Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14779
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.08.2010 20:00

monia85 napisał(a):Maslinka, jak piszesz o Vrilii i Trpanj, to jestem pierwsza!
Ciekawa jestem Twojej opinii, bo też byłam niedawno na tym kempingu, z tym, że byliśmy rozbici na samym początku kempingu, ach te eskapady przez cały kemping do sanitariatów :twisted: I w dodatku, jakby tego było mało, to jeszcze kojoty :roll: :wink:

Z tego, że uniknęliśmy toaletowych eskapad, dzięki "przeprowadzce", bardzo się cieszę :D
Camping - mimo fajnej plaży - mieszane uczucia... Temat jeszcze rozwinę :D

ines napisał(a):Mljet bardzo piękny, totalnie dziki, to Peljesac to przy nim centrum rozrywki :) ale niech jak najdłużej Mljet taki dziki pozostanie :)

Ja też mam nadzieję i aż się boję, że jednak będzie przeciwnie. Może nie za rok, ale za jakieś 5 lat, jak tam wrócimy (bo jeszcze sporo chorwackich wysp jest na mojej liście :D), to już może nie być ten sam dziki Mljet...

viggen_wawa napisał(a):Dotarliśmy Maslinko i ... jesteśmy pod wrażeniem. :D :D :D
A stopniowania napięcia pozazdrościłby Ci sam Alfred Hitchkock :wink:

Dzięki :oops: :D
Ale mnie fajnie mobilizujecie do pisania :D :D :D
Zaraz znowu zasiadam na dłużej przy klawiaturze :D

Roxi napisał(a):A ja wiem, a ja wiem :twisted: ... ale nie powiem :lol:

Doceniam Twoją dyskrecję, Roxi :wink: :D

Roxi napisał(a):Ciekawa jestem jak to opiszesz, bo ten odcinek postawił poprzeczę bardzo wysoko, super się czytało :)

No teraz to się zestresowałam i jeszcze nie trafię we właściwe klawisze :lol:

Bocian napisał(a):Rumuni z zatoczki rozbili się w Waszym namiocie a ich dzieciaki z Czelendzera zrobiły sobie kibelek :lol: 8)

Gorzej! :lol: :lol: :lol: Zaraz się wyjaśni...

mkm napisał(a):Tyle razy naprowadzałem na ten camp , że nie chce mi się już powtarzać ...

A to ja jakoś nigdy na Twoje naprowadzanie nie trafiłam :wink: Szkoda...

Ale jesteś pewien, że camping nadal istnieje? Bo, tak jak pisałam, jeszcze rok temu przy zjeździe do Trstenika była tablica: Camp "Perla". A w tym roku na pewno jej nie było.

No i podstawowa sprawa: czy na camping da się dojechać samochodem? :wink: Pisałeś o pójściu sprzed tego domu, więc pytam :wink: Zdarzają się czasem campy, które są dostępne tylko dla piechurów (tak mogło być na Mljecie z Sutmiholjską)...

wir955 napisał(a):Trpanj i okolice... już się cieszę, bo o tym rejonie Peljesca moja wiedza jest mniej niż skromna :lol:

A więc będzie mi bardzo miło trochę ją uzupełnić :wink: :D
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 23.08.2010 20:21

to jeszcze kojoty

Z uporem maniaka, godnym lepszej sprawy... szakale :):)
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 23.08.2010 20:34

Maslinko , wychodzisz z ostrego zakretu przy białym domu , jedziesz ok. 50- 100 m. i skręcasz w prawo na szutr, w las ... 150m i jesteś na campie :D Nie wiem czy to perla , nigdy na tablice nie zwracałem uwagi ... wszystko u mnie na wyczucie :wink: Jak bedę kiedyś na Peljescu , osobiście sprawdzę co się dzieje z perlą :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14779
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.08.2010 22:08

Bocian napisał(a):
to jeszcze kojoty

Z uporem maniaka, godnym lepszej sprawy... szakale :):)

Sławku, wiedziałam, że to napiszesz, więc zostawiłam Ci to "nawracanie" :wink: :D Ja należę już do tych nawróconych :D

Mkm, dzięki za instrukcje. Może jeszcze się przydadzą :D Ale swoją drogą to dziwne, że właścicielowi campu (jeśli nadal istnieje) nie zależy, żeby turyści do niego trafiali.



17 lipca - sobota: Niech ten dzień się wreszcie skończy!

