Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Triplex Confinium - na trójstyku HUN, ROM i SRB

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.10.2025 14:07

Ceny winiet są faktycznie wysokie, dlatego w tym roku wykupiłem winietę jedynie w jedną stronę. Noclegi - to zależy... Rumunia pod tym względem też podrożała. Baseny - ja zawsze spędzam czas przy tych tańszych, gdzie jeszcze mam nocleg na kempingu w cenie za 100-110 złotych za noc. Taniocha. Paliwo jest obecnie prawie na tym samym poziomie u Węgrów i u Rumunów. Knajpy? No, jednak Rumunia tańsza, w sklepach też, ale za to mogą Madziarzy podziękować Orbanowi. Generalnie jednak cen z horroru raczej nie ma.
romuald22
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5481
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) romuald22 » 10.10.2025 14:29

Pudelek napisał(a):...Paliwo jest obecnie prawie na tym samym poziomie u Węgrów i u Rumunów...

To zależy kto na jakim paliwie jeździ. Na benzynie może i podobne, ale ja mam i miałem z racji pokonywanych kilometrów rocznie auta "zagazowane". Tutaj różnica na dzień dzisiejszy jest znaczna. Polska ok. 2.60. Rumunia ok.3.04. Węgry ok. 3.60. Biorąc pod uwagę, że auto spala więcej LPG niż innych paliw to różnica na 1 litrze (Polska/Węgry) jest delikatnie mówiąc potężna.

https://www.globalpetrolprices.com/
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.10.2025 14:32

No tak, ale ogólnie i tak wychodzi taniej niż benzyniakom, więc wstyd tak narzekać :cfaniak:
romuald22
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5481
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) romuald22 » 10.10.2025 19:22

Pudelek napisał(a):Misiów nie zdarzyło mi się widzieć nigdy, niestety albo stety ;)

Trzeba było przejechać Transfogaraską.Łażą tam środkiem drogi jak wiewiórki u nas w parku.Widziałem chyba ze 20. I to nie było Zoo - na wolności. :)
Ostatnio edytowano 10.10.2025 19:24 przez romuald22, łącznie edytowano 1 raz
romuald22
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5481
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) romuald22 » 10.10.2025 19:24

Pudelek napisał(a):No tak, ale ogólnie i tak wychodzi taniej niż benzyniakom, więc wstyd tak narzekać :cfaniak:


Ależ nie narzekam. Wiadomo, że spalanie paliwa w aucie zależy od wielu czynników. Wśród podstawowych to pojemność silnika i jak "ciężka" jest stopa na pedale przyśpieszenia. Zakładając, że auto benzynowe spala średnio 6/100 tankowanie na Węgrzech jest ok. 2 PLN droższe na litrze niż w Polsce.
Moje auto spala ok. 9 LPG/100. W tym przypadku to różnica prawie 6 PLN na litrze.Czyli na baku LPG 48 litrów jaki mam to ok.290 złotych. Mowa o porównaniu cen paliwa Polska/Węgry. Chyba robi różnicę. Poza tym montaż solidnej instalacji gazowej w prostym silniku kosztuje ok.4k. Nie wspomnę o tych silnikach bardziej zaawansowanych technicznie.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.10.2025 22:54

romuald22 napisał(a):
Pudelek napisał(a):Misiów nie zdarzyło mi się widzieć nigdy, niestety albo stety ;)

Trzeba było przejechać Transfogaraską.Łażą tam środkiem drogi jak wiewiórki u nas w parku.Widziałem chyba ze 20. I to nie było Zoo - na wolności. :)


Jechałem. Nie widziałem :( Też żałuję, choć z drugiej strony to jest trochę trochę jak w zoo, choć w zoo przynajmniej nikogo nie napadną i - teoretycznie - nie rzucają im śmieci do żarcia...
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 10.10.2025 23:05

romuald22 napisał(a):Zakładając, że auto benzynowe spala średnio 6/100 tankowanie na Węgrzech jest ok. 2 PLN droższe na litrze niż w Polsce.

ale jakim cudem, skoro paliwo w Polsce kosztuje, powiedzmy, niecałe 6 złotych, a na Węgrzech około 6.30? Na litrze wychodzi mi 30 groszy...

Kiedyś to sobie wiele razy liczyłem jakie są te różnice, gdy w czasie pandemii i tuż po niej tam było mocno drogo, to w ogóle u nich nie tankowałem. Teraz z punktu widzenia kierowcy benzynowego to róznice są tak niewielkie, że nie ma co się szczypać.

Poza tym montaż solidnej instalacji gazowej w prostym silniku kosztuje ok.4k. Nie wspomnę o tych silnikach bardziej zaawansowanych technicznie.

ale nieśmiało zasugeruję, że przecież nie ma obowiązku instalacji takiego czegoś ;) zostałbyś przy benzynie/dislu i nie musiałbyś się przejmować :P
romuald22
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5481
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) romuald22 » 11.10.2025 09:40

Pudelek napisał(a):
romuald22 napisał(a):Zakładając, że auto benzynowe spala średnio 6/100 tankowanie na Węgrzech jest ok. 2 PLN droższe na litrze niż w Polsce.

ale jakim cudem, skoro paliwo w Polsce kosztuje, powiedzmy, niecałe 6 złotych, a na Węgrzech około 6.30? Na litrze wychodzi mi 30 groszy...
No faktycznie może niezbyt precyzyjnie to określiłem. Ale pisałem o (średnio) 6/100 benzyny . Więc tankowanie pełnego baku na Węgrzech (w zależności jaki się posiada) to różnica kilkunastu złotych. Oczywiście przy kosztach całego wyjazdu wakacyjnego znikoma, ale jest. Co do instalacji LPG to oczywiście decyzja właściciela auta, ale mi już dawno się zwrócił jej koszt. Teraz mam tylko taniej.
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 12.10.2025 20:47

Pudelek napisał(a):Mój tata, który praktycznie samodzielnie jako młody człowiek nauczył się niemieckiego, próbował też z węgierskim (to były lata 70., wyjazdy do Madziarów były jedną z niewielu okazji wizyty za granicą). Kupił sobie słowniczek i samouczek. Zrezygnował po kilku tygodniach :lool:


Słowo policja :rotfl: nie wiem czy jest inne Państwo w Europie gdzie brzmi aż tak egzotycznie. Podobno większość osób w "latach handlu" nazywali ich Rendżersami.

:piwo:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 14.10.2025 11:44

Naszą bazą noclegowo-wypadową w Siedmiogrodzie była wioska Blăjel (węg. Balázstelke, niem. Klein-Blasendorf). Położona kilka kilometrów na północ od Mediaș i jest to praktycznie samo serce Transylwanii.

Obrazek

Historia Blăjel sięga co najmniej XIV wieku, a przynajmniej z tego stulecia pochodzi pierwsza wzmianka o niej. Jak w niemal każdej siedmiogrodzkiej miejscowości mieszkało w niej kilka narodowości, ale dominowali Rumunii. Do czasów II wojny światowej drugą nacją byli Niemcy, następnie Węgrzy i pojedynczy Żydzi. W okresie komunizmu liczba Niemców zaczęła spadać, choć jeszcze w latach 70. było ich w gminie kilkaset. Obecnie zostało kilka osób, natomiast Madziarów mieszka ponad dwustu (na półtora tysiąca osób). Ciężko oszacować rzeczywistą liczbę Cyganów - spis mówi o kilkunastu procentach, lecz chodząc ulicami ma się czasem wrażenie, że jest ich większość.

Obrazek
Obrazek

Zabudowa to liczne domy w stylu siedmiogrodzkim. Nie wszystkie są bardzo stare, niektóre noszą daty z okresu powojennego, lecz architektonicznie nawiązują do bardziej leciwych sąsiadów. Część jest mocno zaniedbanych, wiele to opuszczone rudery, ale nierzadko zobaczymy obiekt odpicowany, w który włożono kupę kasy.

ObrazekObrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przy głównym skrzyżowaniu stoją dwa Pomniki Poległych, oba rumuńskie. Pierwszowojenny prezentuje klasyczną formę, natomiast drugowojenny to poszarzały łuk z trzema nogami.

Obrazek
Obrazek

W Blăjel znajdziemy aż cztery świątynie i podobną ilość cmentarzy. Podobną, ponieważ nie jestem do końca pewien, jak należy je liczyć. Najbliżej przelotówki wybudowano w 1864 roku cerkiew greckokatolicką. Tę religię wyznaje kilka procent mieszkańców.

