Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wspomnienia - temat dla wszystkich

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 03.03.2007 16:53

Ja cztery lata temu jadąc do Cro widziałem na parkingu przed Grazem wystające nogi spod łodzi (stała na lawecie) w nocy. Nie podchodziłem... i nie zdziwiłem się rano jak zobaczyłem (wcześniej się nie przyglądałem) polskie blachy na samochodach :D
hrehor
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 809
Dołączył(a): 14.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) hrehor » 03.03.2007 18:16

Dzień był wspaniały wywalczona kwota za nocleg przystępna , apartamenty nowe i w pełni wyposażone, dwa pokoje ,łazienka, aneks kuchenny i oczywiście balkon z którego widok był piękny , na prawo było czyste morze ,a na lewo wysokie góry a w oddali wyspa.
Cóż nam do szczęścia więcej było potrzeba . Gospodarz już pierwszego dnia pokazał nam gdzie można się zaopatrzyć w coś miłego dla podniebienia na wieczorek ( rakija, proszek).
I tak zakończył się pierwszy dzień spędzony w Mimice. Dalszy nasz wypoczynek polegał na tym iż, rano na plaże ,potem obiadek jakaś kawusia i na wycieczkę , a że nie należymy do tych co by cały dzień spędzali na plaży , to sobie jeździliśmy gdzie oczy poniosły.
Split, Makarska ,Tucepi, Brela, Baska Woda, Omiś, itd.
Czas tak szybko mijał że człowiek nawet nie zauważył że czas wracać do domu .Z bólem serca nadszedł ten dzień gdzie trzeba było pożegnać ukochaną Cro. Ale to nie koniec naszych wojaży . Postanowiliśmy w drodze powrotnej wstąpić na Plitvickie Jezera . Jak postanowiliśmy tak też uczyniliśmy. Było wspaniale .
W drodze powrotnej na małe spanko zatrzymaliśmy się w tym samym miejscu, co w drodze do Cro. I tak właśnie kończy się ta nasza historia z Cro. Wróciliśmy zmęczeni ale bardzo szczęśliwi że udało nam się pojechać tam gdzie sobie zaplanowaliśmy , i postanowiliśmy jeszcze tam wrócić, co oczywiście robimy. Pozdrawiam wszystkich nawiedzonych na punkcie Cro.
hrehor
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 809
Dołączył(a): 14.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) hrehor » 03.03.2007 18:39

A teraz mogę spokojnie napić się piwka i pooglądać jeszcze raz jak Adam Małysz zostaje mistrzem świata, i oczywiście poczytać co na forum.
Jola L-G
Cromaniak
Posty: 1091
Dołączył(a): 21.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jola L-G » 03.03.2007 18:46

hrehor napisał(a):A teraz mogę spokojnie napić się piwka i pooglądać jeszcze raz jak Adam Małysz zostaje mistrzem świata, i oczywiście poczytać co na forum.


no to może z tym piwkiem do Cro-baru :?: :?: :wink: :wink:
hrehor
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 809
Dołączył(a): 14.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) hrehor » 03.03.2007 19:00

:D :D :D :D :D Bardzo chętnie w miłym towarzystwie w śród maniaków Cro.
Kania
Turysta
Posty: 13
Dołączył(a): 01.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kania » 04.03.2007 12:26

woka napisał(a):
Kania napisał(a): Postawiliśmy auta, karimaty na trawę i kima. Jak się obudziliśmy to była kupa śmiechu gdyż uw skwerek na którym się położyliśmy znajdował się obok przystanku PKS jak głównej drogi łączącej północ - południe. Ludzie na przystanku dziwnie na nas patrzyli.


Z całą pewnością dziwnie patrzyli ... nie tylko, myśleli również i zapewniam Cię, że nic dobrego nie myśleli. W taki właśnie sposób powstają stereotypy o nas. Napisze bardziej dobitnie, jak masz taką o nas opinię robić .... to nie wyjeżdzaj ze swojej miejscowości nawet na metr. Później na tym tylko inni cierpią.


Chodzi o to, że byliśmy po 16 godzinnej podróży w upale (+ przekroczenie dwóch granic). Rano wstaliśmy, ładnie wszystko posprzątaliśmy i zapytaliśmy się o camping w Opatji. Ludzie grzecznie odpowiedzieli i reszte pobytu stołowalismy się u gościa u którego pod domem leżeliśmy na trawce. Żadnej wiochy ani lipy :!: :!: po prostu oni rozumieli, że byśmy położyli się nawet na ulicy tak byliśmy zmęczeni, ty nie rozumiesz?............ szkoda :roll:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 14.05.2007 13:32

Ostatnio na forum pojawiło się sporo nowych twarzy.... :D Może ktoś pokusi się o spisanie swoich wspomnień, jak jechał, gdzie był, co widział, co go zauroczyło, co nie przypadło go gustu...........

