NOWY ROZDZIAŁ
Prolog
Pomysł był odrobinę szalony, ale cóż - żyje się tylko raz. Do tej pory weekend w okolicach 11 listopada - o ile dało się go przedłużyć, łącząc święto z niedzielą - obchodziliśmy na ogół tuż za miedzą, mianowicie na Słowacji. A tym razem...
- Co byś powiedziała na wypad do... Bośni i Hercegowiny?
- Ale mamy tylko cztery dni do dyspozycji!
- Jeden na dojazd, drugi na powrót, więc zostanie nam na miejscu trzy dni czasu.
- Ejże! Policz na palcach, to zostaną tylko dwa.
- Dołóżmy popołudnie poprzedzające te cztery dni, to jednak wyjdzie na moje.
- Popołudnie? A dokąd my zdążymy dojechać po południu?!
- Hmm... do Bośni.
No i na tym stanęło. Na weekend do Bośni i Hercegowiny? Czemu nie?
Z uwagi na mocno jesienną porę z założenia zrezygnowaliśmy ze spania w samochodzie, zabrałem się więc za szukanie noclegów pod dachem. Spróbujemy dotrzeć do... niech będzie, że to Banja Luka. Potem... to już musi być Sarajewo. Trzeci i czwarty nocleg? trudno przewidzieć. Mostar lub okolice... nie wiem jeszcze.
Banja Luka odpowiedziała twierdząco - nocleg zaklepany. Z Sarajewem mały problem - nie chcą potwierdzić na pewno. Mam przyjechać, miejsce będzie, ale nie dadzą mi potwierdzenia, że zarezerwowałem. Hmm... czy to wystarczy? Musi.
Pozostałe noclegi - tu już pójdziemy na żywioł. Zatem można uznać, że wyjazd został dopięty na ostatni guzik. Przynajmniej w takim zakresie, na ile guziki nie poodpadały.
Czyli zamiast tradycyjnego wypadu za miedzę, ileż to miedzy musimy przekraczać?.. Damy radę.

.png)
.png)
..png)
.png)
.png)