Obrazek

Dookoła rozciąga się niewielki cmentarz. Cechą charakterystyczną nie tylko na tej nekropolii, ale również na innych, są symbole Drzewa Życia.

Obrazek

Wiele to grobów żołnierskich, pewnie większość symboliczna. Na starszych widnieją zdjęcia mężczyzn w austro-węgierskich mundurach i daty wraz z miejscami śmierci oraz wiek. Czasem wygląda to ciekawie: na jednym jest napisane "1915, Rosja, Brześć Litewski", a na sąsiednim również "1915, Brześć Litewski", ale już "Polska".

Obrazek
Obrazek

Jeszcze więcej jest poległych w II wojnie światowej: "1942, Rosja, 23 lata; 1944, Rosja, 24 lata; 1945, obóz jeniecki, Rosja, 23 lata; 1942, Lichatschieva, Rosja, 30 lat". Niekiedy na jednym nagrobku upamiętniają i ojca i syna, których śmierć dzielą niecałe trzy dekady.

Obrazek

Niedaleko cerkwi katolickiej wznosi się prawosławna. To dość nowa świątynia, w dodatku miała zamkniętą bramę i nie udawało się wejść nawet na podwórko, więc nie budziła mojego większego zainteresowania.

Obrazek

Do kolejnego domu modlitwy trzeba się wspiąć. Na wzgórzu stał kiedyś kościół warowny, ale pod koniec XIX wieku był w tak złym stanie, że postanowiono go zburzyć. W jego miejscu w 1901 roku wybudowano nowy obiekt w stylu neogotyckim, służący niemieckim ewangelikom.

Obrazek
Obrazek

Z powodu braku wiernych kościół nie jest już obecnie używany. Dookoła panuje cisza przerywana tylko brzęczeniem owadów i cykadami. Można stąd popatrzeć na pofałdowaną okolicę.

Obrazek

Obok mamy cmentarz, nieco zaniedbany i częściowo zarośnięty. Poza pojedynczymi przypadkami ostatnie pochówki to lata 70. i 80., końcówka ery Ceaușescu. Drzewa Życia pojawiają się zamiast krzyży.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nie mogło braknąć ofiar wojennych. Oczywiście dominują napisy o treści "gefallen in Russland". Niemieccy obywatele trafiali do rumuńskiego wojska i wysyłano ich na wschód, jak innych obywateli. Były jednak wyjątki: rumuńscy Niemcy mogli zaciągać się ochotniczo do jednostek Waffen-SS, m.in. do Dywizji Górskiej "Prinz Eugen". Stacjonowała ona w okupowanej Jugosławii i zasłynęła z wielu zbrodni wojennych. Poległy w 1943 roku Erhard nie był zatem przypadkowym poborowym.

Obrazek

Najstarszy nagrobek z napisami po węgiersku.

Obrazek

Trochę bardziej na południe jest wydzielona osobna kwatera i właśnie nie wiem, czy to jest osobny cmentarz, czy część ewangelickiego. Jest na niej tylko kilkanaście grobów z rumuńskimi nazwiskami, po zdjęciach wydaje się, że przynajmniej część z nich to Romowie. A może to sektor rzymskokatolicki??

Obrazek
Obrazek

Samotne gospodarstwo oddziela tę kwaterę od cmentarza kalwińskiego, gdzie leżą prawie sami Węgrzy. Tutaj również wiele grobów nie posiada krzyża, a jedynie Drzewo Życia.

Obrazek
Obrazek

Madziarzy mają ciasną, ale własną kaplicę kalwińską.

Obrazek

Największy cmentarz, prawosławny, był w pobliżu nowej cerkwi, ale wyglądał na tyle nowocześnie, że go odpuściłem.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 17.10.2025 19:44

Pierwotnie planowałem, że nocować będziemy na znanym już nam kempingu w wiosce Aurel Vlaicu w zachodnim Siedmiogrodzie. Prowadzili go Holendrzy i posiadał basen. Kilka tygodni przed wyjazdem zacząłem jednak czytać, że kemping strasznie podupadł, syf, bród, bezpańskie psy, nikt o niego nie dba. Poszukałem więc innego i znalazłem właśnie Blăjel - tutejszy kemping też prowadzi Holender i też posiada basen ;). W letnie miesiące jest on wielkim atutem. Basen, nie Holender.

Obrazek
Obrazek

Kemping jest niewielki, to de facto podwórko mogące pomieścić kilkanaście osób. My postanowiliśmy zamieszkać w pokoju, a właściwie w apartamencie ulokowanym na parterze takiego pięknego, starego domu.

Obrazek

A w środku pokój z wielkim łóżkiem i starym piecem kaflowym, wielka kuchnia i łazienka. Jedyny minus był tak, że nie działał telewizor. Powiedziałem gospodarzowi, że lubię słuchać miejscowej muzyki, więc przyniósł nam... radio :D.

Obrazek
Obrazek

Dawniej obok stał drugi stary dom, ale Holender go zburzył i postawił nowy, mniejszy. Nie jest to architektura siedmiogrodzka, lecz może się podobać. Widać też, że zielony kolor to podstawa, studnię, płot i bramę też tak pomalowano.

Obrazek
Obrazek

Sporo tu kwiatów, drzewek, nie jest to betonowa pustynia.

Obrazek

Cerkiew prawosławna wydaje się być zaraz za płotem.

Obrazek

Czas wolny mija na czytaniu zaangażowanej literatury, drzemaniu, piciu piwa i podjadaniu. A także łapaniu niespodziewanej opalenizny: pierwszego dnia przy zachmurzonym niebie tak nas spiekło, że wyglądaliśmy jak kurczaki z rożna!

Obrazek

Co jakiś czas ulicą przemknie karetka na sygnale. I w związku z tym mała dygresja: w latach 80. pogotowie ratunkowe ponoć nie wyjeżdżało do osób w wieku 70 i więcej lat. Powód? Oszczędności, towarzysz Ceaușescu uważał, że nie ma sensu ratować chorych, którzy już się państwu nie przydadzą. W związku z tym obywatele masowo podawali, że mają 69 lat, a lekarze udawali, że w to wierzą.

Obrazek

Oczywiście nie mogło zabraknąć kąpieli. Gospodarz twierdził, że woda ma 24 stopnie i taką temperaturę pokazywał termometr. Moim zdaniem był on jednak trzaśnięty (termometr, nie gospodarz), gdyż woda była bardzo zimna! Jeszcze długo po zanurzeniu czuć było dreszcze, na pewno nie mam takiej reakcji przy 24 stopniach! I nie była to raczej zasługa różnicy temperatur (w Blăjel powietrze miało wówczas nieco ponad 30 stopni), ale fakt, że pobieraną ją... ze studni :D.

Obrazek
Obrazek

Czasem niebo zaciągało się ciemnymi chmurami, a z różnych stron zaczęły dochodzić odgłosy burzy. Rumuńskie Karpaty słyną latem z dynamicznej pogody, pamiętam ją z poprzednich wizyt. Co prawda okoliczne szczyty nie są zbyt wysokie, dochodzą do pięciuset metrów, ale to jednak góry.
Holender spoglądał wówczas na niebo fachowym wzrokiem i stwierdzał.
- Będzie albo nie będzie padać.
Prorok jakiś albo baca?
- U nas rzadko pada - wyjaśniał. - Wzgórza deszczu nie przepuszczają. W Mediaș potrafi lać, a u nas sucho.
I miał rację, czasem spadło kilka kropel i nic poza tym. Jedyny deszcz trafił się pierwszej nocy.

Obrazek
Obrazek

Moją ulubioną czynnością było wchodzenie po stromych schodach na piętro, skąd z balkonu można było popatrzeć na najbliższą okolicę. Sąsiadujące z nami gospodarstwo, rzędy czerwonych i brązowych dachów, jeden z trzech sklepów, cerkiew unicka. Bardzo mi się podobał ten widok, więc uwieczniałem go o każdej porze dnia.

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Kemping z góry, a na drugim zdjęciu spojrzenie w stronę głównej ulicy oraz na kościół ewangelicki.

Obrazek
Obrazek

Miejscowa menażeria. Za drugim płotem było więcej kur, które lubiły dawać długie koncerty. Wieczorami sporadycznie ujadały psy, przelatywały wojskowe śmigłowce oraz kłócili się Cyganie, których było słychać na pół wioski.

Obrazek

Generalnie tłumów na kempingu nie było. To ponoć norma, większa frekwencja jest dopiero w sierpniu. Pod dachem, oprócz nas, nie spał nikt. Pod namiotem lub w kamperach w sumie przewinęło się z dziesięć osób, w tym dwie rodziny z Polski. Z jedną, mieszkającą w Jeleniej Górze, siedzieliśmy dość długo w pierwszy wieczór po przyjeździe. Zwiedzali Rumunię bez klimatyzacji, bo mieli stare auto i wozili ze sobą słoiki. To drugie było jednak wytłumaczalne, gdyż dziewczyna była uczulona na tyle produktów, że strach było cokolwiek tykać niesprawdzonego. Oprócz Polaków zjawiali się Niemcy na rowerach i Holendrzy, których główną czynnością były nieustanne przepierki.
Próbowaliśmy zachęcić gospodarza, aby napił się z nami wina, ale odmówił.
- Nie mogę - podciągnął koszulę i pokazał długą szramę, ślad po operacji.
Facet jest naprawdę sympatyczny, trochę gaduła, ale miał jedną wadę: jak chodził, to ciągle gwizdał. Uwierzcie mi, po pewnym czasie zaczyna człowieka szlag trafiać :P.
Twierdził, że prowadzi kemping od czterech lat, ale jednocześnie tak opowiadał, jakby siedział w Blăjel od trzydziestu. Jedno drugiego nie wyklucza.
- Kiedyś w wiosce był bar, restauracja i piekarnia. Teraz zostały tylko kościoły, ale nikt do nich nie chodzi, czasem starsi ludzie - kiwał głową. - Młodzi stąd uciekają, przyjeżdżają tylko na weekendy. Jakbym się chciał wybrać do kina, to mam godzinę drogi! Teraz jest ciepło, jest ruch, ale w zimę tu naprawdę nie ma co robić, czarna rozpacz. Tu było piętnaście rodzin holenderskich, kupowaliśmy domy po Niemcach, którzy nagle wyjechali. Jednego roku Niemcy tu żyli, w kolejnym już nie było prawie nikogo. Teraz czasem wracają z wnukami, pokazać szkołę i dawne mieszkania. Ale Holendrzy też się zwinęli, oprócz mnie mieszka w Blăjel już tylko jeden.
Jak na prowadzącego kemping przystało, był poliglotą.
- Mówię po angielsku, niemiecku, szwedzku i norwesku. Pracowałem kiedyś w Skandynawii - wyjaśniał, widząc nasze zdziwione miny. - Tylko z rumuńskim idzie mi słabo. Syn i córka mieszkają w Norwegii, tam teraz też są upały. Ale szybciej polecą do Rzymu niż odwiedzą mnie, tu są kiepskie połączenia. Niby w Klużu jest lotnisko, ale mało lotów. To już prędzej ja do nich pojadę jesienią.

Obrazek

Brak knajpy był największym (i chyba jedynym) minusem pobytu. Na wakacjach zawsze stołujemy się w lokalach, gotowanie zostawiamy w domu. A tu nie mieliśmy wyboru. Jak już wspomniałem, są trzy sklepy, w tym jeden dokładnie naprzeciwko kempingu. Codziennie wieczorem kupowaliśmy sobie tam piwo i siadaliśmy z nim na tarasie. Czasem towarzyszyli nam mieszkańcy, najczęściej Cyganie. Piętnastolatki z papierosem w gębie popijające colę, niewiele starsze dziewczyny w ciąży, zazwyczaj drugiej, ale też te dojrzałe, w pięknych, kolorowych strojach, z warkoczami przeplatanymi czerwonymi wstążkami. Żałuję, że nie zrobiłem im zdjęć. Oczywiście jako cudzoziemcy budziliśmy zainteresowanie, ale pozytywne. Słychać było czasem szepty za plecami (Polonia, Polonia). Wyjątkiem był spacer w ciągu dnia, kiedy po coś poszedłem na wieś - wtedy w cieniu, pod drzewami, przy drogach, siedziało albo leżało pełno młodych Cyganek z dzieciakami. Potrafiły za mną łazić z wyciągniętą ręką i nieśmiertelnym "dej, dej", ale wystarczyło je olać.

Któregoś wieczoru pod sklep podjeżdża samochód na poznańskich blachach. Wychodzi wesoły Cygan.
- Dzień dobry! - krzyczy do nas po polsku. - Meine Auto jest z Polska! - chwali się.
Ciekawe, że rumuńscy Romowie jeżdżą z polskimi rejestracjami.
- Do widzenia! - macha na pożegnanie.
Kolejnego wieczoru znowu go widzimy, witamy się jak ze starym znajomym. Tym razem towarzyszy mu drugie auto z rejestracją z Wrocławia. Jakaś nowa moda?

Obrazek

Pod drugi sklep (market samoobsługowy) Cyganie podjeżdżają końskimi wozami. Tata idzie na zakupy, syn pilnuje.

Obrazek

Skoro nie można kupić obiadu, to musiałem gotować. Do jajecznicy wykupiliśmy prawie wszystkie jajka ze sklepów, czym wzbudziliśmy sensację, bo inni zazwyczaj brali jedynie dwie, trzy sztuki ;).

Obrazek

Gdy znudziło się odpoczywanie i przesiadywanie pod sklepem, zawsze można było ruszyć na spacer. Najprzyjemniej było na wzgórzach z kościołem ewangelickim, zwłaszcza w promieniach kończącego się dnia.

Obrazek
Obrazek

Widoki na wioskę i pola. Sielsko.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W trawie pasie się samotna owca. Nagle zrywa się, bo na łąkę wbiegły dwa wielkie, czarne psy. Nie miały wobec niej złych zamiarów, ale tak ją przestraszyły, że zaczęła lecieć w moim kierunku, becząc ze strachem, jakby chciała prosić o pomoc.

Obrazek
Obrazek

Uwieczniam niedokończony cygański pałac...

Obrazek

...i nagle aparat wysyła komunikat: "uszkodzona karta! Wymień na inną!". Początkowo sądziłem, że spieprzył się adapter, to się często zdarza, ale nie - jednak padła karta! Nowa, kupiona krótko przed wyjazdem! Prawie tysiąc zdjęć przepadło, w tym z Timișoary i kościołów warownych! Nie powiem, lekko się załamałem! Na szczęście po powrocie do domu udało się odzyskać większość z nich, ale efekt takiego wydarzenia był taki, że Blăjel fotografowałem później na trzech różnych kartach, więc z samej wioski mam kilkaset fotek!

W kolejny spacer idziemy bocznymi ulicami, a potem główną.

Obrazek
Obrazek

I znowu wychodzimy na wzgórze, gdzie ponownie pałętają się różne zwierzaki.

Obrazek
Obrazek

Na koniec trochę ujęć wieczorno-nocnych. Wioska szybko kładła się spać, po zmroku właściwie nikt, poza mną, się nie pałętał i tylko siwy dym z kominów podpowiadał, że niektórzy jednak żyją. Wyjątkiem był jeden wieczór, kiedy w Domu Kultury obok Pomników Poległych odbywała się jakaś młodzieżowa impreza, wtedy kręciły się tam dziesiątki wystrojonych dzieciaków z zaaferowanymi rodzicami.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 18.10.2025 04:03

Świetne widoki. Cygan wypijał piwo pod sklepem i jechał dalej?

:piwo:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 18.10.2025 18:58

Cyganie, którzy pili piwo, nie podjeżdżali autem, tylko szli sobie piechotą dalej. Drogowcy w naszym towarzystwie akurat nie pili ;)
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 18.10.2025 19:43

Zapytałem, bo w Rumunii limit 0 i nie widziałem aby ktoś napił się piwa i wsiadał za kółko, a np. w Chorwacji często widziałem jak ktoś podjeżdżał pod sklep, wypił na miejscu i odjeżdżał.

Tak przy okazji, poszedłem do piwnicy po:

rom.jpg
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2116
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 18.10.2025 20:26

Sikacz ;)

Teraz akurat nie widziałem w wiosce, ale zdarzało się, że ktoś wychylił coś i przejechał się po wiosce. Szansa, że go policjanci capną bliska zeru.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Triplex Confinium - na trójstyku HUN, ROM i SRB - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone