Jacy są Chorwaci, ile co kosztuje w Chorwacji, czy warto jadać w restauracjach, co zabrać ze sobą z Polski, czym najlepiej płacić, na co szczególnie uważać oraz wszystkie inne pytania i uwagi związane z wyjazdami, także te nietypowe czy specjalistyczne, powinny znaleźć się w tym miejscu. [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Witam. Mam pytanie. Czy ktoś z Was przewoził mięso lub wędliny do Cro? Nie chodzi mi o transport w lodówce ale w "jakiś" inny, domowy ale sprawdzony sposób?
To zależy od kiełbas i wędlin. Porządnie zrobione możesz zostawić i na podszybiu miesiąc. Wyschną ale się nie popsują. Dobrej firmy kabanosy bez problemu wytrzymują taką podróż bez lodówki. Mięso można próbować zawekować. Znajomi kiedyś tak zrobili, ale chyba nie do końca im się udało, bo nawet ryby w Jadranie zatykały nosy jak zjadały tą padlinę. Słyszałem też że Indianie i traperzy suszone mięso wozili pod siodłem. Ojciec kiedyś latem kupił świniaka na targu w Jaśle. Żeby się mięso nie popsuło po drodze to przywiózł go żywego w bagażniku, ale na legalu do Cro będzie ciężko
Właściwie to lepiej jakbyś na nim jechał...
Dwa paszporty w zęby (znaczy się prosiak i Ty) i nie ma bola żeby się ktoś przyczepił. Pozostaje kwestia powrotna,ale myślę,że bez problemu jakiegoś barana tam znajdziesz.
My mieliśmy wieźć w lodówkach zamrożone surowe mięso, ale doradzono nam, żeby najpierw zrobić kotlety tzn. opanierować, czy gulasz, zamrozić i takie przewozić.
Ło matko, naprawdę chyba jednak wolę kupic na miejscu, niz bawić się w smażenie i przewożenie, zamrażanie, rozmrażanie.
To ile kosztuje kg tych cyców ?
cambriaaa napisał(a):Ło matko, naprawdę chyba jednak wolę kupic na miejscu, niz bawić się w smażenie i przewożenie, zamrażanie, rozmrażanie. To ile kosztuje kg tych cyców ?
no se popatrz do góry
co prawda mam 100km do Krakowa ... ale uwierz ... nigdy w Cro nie jadłam przez siebie smażonych cycków z kurczaka ani innego ścierwa to co z Jadrana Ci wyłowią - to jedz
cambriaaa napisał(a):No ja bardzo chętnie jadłabym przez 2 tygodnie ryby i inne stwory, ale dzieciaki bez cyców i spaghetti bolognese nie dałyby nam żyć