Niestety, trafiamy na miejsce, które

jest od nas silniejsze! Ford by przejechał (ma odpowiedni napęd i spory prześwit, nie zawadzi o kamienie), ale

cała reszta?
Grzesiek pierwszy podejmuje próbę, tyle że

bez efektów. Cały czas liczy na to, że jednak się uda. Droga nie dość że trochę stroma, to jeszcze

mocno wyżłobiona przez wodę. Nasypane kamienie w celu wyrównania tego i owego, nam raczej nie pomagają

... Na zdjęciach aż tak bardzo zagrożenia nie widać, ale musicie mi uwierzyć - łatwo nie jest!
Mamy w aucie saperkę, może przekopać to i owo, podsypać gdzie niegdzie? Tylko

ile czasu by to zajęło? Na dodatek, nasze Volvo może by w końcu dało radę (choć pewności

nie ma), ale mała Honda (wzięta w zastępstwie za to większe, zepsute tuż przed wyjazdem) szans nie ma

. Zawieszenie ma jeszcze niższe, niż u nas... I tak dobrze, że dała radę aż dotąd!
I jeszcze jedno, co się ciśnie... Jaka jest pewność, że nawet jak się uda pokonać ten zakręt i podjazd, za chwilę nie trafimy na coś

jeszcze gorszego?
Honda czeka jeszcze przed feralnym zakrętem, ciut poniżej podjazdu, a my myślimy co dalej...
Z wielkim żalem, postanawiamy odpuścić

...
Kto wie, może

po kolejnym deszczu wszystko znów ułoży się jak trzeba

i następni tędy jadący, nie będą mieli naszego problemu! Teraz jednak wolimy się nie przekonywać, czy podjechałaby po nas jakakolwiek laweta

.
Jedno jest pewne, z Retezatem musimy się kiedyś rozliczyć

. Tyle, że wówczas dotrzemy tu bardziej przygotowani

. Nie wiem, czy do tego czasu uda się nam wymienić auto na terenówkę, raczej

szanse marne. Może przyturlamy się tutaj pożyczoną od naszej dzieciarni Nysą? Powinna podołać, przecież dała radę na dwóch Złombolach, rok temu dojechała do Stambułu bez jakichkolwiek komplikacji, w tym roku nad Loch Ness też dotarła na czas

. Trochę pokomplikowało się w drodze powrotnej, ale most ma już wymieniony

, więc na kamienie Retezatu jak znalazł

.
W grę wchodzi też inna opcja

Zabranie ze sobą normalnych plecaków, a nie tylko wersji spacerowej

. Zostawienie auta na gdzieś na obrzeżach gór, a w Retezat na dni kilka, z pełnym rynsztunkiem. Kondycję trzeba więc ćwiczyć od zaraz

!
Hmmm... a w tym roku zamiast Retezatu

może jeden pieszy dzionek po innych górkach? Dzisiejszy dzień, jeden z dwóch zaplanowanych na piesze wycieczki w tej części wyprawy, jest już niestety stracony...
A co w takim razie dziś??? Cóż począć z tak pięknie

rozpoczętym dniem? Zanim zjedziemy do normalnej drogi, trochę czasu jeszcze minie... Nie ma sensu więc przemieszczać się już dzisiaj w inny region. Po zjechaniu, znajdziemy sobie jakieś noclegowe miejsce na którejś z nadrzecznych polanek

...
Póki co, PIESZO przejdziemy ten fragment drogi, która pokonała nasze auta