Balcanes: Te Quiero: objazdówka BihMne Al.-Hr

Wojtek na bieżąco śledzę Twoją relacje w szczególności ciekawym miejscem może być wg. mnie wodospad w Martin Brod .Interesuje mnie to dlatego że w przyszłym roku wakacje spędzał będę w okolicach Paklenickiego Parku i wycieczka w tamte rejony nie wydaje mi się daleka ok 2 h w jedną stronę.
Pozdrawiam Czesiek.

To ja Ci powiem czekor, że i mnie ciągnie w tamte tereny Bihacia i ogólnie w taką trasę
ma nadzieję ją kiedyś wypróbować

Na sto procent będę chciał coś z tych rejonów zobaczyć w tym roku wracając z Plitvic do Posedarje zauważyłem szyld i reklamę jakichś wodospadów tyle tylko że remontowali drogę i nie mogłem na spokojnie poczytać i sprawdzić tego.Mam nadzieje ze Wojtek w swojej relacji przybliży nam coś więcej.

Przed chwilą rozmawiałem z znajomym który ze mną pojedzie mamy tylko obawy ze na ten rafting i chodzenie to tylko my z 9 osobowej ekipy będziemy chętni.Ale damy radę nasze dziewczyny moga zaszaleć w Zadarze w galeriach handlowych.

te kiero napisał(a):ogólnie w taką trasę
ma nadzieję ją kiedyś wypróbować

Mniej więcej tą właśnie trasą wracałem z Mostaru.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

te kiero napisał(a):ogólnie w taką trasę
ma nadzieję ją kiedyś wypróbować

Mniej więcej tą właśnie trasą wracałem z Mostaru.

Pozdrawiam,
Wojtek

o wrażenia nie pytam, bo dla mnie w Bośni wszędzie jest ciekawie, oczywiście w większości dzięki Twoim relacjom

Jajce - wjeżdżamy do miasteczka i na pierwszej tablicy widzimy kierunkowskaz na Hostel, nasze docelowe miejsce noclegowe w drodze powrotnej
Hostel znajdujemy tak szybko, jakbyśmy już tu byli; potężny budynek nad rzeką; obok parking dla tzw TIRów + restauracja. W sumie miał być nocleg na campie nad Plivskim, ale jednak wolimy w pokoju, na drugi dzień okazuje się, że to był bardzo dobry wybór, ale o tym potem.
Rezerwacja mailowa zaklepana, Pani zarządca hostelu i jej ojciec bardzo, bardzo mili, udostępniają pokój na 3p. Standard jak na Hostel całkiem dobry, pokój z łazienką i jadalnią, kuchnia na dole. Spotykamy ekipę z różnych stron świata, jest i Japoniec, a jakże
Można spać w samym hostelu, naprawdę sporo pokoi:



lub w minidomku dwułóżkowym nad rzeką (kiedyś musimy taki wypróbować w Durmitorze) lub oczywiście można w namiocie na trawce (łazienka i kuchnia dostępne na dole w Hostelu, ewent przyłącze prądu przy trawniku)




Po myjni i posiłku ruszamy na miasto. Najpierw trochę centrum jeśli można to tak nazwać...




Wszystko dokładnie tak jak u Franza (Wojtka) w relacjach, kierujemy się na slap, by zaliczyć najpierw od góry






Z góry nie ma oczywiście tego efektu, ale i tak jest wspaniały, przejdziemy później na drugą stronę by zobaczyć go w całości.

Teraz kierujemy się do górującej nad miastem twierdzy, odnalezienie drogi i wspinaczka nie sprawia problemu






Jesteśmy jedynymi, którzy o tej porze się wspinają na twierdzę; kramarze powoli się zwijają, na Twierdzę nie ma już możliwości wejścia, więc podziwiamy od zewnątrz + cały widok na południowo-zachodnie Jajce





Miasteczko wydaje się być bardzo senne, ale to w końcu późne popołudnie...

Ładnie,ta platforma przy wodospadzie ciekawa .

Schodzimy powoli na dół, w bezpośrednim sąsiedztwie Twierdzy stoi całkiem, całkiem sobie domek do sprzedaży, widać że pamięta czasy niedawnej wojny, gdyby wyremontować to miejscówka przednia, ale tylko wtedy gdy nie ma tłumów



Oglądamy jeszcze pozostałości dawnym Jajec, w tym dobrze zachowany kościół (katakumby odpuszczamy i tak raczej już zamknięte)



Nagle coś latającego gryzie mnie w środkowego palucha dłoni. Nie wiem co to było, ale zostawiło żądło z jadem, ból jest dziwnie ogromny, dosłownie czuję jakby organizm uruchamiał przeciwciała do walki z jadem. Palec powoli puchnie. No nic zobaczymy co będzie dalej. Ból nieco ustaje, tzn o nim zapominam, cza być twardym, nie mientkim

Idziemy jeszcze do marketu; tanie zakupy w ciszy i spokoju, bez ludzi, tak lubimy. Ekspedientka przy piekarni podpowiada, by nie brać chleba i bułek leżących na półce, które okazują się być nieco stare, w zamian daje tyle co upieczone pieczywo, bardzo to miłe, jesteśmy bardzo wdzięczni. Wydajemy tam ostatnie BAMy, jak się później okazuje niepotrzebnie do końca, gdyż że żeby wejść na dolną platformę wodospadu trzeba zapłacić, a Pan nie ma wydać z 20E. Trudno zostaje widok z góry.




W sumie widoczek wystarcza, wracamy do hostelu. Na drugi dzień mamy zaplanowany Park Plivsko Jezero i jeszcze poprzedniego popołudnia rekomendowany mi na forum przez Franza, Travnik. Przed snem jeszcze necik przez bdb działające Wifi; odbieramy info z nadciągającym frontem burzowym, ale jakoś nie robi to na nas wrażenia, taka pogoda jest nam obca od dwóch tygodni.

andeo napisał(a):Ładnie,ta platforma przy wodospadzie ciekawa .

tak tylko z góry jest niezbyt do niej dojście, bardzo na okrągło, kawałek trzeba przejść, dodatkowo zejście nie jest za ciekawe i w pewnym momencie jak napisałem stoi gostek i kroi kasę za wejście na platformę

te kiero napisał(a):Tablica przed wjazdem informuje, że miasto to kandyduje do listy Unesco, ale jak dla nas to jeszcze sporo pracy przed nimi

gwoli wyjaśnienia: trochę licha infrastruktura turystyczna, słabe oznaczenia lub ich brak (kartka w koszulce przypięta na drzewie ), zaśmiecenie trochę dyskwalifikuje to miasto, choć ogólne wrażenie jest dobre i chciałbym tam po drodze jeszcze kiedyś się zatrzymać

Jeśli chodzi o atrakcje aplikacyjne do Unesco, to widzieliśmy więcej w innych miastach również w PL, ale jeśli ma to uchronić zabytki to czemu nie

Ranek pokazuje smutną prawdę, totalna burza i ulewa.



Dobrze, że nie wybraliśmy campu, bo byłaby kapa z zebraniem się. Nici z Plivskiego i Travnika, żałuję bo zależało mi na Travniku i fotogenicznych ulach w Parku Plivskim; kolejne miejsca zapisują się następną trasę. Przeciągamy pakowanie, bo leje jak cebra, trudno coś włożyć do samochodu i nie zmoknąć; w tym czasie miejscowe dzieci pod parasolami idą pierwszy dzień do szkoły.
Dostrzegam, że muzułmanki idą razem z chrześcijankami, chłopcy również wymieszani. To cieszy, że bariery nie stanowią dla nich problemu; w ogóle w Bośni zauważamy znów mocne wymieszanie kulturowe i religijne. Przekraczając później umowną granicę Rep. Srpskiej znów pojawiają się meczety, często w bliskim sąsiedztwie cerkwi.

te kiero napisał(a):Ranek pokazuje smutną prawdę, totalna burza i ulewa.

Dobrze, że nie wybraliśmy campu, bo byłaby kapa z zebraniem się.

Na tym kempingu są też do wynajęcia "domki" w te wakacje w drodze powrotnej skorzystaliśmy właśnie z takiej opcji .... z lenistwa nie chciało nam się po raz kolejny rozstawiać namiotu i muszę przyznać, że są całkiem spoko, czysto aż miło, wyposażone, chociaż patrząc z zewnątrz nie napawają optymizmem

Sylwetka&Gienuś napisał(a):

te kiero napisał(a):Ranek pokazuje smutną prawdę, totalna burza i ulewa.

Dobrze, że nie wybraliśmy campu, bo byłaby kapa z zebraniem się.

Na tym kempingu są też do wynajęcia "domki" w te wakacje w drodze powrotnej skorzystaliśmy właśnie z takiej opcji .... z lenistwa nie chciało nam się po raz kolejny rozstawiać namiotu i muszę przyznać, że są całkiem spoko, czysto aż miło, wyposażone, chociaż patrząc z zewnątrz nie napawają optymizmem

no widzisz, nic mi nie było o nich wiadomo, bo pewnie byśmy skorzystali, a tak pozostaje następnym razem;
sporo tego się zbiera dzięki za info