Pozdrav :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 18.05.2007 17:01

No Leszek Ty To Jesteś :!:
Upierdliwy Dobry Duch Forum Bez Obrazy :)

To i ja nadużyję roboczogodzin i przypomnę sobie i Wam swoją nie tak dawną podróż do CRO pierwszy raz zupełnie że tak powiem "bezwiednie".
Nie poczytałem przewodnika nic w necie pierwszy raz nad południowe morze.

:oops:

Skład był potrójny; jA, moja obeznie Żona wtedy jeszcze nie i Jej Sister na co dzień mieszkająca w London (tam też ciepło nie ma).
Do dyspozycji 55KM w AstrzeI troje drzwi na szczęście bielutka ochronna i mocno skręcona po niemiecku :) Bez klimy ofkors :D
Wyekwipowani byliśmy dobrze, z kasą też nie najgorzej a funty do dzisiaj lubię (wydawać).
Mama Dziewcząt w Głuchołazach jeszcze narobiła nam pysznych bułeczek z wszystkim co dobre termosy na full, wszystkie zbiorniki 100%, pęcherze puste :) start 6.15 niedziela połowa lipca 2004.

Wytypowałem drogę przez węgierskie równiny na Varazdin Zagrzeb Karlovacko :) Senj.
Czechy i Słowację pokonaliśmy bezproblemowo, w Sławie Naszych Braci byliśmy w południe (szybciej niż od nas do chociażby Poznania).
Pierwszy postój na bułeczki w miejscowości o niemożliwym do wymówienia mianie czyli już Bratanki. :) Całe Bratanki krajową równoległą do austriackiej granicy. Słuchaliśmy lokalnych rozgłośni i było wesoło. Droga pusta (zero słownie zero ciężarówek).
Dwie szybkie granice i patrzę kurczepieczone WELCOME CROATIA.
:D
:oops:
:)

Mała dygresja; byłoby jeszcze szybciej ( a i tak jechałem super powoli ) gdyby z Głuchołaz nie jechać do Olomunca przez Sumperk. Teraz już wiem że trzeba jechać przez Bruntal i później kierować się na Prerow.

Chyba, że kierowca ma małe lub żadne górskie doświadczenie to można potrenować przez Cervonoholske Sedlo 1030m.n.p.m. (zapraszam na treking :) )

Drogę przez Chorwację przejechałem skupiony bo to jednak nie przelewki.
Na szczęście obyło się bez pomyłek, urocze pilotki dały radę koncertowo.

No i... po raptem 11,5 godzinach 17.45 wjechałem na zacieniony piniami parking w Senj. Nie później niż o 17.47 pochłonął na JADRAN...
:P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P
:P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P
Po dłłłłłuuuuggggiiiiim moczeniu odwiedziliśmy:
1. Sklep (piwo dla kierowcy) :) wtedy można było śmiało teraz szlaban na małe zimne.
2. Agencije od turistov (nocleg)
3. Apartman (zakwaterowanie)
4. Twierdzę Nehaj (widoczki)
5. Restaurację (kolacja z winem).

Powiem Wam, że tego dnia nawet sen nie mógłby być piękniejszy...
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 18.05.2007 18:13

Apartman był przytulny typowa "trójka". Takich się trzymaliśmy.

Śmiesznie było z naszą trójką. Siostrunie to bardzo urodziwe siostrunie choć każda inaczej. Ja przy nich wyglądałem niepozornie raczej. Występowały topless na plaży i nawet całe to kosmopolityczne międzynarodowe towarzystwo patrzyło Zawsze na nie, później Zawsze na mnie. A młodzi Chorwaci byli bardzo honorowi i Zawsze pytali czy obie są ze mną...
Obie były pod moją opieką a Chorwaci to nie Włosi. :)

Po dokładnym zapoznaniu się z Senj uznaliśmy zgodnie, że za tłoczno trochę.
Gdybym czytał wtedy forum to wiedziałbym, że nic dziwnego przecież.
Jadranka doprowadziła nas do Karlobagu.

Karlobag bardziej nam "przypasował". W zasadzie tylko brak otwartego morza troszkę mi nie odpowiadał. No i do "betonu" musiałem sie przyzwyczaić, polubić never!
Napisałem w jakimś poście, że za tym pierwszym razem nie podobało mi sie zbytnio. To jednak nie tak...
Były minusy i zgrzyty, o których opowiem, ale to następna podróż, Hvar i Korcula była tak fantastyczna, że takie słowo się rzekło.
Ale ten pierwszy kontakt na kamyczkach w Senj, po podróży z gór gdzie już magnes zaczął działać...

W Karlobagu jak przystało na starych jednodniowych bywalców ruszyliśmy do agencji turystycznej. Tutaj dopuściliśmy się małego handlowego kłamstewka :oops:
Poprosiliśmy grzecznie po polsku angielsku i starosłowiańsku :) o pokoik dla trzech osób tani, bo takie bardzo lubimy.
Zaproponowano nam tani za 27E plus taxa pod warunkiem minimum 6,7 dni. Nie pamiętam. Wczoraj czyli prawie trzy lata temu zapłacilismy również z taxą równe 30 ale pluje sobie w pysk, negocjacji mi się zachciało. Skłamałem :oops: , że płaciliśmy po 8E plus poplatek od klimatu od osoby i to jest nasza cena. Wywołaliśmy popłoch, cena była wyzywająca ale stanęli na wysokości zadania. Dostaliśmy kolorowe foldery i obietnicę, że za 15 minut będziemy "w domu". I tak sie stało.
Acha! Wcześniej jeszcze ustaliliśmy znów zgodnie, ze zostajemy do końca pobytu. Jadran jest piękny, miasteczko nie zatłoczone i z klimatem.
Po 10 minutach raźnym krokiem nadeszła babinka cała w czerni i z animuszem godnym nastolatki wpakowała się na tylne siedzenie auta.
Jedziemy wzdłuż wybrzeża na południe, a Nada (tak miała na imię) co chwila klepie mnie w ramię i kiwając z aprobatą głową mówi "pravo, pravo". Każdy laik w tym i my się na to łapie :)
Na szczęście za chwilę padła komenda "lijevo" pod górę, ciasne uliczki i domek wśród fig i brzoskwiń... Razem 15 minut.
Dostaliśmy pokój z balkonem i porządnymi okiennicami. Łazienka wspólna dla dwóch pokoi ale sąsiadów na razie brak.

Wspomniana Nada była wdową po bracie gospodarza domu. Na imię miał Ivan i po moim "Igor" obaj się uśmiechnęliśmy. Nić sympatii została nawiązana chociaż dzieli nas 40 lat...
Dziewczyny radosne, pogoda "igła", zaczynamy "wywczasy" :D :D :D
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 701
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 18.05.2007 19:22

no pisz,człowieku pisz dalej o tych wywczasach bo ciekawie i z jajcem :) sie zapowiada
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 18.05.2007 19:33

Pisz Igor, pisz bo fajnie się czyta :D A fotek to nie masz ? ... i wcale nie chodzi mi o te toplessy.. :D :wink:
Pozdrav
Jacunio
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1645
Dołączył(a): 13.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacunio » 18.05.2007 19:45

igg napisał(a):Śmiesznie było z naszą trójką. Siostrunie to bardzo urodziwe siostrunie choć każda inaczej. Ja przy nich wyglądałem niepozornie raczej. Występowały topless na plaży

Taka fajna relacja, a może jakieś fotki?... :lol: :D

PozdraV
J.
Jacunio
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1645
Dołączył(a): 13.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacunio » 18.05.2007 19:46

Cholercia, dopiero teraz zauważyłem, że wojan pomyślał o tym samym... :oops:

PozdraV
J.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 18.05.2007 19:57

:lol: :lol: :lol: :lol:
Wiem, że dalej na pewno będzie, to tylko piszę dla zmotywowania! :lol: Bomba!!!!
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 18.05.2007 20:39

Tempo pisania będzie nierówne bo nie zawsze mam dojście do netu :(

Ale tymczasem machniem jeszcze jednego seta przed łykendem :)

Zatem w domku Ivana i Nady mieszkało się nader miło. Mieliśmy dostęp do kuchni za 1E dziennie na prąd. Na początku pomyślałem, że to dziwne, ale po kilku dniach obcowania z nimi zrozumiałem, że nie są zamożni, Ivan pomimo ponad 70 lat na karku ciężko pracuje przy zwózce drzewa. A prąd mają droższy niż w Polsce.
Pierwszego dnia vis a vis wyspy Pag cieszyliśmy się słońcem (a raczej cieniem) i fantastyczną wodą. Chyba jako ostatni opuściliśmy plażę przed wieczorną turą, nadrabialiśmy braki w kolorze skóry.
Tego dnia zapoznałem się z Ożujsko, ale szybko wróciłem do Karlovacko. (W zeszłym roku stwierdziłem autorytatywnie, że Ożujsko nadrobiło straty i pod warunkiem, że nie z puch jest bardzo dobre - gorzkie lekko żywcowate.)
Wieczorem szwędaliśmy się tu i tam. Obejrzeliśmy dokładnie pozostałości wielkiego kościoła blisko morza przy południowym wylocie z Karlobagu.
Ze smutkiem i melancholią złożyliśmy stan budowli na karb niedawnej wojny. Jechaliśmy przecież przez Karlovac i już tam ta niedawna historia nas poruszyła...
Ale kościół to jednak nie ta wojna. To alianci w ferworze odbijania miasta zbombardowali go, pewnie jako siedzibę Wermachtu.
Blisko kościoła jest jeszcze jakby stary klasztor a raczej "ruiny w super stanie" z pięknym tajemniczym ogrodem, gdzie zastał nas zmrok.
Wróciliśmy "na rivę" i pomimo kolacji na molo, degustacji travaricy i lozovacy utrzymaliśmy dość poważne acz nie smutne nastroje.


Kolejny dzień przyniósł postęp w plażowaniu.
Dla pierwszych 30 nie dających sobie rady w pełnym słońcu (tylko południowcy dawali radę) łakomym kąskiem były wydzielone miejsca pod daszkiem z mat bambusowych. Dla mnie to było idealne. Słońce "przeciekało" łagodnie, opalaliśmy się w zabawnym półcieniu w paski.
Odkryliśmy również natrysk ze słodką wodą i od tego czasu rano uwijaliśmy się po harcersku pod daszek :)

Również tego dnia poznaliśmy dwóch naprawdę i szczerze miłych Chorwatów. Pomimo, że jeden sprzedawał najlepsze w mieście lody, a drugi odpowiednio najlepsze owoce byli prawdziwymi Handlowcami. Doradzali, odradzali, przeważali, dokładali i ani trochę nie naciągali. Fajni i wiecznie uśmiechnięci goście. Obaj niezależnie trzasnęli sobie fotki z moimi pięknościami. Pierwszy mówił, że pochwali się żonie, a drugi, że zostawił swoje serce w Krakowie i jego miłość i tęsknota odezwały się mocniej. To było bardzo włoskie ale bardzo miłe.
Codziennie witaliśmy się wylewnie, Goście klepali mnie po ramieniu i nazywali Gospodinem. Nie mogli się nadziwić, że kupujemy 13 gałek lodów, dostajemy 15 z czego ja zjadam jedną :)

Z owocami był inny numer...
Moje panie to jaroszki z dużym stażem (na szczęście morskie dary jadają), ważnym elementem ich wyżywienia są owoce. Drogie jak cholewka, ale kupujemy twardo. Piwo też chociaż już tańsze.
Pewnej nocy kilka tyłków w przód, powodowany bezsennością ale tą fajnomarzącą wybrałem się na samotny spacer.
Nieprawda, nie był samotny... W następnym domu mieszkał piękny Golden Retriwer, młody ale mądry i już zaprzyjaźniony przez płot. Spontanicznie postanowiłem zabrać go ze sobą. Odkręciłem łańcuszek, odpiąłem smycz i pies hurra idziemy razem!
Za chwilę uznałem że zna drogę do domu bo chodził bez smyczy i odpiąłem go... Nie było go tylko kilka minut, długich, wyrzucałem sobie wszystkie grzechy z głupotą na czele.
Wrócił oczywiście z innej strony niż się spodziewałem, polizał mi rękę i dał sobie przypiąć smycz. Zaczął ciągnąć w stronę morza - musiał się wykąpać, to ja z nim. Mokrzy poszliśmy na mały trg ciepły i przytulny.
Owoce tam właśnie czekały :)
Wszystkie przebrane i odrzucone przez sprzedawców owoce i warzywa, dla mnie nówki nieśmigane prawie chyba z 50 kg. I skrzyneczki drewniane. Sprintem na smyczy zaliczyliśmy suszenie, przywiązałem go szybko i z powrotem :D
Przebierałem gorzej niż starababanabazarze pół godziny; banany, pomidory, winnegrona, mandaryny, brzoskvy, morele, wszystkie owoce rany julek warzyw nie pomnę :D
Przez dwie noce nie chodziłem na targ, sałatki były pyyyyszne.
Później jak prawdziwy Europejczyk, wybierałem sobie same debeściaki.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wspomnienia - temat dla wszystkich - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone