Pomysł na Hiszpanię i Portugalię- przecież tam nas jeszcze nie było - rodził się w naszych głowach ( a w zasadzie Janusza) już od dawna.
Już w tamtym roku szliśmy kupić Hiszpanię, a wyszliśmy z Sycylią.
Janusz szukał i szperał to tu, to tam.
Były wycieczki samolotowe ( jakoś nie tęsknię za skrzydłami ) , autokarowe…..
Różne biura, bardziej lub mniej znane.
I tak po ostatniej wpadce z jednym z nich ( dość znanym) wybór padł na kompletnie nieznane biuro z ……..Krakowa .
Szperamy, szukamy opinii w sieci, ........ są, nawet pozytywne
Tak więc na początku grudnia idziemy do biura, podpisujemy umowę i czekamy …………… na dzień 16-go maja 2015 r.
Szybo mija prawie 6 m-cy i w sobotę 16-go maja meldujemy się na dworcu autobusowym w Krakowie parę minut przed szóstą.
Podjeżdża lśniące, białe volvo i wychodzi drobny facecik z bródką, okazuje się, że to nasz pilot pan Witek.
Autobus pachnie nowością, gołym okiem widać , że to „nówka nie śmigana”.
Po załadowaniu bagaży jedziemy do Katowic, potem do Bielska-Białej po resztę wycieczkowiczów.
Okazuje się, że na wycieczce będzie nas tylko 30 osób, tak więc siadamy z Januszem na miejscach po obu stronach autokaru.
Wituś umila nam pierwsze kilometry i informuje, że przed nami w sumie lekko ponad 10.500 km. Super. Już czuję jak to zniesie mój kręgosłup. Ale cierp ciało jak ci się chciało.
Wituś dalej nawija „makaron na uszy”, m.in. opowiada nam pewne zdarzenie. Podczas jakiejś tam wycieczki podsłuchał rozmowę dwóch dziewcząt. Mówiły o Nim „ ale nam się trafił przyjemniaczek”. Tak więc od teraz nazywamy Go przyjemniaczkiem.
W programie imprezy mamy zobaczyć: ZURYCH, LOZANNĘ, CARCASSONE, LOURDES, SAN SEBASTIAN, BURGOS, SEGOWIĘ, EL ESCORIAL, MADRYT, TOLEDO, SALAMANKĘ, FATIMĘ, BATALHĘ, ALCOBACĘ, NAZARE, SINTRĘ, MAFRĘ, PRZYLĄDEK ROCA, LIZBONĘ, KORDOBĘ, GRENADĘ, WALENCJĘ, BARCELONĘ, AVIGNON i na końcu WENECJĘ.
A i będzie dużo kościołów!!!
cdn.