Portugalia, Madera, Azory

Mapka przejazdów całego dnia (niestety, znów nie potrafię zlokalizować dawnej, dobrej wersji map):



A - Castelo do Vide
B - Marvao
C - Elvas
D - Ajuda (zniszczony most graniczny)
E - Zambujeiro (dolmen)
F - Evora

Tekst do wcześniej zamieszczonych fotek z Evory:

Mamy nieco problemów, żeby odnaleźć nasz hotel - znajduje się w ścisłym centrum, pełnym uliczek jednokierunkowych - krążymy, zacieśniając kręgi, w końcu parkuję i wyruszam piechotą na zwiad. Udaje mi się odnaleźć szukaną uliczkę na tyle blisko, że po powrocie decydujemy się zostawić wóz, tu gdzie stoi i spokojnie przejść ten kawałek. Z plecakami na grzbietach docieramy pod nasz... powiedzmy: hotel.

Zaczynam mieć obawy, co do słuszności wyboru tego lokum, ale cóż - to była dosyć awaryjna sytuacja, kiedy nas poinformowano, że w wyniku pomyłki potwierdzono nam miejsce w
zupełnie zapełnionym hotelu, w związku z czym na dzień przed wyjazdem zarezerwowałem coś innego pod nazwą: Dom Maura. Był jeden wolny pokój. Jak się miało później okazać, ten hotel posiada wyłącznie jeden pokój...

Zaglądam w maleńkie okienko w drzwiach narożnego domku i widzę wewnątrz potężny bałagan i przytłaczająco wręcz grubego gościa za jakąś ladą. Pukam - podnosi się powoli, podchodzi do drzwi i otwiera.

- To na pewno tu?
- Jesteście z Polski? To tu.

Wewnątrz bałagan pokazuje jeszcze większe rozmiary, niż to było widać przez okienko; czuję, że wtopiliśmy...
Pan kasuje od nas ustalone 25 euro i jeszcze po 50 centów dla UNESCO. A może dla siebie na piwo - nie będę tego dochodził. Ciekawe, gdzie tu są pokoje gościnne...
Tymczasem pan otwiera znowu drzwi i wyprasza nas na ulicę - no fajnie, już zapłaciłem...
Jednak wychodzi za nami, prowadzi za róg i otwiera drzwi, koło których wcześniej przechodziliśmy. To tutaj.

Okazuje się, że mamy do dyspozycji rewelacyjne pomieszczenie! W średniowiecznym wnętrzu w pełni urządzona kuchnia z lodówką, kuchenką, mikrofalówką, pralką, z małą jadalnią, z łazienką w głębi, a po drabinie ze skrzypiącymi szczeblami wchodzi się na niewielką antresolę, będącą sypialnią. Bea szybko sprawdza, co dałoby się zobaczyć w wieczornej Evorze i wychodzimy z Domu Maura.

Zaledwie dwie przecznice dalej znajdujemy najstarszy zabytek - ruiny rzymskiej świątyni, poświęconej prawdopodobnie bogini Dianie.

Jest jako tako podświetlona, ale czuję się odrobinę zawiedziony - liczyłem na lepsze efekty.

Zapuszczamy się w dosyć ciemne uliczki miasta.

Evory jestem bardzo ciekawy bo wszystkie przewodniki dają jej sporo "gwiazdek", jest mały plan na to miasto jadąc z Lizbony w kierunku Toledo na koniec wyjazdu

ROZUMIEM, że warto? (będą poranne zdjęcia też?)

tony montana napisał(a):Evory jestem bardzo ciekawy bo wszystkie przewodniki dają jej sporo "gwiazdek", jest mały plan na to miasto jadąc z Lizbony w kierunku Toledo na koniec wyjazdu

ROZUMIEM, że warto? (będą poranne zdjęcia też?)

Będą poranne zdjęcia.
Czy warto? Evora ładna, ale są ładniejsze miejsca. Na przykład Beja.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

tony montana napisał(a):Evory jestem bardzo ciekawy bo wszystkie przewodniki dają jej sporo "gwiazdek", jest mały plan na to miasto jadąc z Lizbony w kierunku Toledo na koniec wyjazdu

ROZUMIEM, że warto? (będą poranne zdjęcia też?)

Będą poranne zdjęcia.
Czy warto? Evora ładna, ale są ładniejsze miejsca. Na przykład Beja.

Pozdrawiam,
Wojtek

No niestety Beja trochę nie po drodze z Lizbony do Toledo...
A z Algarve, na którym parę dni tylko będzie i jest co tam zobaczyć, trochę daleko...

tony montana napisał(a):No niestety Beja trochę nie po drodze z Lizbony do Toledo...

Evora nie powala. Rozważ ewentualnie jakieś miasta po hiszpańskiej stronie. Ale, owszem - przystanek zrobić warto.
Krótki.

Pozdrawiam,
Wojtek

Szukamy podświetlonych obiektów, a tu... nic. Jedyne światło pochodzi od ulicznych latarni.

Uliczki zdecydowanie wyludnione, jedynie pod uniwersytetem nieco młodzieży - poza tym miasto należy do nas.

Musimy się pogodzić z brakiem efektownych podświetleń - nieliczne są dyskretnie rozmieszczone, jak chociażby przy ciekawej fontannie w kształcie kuli.

Franz napisał(a):

tony montana napisał(a):No niestety Beja trochę nie po drodze z Lizbony do Toledo...

Evora nie powala. Rozważ ewentualnie jakieś miasta po hiszpańskiej stronie. Ale, owszem - przystanek zrobić warto.
Krótki.

Pozdrawiam,
Wojtek

Badajoz? Merida?

tony montana napisał(a):Badajoz? Merida?

Merida też jest - moim zdaniem - przereklamowana. Ale na krótki przystanek zasługuje, podobnie jak Evora.
Do Badajoz warto zajrzeć, rozważ też Zafrę, a może małą Olivenzę.
Mogę też polecić Ciudad Rodrigo, Caceres, Trujillo - piękne starówki.

Pozdrawiam,
Wojtek

Jednak mieliśmy nadzieję na coś więcej - ale co zrobić, skoro kryzys dotknął Portugalię. Wracamy do naszego Domu Maura. Grzejnik olejowy załączony - może nie zmarzniemy w naszym jednopokojowym hotelu. Robimy sobie kolację, po czym wdrapujemy się po trzeszczącej drabinie na antresolę i kończymy ten pełen wrażeń dzień.

Dzień piąty

Grzejnik w nocy spisał się jak należy, potrzeby wędrówki do wygódki na dole żadne z nas nie odczuło, zatem i okazji do spadania z drabiny nie było. Zaczynamy dzień, który zgodnie z planem ma się zakończyć na wybrzeżu Algarve.
Zbieramy się sprawnie, czego już o naszym gospodarzu powiedzieć się nie da - chyba został zaskoczony porannym zrywaniem się z łóżka, gdyż trwa to dłuższą chwilę, zanim udaje nam się skłonić go do otwarcia kantorka. Oddajemy klucze i żegnamy się z panem.