wychodzimy, żeby cos zjeść. I tu zaczynają się przysłowiowe schody. Po pierwsze po wyjściu na ulicę obsiadają nas chyba wszystkie komary węgierskie. Mamy czarne nogi i ręce. Po prostu Paks leży na Dunajem, teren bagnisty.
Po drugie kilkanaście osób ( młodych i starych ) nie umie wskazać nam restauracji gdzie coś można zjeść. Trafiamy wreszcie do restauracji, kelner nas nie obsłuży jest 21.40 restauracja jest czynna do 22.00. Może nam sprzedać coś do picia.
Wreszcie trafiamy do gyros baru, też czynnego do 22.00, ale młode dziewczyny na migi zgadzają się nam zrobić pizzę. Przy rozmowie korzystamy z rozmówek węgierskich wydanych w 1977 roku. Jest tłumaczenie stwierdzenia "jestem członkiem partii", ale nie ma, że chcemy pizzę na wynos.Dziewczyny zrozumiały słowa : salami i pizza. Udaje się. Dostajemy pizzę. Trudno nazwać to coś pizzą ,my to przerabialiśmy jakiś czas temu. Ciasto na trzy palce, farsz też jakiś inny. Ale było zjadliwe.
Najedzeni, pokąszeni, zmęczeni kładziemy się spać. W pokoju temperatura dochodzi chyba do 40 st.C. Rano okazuje się, że podgrzewała nas lodówka, była ciepła jak kaloryfer w sezonie grzewczym.
Tak więc super "wyspani" idziemy na śniadanie, I tu miła niespodzianka. Szwedzki stół, chrupiące bułeczki , oryginalne węgierskie salami pycha.
Najedzeni, niewyspani jedziemy dalej. Cały czas mam w pamięci, jutro idę do pracy, jutro idę do pracy -
C.D.N. Ania :cry:
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 23.07.2006 12:55

Jedziemy w stronę Budapesztu. Po drodze od czasu do czasu są roboty drogowe, wreszcie na rondzie jest kierunkowskaz na Budapeszt. Skręcamy, wjeżdżamy na wjazd do autostrady , za nami inne samochody, droga jednokierunkowa więc nie ma możliwości odwrotu. Jest też jakaś informacja o winietach, ale wszystko napisane po węgiersku. Domyślamy się, że chyba są obowiązkowe. Ania zapamiętała ten napis i szuka tłumaczenia w rozmówkach, ale to stare wydanie więc nic o tym nie ma. Rok temu nie było tej drogi, przed naszym wyjazdem w internecie nic nie pisano, że została otwarta i jest płatna. Początkowo sądziłem, że kupię winietę na stacji benzynowej przy autostradzie, ale je dopiero budują.. Wyprzedzam kilka aut i proszę Anię aby zobaczyła, czy na szybach mają jakieś winiety. Niestety są więc na drugim czy trzecim zjeździe opuszczamy autostradę.. Jedziemy boczną drogą, a przed Budapesztem dojeżdżamy na końcówkę autostrady. Tu dopiero zauważamy, że coś piszą o monitoringu autostrady, sprawdzaniu w ten sposób posiadania winiet (tak się domyślamy). Jedziemy przez Budapeszt, korki, przejazd trwał jakieś 90 minut. Obrazek (zdjęcia z ubiegłego roku) Obrazek
Potem Słowacja i tu pierwszy raz od 3 tygodni trafiamy na burzę z piorunami, lało równo. Przejście graniczne w Chyżym , późny obiad za Jabłonką . Obrazek W Karczmie widać biało-czerwoną flagę i wyniki meczów naszej reprezentacji piłkarskiej. Obrazek Są też podane terminy następnych meczów innych drużyn. Siadamy i zamawiamy schabowe z oscypkiem, bardzo nam smakują. Po obiedzie udajemy się do Krakowa, jesteśmy na miejscu, patrzę na licznik który informuje mnie , że przejechaliśmy 3305km. Tak skończyły się nasze tegoroczne wakacje. Jeszcze będzie kilka słów podsumowania i pozostaną tylko wspomnienia.
c.d.n.
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 24.07.2006 07:54

Podsumowanie.

Pierwszy raz pojechaliśmy do Czarnogóry i nie żałujemy tego. Ostatnie kilka lat to wyłącznie podróże do Chorwacji. Możemy teraz częściowo porównać te dwa kraje.
W Czarnogórze widzieliśmy tylko kilka plaż, parę miast, Chorwację przejechaliśmy już prawie całą wzdłuż morza , znamy wiele miast i rejonów, byliśmy tam kilka razy.

Krajobrazy.

Wszędzie jest pięknie, w Czarnogórze przeważnie jest otwarte morze ( za wyjątkiem Zatoki kotorskiej) , na plaży drobniejsze kamyczki ( koloru czerwonego ) lub piasek podobny jak nad polskim morzem, tyle, że ciemniejszy i twardszy Ulcnij). Wybrzeże Czarnogóry jest mniej dostępne, wysokie.
W Chorwacji przeważnie co kilka kilometrów jest jakieś miejsce do zatrzymania się nad morzem, wioska za wioską, w Czarnogórze są większe odległości.

Ceny noclegów, wyżywienia.

Czarnogóra jest tańsza , zarówno noclegi jak i wyżywienie. Tak gdzieś o 20-30% od Chorwacji. Mieszkania są różne, można zamieszkać w pokoju za 5 euro od osoby i to blisko morza, ale to takie nory. W tych pokojach mieszkają często Rosjanie ( tak mówili właściciele), pokoje są w suterynach z małymi okienkami, w środku dość ciasno. Są też super urządzone apartamenty z klimą i TV satelitarną , domy z basenami. Widać, że budują wiele apartamentowców . Pewnie za jakiś czas zrównają się cenowo z Chorwacją.

Czystość.

Myślę, że w Chorwacji na plażach jest trochę czyściej, chociaż tam gdzie mieszkaliśmy w Czarnogórze w Petrovaczu było OK. Gorzej na głównej plaży ( miejskiej ) w Ulcnij, dla mnie tragedia. To też zależy od kultury turystów. W Czarnogórze prawie nie ma Niemców, mało jest Polaków, Francuzów, przede wszystkim są Rosjanie. Na wycieczce statkiem osobiście widziałem, jak rzucali do zatoki skórki po bananie i jakieś papierki, a tymczasem kosz na śmieci stał kilka metrów od nich. Na plażach też kiepują turyści i miejscowi pety w żwirek, a kosze są wszędzie. Na marginesie więcej jest palaczy na plażach w CG niż w Chorwacji.
Znajomi Ani mówili, że na kempingach w Czarnogórze nie jest za czysto, jest znaczna różnica z Chorwacją. Mieli również kłopoty ze słodką wodą. Byli w Czarnogórze w ubiegłym roku i korzystali z kilku kempingów.
Apartamenty w Chorwacji tez są różnej kategorii. Po pierwszym pobycie trudno ocenić jak jest w innych rejonach czy miejscowościach CG.

Ludzie.

Tu i tu bardzo mili i serdeczni , choć chyba wzajemnie nie darzą się sympatią.

Pogoda i morze.

Było upalnie, morze ciepłe, trochę mniej przeźroczyste niż w Chorwacji, ( przez piasek) którego jest tu więcej. Bardzo mało w Czarnogórze jest łodzi, jachtów, ale tu nie ma tak bogatych turystów.

W zasadzie to wszystko, jak sobie jeszcze coś przypomnę to napiszę. Jak widzicie praca była wspólna, raz pisała Ania raz ja. Może Was trochę zainteresowaliśmy Czarnogórą. Zdjęcia, które wstawiałem są prosto z aparatu, bez retuszy itd.
Myślę, że warto jechać go Czarnogóry. My tam tez jeszcze pojedziemy, żeby zobaczyć inne równie piękne i urokliwe jak wybrzeże tereny ( jak opowiadają ci, którzy je widzieli) .

Jak macie jeszcze jakieś pytania to postaramy się odpowiedzieć.

P O Z D R A W I A M Y.! :papa: :papa: :papa:


K O N I E C : :)
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 701
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 24.07.2006 10:08

Jak pisałam wczesniej-bardzo mi sie podobała Wasza relacja.Niedość,że
obszerna,kolorowa(zdjęcia) to jeszcze RZECZOWA I NA TEMAT.
Wiele praktycznych rzeczy mozna sie z niej dowiedzieć,czyta się ją jak dobry przewodnik.Mnie podobała sie bardzo i przy wyjeździe do CG(mam nadzieję,że będzie)napewno z niej skorzystam . :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacko-czarnogorskie relacje Krakusow. - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone