Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wspomnienia - temat dla wszystkich

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 01.06.2007 07:55

Raz kiedyś (o jak mi teraz wstyd, że tylko raz) wybraliśmy się na wycieczkę samochodową.
Dotychczas, nie licząc dojazdu używaliśmy auta jako radia podczas naszych sielankowych wieczorków.

Ruszyliśmy rankiem po śniadaniu i kawie. Drogą na południe. Z północy przybyliśmy, na zachód Jadran, a na wschód - góry.
Właśnie. Czułem się tam wtedy dość mocno ograniczony tymi górami. "Nasze" góry zawsze mobilizują mnie do zdobywania kolejnych szczytów i przełęczy, tamte mnie odstraszały.
Czy to za sprawą ich skąpej roślinności, czy niedostępności, czy raczej upał (chyba to) wybijał mi piesze wędrówki z głowy.
Jedziemy zatem. Jadranka nie była zatłoczona, tym bardziej tambylcy "dawali czadu" na każdym skrawku prostej drogi. Z bezpiecznej powolnej perspektywy obserwowaliśmy ich wyścigi. Nie za bardzo rozumiem, jakim cudem nie zdażył się żaden wypadek.
Chyba Opatrzność ma swój dom gdzieś blisko.

Kilka razy obróciliśmy klepsydrę, i już zachciało nam się kąpieli. Za chwilę po prawej napotkaliśmy jakiś dom, a przed nim zatoczka - parking na kilka aut - pusty.
Zaparkowałem. Blisko były "schody do wody". Już na tych schodach dogonił nas wrzeszczący facet. Gestykulował, klął, i tak darł gardło, że ciężko było załapać o co chodzi.
A chodziło o parking. "Jest tylko dla gości, prywatny, schody też (morze może też?) i wara nam".
Byłem w szoku. Taki sobek, dawno nie widziałem nawet u nas. Powiedziałem mu jedno brzydkie słowo, tak żeby nie zrozumiał i odeszliśmy, odjechaliśmy.
To był tylko nic nie znaczący incydent, ale do dziś mi przykro. Myślałem, że buractwa tam nie chodują.
Zatrzymaliśmy się przy następnej zatoczce kilkaset metrów dalej. Po jadrańskiej stronie drogi był mały parking, gdzie wyhamowałem konie, po górskiej stronie był drugi parking przy restauracji.
Jak tam było dla nas inaczej. Plaża z drobnymi owalnymi kamyczkami i mnóstwem muszelek. Łagodnie schodzące dno. Pieknie i wygodnie, ale jakoś tak nie po chorwacku. Dziewczyny szybko schłodziły ciała, i zajęły się zbieractwem. Później po obejrzeniu zbiorów muszelki wróciły do Jadranu, a kamyczki zdobią dziś nasze donice z kwiatami.
Ja zawzięcie ćwiczyłem delfino-motylka (a raczej wierzgającego konia), a jak zaczęli gwizdać odpłynąłem daleko w morze moim popisowym crawlem.
Spędziliśmy tam sporo czasu, do czasu, aż nadjechali turyści rosyjskojęzyczni w dużej ilości. Całe szczęście, że mają daleko...

Dotarliśmy do miasteczka Starigrad (Paklenica). Tam blisko jest wejście do parku narodowego, o czym my, boże krówki nie wiedzieliśmy.
Uzupełniliśmy płyny i na spacer. Jak zwykle wszystkie drogi prowadzą do morza. Miasteczko zresztą to zbyt szumna nazwa. To typowo dewizowoturystyczne miejsce.
Ale Jadran jest. Znaleźliśmy fajne miejsce obok kampu. Usiedliśmy na murku, który był zewnętrzną granicą pola namiotowego. Płotu nie było Wzdłuż murka biegła ścieżka, dwa metry plaży i już woda.
Zadziwiająco czysta (patrzę teraz na mapę). Na morskim dnie leżało kilka głazów, służyły jako skocznie lub solaria. Kąpiel tam była przednia, pozostali plażowicze byli również zachwyceni.
Usiedliśmy znowu na murku i wtedy przyszedł pan z kampu, powiedział, że nie wolno... Cóż, przenieśliśmy się metr w stronę Jadranu, żeby nie łamać nie wiem czego. Tym razem bez słów, szybko się uczę...
Drugi raz tego dnia poczułem gorycz, i to nie była goryczka. O co tym ludziom chodziło; o kasę?, o prośbę czy można? A może tak po prostu nas przegonili dla własnej wątpliwej satysfakcji.
Pocieszył nas Jadran jak zwykle kochany i niezawodny. Starł nasze zniesmaczenie Burakami i ochłodził wzburzoną krew...
Pojechaliśmy jeszcze kawałek w stronę Zadaru, ale odstraszył nas duży węzeł komunikacyjny, autostrada.

W powrotnej drodze białogłowy zapragnęły przenieść troszkę egzotyki do domu. Teraz interesowały nas ukwiecone krzaczory i kaktusy wszelakie. Szczepki pakowaliśmy do znalezionych na brzegu butelek i reklamówek... Tak, tak, jest tam tego pełno, troszkę posprzątaliśmy.
O dewastacji przyrody nie było mowy, fachowczynie są. Nie jest to roślinność regionalna, raczej nasadzona, ale robi wrażenie. Co tu dużo mówić, przecież ja tam pierwszy raz widziałem palmę... Oderwałem sobie kawałeczek łuszczacej się kory... Na prawdę poczułem coś...

Powrotna jazda Jadranką był przyjemna; kręciliśmy handycam'em całą drogę. Od czasu do czasu śmigaliśmy osiemdziesiątką, jakaś dziura w trafiku.
Radio z Zadaru grało dobry pop.
Zatrzymaliśmy sie na dobrą chwilę poobserwować most łączący Pag z Lądem. Efektowne, industrialne, surowe jag Pag.

W Karlobagu poczuliśmy się jak w domciu, swojsko, Bratanki, Nada i Ivan gadali w najlepsze; Ivan szprechał nieźle.
Dojechała jeszcze para; Polka ze swoim austriackim narzeczonym trzyletnim stażem z miasta Wiednia. Kiedy zaparzyli kawę w kafeterze, tedy my na kalana padli.
Gwarny był i wesoły ogród tego dnia i nocy. Gospodarze gospodarzyli, goście gościli, gadka płynęła wielojęzykowo.

Bora natomiast i tymczasem rosła w siłę...
Annetta
Podróżnik
Posty: 19
Dołączył(a): 28.05.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Annetta » 02.06.2007 19:37

Igg, już żałuję, że nie dałam się namówić na dłuższy pobyt w Karlobagu!
Ten klimat, jak czytam, powraca.... A co do sklepikarzy - chyba trafiliśmy na tych samych :)
Relacja.....aż mi brak słów SUPER!
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 701
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 02.06.2007 21:20

Talent do gawędziarstwa to Ty masz człowieku,masz .Pozazdroscić tylko :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.06.2007 17:57

Rosła, co raz większa, zrywała się co raz mocniej przed zachodem planety i wiuchała zdrowo całą noc, do świtu.
Sam mocny wiatr w każdej postaci i mianie jest dla mnie dość niemiły. A ten w dodatku podgrzał noce do temperatury dnia. Nie będę owijał w jedwab; ostatnie trzy noce mieliśmy bezsenne. Pomimo kombinacji balkonowych, plażowych, ogrodowych i samochodowych trzeba było odsypiać w dzień. Za dnia Bora ustępowała miejsca planecie jakby nigdy nic.

Jadran na to wszystko zrobił się nieco cieplejszy.
No i poszalał sobie z Borą nocami, myślał, że nikt nie patrzy...


Tak jakoś niepostrzeżenie czas minął...
Nadszedł ostatni dzień, ostatnia noc.
Raniutko; dla nas, Nada, Ivan i kury wstali wcześniej, byliśmy gotowi.
Pożegnaliśmy się z Nimi po słowiańsku miło i wzruszająco i cichutko odjechaliśmy.

