
Gdyby ktoś nie chciał samodzielnie zwiedzać Tower of London, to możne przyłączyć się do grup, które oprowadzane są przez Yeoman Warders, czyli strażników Tower of London. Nazywa się ich również beefeaters (zjadacze wołowiny). Nazwa ta wywodzi się z legendy mówiącej o tym, że strażnikom oprócz wynagrodzenia przysługiwała również racja żywnościowa w postaci wołowiny.
Strażnicy ubrani są w mundury. Koszt ich uszycia jest bardzo wysoki, bowiem jest on wyszywany złotą nicią.
Straż została utworzona przez Henryka VII w 1485 roku. Obecnie składa się jedynie z 36 yeomenów. Mogą nimi zostać jedynie byli wojskowi, którzy zasłużyli się wierną służbą przez okres co najmniej 22 lat.
Zadaniem strażników było strzeżenie więźniów, ale na przestrzeni wieków bardzo zmieniła się ich rola. Obecnie pilnują oni twierdzy oraz oprowadzają po niej turystów.
Strażnicy wraz ze swoimi rodzinami mieszkają na terenie twierdzy. W tych pomieszczeniach znajdują się ich mieszkania.
Według mnie nie jest to zbyt komfortowe, bowiem bramy Tower są zamykane tuż przed godziną 22, więc tylko do tej godziny mieszkańcy Tower mogą przebywać poza jej terenem. Gdy się spóźnią, nie są wpuszczania do środka. Nie mogą również wychodzić na zewnątrz w godzinach zamknięcia bramy, chyba że wcześniej to zgłoszą. Ale mają na terenie twierdzy prywatnego lekarza i pub.
Klucze do bramy głównej Tower są w posiadaniu komendanta Straży, który zamyka ją w czasie trwającej od 700 lat Ceremonii Kluczy (The Ceremony of the Keys). Ceremonia ta rozpoczyna się dokładnie o godzinie 21:52:30 (najważniejsze jest te 30 sekund) a kończy dokładnie o 22:00. Ceremonię można obejrzeć codziennie od kwietnia do października, ale jest to trudne do wykonania, bowiem dopuszczonych do ceremonii jest tylko 6 osób. Rezerwację biletów należy dokonać tutaj online na kilkanaście miesięcy wcześniej.
My nie dołączyliśmy do żadnej grupy oprowadzanej przez yeomena, ale udało nam się zrobić sobie zdjęcie z jednym z nich.
Podglądaliśmy także strażników.
Waldek, aby wczuć się w rolę takiego strażnika, wszedł nawet do jego budki.