Wiem, ostry dałam tytuł odcinka, ale staram się przypomnieć sobie tamte emocje... To było ponad miesiąc temu, więc może być ciężko. Ale spróbuję!

Kiedy weszliśmy na wyniosłość drogi naszym oczom ukazał się... nie, nie las... krzyży :lol: tylko mały namiot prawie "przyklejony" do naszego, a przed nim para młodych ludzi, którzy wyszczerzyli się do nas w uśmiechu (swoją drogą, może i szczerym) i powiedzieli jednocześnie: "Hello!"
Taka byłam wtedy ogłupiała i zbita z pantałyku, że nawet im, o zgrozo(!), odpowiedziałam.

Ale zaraz mną zatrzęsło! Rumuni w zatoczce, w porównaniu z tym, to był Pikuś, Pan Pikuś :wink:

To my znajdujemy jedyne w swoim rodzaju (i jedyne w ogóle!) zacienione miejsce na campie! Przenosimy się tu specjalnie z drugiego końca "Vrili", po męczących godzinach spędzonych na poszukiwaniu campu idealnego! A oni, tak z głupia frant, rozbijają się tuż obok, metr dosłownie od naszego namiotu, piją sobie beztrosko piwko i jeszcze nam mówią: "Hello" :evil: :evil: :evil:

Czułam, że zaraz eksploduję! Jak jestem taka wkurzona, to nie działam racjonalnie, wyolbrzymiam problemy :wink: i mogę nagadać takich rzeczy, których bym potem żałowała (Dziewczyny, zwrócę się teraz do damskiej części :twisted: - też tak czasem macie? :wink:)

Siadam więc w aucie (żebyśmy chociaż Fabiaka postawili obok namiotu, to bym nam się nie wryli!), coby mi chociaż trochę przeszło. A do "intruzów" wysyłam poselstwo w postaci mojego męża oczywiście, jak zwykle opanowanego i trzeźwo oceniającego sytuację :wink:

No i, rzecz jasna, podsłuchuję, jak przebiega rozmowa :lol: Para Słoweńców (bo to ta nacja tym razem nam się naraziła :wink:) zapytana, czy ktoś im to miejsce wskazał, odpowiada, że pani z recepcji była zajęta, więc sami się tu rozbili. Bo oni tu już kiedyś byli, parę lat temu, w tym samym miejscu, więc chcieli, żeby było tak jak wtedy.

Ach tak, cudownie! Teraz, moi kochani Słoweńcy, nie będzie tak samo, bo my tu jesteśmy! :evil:

Mój mąż-mediator spokojnym głosem wyjaśnia, że wskazano nam to miejsce jako wolne do 25. lipca (potem jest na nie rezerwacja) i według tego, co mówiła Pani Niemka, jest to zdecydowanie jednonamiotowa parcela.

Oni - zdziwieni. Jak dla nich to tu jest wystarczająco dużo miejsca na dwa namioty. Jakoś zaraz znajduje się pani recepcjonistka, ale inna. Niestety nie mówi po angielsku (albo akurat nie chce, bo kilka dni później gadała ze mną w łazience w tymże języku!), a po chorwacku takich trudnych kwestii rozstrzygać nie sposób!

Ostatecznie stanęło na tym, że pani odchodzi, wzruszając ramionami i coś tam mówiąc do Słoweńców. (Mają nad nami przewagę!) Mogę się tylko domyślać, że musimy się jakoś sami dogadać.

Trochę już ochłonęłam, więc wychodzę z auta i włączam się do dyskusji. Pytam, jak długo zamierzają zostać. Mówią, że tydzień, może 5 dni (to akurat tyle, co my!), więc odpada myśl, że jakoś damy radę jedną noc czy dwie.

Nie wyobrażam sobie gnieżdżenia się jeden na drugim, podczas gdy jest jeszcze sporo wolnych miejsc. A widać, że Słoweńcy nie ustąpią przed "prawem pierwokupu", więc to my musimy skapitulować.

No to już mamy pierwszych wrogów na campie :wink: :evil:
Co ja taka konfliktowa jestem w czasie tych wakacji? :wink:

Zaczynamy zbierać swój "teatrzyk". Słoweńcy z małym opóźnieniem w rozumowaniu orientują się:
- Aaaa, to wy się przenosicie?
- Nie wiem, jak wy, ale my nie lubimy tłoczyć się na campie, jeśli można inaczej...
- No to, jak nie macie nic przeciwko temu, postawimy namiot w zwolnionym przez was miejscu.
- Róbcie, co chcecie...

Tak, mniej więcej, wyglądała wymiana "uprzejmości" między nami. Przenieśliśmy się na parcelkę tuż obok, więc noszenia niby nie było wiele... Ale trzeba było od nowa rozbijać (czytaj: przybijać do podłoża) namiot (już po raz trzeci tego samego dnia! :evil:) Mój mąż, o dziwo, widząc, jak mnie "ruszyło" to spotkanie ze zbyt bliskimi sąsiadami, nie narzekał nawet, że znowu musi robić to samo...

Ja wiem, że się nie uogólnia doświadczeń na całą nację. Nie jestem ksenofobem, ale muszę powiedzieć, że Słoweńcy jakoś dobrze mi się nie kojarzą. Że wspomnę jeszcze ich absurdalnie drogą autostradę i konflikt o granicę morską z Chorwatami...

Niech się ten dzień wreszcie skończy!

Na szczęście mamy nasz kawałek campingu, z którego, mogę Wam to zdradzić, nikt nas już nie wykurzy! :D

A wygląda on (i cały nasz bałagan :)) tak:

Obrazek

Obrazek

Niestety miejsce jest tylko częściowo zacienione, więc możemy zapomnieć o długim rannym leniuchowaniu. Ale trudno - dni będziemy mieć dłuższe, więcej zobaczymy, m.in. zatoczek, bo Challenger (jak widać na zdjęciu) znów będzie w użyciu :D

Jak już wreszcie się ogarnęliśmy, idziemy pod prysznic i szykujemy się na wieczór w Trpanju. Pora się wreszcie trochę ucywilizować! :D

Dzisiaj idziemy najkrótszą drogą - asfaltem trochę pod górkę, przez mostek w stronę wzgórza i cmentarza, potem alejką i wreszcie główną ulicą dochodzimy do samego centrum (bywalcy Trpanja będą wiedzieli, o czym mówię :)) W sumie zajmuje nam to 20 minut (do samego nabrzeża).

Ciekawie prezentujący się kościół dzisiaj tylko mijamy:

Obrazek

Jeszcze poświęcimy mu więcej uwagi :)

Powiem szczerze, że Trpanj bardzo mnie zaskoczył. Byliśmy tu cztery i dwa lata temu, głównie tranzytowo i jakoś mi tak wyglądał na małą mieścinkę, w której niewiele się dzieje. W 2006 roku zepsuło nam się tu Punto (już to opisywałam na forum, np. tutaj :)) i wtedy miałam okazję doświadczyć serdeczności miejscowego barmana (hehe, fajnie zabrzmiało! :twisted:) i strażaków (zabrzmiało jeszcze lepiej! :D :D :D). Więc źle mi się to miasteczko nie kojarzyło, raczej jak potencjalnie przygodogenne miejsce :wink: :D

A dzisiaj Trpanj objawił mi się jako "kurort" niemal na miarę Orebića (a wiadomo, że Orebić jest na miarę Międzyzdrojów :wink:) Mnóstwo kafejek i restauracji na nabrzeżu, sklepiki z pierdółkami różnej maści i sporo ludzi, głównie Polaków :wink:

Obrazek

Ale powiem Wam, że mimo tego, a może właśnie dlatego, bardzo mi się tu spodobało. Bo oprócz komerchy (wszelakich kramów) była też fajna atmosfera! :D To się czuło i ten klimat od razu nam się udzielił :D

Przysiedliśmy w jednej z restauracji, zamówiliśmy pizzę z pršutem, zimne piwko i rozkoszowaliśmy się wieczorem, który wreszcie nadszedł i zakończył długi, nerwowy dzień.

Potem wyczailiśmy jeszcze internet na monety w barze "Žalo". 10 minut (za 5 kun) to mało, ale musiało wystarczyć na łączenie ze światem, czyli z cro.plą :wink: :D

Kiedy ja szybko wystukiwałam kolejne literki na chorwackiej klawiaturze (te przeklęte "z" i "y" ciągle mi się myliły!), mój mąż zaczął się ekscytować przypłynięciem "Pelješčanki".

Po wyjściu z baru ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że to wcale nie stara, rozklekotana "Pelješčanka", tylko nowiutki prom "Vladimir Nazor". Jego każdorazowe przybicie do brzegu było wielkim wydarzeniem, to od razu rzuciło nam się w oczy!

Zdjęcia pięknego promu będą, ale w odcinku, w którym opiszę nasz kolejny wieczór w Trpanju. Bo następnego dnia zachowaliśmy się jak wielu innych turystów podziwiających "Władka" - rozstawiliśmy statyw i fociliśmy bez opamiętania :wink: :D

Ale o tym (między innymi :D) w następnych odcinkach :D

A w tym jeszcze nie mogę nie wspomnieć o bardzo miłym i niespodziewanym zakończeniu wieczoru, jakim okazał się koncert dalmatyńskich klap (czyli zespołów muzycznych :))

Idąc główną ulicą w stronę "Vrili", usłyszeliśmy miłą dla ucha muzykę, która doprowadziła nas na plac szczelnie zapełniony słuchaczami:

Obrazek

Żałuję, że nie wiem, co to za klapa, bo trzeba przyznać, że muzyka była atrakcyjna. No dobra, nie tylko muzyka :wink: :lol::

Obrazek

Wygląda na to, że trafiliśmy na Trpanjske Glazebne Večeri :D Ciekawe, czy to cykliczna impreza. Wszystko odbywało się przed barem "Jabuka", pubem z bardzo ładnym wystrojem.

Potem wystąpił jeszcze jeden zespół, ale już nie tak atrakcyjny jak poprzedni :wink::

Obrazek

I to był koniec koncertu. Fajnie, że udało nam się posłuchać (i zobaczyć :twisted:) chociaż tyle! :D

Dzień skończył się więc dla nas wyjątkowo sympatycznie :D

Mam nadzieję, że wytrzymałam presję i ten odcinek jest nie gorszy od poprzedniego :wink: :D

:papa:
Ostatnio edytowano 25.02.2012 21:33 przez maslinka, łącznie edytowano 1 raz
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 23.08.2010 22:21

maslinka napisał(a): A oni, tak z głupia frant, rozbijają się tuż obok, metr dosłownie od naszego namiotu, piją sobie beztrosko piwko i jeszcze nam mówią: "Hello" :evil: :evil: :evil:

A już się wystraszyłem, że napiszesz, że piją WASZE piwo.
Chyba tylko to uratowało ich przed rozszarpaniem. :lol:

Ty to masz, zdaje się, pewien trening w stresowych sytuacjach?
Mnie to by opisali w gazetach ...
O mojej ślubnej to by chyba nie miał kto napisać ... :D


Nie byłoby świadków :devil:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 23.08.2010 22:41

maslinka napisał(a):
Leszek Skupin napisał(a):ja cież.... ale mam historię do przeczytania :coool: już może niedługo sobie klapnę na tyłku i coś poczytam a na razie zaznaczam, że będę ;)

Leszek, fajnie, że już jesteś! :D (Chociaż Tobie jest pewnie mniej fajnie :wink:). Miło mi, że tu zaglądnąłeś :D Ale pamiętaj, że ja czekam też na Twoją relację :D
....Pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników :papa:

Stricte takowej nie zamierzam pisać ;) bo i tym razem nie ma co opisywać ;), ale można pisać.... nie pisząc więc.... poczekaj chwilkę ;), bo mam pewien pomysł ;) Może troszkę "ukradnięty" ;) ale wydaje mi się, że dość ciekawy ;)
Monte Christo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 793
Dołączył(a): 04.01.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monte Christo » 24.08.2010 07:55

Dziewczyno koncz, bo ja zdaze z wakacji wrocic ;).
Trpanj - wlasnie nadaje. Porownam na bierzaco.
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 24.08.2010 08:56

Ulala ależ mieliście stresowe przygody :) Ja i tak Was podziwiam za "odpuszczenie" Słoweńcom, ja bym tak prędko nie odpuściła :)

Vladimir Nazor...taaaaa...ja się na jego temat nie będę wypowiadać bo mi się ciśnienie podniesie tak jak Wam po Słoweńcach :)

Hmmm, ja bym tą klapę też chętnie pooglądała, znaczy się posłuchała oczywiście :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14779
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.08.2010 11:43

weldon napisał(a):
maslinka napisał(a): A oni, tak z głupia frant, rozbijają się tuż obok, metr dosłownie od naszego namiotu, piją sobie beztrosko piwko i jeszcze nam mówią: "Hello" :evil: :evil: :evil:

A już się wystraszyłem, że napiszesz, że piją WASZE piwo.

Tego by na pewno nie przeżyli! :evil:

weldon napisał(a):Ty to masz, zdaje się, pewien trening w stresowych sytuacjach?

Taaa... :wink:
W tym wypadku trening wcale nie czyni mistrza! Kwestia temperamentu chyba :wink: :lol:
Ale byłam z siebie dumna, że się (trochę) opanowałam :wink:

Leszek Skupin napisał(a):Stricte takowej nie zamierzam pisać ;) bo i tym razem nie ma co opisywać ;), ale można pisać.... nie pisząc więc.... poczekaj chwilkę ;), bo mam pewien pomysł ;) Może troszkę "ukradnięty" ;) ale wydaje mi się, że dość ciekawy ;)

OK, wobec tego czekam, co się wykroi :D

Monte Christo napisał(a):Dziewczyno koncz, bo ja zdaze z wakacji wrocic ;).
Trpanj - wlasnie nadaje. Porownam na bierzaco.

Kończyć? Dobra, to już dalej nie piszę...
A jeszcze tyle fajnych miejsc chciałam Wam pokazać...
No ale, jak nie chcecie, to trudno :cry: :cry: :cry: :wink:

Aldonka napisał(a):Ulala ależ mieliście stresowe przygody :) Ja i tak Was podziwiam za "odpuszczenie" Słoweńcom, ja bym tak prędko nie odpuściła :)

Okazaliśmy im wspaniałomyślność w imię świętego spokoju na wakacjach. To jednak ważniejsze jest :D (I żeby nam np. opony w aucie nie przebili :lol:)

Aldonka napisał(a):Hmmm, ja bym tą klapę też chętnie pooglądała, znaczy się posłuchała oczywiście :)

Yhmm :D Zwłaszcza w środku sceny... tam koncentrował się mój wzrok, pfu, słuch znaczy się :lol: :lol: :lol:
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 24.08.2010 11:57

maslinka napisał(a):Yhmm icon_biggrin.gif Zwłaszcza w środku sceny... tam koncentrował się mój wzrok, pfu, słuch znaczy się icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

Taaaa, właśnie mam wrażenie że ze środka najlepiej było "słuchać" :D :D :D
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 24.08.2010 13:24

Aldonka napisał(a):Taaaa, właśnie mam wrażenie że ze środka najlepiej było "słuchać" :D :D :D


Ach te baby... :twisted:
P.s. Ten drugi od lewej też wygląda na dobrego śpiewaka :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14779
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.08.2010 15:44

Monte Christo chciałby, żebym już skończyła pisać :wink:, ale tak łatwo się mnie nie pozbędziecie :lol:

18 lipca - niedziela: Challenger wraca do łask

Wstaje kolejny pogodny, co ja mówię: upalny dzień. Nie żebym marudziła, ale mogłoby być chociaż o 5 stopni mniej :wink: Za kilka dni będzie mi brakowało tych śniadanek przed namiotem i chodzenia w stroju kąpielowym niemal przez cały dzień :D

Jeszcze kilka słów o campingu, a właściwie o toaletach. Zdjęć nie robiłam, bo po pierwsze: nie było tam zbyt pięknie, a po drugie: było ciemno. Niby nie brudno, a jednak brązowy kolor kafelek jakoś zniechęcająco działał na psychikę :wink:

Jeśli mówimy o zdrowiu psychicznym, to w sanitariatach można je było stracić, bojąc się, że coś spadnie nam na głowę. A dokładniej: ciężki żeliwny kociołek zawieszony przy wejściu do części prysznicowej damskich toalet. 8O

Budynek sanitariatów był przekształcony z jakiejś starej szopy. I ktoś miał pomysł na wnętrze toalet w stylu rustykalnym, a zrealizował go poprzez powieszenie u powały różnych ciężkich przedmiotów - narzędzi rolniczych (np. cepów, sierpów i różnych takich; ja to się słabo na tym znam, bo jestem paskudnym mieszczuchem :wink:) i naczyń, choćby tego żeliwnego garnca, który za każdym razem mnie straszył, jak wchodziłam do łazienki.

Śmieszne się to dzisiaj wydaje, ale strach był prawdziwy!

I wiecie co - zajrzałam do męskiej części... I wyobraźcie sobie, że faceci, owszem, też mieli powieszone jakieś narzędzia pod sufitem, ale dużo mniejsze i wyglądające na lżejsze! :evil:
No to już wiemy, że "wystrój" toalet był dziełem mężczyzny :lol:

Dzisiaj będzie o kajakowaniu :D Wszak tytuł odcinka mówi, że Challenger wrócił do łask. Bardzo się za nim stęskniliśmy i po mljeckim odwyku z radością zwodowaliśmy nasze dmuchane cudo na campingowej plaży :D

I popłynęliśmy! :D Początkowo do skałki, widocznej z campingu, która była częstym celem mieszkańców Vrili. Ja też nie chciałam być gorsza i wdrapałam się na nią :D

Heroiczny skok do wody :lol::

Obrazek

I już na szczycie :wink::

Obrazek

Widok na camping z okolic skałki:

Obrazek

Ta skałka to taka popularna jest, że normalnie trzeba by wymyślić dla niej jakąś nazwę. Muszę pomyśleć :wink:

Po zwiedzeniu miejscowej atrakcji :wink: powiosłowaliśmy w prawo, czyli w stronę Crkvic. Oczywiście tak daleko nie dopłynęliśmy :lol:

Za to odkryliśmy piękną ustronną zatoczkę, w której byliśmy sami :D :hearts:

Zdjęć z tego cudnego miejsca nie mam zbyt wielu :wink: Tylko coś takiego:

Obrazek

Obrazek

Foty zupełnie nie oddają urody tej uvali.

Życie podwodne - hmm... było trochę rybek, ale tym razem jakoś przed nami uciekały :roll: Może wyszliśmy z wprawy w byciu wilkiem morskim i one to natychmiast poznały :lol:

Ale kilka ryb udało się sfocić:

Obrazek

Obrazek

W zatoczce spędziliśmy długie godziny, opalając się, snurkując, czytając książki. Po prostu pełny relaks :D

A po południu pojechaliśmy na wycieczkę do Kuny Pelješkiej i Crkvic. Ale o tym w następnym odcinku :D
Ostatnio edytowano 08.08.2014 20:40 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
monia85
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 666
Dołączył(a): 05.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) monia85 » 24.08.2010 16:03

Oj.. co do części sanitarnej na tym kempingu mam takie samo zdanie.. :?
To były najgorsze sanitariaty, jakie udało mi się w tym roku zwiedzić :lol:
Nie wspomnę już o pomieszczeniu za łazienką, gdzie były lodówki.. fuj :wink:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107660
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.08.2010 18:16

maslinka napisał(a):A w tym jeszcze nie mogę nie wspomnieć o bardzo miłym i niespodziewanym zakończeniu wieczoru, jakim okazał się koncert dalmatyńskich klap (czyli zespołów muzycznych :))

Idąc główną ulicą w stronę "Vrili", usłyszeliśmy miłą dla ucha muzykę, która doprowadziła nas na plac szczelnie zapełniony słuchaczami:

Obrazek

Żałuję, że nie wiem, co to za klapa, bo trzeba przyznać, że muzyka była atrakcyjna. No dobra, nie tylko muzyka :wink: :lol::


Trpanjske glazbene večeri

17 lipca koncertowali - ZBOR "PETAR BERISLAVIĆ" I KLAPA "DINGAČ"

ZBOR "PETAR BERISLAVIĆ"

Klapy Dingać na youtube nie znalazłem, ale pewnie śpiewali podobnie jak

Klapa Cambi

PS Kalpę Dingac z Potomje zna Bocian :wink: :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12729
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 24.08.2010 18:22

Dzięki za Mljet 8). Coś mi się wydaje, że po tegorocznej (a być może i przyszłorocznej :wink: ) zdradzie, trzeba będzie prosić Cro o wybaczenie i zgodę na wakacje na Mljecie. Gdybym nie podjęła w tym roku decyzji o zmianie na Grecję, to pewnie w drugiej połowie września załapałabym się na kolejny rejs... Reszta ekipy (nieco wymieniona, ale trzon z trzech poprzednich rejsów dość stabilny) płynie z Kasteli kierunek Dubrovnik, więc pewnie któraś przystań wypadnie im na Mljecie...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
RWPG - Relacja Wiosłem Pisana Gdzieniegdzie :D - strona 31
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone