Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacja 2010 "Nie ważne gdzie... Ważne z kim"

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010
Chorwacja 2010 "Nie ważne gdzie... Ważne z kim"

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 20:58

Chorwacja 2010 Poljica nieeeważne gdzie. Ważne z kim.


Witam całe forum, jest to moja pierwsza relacja, ale nie pierwszy pobyt w Chorwacji. Nic nie obiecuję, co do jakości całości, jednak mam nadzieję, że nie będzie najgorzej.

"Przedstawiam Ekipe!"

Lancia:
Darek, Mariola i Daniel
Obrazek

BMW:
Krzysiek, Agnieszka, Justyna i Kamil
Obrazek

Vectra:
Robert, Gosia, Marlena, Grzesiek i Patryk.

Obrazek

Dzień 1 Wyjazd
Sobota 31.07.2010r.
Od wczesnego jak dla mnie ranka (czyt. 8:00) zamieszanie w domu, pakowanie, rozpakowywanie, zakupy, ogólnie szamotanina, ze wszystkim i z niczym. Każdy z domowników chciałby już siedzieć w samochodzie, a najlepiej to pływać w lazurowych wodach Chorwacji . Ale nic, czekamy do 17. Mus to mus, zresztą po co wcześniej?
Godzina 17:30. Spakowani, uśmiechnięci, jedziemy do Lidla, a raczej na jego parking, gdzie oczekujemy znajomych ze Świebodzic, z którymi do Chorwacji jedziemy już 3 raz. Po chwili, znajomy głos przez 'CB', i dobrze znane słowa: ' Darek, słyszysz mnie?'. Wszyscy oczywiście w śmiech (Wyjaśnię, jak będziemy na etapie trasy) Odpowiadam, że tak, a oni już są. Chwila pogawędki, papierosek i jedziemy, do Głuszycy, gdzie czeka na nas kolejna zniecierpliwiona rodzinka. Tam znowu chwila pogawędki, nawigacje nastawione, więc w drogę! Wszyscy z bananami na twarzy, więc będzie wesoło.
Tak właściwie, przez całą Polskę (której było raczej mało) i Czechy nie działo się nic specjalnego. No, może oprócz, cyklicznie powtarzających się zwrotów:
"Darek, słyszysz mnie?"
"Aga, słyszysz mnie?"
"Taaak, słyszymy, głośno i wyraźnie, aczkolwiek nie potrzebnie "

Dopiero w Austrii, spotkała mnie przygoda, oczywiście z policją. Nie wiem, tak sobie myślę, że chyba mnie tam nie lubią, bo to już nie pierwszy raz. Nowe BMW serii 3, zajechało mi drogę, włączyło piękne niebieskie światełka i już nie taki piękny czerwony napis polize. Znajomi pytają się o, co chodzi, mówię, żeby zjechali ze mną. Na jakiejś stacji, nie pamiętam której (wiem tylko, że nie było gazu Kolega ma Vectre na gaz). Jak się okazało, mieli problem z moimi rejestracjami. W zimie ukradli mi jedną rejestrację, no i nadal szukają oO. Zdziwiło mnie to bardzo, ale wyjaśniłem sprawę, że mam wtórnik i pojechaliśmy dalej.
Koniec dnia pierwszego.
Ostatnio edytowano 29.08.2010 23:13 przez Wiśnia2499, łącznie edytowano 2 razy
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 29.08.2010 21:14

Pierwszy :D . . . w oczekiwaniu na dalszy ciąg :D
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 21:26

Dzień drugi Słowenia, objazd, Chorwacja, dojazd.
Niedziela 01.08.2010r.



Po przygodzie w Austrii, czeka nas objazd w Słowenii. Jedziemy, Kawałek przed Słowenią, rozmowa na CB. Trzeba się zatrzymać, ustawić GPS'i jechać:) Do naszej rozmowy, dołączył się jakiś Pan z Bielska. Zatrzymujemy się wszyscy. Pogadaliśmy, ustawiliśmy i z 3 samochodów, zrobiło się 6. Niby fajnie, ale nie polecam jechać, na czele grupy. Duża odpowiedzialność, dużo nerwów, a i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Autostradę, ominąć się udało, wyjechaliśmy do Chorwacji, a tam już prosto, autostradą na Split.
Obrazek

Droga się dłużyła, jak stąd tam i z powrotem. Pogoda nas nie zachwycała...

Dojechaliśmy!
Biuro podróży znalezione, do domku jedziemy ;) Od Trogiru do Poljicy, jest 10km. Więc szybciutko, parę zakrętów, zjeżdżamy w dół, później w górę i w lewo. Do plaży ze 100m, zrobiło się 200m, ale to nic. Domek wspaniały!
Cały dzień przed nami, ale wszyscy zmęczeni, zakręceni, idziemy spać !
Wieczorem, grill, muzyka, Bols ;)

Dzień trzeci, plażowanie, spacer, Marina.
Poniedziałek 02.08.2010r.


Plaża, plaża, plaża i jeszcze raz plaża

Wieczorem wybraliśmy się do Mariny. 8, osobowy peleton idzie ulicą do Mariny. Daleko!
4 km, to jednak nie mało, a w planach był spacer do Trogiru. Było fajnie, pamiętamy Marine, z tamtego roku, jak szukaliśmy kwatery, nie bardzo nam się tam podoba, plaży prawie nie ma, smażonymi rybami śmierdzi, ogólnie nic ciekawego. Ale jednak te jachty zachwycają :)

Powrót po ciemku, ulicą. Hardcore!
Naprawdę lipa, strach, ogólna panika !! Żartuję, oczywiście. Nikt się nie bał, atmosfera była luźna. Było wesoło!

Szczęśliwie dotarliśmy do domku :)

W tym miejscu chciałbym pozdrowić ekipę z Bielska, która dołączyła się do nas przed Słowenią. :)
Artur68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 671
Dołączył(a): 14.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Artur68 » 29.08.2010 21:31

:D - drugi - zasiadam do czytania i oglądania.
Fajny pomysł z przedstawieniem na fotkach całej "ekipy"
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 21:37

Dzień czwarty, Trogir.
Wtorek 03.08.2010r.


Obrazek

Wczoraj wieczorem wpadł pomysł, żeby znajomi z Trogiru, przyjechali do nas na cały dzień, a wieczorkiem, pojedziemy do nich :) I tak było, od rana plażowaliśmy, później dobry obiadek i jedziemy do Trogiru. Wsiadam do samochodu, a tam przykra niespodzianka. Nie działa klimatyzacja. Ehh, mówi się trudno i jedzie się dalej, więc samochody zostawiliśmy zaraz za mostem na Ciovo. I tak 12 osób, zwiedza Trogir. Nogi nas bolą, czyli że trzeba wracać. Pakujemy się w samochody i przez most... Olaboga. Jedziesz, stoisz, jedziesz, stoisz. Lipa.
Trogir, nas zachwycił. Wąskie uliczki, piękne chodniki(?), które wyglądały jak by były wypolerowane, a i jeszcze przepiękne Jachty<zakochany> Najładniejsze były jakiegoś Greka i Turka. No i ładna promenada.

Obrazek

Obrazek

Dzień piąty, miał być Omisz, a wyszło jak wyszło.
Środa 04.08.2010r.

W dzień poprzedni umówiliśmy się ze znajomymi z Trogiru, że w środę jedziemy do Omisza przepłynąć się łódeczką i pooglądać piękne skałki, ale pogoda zepsuła nam plany.
I tak wstajemy o 7:30, a tu deszcz. Pół godziny drzemki, wstajemy, deszcz. Śniadanie, chwila rozmowy (ta chwila trwała jakoś do 10), nie jedziemy! Sms poszedł, wszystko jasne - jedziemy jutro. No, ale cały dzień przed Nami.
Po 15 się wypogodziło, więc szybko na plażę i tak do wieczora.

Dzień zakończył się podobnie jak inne, czyli grillem;)
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 21:44

Dzień szósty, Omisz, Split, urodziny Marioli
Czwartek 05.08.2010r.


I replay z poranka dnia poprzedniego. Tyle, że bez deszczu ;) No, więc pakujemy się i jedziemy. Najpierw 5 domów dalej, później za Trogir na stacje, po kolejnych, CB:
-Kabanos, Kabanos. Tu Salami, widzisz gdzieś Mortadele?
- Tu Kabanos, Mortadeli, jeszcze nie, jeszcze kawałek.
- Doobra.



Wyjaśnienie:
Kabanos -Kierowca Lanci
Salami - Kierowca Vectry
Mortadela - kierowca BWM

Spotykamy Mortadele z rodzinką na stacji, jedziemy dalej, dojeżdżamy do Omisza.

Obrazek

Rozmowa:
- Ty, no góry świetne, ale gdzie tu jakaś rzeka jest?
- Jest , jest, musi być!
- To może by się tak kogoś zapytać?
- E tam. Jedziemy dalej, w końcu, jak są takie skały, to musi być rzeka, jak będzie rzeka, to będzie jakiś ktoś, kto nas przez ta rzekę przepłynie.
- No niby racja. Jedziemy

No i oczywiście bez żadnych problemów znaleźliśmy i rzekę i łódkę z kimś, kto miał nas "zapłynąć?" Do celu. Ceny trochę wysokie jak na taki kawałek, ale z samochodu byś tego nie zobaczył.
Obrazek

Na końcu, w sumie to nie na końcu, ale dalej łódka nie płynęła, jest bar, a kawałeczek w lewo jest plaża, gdzie można popływać, w zimnej, ale słodkiej wodzie :] Po powrocie do samochodu, my pojechaliśmy do Splitu, a znajomi, jako że byli tam wczoraj wieczorem, pojechali prosto do apartamentu w Arbaniji.
Split nas nie zachwycił. Może dlatego, że było tak gorąco, a może dlatego, że byliśmy, aż tak zmęczeni. Ładne miasto, ale bardzo podobne do Trogiru i przede wszystkim bardzo duże. Takie mało chorwackie, jak dla mnie, bo Chorwacja kojarzy mi się z małymi miasteczkami z tradycją;) . Wąskie uliczki, podobna promenada, zresztą sami zobaczcie:

Obrazek



Po powrocie impreza urodzinowa. Jakoś ta Poljica jest nam przyjazna, bo w tamtym roku, jak wyprawialiśmy urodziny, to nas chcieli wyeksmitować ^^ A tu? Wszystko miło, fajnie i przyjemnie :)
marko350
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2299
Dołączył(a): 14.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) marko350 » 29.08.2010 21:48

:D trzeci zasiadam do czytania.
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 22:15

Dzień siódmy, jak Pan Bóg odpoczywał, to i my! Plaża.
Piątek 06.08.2010r


Plaża, plaża, plaża i jeszcze raz plaża;)

Dzień ósmy, nerwowo, nudno, spokojnie.
Sobota 07.08.2010r.



Dzień rozpoczął się niezbyt fajnie. Mamy taki zwyczaj, że wyłączamy telefony na noc, żeby po prostu nikt nam nie przeszkadzał.
Wstajemy rano i w planach jest plaża, aale...
Przyjeżdża srebrna Vectra, wpada Gosia i mówi, że jadą do Arbaniji, bo dostali sms'a od Agi i się zebrali i jadą. Pytają czy i my mamy takiego sms'a(?). Włączamy telefony i... jest. Chwila kłótni, zrobiło się nerwowo, ale jedziemy! Pierwsza wiocha za Poljicą, Gocha dostaje sms'a od Agi: "wracajcie". Stajemy, myślimy, wracamy. Znowu nerwy, i zaduma o co jej chodzi ?!
Dojeżdżamy do Poljicy, na stragan po ziemniaczki, Gocha krzyczy przez Cb, że oni jednak jadą, bo Krzysiowi się coś wydawało, że Lancia przejechała i po prostu ich ominęliśmy. Ajj. Tak to jest przez sms'y. No nic, ekipa Vectry pojechała, my nie.
Nasz dzień wyglądał dosyć leniwie. Plaża, obiadek (ale jaki... schabowy z ziemniaczkami z piekarnika <mniam> ) Później poszliśmy na spacerek, znaleźć jakieś fajne miejsce na rybki, no i padło na 3, bądź 4 pomost od lewej. Wracamy do domu, bierzemy wędki i jazda. W sumie złowiliśmy jakieś 2 dziwne rybki, które nic nam nie zrobiły, więc poleciały powrotem do wody, niech płyną!
Tak się dzień skończył. Budziki ustawione, więc idziemy spać. Następny dzień: Szolta, błękitna laguna. Zapraszam.!


Dzień dziewiąty: Szolta, błękitna laguna, Trogir
Niedziela 08.08.2010r.


Budzik dzwoni, znaczy żę trzeba wstać. Opornie wstajemy, szykujemy się i jazda do Trogiru. Samochód oczywiście za mostem na Ciovo.
Akurat tak się stało, że mieliśmy bardzo dobre wyczucie czasu i gdy tylko wysiadamy z samochodu, idzie Krzysiu z rodzinką. Witamy się i szukamy wycieczki, za którą dzień wcześniej wpłaciliśmy zaliczkę.
Wszystko super, wsiadamy, płyniemy. Ekstra!
Bardzo polecam takie wycieczki, gdyż chwilkę po wypłynięciu z portu naszym oczom ukazują się pięęęęękne widoki. Samotne latarnie na samotnych wysepkach, wysepki z bujnie rozrośniętymi drzewami, no i oczywiście gdzieniegdzie, między wyspami

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopływamy cumujemy, plażujemy:

Obrazek

i na obiad
Obrazek

Rybka z surówką i świeżym chlebkiem. Bardzo dobrze przyrządzili tą rybkę, gdyż mojej osobie, która nie przepada za rybami, bardzo smakowało ;-). Po zjedzeniu swoich porcji, pani z obsługi nosiła dokładki. Kto chciał, brał jeszcze jedną rybkę.
Obrazek

Po obiadku, z powrotem na nasz "Jacht" i płyniemy na Szolte. Buja, wieje, jest bardzo przyjemnie, bardzo!

Na Szolcie w sumie to samo co przedtem, oprócz obiadu. Jedyne, co było, dla niektórych dziwne, dla innych fajne, to fale. I to nie takie malutkie fale, jakie można spotkać w zatokach, a fale jak z Bałtyku !!;) Po powrocie na statek, wracamy do Trogiru. Znowu fajnie wieje, fajnie buja, wyprzedzamy dwa inne statki.
Płynęła z nami miła Włoszka, która wszystkim się chciała dzielić (Serdecznie pozdrawiamy) I nie miła Włoszka, która się wszędzie pchała i jeszcze coś śpiewała pod nosem. Ani to "Acapulco", ani "Volare" Więc za fajne nie było.

Obrazek

Obrazek

Dopływamy do portu, opuszczamy nasz "przepiękny jacht" i my do Trogiru, znajomi do Domku.
Tak, też dzień się skończył. Było naprawdę super.
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 22:16

Swoją drogą, mam nadzieję, że się podoba :oops: :)
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 22:29

Dzień dziesiąty: plaża, plaża, zakupy
Poniedziałek 09.08.2010r.


Jako, iż w piątek, czyli wczoraj, Ekipa z Arbaniji powiedziała, że jutro, czyli dzisiaj przyjadą do nas na grilla i ostatnią "Mamę z Tatą", więc po całodziennym plażowaniu pojechaliśmy na zakupy do Mariny.
Napoje, coś na grilla, no i to co było potrzebne.
Przyszedł wieczór, ekipa vectry już dawno siedzi u nas pod oliwką, a Beemki, jak nie było tak nie ma :(
No nic, "Mama z Tatą" Stoi zimna na stole, napis Bols na niej robi się coraz bardziej kuszący, to po drinku.
Czekamy dalej. W między czasie zrobiło się ciemno i każdy przejeżdżający samochód, mógł być granatową Beemką 320d:
-Jedzie!
- Nie, nie możliwe, za szybko.
- To teraz jedzie. Na pewno!
- Niee, to jakiś benzyniak
- aaa, to ja już nie wiem, czy oni przyjadą, czy nie... Polewaj!
- Niee, ja czekam na kolege
- Jedzie!
- Nie, bo ma ksenony, poza tym ten też za szybko
Przychodzi sms, że nie przyjadą:(
Wszyscy troszkę zawiedzeni, no ale trudno. Litr Bolsa, to litr Bolsa, zmarnować się nie może.
Młodzież poszła, bo pić nie może, starszyzna została z wiadomych powodów ;)
Po niedługiej chwili, młodzież wróciła i oznajmiła, że jedzie jutro do Trogiru, tylko, że nie mają transportu, co oznacza tylko tyle, że musi ich ktoś zawieść.
Po obgadaniu transportu, ustaleniu czasu wyjazdu, wszyscy rozeszli się do siebie, a impreza się skończyła.

Jutro młodzież w Trogirze.

Dzień jedenasty, Plaża, młodzież Trogir, starszyzna została.
Wtorek 10.08.2010r.


Rano plaża, później obiad, no i młodzież czeka na transport :)

Jako iż dnia poprzedniego Darek zgodził się nas zawieść do Trogiru, to jedziemy ;) Godzina 17, wszyscy gotowi, pakujemy się w Lancie, a Darek mówi:

- No, dojedziemy w 8 minut
- Ani nie masz Audi A8, ani białego taxi Peugeota 406
- Ale, za to... Mam Lancię Zete!

No i pojechaliśmy. Co prawda w 8 minut nie zdążyliśmy, ale w 11, bo ruch na drodze był wzmożony, a jeszcze jakiś Niemiec w BMW, jechał spacerkiem.
Wysiedliśmy pod biurem Dalmatia i ruszyliśmy na podbój Trogiru. W sumie, to najpierw na most, po kolejną młodzież, ale już trzeba było kawałek przejść...

Obrazek

W Trogirze w sumie fajnie, czekaliśmy aż słońce zajdzie, żę zagłębić się w uliczki starego miasta, ale pokusa na loda była zbyt duża. Co do lodów. W Trogirze, są najlepsze lody jakie w życiu jadłem. Duże, smaczne i nie drogie. U nas w Poljicy, za te 6 kun dostawaliśmy 1 kugle, a raczej "kugleczke" a w Trogirze, koleś dawał chyba ze 4 takie kugleczki :) Naprawde, dało się najeść, bo ja już do końca dnia nic nie przełknąłem.

Wracając, do tematu zmroku. Słońce zaszło, połaziliśmy chwilkę, później usiedliśmy na ławce i słysze z oddali Lambadę, później kaczuchy, pomyślałem, żę zaraz będzie Boys - Jesteś szalona, ale Marlene rozbolała głowa:

- Pisz już tego sms'a niech po nas przyjadą!
- Niee, przestań, jest jeszcze czas.
- No, ale mnie boli głowa!
- Booże... dobra, pisze już.

Sms'y napisane, więc idziemy odprowadzić Justynę, na miejsce, w którym mieli czekać jej rodzice. Ale chwila, chwila. Było coś jeszcze. Jak szliśmy w kierunku Ciovo, to był taki koleś, który miał magnetofon i marionetki, a do tych marionetek miał fortepian i skrzypce.
I tak muzyka puszczona z magnetofonu, a koleś udawał, że grał. Świetnie mu to wychodziło, bo aż Marlenę przestała boleć głowa i stwierdziła, żę mogła by tu całą noc siedzieć. Zabiło mnie to po prostu, bo ja chciał jak najdłużej, a ona, że wracamy. I co tu zrobic? Jak nie ulec kobiecie?

Obrazek

No, cóż... Odprowadziliśmy Justynę, to idziemy w stronę biura. Bolały nas nogi, ja jednak dumnie, z powodu wcześniej zasłyszanych kaczuch, szedłem z telefonem w ręku i piosenką Boys'ów ;D a, co... ?

Przyjechał po nas Robert i dowiózł cało i szczęśliwie.
Po powrocie, starszyzna poszła jeszcze na ostatnie piwo do knajpy :)
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 22:52

Dzień dwunasty, plaża, zakupy, pakowanie...
Środa 11.08.2010r.


To nasz ostatni dzień na plażowanie. Rano wstajemy, szybkie ogarnięcie się i na plaże. Plan jest taki, że leżymy ile się da!
Wszystko idzie zgodnie z planem, leżeliśmy długo, ale raczej można było jeszcze dłużej :) Znam takich ludzi, którzy mogli od wschodu do zachodu słońca leżeć, zresztą na plaży mieliśmy takich sąsiadów.
Ok, schodzimy z plaży, szybki obiadek, chwila odpoczynku i jedziemy do Mariny. Po drodze wpadamy do ekipy z Vectry, sprawdzić Czy może nie chcą jechać:) Wchodzimy, a oni jak zwykle śpią. Gosia się budzi, mówi że nie, bo wieczorem jadą do Trogiru.
OK. Nie to nie... W Marinie ostatnie zakupy; napoje (dużo napoi, jako iż bez Klimy to ciężko), jakieś chrupki, paluszki i inne tego typu rzeczy. No i oczywiście piwo dla znajomych.

Po zakupach, wracamy do znajomych obgadać trasę. Wpadamy do nich, a tu cud nad Wisłą!
Nikt z Nich nie śpi. Byliśmy pod wrażeniem. Mapa rozłożona, nawigacje włączone, myślimy.
Były 3 opcje:
a) Autostradą
b) Wybrzeżem
c) Środkiem Chorwacji, znaczy drogą jaką pokazała moja navi.

Obrazek

Wybieramy 3 opcje, jako iż korzystna. Jeszcze tylko objazd w Słowenii. Wracam do domu. Biorę atlas, kartkę, długopis i telefon
Myślę, myślę i... mam! Super trasa, świetny objazd w Słowenii. Ok. wszystko gotowe, karteczka z miastami napisana, oddana w ręce ekipy vectry, więc jutro 10 rano wyjeżdżamy.

Zapraszam na drogę powrotną, niestety... :(
Wiśnia2499
Podróżnik
Posty: 23
Dołączył(a): 07.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wiśnia2499 » 29.08.2010 23:05

Dzień trzynasty, wyjazd, Chorwacja, Słowenia, Austria.
Czwartek 12.08.2010r.


Obrazek

Godzina 8 rano. Cały dom na nogach i wielkie pakowanie. Jakieś ostatnie szmatki, papierki, karty do gry, picia z lodówki i w sumie po 9, byliśmy gotowi do wyjazdu. Umówiliśmy się o 10, więc coś trzeba było robić przez tą godzinkę... Pani Bożenka, właścicielka domu, przyjechała już o 9:20, ponieważ od 8 już w biurze, w Trogirze czekali nowi, przybysze na nasze miejsce, więc my ładujemy się do samochodu i jedziemy pod sklep.
Nikogo, jeszcze nie było, więc jako iż w naszym samochodzie zepsuła się Klima, to szukamy cienia. Stajemy w cieniu i zostawiamy autko. Idziemy do sklepu, jemy po lodzie i siadamy na ławeczce, pod logiem Hajduk Split.
Najbardziej zaciekawili nas panowie, którzy jak było widać, po pustych butelkach, stoją pod sklepem od rana i piją. Chwile potem, jeden z nich oznajmił kolegą, że jedzie, więc wsiadł na skuter i pojechał... Koledzy tak samo.
Dobra, idziemy do reszty ekipy, gdyż już stoją i czekają. Ostatnie zmiany w trasie. Mieliśmy jechać do Splitu i stamtąd na Snij i później na Karlovac, a pojechaliśmy na Szibenik i od Szibenika na Karlovac.

Obrazek

Obrazek

Droga do Karlovaca przebiegła bardzo dobrze, pomimo przeciągu w samochodzie :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Problemy zaczęły się przy zjeździe na Krapine.
Bemka pojechała prosto, bo tak im mówiła nawigacja, a my z Vectrą zjechaliśmy.
No i co tu zrobić ? NA Cb nas nie słyszą... Dramat! Sms'y jeden za drugim. W końcu jest. Mamy się spotkać w Krapinie. Niestety, my zamiast zostać w tej Krapinie to pojechaliśmy dalej, no i trzeba było wrócić.
Wracamy do Krapiny i pod naszą drogą zauważamy granatowe BMW. Ale, jak oni maja dojechać do nas? Jedziemy prosto i w końcu są. Wyjechali gdzieś dalej przed nami. My jechaliśmy wzdłuż autostrady, bez korków, przyjemnie, a na autostradzie mega korek i wszyscy stoją ;)
Przekraczamy granice, wjeżdżamy do Słowenii. Ustawiamy gps'y tak, żeby ominąć autostradke. Wszystko idzie zgodnie z planem, ale nagle wyjeżdżamy w Mariborze i nawigacja pcha nas na płatną ;/
Zjeżdżamy w prawo, jakiś zakaz ruchu, zatrzymujemy się. Myślimy. Moja navi się zepsuła, a ich tomtom'y pokazują wjazd na płatną. Odpalamy ostatnią deskę ratunku. Nokia z Garminem. No i jak się okazało, garmin Poradził sobie najlepiej, bo wyprowadził nas pod samą granicę austriacką. To, że ta droga, to była jak slalom gigant, to tylko mały szczegół ;D
Do Wiednia dojechaliśmy w sumie bez większych problemów, bo Wiedeń okrążyliśmy z 3 razy dookoła. Najpierw na Pragę, później nagle na Bratysławę, potem już normalnie na Brno. Do Czech bez problemów. Do Głuszycy też:) Jednakowoż sw. Krzysztof (kierowca Bmw) nas opuścił i zaraz za Głuszycą w lusterku widoczne niebieskie migające światła. Zatrzymujemy się, podchodzi do nas pan policjant i mówi, że na przeciwmgłowych jechaliśmy.
Krótkie wyjaśnienie. W Głuszycy, zwinęli asfalt i naprawiają drogę. Noc, 1200km za nami, to raczej widoczność mamy ograniczoną.
Wracając do tematu. Chwila pogawędki i nas puszczają. Super. Zawsze to 100zł w portfelu :)
Później żegnamy się z srebrną Vectrą i jedziemy do domku.

Mam nadzieję, że podróż z Nami przebiegła Wam miło i nie było nudno. Pozdrawiamy :)
AndrzejJ.
zbanowany
Posty: 7149
Dołączył(a): 01.12.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AndrzejJ. » 29.08.2010 23:14

Wiśnia2499 napisał(a):[. Myślimy. Moja navi się zepsuła, a ich tomtom'y pokazują wjazd na płatną. Odpalamy ostatnią deskę ratunku. Nokia z Garminem.

Masakra , masakra . :D
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 30.08.2010 01:05

Nudno nie było :lol:
Ale tempo . . . croekspres normalnie :wink: :)

Najważniejsze , że wszyscy zadowoleni z urlopu :D


Pozdrawiam
Piotr
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 30.08.2010 01:15

Dwa tygodnie zrelacjonowane ... w dwie godziny !
Czyli szybko i na temat :)

Pozdraviam :D
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Chorwacja 2010 "Nie ważne gdzie... Ważne z kim"
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone