Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

W 5 koni u wybrzeży Hvaru

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 28.05.2010 23:40

Bardzo fajna przygoda ... tylko zazdrościć, ale no właśnie ... czy ojca synom, czy ojcu synów !!!


Pozdrawiam
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 29.05.2010 01:08

Jakby nie było mariusz-w w każdej wersji są mocni wszyscy razem.

wir955- Pozdrawiam i 8O .

Jednak od strony morza wspanialej penetrować takie samotne, ukryte i czasem niedostępne od lądu zatoczki.
Już sobie wyobrażam jak wygladała okolica zatoczek, bo wiadomo zdjęcie jest zawsze tylko wycinkiem wybranego fragmentu, ciężko oddać czasem przestrzeń, wysokość, konfigurację.

Pozazdroszczę widoków pozostawionych w głowie, to nikt nie jest w stanie oddać.
Nie zamierzam nawet od Was tego wydobyć. :wink:
Zastanawiam się jakie czasem niespodzianki przynoszą wakacje i scenariusze z dobrym zakończeniem nie zawsze są jedyną wersją.
Mogło być tragicznie nawet dla całej czwórki.
Jeszcze przy nagłej zmianie pogody i dotarciu na styk, to już mówi o skali ryzyka.

Chyba macie predyspozycje na ratowników morskich, najwyraźniej amatorsko zaczynacie jako samouki.
Nie chcę już więcej jednak takich powtórek.
Trzymajcie się.
Pozdrawiam.
wir955
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 59
Dołączył(a): 29.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) wir955 » 29.05.2010 13:05

nomad napisał(a):Zastanawiam się jakie czasem niespodzianki przynoszą wakacje i scenariusze z dobrym zakończeniem nie zawsze są jedyną wersją.
Mogło być tragicznie nawet dla całej czwórki.
Jeszcze przy nagłej zmianie pogody i dotarciu na styk, to już mówi o skali ryzyka.


Co do zakończenia tej przygody, to rzeczywiście mogło być różnie jednak zagrożenia dla ludzi nie było. Problemem stał się sprzęt serfera i w razie kłopotów musielibyśmy porzucić przynajmniej żagiel. Inna sprawa - warto zawsze mieć na pokładzie przynajmniej kilkumetrową linkę (możliwość holowania za rufą).
Co innego, gdyby serfer nie znalazł pomocy. Dosłownie 20 min od momentu, gdy wdrapał się na ponton - na morzu i na lądzie rozpoczęły swoje "tańce" piekielne moce.

Pozdrawiam i zapraszam na ostatnie "odsłony".
Mdziumka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 392
Dołączył(a): 22.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mdziumka » 29.05.2010 16:15

Odsłaniasz przepiękny Hvar. Mimo, że dla zwykłego turysty jest on niedostępny :cry: , to i tak cieszy oko i duszę. Każdy z nas odnajdzie tam coś dla siebie. Ogromne skały w porównaniu z Waszą łupinką, naprawdę robią wrażenie.

A jednak, te przygody z morzem nie są chyba do końca bezpieczne, przynajmniej dla mnie. Może przysłowiowe wilki morskie potrafią w takich sytuacjach zachować zimną krew, ja wolę jednak o nich tylko poczytać i trochę pozazdrościć przygód :wink: . Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.

A lody w Jelsie są rzeczywiście rewelacyjne, nie tylko dlatego, że duże ale również dzięki panom, z którymi można się świetnie porozumieć. Zawsze mam wrażenie, że są oni tam specjalnie dla nas :lol: i dlatego zawsze chętnie tam wracaliśmy.
wir955
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 59
Dołączył(a): 29.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) wir955 » 29.05.2010 18:17

Mdziumka napisał(a):A lody w Jelsie są rzeczywiście rewelacyjne, nie tylko dlatego, że duże ale również dzięki panom, z którymi można się świetnie porozumieć. Zawsze mam wrażenie, że są oni tam specjalnie dla nas :lol: i dlatego zawsze chętnie tam wracaliśmy.


Tak. W tym roku będziemy mieli problem. Z założenia każda kolejna wizyta w Chorwacji to poznanie nowych miejsc. Ale jak tu nie wrócić na Hvar (zwłaszcza na lody :wink: ).

Mdziumka napisał(a):Może przysłowiowe wilki morskie (...)


Raczej jednak żółtodzioby :lol:

pozdrawiam :)
wir955
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 59
Dołączył(a): 29.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) wir955 » 29.05.2010 18:57

10. Bur(z)a.


Idzie coś groźnego - łoskot... jakby wodospad pojawił się w pobliżu. Mamy tyle czasu, żeby zamknąć namiot (Witek zwiewa do samochodu) i oto potworna siła uderza w obozowisko - przez okno widzę gnące się pod naporem wiatru pinie, w ścianki niczym pociski tłuką gałązki, szyszki, plastikowe drobiazgi... . Patrzę przez okienko i czuję jak oblewa mnie zimny pot. Ciężkie przecież elementy aluminiowej podłogi pontonu ustawione przy murku, niesione teraz kilka metrów podmuchem wiatru koziołkują i lądują tuż za bagażnikiem samochodu. Fuks...

Pierwszy szturm przyszedł od morza ale po chwili kaskady wściekle wyjącego wiatru suną na nas ze stromych zboczy. Dodatkowo "ktoś na górze" otworzył śluzy. Robi się groźnie gdy słabo wbite w kamienisty grunt śledzie zaczynają puszczać, a w części namiotu buszuje "górski potok". Trzymamy z Szymkiem łopoczącą ściankę ale jak stracimy jeszcze parę śledzi to chyba zobaczymy Zavalę z lotu mewy. Do tego przygrywa nam jeszcze piekielna orkiestra - błysk, suchy trzask, łomot, że i plastikowe szyby namiotu zdają się dźwięczeć. O liczeniu sekund nie ma mowy - jesteśmy w "oku".

Szymkowi puszczają nerwy - "ja tu siedzę w wodzie, palce cierpną od dociskania pozbawionych śledzi ścianek a Ten (Witek) siedzi sobie w samochodzie i słucha muzyczki". Patrzę na Szymka, na siebie i... śmiech bierze górę nad strachem, wygląda to rzeczywiście komicznie - półleżąc w wodzie każdą kończynę wykorzystujemy, by zastąpić wyrwane śledzie, jeśli poleci jeszcze jeden to klapa. Nie poleciał... .

Po kwadransie burza wytraca impet. Wychodzimy wzmocnić z zewnątrz ścianki namiotu i oszacować straty. O dziwo nie są duże: samochód cały, blachy podłogi porozrzucane ale w pobliżu. Zniknął jedynie ręcznik i jakieś drobne ciuchy ze sznurka (znalazły się nieopodal kempingu następnego dnia). Zatoczka naszego "portu" już gładziutka, pontony spokojne jak grzeczne psiaki na smyczach przy bojkach.

Wichura jeszcze nie daje za wygraną choć zmienia taktykę: niby przygasa ale po chwili narastający szum i krótkotrwałe gwałtowne uderzenie. Deszcz zanika i za moment po naszym wewnętrznym potoku nie ma śladu - woda wsiąka błyskawicznie. Na szczęście sypialnia nie ucierpiała i w środku wszystko suche. Zmęczeni darujemy już sobie kolację i zalegamy w śpiworach. Efekty typu "światło i dźwięk" towarzyszą nam jeszcze kawałek nocy ale wszystko jest już pod kontrolą.



11. Odwrót


Rano narada - co dalej? Ponieważ jak do tej pory prognozy pogody sprawdzają się idealnie to trzeba w końcu uwierzyć, że najbliższe dni będą chłodne i mokre. Teraz przyświeca nam słoneczko ale wschód i południe przykryte granatowo-szarą czapą, która powoli zmierza w naszą stronę. Decyzja jednomyślna - zwijamy majdan, śmigamy do Bośni i o ile pogoda pozwoli zatrzymamy się na dwa dni na kempingu w rejonie miasteczka Jajce.

W obozowisku ożywiony ruch - nie tylko my pakujemy manatki. Dwa tarasy wyżej młoda parka upycha sprzęt do leciwego forda na angielskich numerach. Szymek zagaduje i okazuje się, że to Australijczycy tak sobie organizują wakacje. Przylatują do Anglii, za kilkaset funtów kupują takie autko i śmigają po Europie póki się nie rozsypie (auto oczywiście). Zachwalają Bośnię jako piękny, nierozdeptany przez turystów i tani kraj. To podtrzymuje nas w planach.

Po "treningach" na odcinku Zavala - Pitva trasa z Jelcy do Sucuraju tym razem wydaje się całkiem znośna. Prom przybliża nas do kontynentalnego wybrzeża i... ściany deszczu. W rejonie Ploce, Opuzen wycieraczki muszą pracować na najwyższych obrotach, a temperatura spada o 8 stopni. Przekraczamy granicę i po chwili Mostar. Docieramy w pobliże słynnego mostu ale jak tu wyjść - mamy tylko jedną lekką pelerynkę a deszcz nie ustaje. Zawiedziony ruszam dalej. Chłopaki nie mogą się nadziwić tak tu jeszcze widocznym śladom wojny. Nawet przy głównych ulicach ruiny - rzędy "rozstrzelanych" domów. W "oczodołach" okien zadomowiła się trawa, nawet drzewka.

Obrazek
Mostar ciągle szokuje

Obrazek
w centrum i gdzie indziej

Obrazek
wojna i pokój

Obrazek
...


Nadzieje na poprawę pogody maleją z każdym mijanym miasteczkiem... . Gornij Vakuf, Bugojno, Donji Vakuf, za tym ostatnim znajdujemy jakąś knajpkę bo żołądki ostro upominają się o swoje. W środku pustawo, tylko przy jednym stoliku kilku brodatych Bośniaków ostro dyskutuje przy piwku. Nasze wejście urywa dyskurs, a cisza i świdrujące spojrzenia nieco peszą. Pojawia się młody kelner z kartą ale szanse na zrozumienie czegokolwiek - żadne. Angielski okazuje się tu baaardzo obcy, rosyjskiego nie próbujemy, by nie wypaść na serbofilów, kelner uparcie powtarza coś po bośniacku czyli istna wieża Babel.
Wreszcie podchodzi jakiś wielki brodacz, potężnym paluchem pokazuje coś na karcie, dodaje good i... rozmowa skończona.

Zajmujemy strategicznie położony stolik - w końcu sali i przy oknie. W knajpie siedzi jeszcze pięciu takich drabów - palą papierosy, pociągają piwko i raz po raz rzucają w naszą stronę badawcze spojrzenia (nie poznasz czy przyjazne). Szymek w pośpiechu zsuwa z ręki elegancki zegarek, ustalamy "w razie czego" kolejność ewakuacji przez uchylone okno i podsycając niepokój raczymy się opowieściami o tajemniczych porwaniach i zniknięciach turystów w Bośni. Czas mija ale nic (złego) się nie dzieje i tylko z kuchni słychać i czuć, że coś się piecze.

Po pół godzinie pojawiają się talerze obficie wypełnione plackami i mięsiwem. Wygląda, pachnie bosko i tak też smakuje. Chyba baranina ale trzeba to będzie w domu sprawdzić, zapisuję więc nazwę "čevapi". Pysznie i tanio. Zostawiamy kilka euro napiwku ale kelner jakoś nie bardzo może w to uwierzyć, chce wydawać. "Brodate zbiry" rozpraszają jego wątpliwości (będzie gratisowa kolejka) a w naszą stronę pełny uśmiech i machanie rękami na pożegnanie. I skąd te nasze lęki przecież to przyjaźni i mili ludzie.

Deszcz spłukujący Jajce wybija z głowy szukanie kempingu. Jutro pewnie będzie tak samo - trzeba zwiewać do domu. Trasa piękna nawet pomimo kiepskiej aury. Chwilami kręcimy przytuleni do rzeki dnem kanionu, by nieco póżniej wspiąć się kilkaset metrów i niczym z samolotu obserwować z góry wciśnięte między strome urwiska chmury. Banja Luka - deszcz, chorwacka Slavonia - deszcz, Nizina Węgierska - deszcz, Słowacja - mżawka, no i oczywiście Polska wita nas deszczem. Razem 1 300 przechlapanych kilometrów.
Tak to kolejna wakacyjna przygoda przechodzi do historii.
nomad
Cromaniak
Posty: 656
Dołączył(a): 06.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) nomad » 29.05.2010 23:02

wir955 napisał(a):...Tak to kolejna wakacyjna przygoda przechodzi do historii.


Niestety zawsze przychodzi taki moment podróży, kiedy wszystko staje się przeszłością, ale zawsze pozostaje jednak radość z przeżytych chwil z własnej wakacyjnej przygody.
Na szczęcie powroty do wspomnień nie są limitowane.

Pozdrawiam.
duszek
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 12
Dołączył(a): 31.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) duszek » 29.05.2010 23:08

Jestes niesamowity..,kolejny cromowiak ktoremu składam wyrazy z a z d r o s c i .. Dobrze ze dzisiaj sobota boo chyba bym nie doczytał.. Moja wyobraźnia rozbudzona- oczekuje podobnych ... snów :lol: Narracja i zdjęcia super ..
duszek
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 12
Dołączył(a): 31.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) duszek » 29.05.2010 23:11

duszek napisał(a):Jestes niesamowity..,kolejny cromowiak ktoremu składam wyrazy z a z d r o s c i .. Dobrze ze dzisiaj sobota boo chyba bym nie doczytał.. Moja wyobraźnia rozbudzona- oczekuje podobnych ... snów :lol: Narracja i zdjęcia super ..

na Forum" nie przestawili "zegara jest po23-ciej.. :wink:
KrisLukas
Croentuzjasta
Posty: 180
Dołączył(a): 24.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) KrisLukas » 29.05.2010 23:57

witam! Fajna relacja. Mam jedno pytanko.
Jak nazywa sie ten kamping w Zavali na ktorym sie zatrzymaliscie i jak oceniacie warunki sanitarne na nim?
mefju
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 21
Dołączył(a): 18.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) mefju » 30.05.2010 00:16

Rewelacja, mam już kapok, apartament we Vrbowskiej.... teraz tylko ponton i heja :D
wir955
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 59
Dołączył(a): 29.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) wir955 » 30.05.2010 17:34

cchhee napisał(a): Mam jedno pytanko.
Jak nazywa sie ten kamping w Zavali na ktorym sie zatrzymaliscie i jak oceniacie warunki sanitarne na nim?


Nie wiem jak to się stało ale nigdzie nie zapisałem nazwy tego kempingu.
Postaram się wyjaśnić jak tam trafić:
- na pierwszym skrzyżowaniu w Zavali bardzo ostro w prawo i w dół (jest strzałka "camping"),
- dalej ostro w dół, wąsko, kilka zakrętów, a przy kontenerze na śmieci - w lewo na posesję (brak oznaczenia),
- za chwilę w lewo jest ten camp, a na wprost dom właściciela (ma też apartamenty).

Sanitariaty skromne (mało stanowisk) ale czyste (moi chłopcy określili jako b. skromne i względnie czyste ale oni porównywali z camp. Vira).

Podam jeszcze cenę, bo nie ma stronki internetowej:
-poza sezonem 6 E od osoby,
- lipiec, sierpień 8 E od osoby ( i to wszystko).
Dotyczy sezonu 2009.

Dzięki wszystkim za zainteresowanie i komentarze.

Jakby jakieś pytania, to chętnie odpowiem.

Pozdrawiam.
Jolanda
Cromaniak
Posty: 3553
Dołączył(a): 11.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanda » 30.05.2010 17:57

wir955
Twoja fotorelacja bajka poprostu :D
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 31.05.2010 10:16

Szkoda, że to już koniec. Pozostaje czekać na kolejne wyjazdy i relacje.

Jak rozumiem deszcz stanął Wam na przeszkodzie zobaczenia Mostaru? Wielka szkoda, myślę że nie bylibyście zawiedzeni. Może następnym razem.
ita
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1974
Dołączył(a): 22.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) ita » 31.05.2010 10:20

dlaczego to już koniec? chlip, chlip...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
W 5 koni u wybrzeży Hvaru - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone