Re: Portugalia, Madera, Azory: Lizbona
napisał(a) Franz » 23.08.2014 23:39
Dzień pierwszyWstajemy o siódmej, żeby punkt ósma zjawić się na śniadaniu i zaraz po nim opuścić hotel - tak, by zapłacić za parking jedynie za pierwszą godzinę, skoro płatny jest od ósmej. Kanciapa zaraz obok recepcji nie jest wielka, mieści tylko parę stolików - gdyby zeszli się wszyscy goście naraz, żadnych szans, by się zmieścili. Śniadanie zwykłe, przyzwoite, jedynie z wrzątkiem do herbaty Bea ma problem, oboje pijemy sok, a ja biorę jeszcze kawkę. Pośród wszystkich, którzy się przewijają, jestem zdecydowanie najstarszy; panująca atmosfera jakoś kojarzy mi się ze studencką.
Kiedy krótko przed dziewiątą opuszczamy hotel, pamiętając z wczorajszej rozmowy, że ponoć rano ma w recepcji siedzieć pani, znająca język polski, oddając klucze, zagaduję w języku Mickiewicza. Przypominam, że pełną kwotę w wysokości 20 euro za nocleg ze śniadaniem dla dwóch osób, uiściliśmy wieczorem. Widzę zaskoczenie w oczach, ale pani - wprawdzie z silnym portugalskim akcentem - odpowiada jednak po polsku. Najwyraźniej mieszka tu od wielu lat. Życzy nam szczęśliwej podróży po Portugalii.
Na parking docieramy o dziewiątej, a w budce jeszcze nie ma nikogo. Wrzucamy plecaki i odjeżdżamy. Może to szewski poniedziałek? Tak czy owak, nie mamy tego spóźnienia nikomu za złe, jesteśmy kilka złotych do przodu. Mamy zamiar podjechać pod Madre de Deus, bo zachwyciły nas widziane stamtąd zdjęcia, mimo iż nie mamy wielkich nadziei, by było otwarte - to jednak muzeum, a dziś jest poniedziałek. Sytuacja klaruje się już po chwili, bo mijam właściwy zjazd, a kluczenie po jednokierunkowych uliczkach, żeby jakoś tam zawrócić i pewnie się przekonać, że dziś jest nieczynne, wcale się nam nie uśmiecha. W efekcie docieramy aż do nabrzeża, gdzie płacę 1,20 za półtorej godziny planowanego parkowania i możemy zacząć zwiedzanie stolicy Portugalii.