Drogą na Gospic wspięliśmy się na przełęcz. Tam zatrzymaliśmy się na ostatnie pożegnanie - z Jadranem. Bora ostatniej nocy zaprosiła Ulewę, w strugach deszczu patrzyliśmy na żywioły. I już, Jadran skrył Velebit.

Chcieliśmy po drodze zwiedzić Plitvickie Jeziora, dotarliśmy tam i jeszcze było rano.
Ale pogoda padła. Lał deszcz, temperatura już nie adriatycka, przenikliwie zimno.
Odpuściliśmy...
Ale kiedyś nie odpuścimy...

Powrotna droga zabrała nam 16 godzin, cały czwartek. Duży trafik i deszcz w niemal całej Europie.
W radio powiedzieli po chorwacku, że na Pagu utknęli ludzie, komunikacja nieczynna. Nie rozumiem, a most? Później to samo powtórzyły Bratanki (chyba), później po czesku, aż w końcu na "trójce" też.

Wieczorem dotarliśmy do domu, zmęczeni, szczęśliwi, że byliśmy i szczęśliwi, że wróciliśmy.

Tak było...

:oops:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.06.2007 18:02

Oddaję wątek w "inne ręce" :)

Dzięki za pochlebne opinie. Forma jakoś sama wyszła, a treść - to prawda.

Mam jeszcze drugą chorwacką wyprawę w pamięci, ale najpierw muszę wrócić z trzeciej :D , żeby druga zasłużyła na wątek "wspomnienia".

Pozdrawiam Igor
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 04.06.2007 18:12

igg napisał(a):Dzięki za pochlebne opinie. Forma jakoś sama wyszła, a treść - to prawda.

Aż szkoda, że to już koniec. :)
I to, co prawda, i to co samo wyszło - suuuper!
Fajnie było czytając pośmiać się, powzruszać, cieszyć się pięknym słowem i... prawie poczuć smak piwa. :wink:

Czekam na następne dwie relacje.
Powodzenia!!! :D

Pozdrav
Jola
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 04.06.2007 19:09

igg-swietnie piszesz-zazdroszcze ;-)

proooosze Cie zmień avatarka,mordka-nie Twoja-podobna do mojej suczki ratlerka.prooosze :oops:
Ostatnio edytowano 04.06.2007 21:32 przez petris, łącznie edytowano 1 raz
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.06.2007 19:31

Igg - ryczałam, wyłam, płakałam :D - zwłaszcza przy wątku nocnej eskapady na bazar :lol: :lol: :lol: .
Miałam podobną przygodę w biały dzien na Malcie... Poznałam smak tej przygody, to ryzyko, tę satysfakcję :lol: :lol: :lol: :lol: .

Szkoda, że w tym wątku Twoja opowieść trochę zaginęła w tłumie. Na następną - pliiiiis - zrób osobny wątek. Łatwiej wtedy będzie ją odnaleźć :lol:

Dzięki wielkie!!!
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.06.2007 20:13

Petris - taki może być?

Shtriga - wolę na razie pozostać tu w cieniu :oops:
klopot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1619
Dołączył(a): 22.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) klopot » 04.06.2007 20:48

Brawo, czytałem bo warto było. Ciekawie napisane.
Pozdrawiam
Rafał
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 701
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 04.06.2007 22:50

Faaaajne było :)
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 06.06.2007 18:29

Igg twoje pioro nie moze zostac w cieniu - kazdy post pereleczka.
Pozdrav
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.06.2007 09:44

Daj spokój, Buber. Niech zostanie, w cieniu też musi być coś miłego :)

Pozdro Igor
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 07.06.2007 11:13

Ok.Zostań w cieniu,ale pisz dalej :D
Pozdrav.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 07.06.2007 18:27

Dalej będzie o podróży poślubnej VI 2006 (Hvar, Korcula), ale to dopiero jak wrócimy z popoślubnej w lipcu.

Pozdrawiam i zachęcam do "wspominek u Leszka" :)
Igor
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wspomnienia - temat dla wszystkich - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone