Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 19.08.2008 08:03

Super Robercie, że już tak szybko piszesz :D , z niecierpliwością czekam na c.d. górskich (i nie tylko) opisów z bliskich sercu miejsc 8)

RobCRO napisał(a):dziękuję Kulkom (...) za ich cenne informacje

Cieszymy się, ze Twój wyjazd doszedł do skutku i że mogliśmy pomóc :D
RobCRO napisał(a):Tak się w tym Belgradzie pogubiliśmy, że zamiast pojechać na Čačak, jedziemy na Obrenovac, skąd będziemy jechać w dół na Valjevo

Bo może lepiej trzeba było jechać już od razu z Nowego Sadu trasą Ruma - Sabac - Valjevo - Uzice...... No ale wybór trasy zależy od kierowcy......
RobCRO napisał(a):osoby z dołu miały problemy z ciepła wodą a na górze czasami nie było światła w łazience. Ot, drobne niedoróbki...

Ot, po prostu Czarnogóra :lol: :wink: :lol:

RobCRO napisał(a):trasa jest bardzo malownicza, choć zajmuje trochę czasu, my sadziliśmy stracimy go mniej, zwłaszcza to "drugie" jeziorko wydaje się być znacznie mniejsze...

Drugie jeziorko jest dużo mniejsze, jak my byliśmy stan wody był tak niski, ze przesmyk łączący oba jeziora przestał istnieć i można było mniejszego nie obchodzić skracając sobie trasę. Czy teraz też tak było? bo jedno ze zdjęć wydaje mi się, że to potwierdza........?
MTG
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 200
Dołączył(a): 10.04.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MTG » 19.08.2008 09:41

...eee myślałem że bedzie dzisiaj ciąg dalszy :? ...
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 19.08.2008 09:46

Kulka, tak, przesmyk można przejść o suchej nodze...nie wiem, jak wygląda to o innej porze roku, ale kiedy my byliśmy trasę można byłoby skrócić. My jednak tego robić nie chcieliśmy... :D

Co do tras, to fakt zależą od kierowców i...pilotów. Potem też od oznaczeń na trasie. Dodam również, że jadąc już na ten Obrenovac, gdzieś w Umce szukaliśmy łącznika do drogi głównej na Čačak, oczywiście nie znaleźliśmy dobrej drogi. A potem ta Umka stała się jedną z naszych ulubionych nazw...podobnie jak niżej położony Ub :lol:.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 19.08.2008 15:20

Pierwsze górki...

Po dniu, w którym dojechaliśmy do Czarnogóry, po pikniku nad jeziorkiem, przyszła pora na górskie "łazikowanie". Już przed wyjazdem ustalono wstępnie, na co mniej więcej chcemy wejść. Na początek chcieliśmy wybrać coś "łatwiejszego". Tym łatwiejszym szczytem miał być Prutaš

Obrazek

Górka reklamowana jest jako punkt obowiązkowy Durmitoru, głównie ze względu na widoki jakie z niego się rozpościerają. To zadecydowało, że grupa wybrała akurat tę górkę. Prutaš wznosi się na wysokość 2393 m.np.m., więcej o górce można znaleźć na nieśmiertelnym summitpost.

Rano po wczorajszej imprezie grupie nie było łatwo się zebrać, od razu wiadomo, kto śpioch, kto szybko wstaje i gotowy do szlaku. Od razu widać też, kto jak jest przygotowany. Niestety, pogoda też niezbyt przygotowana, od rana mglisto. Ale nic, ruszamy...wybieramy znaną trasę w kierunku Trsy. Trasa jest malownicza, widoki jednak takie sobie, właśnie ze względu na mgłę. W pewnej chwili zaskoczenie, trasę idą krówki. No to Prezes mówi, że idzie z nimi spokojnie negocjować - nagle słyszymy "K...wy...mi z drogi". Oczywiście wiemy, że to żart... :D . Opornie bo opornie, ale zwierzaki schodzą z trasy a my możemy ruszać w kierunku Sedlo. Na Sedlo kilka zaparkowanych samochodów - w tym Polacy, Węgrzy. Kilka osób śpi w samych śpiworach. A tam taka "piździawka"...podziwiam ich charakter. Ja jednak wolę swoją kwaterę pod dachem (choć nie ukrywam, że w przeszłości spało się pod gołym niebem np w Chorwacji). Na Sedlo to chyba panuje ekstremum pogodowe - wieje i mglisto.

Obrazek

Ale my szukamy Todorov do...szukamy, szukamy i nic. Jacyś "koszykarze" mówią, że musimy się cofnąć (widzieliście to boisko na środku drogi???). Ale nadal nic, wreszcie zniecierpliwieni wysyłają mnie do "szopki". Tam dwie panie tłumaczą mi co i jak i pokazują jak wygląda Prutaš na kalendarzu. Ha, myślę sobie, w tej mgle akurat to rozpoznamy
:D . Jednak panie mówią też, że widać blisko drogi jakieś oczko wodne oraz domek...Teraz już wiemy czego szukać i znajdujemy Todorov do. To wejście opisane jest jako trudniejsze, więc już na początku z grupy odpadają dwie osoby - Prezes ze względu na bóle kręgosłupa oraz Justyna ze względu na kłopoty z ciśnieniem (choroba wysokościowa???). Zostaje nas 6...a Gabriela okazuje się, że jest pierwszy raz w takich górach i jej obuwie zostawia wiele do życzenia. Jednak staramy się iść razem, robimy przerwy. Szlak cały czas wznosi się do góry, jest dobrze oznakowany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stopniowo polepsza się też nam pogoda...w zasadzie znika mgła i widoki stają się coraz lepsze. Słońce zaczyna też mocniej prażyć, ja narzekam i jestem zły na siebie, że zapomniałem zabrać czapki. Inni smarują się kremami. Mi pomaga nieco moja ciemna karnacja...:D Przed Ilin do, jest lekko eksponowane miejsce...rośnie nieco adrenalina, ale każdy pokonuje ten odcinek spokojnie, nabierając doświadczenia na kolejne etapy durmitorskich wędrówek. Na Ilin do robimy sobie przerwę, choć mnie ciągnie na szczyt...

Obrazek
widać też połacie śniegu...ciekawe czy to ten lipcowy, co to padał przed naszym wyjazdem czy ubiegłoroczny???

Po krótki stosunkowo łagodnym podejściu jesteśmy wszyscy cali na Prutasie. Od razu przed nami wyłania się przepiękna panorama niemal całego Durmitoru. Obraz jest majestatyczny i raczej nie jest to przereklamowane, o czym piszą na summitpoście.

Obrazek
zdobywcy Prutaša - od lewej - RobCRO, Gabriela, Wiola, Paweł, Emilia oraz Krzysztof. Gabriela ustanawia swój rekord wysokości. Tak wysoko jeszcze nigdy nie była...

Obrazek
RobCRO na szczycie...

Obrazek
widok na Bobotov Kuk i Bezimeni vrh...

Na szczycie oczywiście wpisujemy się do księgi, robimy sobie również mały piknik (bez wina...:wink:). Odpoczywamy podziwiając przepiękne widoki, które otaczają nas z każdej strony. tak, tam warto się wybrać...zastanawiamy się również nad powrotem. Decydujemy się wracać inną trasą przez Škrčko ždrijelo. To był dobry wybór...dzięki temu cieszyliśmy oczy widokiem na Bobotov Kuk i mogliśmy również podziwiać majestat Prutaša.
Widoki na Prutaša:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki na Bobotov i okoliczne górki (i nie tylko...):

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Szefowa grupy pewnie myśli, co jutro...

Od Škrčko ždrijelo decydujemy się zejść z oznakowanego szlaku i poszukać szlaku dla...koni. Po prostu decydujemy się podjeść jak najbliżej trasy Žabljak - Trsa. Choć wiemy, że nad samą drogą może nie być łagodnego dojścia do drogi. Na szczęście coś takiego znajdujemy. Pozostaje jednak problem powrotu do Žabljaka. Samochody zostały w Todorov do a Prezes miał wyłączony telefon komórkowy. Paweł i ja decydujemy się więc iść na przełaj do Todorov do, reszta ekipy mogła sobie odpoczywać. I już dochodząc do celu "wywijam orła". Na szczęście kończy się jedynie na obdartym kolanie - nie wiem, jak to zrobiłem, ale fiknąłem niemal na płaskim :D...ehh, ja to potrafię. Na miejscu okazuje się, że jednego samochodu nie ma - Prezes się gdzieś zmył...ale odnajdujemy info, że wróci po nas o 17...a było coś ok. 15. Decydujemy z Pawłem, że szukamy reszty grupy i w 6 ładujemy się do jego Hyundaya. Przed wyjazdem robimy tylko kilka fotek Prutaša z Todorov do:

Obrazek

Obrazek
Teraz już poznaję górkę bez problemu i jest dokładnie taka jak u pań w tej góralskiej chatce...taka fajna górka w paski...:lol:

Ok. 16 jesteśmy już na kwaterze, po jakimś czasie przyjeżdża Prezes z Justyną. Zrobili sobie wycieczkę w kierunku Trsy i gdzieś po drodze przystanęli jak sami mówili na wyborowego "baranka"...a my wieczorem wyskakujemy na piwko i na próbowanie lokalnych specjałów. Nie każdy trafia na coś dobrego - ja jednak wolę swoje, wypróbowane, bałkańskie smakołyki typu pleskavica, ražnjaci i inne. Część grupy narzeka na swój wybór ...pada deszcz, jest chłodno a oni dostają np zimne żeberka, chyba z jagnięciny. Następnym razem tego nie wybiorą...Ten dzień powoli się kończy, wieczorem w domu już spokojniej a jutro...kolejne górki...
Ostatnio edytowano 29.02.2012 19:49 przez RobCRO, łącznie edytowano 2 razy
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 20.08.2008 08:02

Brawo :!: :D
Pierwszy CzarnoGÓRSKI szczyt zaliczony 8)

Pogodę mieliście lekko mglistą, podobną jak my, ale w sumie najważniejsze, że coś było ze szczytu widać. Za to temperatura chyba była jednak inna, widzę krótkie spodenki, krótkie rękawki.......... jak sobie przypomnę nas w kurtkach i polarach...... 8O A pora roku podobna :lol: raptem kilka dni różnicy.

No i powrót przez Skrcko Zdrijelo - to to, czego nam zabrakło........... :( właśnie ze względu na samochód stojący przy Todorov Do. Piękne, fantastyczne są te pionowe skały, to chyba to jest jednak główny urok Prutasa :roll: :D

Jakie piękne nowe tablice postawili na Sedlu....... 8)

RobCRO napisał(a):Prutaš wznosi się na wysokość 2923 m.np.m.

Fajnie by było :wink: ale niestety to tylko 2393 m n.p.m. 8)

PZDR
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 20.08.2008 08:14

Fajna wyprawa :!: Bardzo ciekawy jestem jak się dogadywaliście w takiej grupie w sumie obcych ludzi?
"Paskowate" formy skalne niesamowite :!: 8O
Przecierałem wczoraj oczy na te 2923 mnpm, a nie chciało mi się sprawdzać... No, ale kulka53 już wyjaśnił sprawę :wink:

pozdr
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 20.08.2008 13:23

Ja też oczywiście czytam Twoją relację i chociaż tam byłam rok temu zazdroszczę widoków z Prutasa na Bobotov, widoku tych niezwykłych, pionowo ułożonych skał Prutasa.
Prutas jest dla mnie jak do tej pory jednym z najciekawszych, bardzo fotogenicznych szczytów. Szkoda, że pogoda nie była najlepsza dla górskich widoków. Mnie się marzyło zrobić super zdjęcie Sarenim Pasovim a skończyło się na zwyczajnym zdjęciu w pochmurne przedpołudnie. No i sądząc po zdjęciach i Wam Sareni Pasovi nie pokazały całego swojego uroku.

Bardzo ciekawa jestem dalszego ciągu, co udało się Wam jeszcze "zdobyć" w Durmitorze, czy inne czarnogórskie pasma też zdobędziecie..............

A ciekawe, że zupełnie nikogo nie spotkaliście. Mieliśmy jeszcze gorszą pogodę - a mimo to w drodze powrotnej minęło nas kilka osób. Może dlatego, że nie schodziliście do Todorov Do, skąd prowadzi najszybszy szlak na Prutas.

Pozdrawiam
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 20.08.2008 13:32

Lidia K napisał(a):A ciekawe, że zupełnie nikogo nie spotkaliście. Mieliśmy jeszcze gorszą pogodę - a mimo to w drodze powrotnej minęło nas kilka osób. Może dlatego, że nie schodziliście do Todorov Do, skąd prowadzi najszybszy szlak na Prutas.

Pozdrawiam


Kulki...wysokość już poprawiłem. Miałem mapę przed sobą i taki byk... :(

Co do ludzi...właśnie w drodze powrotnej spotkaliśmy 2 Serbów. Nawet coś tam z nimi rozmawiałem. Ale fakt...nie ma ludzi na szlaku za dużo.

Racja widoki mogłyby być lepsze...niestety Durmitor ma to do siebie. Nie to co...nie będę zdradzał, gdzie jedną chmurkę uznaliśmy za drastyczną zmianę pogody :wink: . Tak czy inaczej, o innych szczytach jeszcze będzie...ale to później, niestety, zostałem wezwany z urlopu i od dziś w pracy, szykują się nadgodziny :( . Relacja musi poczekać...

pozdrav svima czytelników...

PS Janusz, z tym dogadywaniem to było oki. Jak na grupę ludzi, która w zasadzie się nie znała, to wielkich spięć nie było. Mi jedna osoba nie pasowała (i pewnie vice versa), ale to luzik...(heheh, pewnie zajrzy tu na forum i to poczyta...bo jest zalogowana).
Ostatnio edytowano 21.08.2008 19:58 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 20.08.2008 14:05

RobCRO napisał(a):Tak czy inaczej, o innych szczytach jeszcze będzie...ale to później, niestety, zostałem wezwany z urlopu i od dziś w pracy, szykują się nadgodziny :( . Relacja musi poczekać...



A to się jeszcze na urlopie siedziało :D .
My zawsze prosto z podróży "lądujemy" w pracy no i wiadomo .......... jak trudno na wszystkie zaległości i przyjemności pourlopowe znaleźć czas.

Poczekamy :D
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 20.08.2008 15:14

Robert, cieszę się że Ci się udało pokonać przyczyny obiektywne i pojechać, no i że moja mapa się przydała. Jesteś kolejny co mi robi smaka na Durmitor :D Piszesz jak zwykle ciekawie.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 20.08.2008 20:20

zawodowiec napisał(a):Robert, cieszę się że Ci się udało pokonać przyczyny obiektywne i pojechać, no i że moja mapa się przydała. Jesteś kolejny co mi robi smaka na Durmitor :D Piszesz jak zwykle ciekawie.


Kamil, gdzieś po cichu liczyłem, że wypatrzę Cię na szlaku, ew. zobaczę Skodzinkę na łódzkich blachach i bym wiedział, że to Ty tam byłeś...w Durmitorze spotkaliśmy trochę Polaków, ale raczej nikt z naszego forum. Jednak jedni (spali na Sedlo w śpiworach) wyglądali na hardcorowców...którym żadne góry nie straszne. O ile pamiętam byli srebrnym, busem Hyundayem na poznańskich numerach. Do Durmitoru i ja chcę wrócić, dużo górek zostało jeszcze do zdobycia...ta wyprawa była na zrobienie sobie smaka. :D
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 21.08.2008 19:54

NA SZCZYCIE...

Bobotov Kuk

Drugi pełny dzień pobytu w Durmitorze został przeznaczony na zdobycie jego najwyższego szczytu - Bobotov Kuk 2523 m.n.p.m. (mam nadzieję, że tym razem podałem prawidłową wysokość :wink: ). Na ten szczyt nastawialiśmy się wszyscy - tak działa magia najwyższych górek...

Obrazek

Wyjazd w góry ustaliśmy na ok. 8. Oczywiście jak zwykle (!) przyszło nam czekać na Gabi. Gabi miała to do siebie, że zawsze kazała na siebie czekać. Na szczęście, nie za długo i na szczęście za oknem pogoda rokowała dobrze. Już nie było takiej mgły. Na Sedlo ruszyliśmy Hyundayem Pawła. Prezes i Justyna zdecydowali się pochodzić w ok. jez. Czarnego, poszli również nad jakieś drugie (chyba Barno), ale z ich relacji wynikało, że tam strasznie "śmierdziało". Nie potwierdzam, bo mnie tam nie było...jak wspomniałem punktem startowym na Bobotova było Sedlo. Zastanawialiśmy się na różnymi opcjami np część idzie od Czarnego i schodzi przez Sedlo a pozostali w drugą stronę, jednak w efekcie cała "6" poszła jedną trasą. Na Sedlo pogoda nas bardzo zachęciła do wędrowania. Początek szlaku trochę pod górkę, ale po jakimś czasie wychodzi się niemal na prostą - gdzieś widać nawet wielki obóz z namiotami. To pewnie tam zatrzymują się ci, którzy w Durmitorze spędzają całe tygodnie chcąc mieć górki jak "pod ręką".

Obrazek

To na pewno dobry punkt wypadowy na wiele górek...my jednak mamy swoją "metę" w Žabljaku. Widoki robią się stopniowo coraz piękniejsze. Gdzie nie spojrzeć wysokie, piękne góry. A to Uvita Greda, a potem widok na Valoviti Do, potem Zupci. Choć tak szczerze, to ten szlak zaczyna mnie trochę męczyć - nie lubię raz w górę, raz w dół. Zdecydowanie bardziej wolę w górę, by potem cały czas schodzić. A tu, zwykle w górę, potem w dół.

Obrazek

Na szczęście, jest ładna pogoda, tym razem już mam czapkę, więc słońce nie daje prosto w oczy, twarz. Często robimy też krótkie przerwy. Tak, aby nikt nie czuł się specjalnie zmęczony. Co by nie mówić, Bobotov to wycieczka na cały dzień a przed nami daleka droga. Wreszcie pojawiamy się koło Zeleni Vir:

Obrazek

Stąd już wiem, że coraz bliżej do naszego Bobotova i że odtąd zaczyna się najtrudniejszy odcinek...Szlak dosyć stromo zaczyna się wznosić w górę. Ja decyduję się zostawić kijki, Paweł robi to samo. Stwierdzamy, że bardziej będą nam przeszkadzać niż pomagać. Trochę się boimy je chować, bo widzimy pod nami grupę ludzi, ale ci idą w inną stronę (chyba na Samar i dalej). Ten kawałek szlaku daje nam w kość, zwłaszcza, że mocno grzeje. Ale to, co najtrudniejsze dopiero przed nami. To najtrudniejsze zaczyna się od 2351m. w miejscu gdzie rozchodzą się szlaki - w dół do Žabljaka i w górę na Bobotov.

Obrazek

Obrazek

Bobotov robi niesamowite wrażenie, że aż zastanawiam się, czy aby się tam da wejść. Ale uważnie obserwując górkę, widać szlak...więc jednak można tam podejść. Przed finałowym wejściem odpoczywamy. Niedługo, bo jednak każdy chce być jak najszybciej na szczycie. Szlak na górę z początku jest jednak nie taki straszny jak się wydaje...spokojnie się podchodzi do góry. Powoli też zaczyna się robić "tłoczno". Dużo osób już schodzi, ruch nie jest aż tak płynny a uważać trzeba bardzo. Przy okazji podziwiamy też widoki. Te zapierają coraz bardziej dech w piersiach. Mamy uroczy widok na jez. Škrčko.

Obrazek

Ale z drugiej strony trzeba wzmóc czujność, szlak staje się coraz trudniejszy. Takim szlakiem jeszcze nie szedłem. Martwię się, jak Gabi da sobie radę, dla niej to już coś więcej niż hard-core. Ale Gabi radzi sobie dobrze, podobnie reszta grupy. Na szczęście, wszyscy cali stajemy na szczycie. Nasza radość jest ogromna, jesteśmy zadowoleni, nieco też zmęczeni. Jako pierwszy szczyt osiągnął Paweł.

Obrazek
zdobywcy Bobotova...

Obrazek
autor na Bobotovie

Obrazek
widok na Bezimeni vrh

Paweł opowiada nam mrożącą krew w żyłach historię, jak jakiś gościu "osunął się" z Bobotova. Całe szczęście, spadł jakieś 2m. i udało się mu się zatrzymać. Podobno jego dziewczyna była przerażona, że nawet nie wydała żadnego głosu. Żadnego głosu nie wydawał również "osobnik", który był na szczycie:

Obrazek

Zastanawiamy się jak ten piesek tam wszedł. Pewnie nieostrożnie za kimś poszedł i nie dał rady zejść. Siedział tam zupełnie otępiały i niemal nieruchomy. "Nasze" pani szybko się nim zajęły i stwierdziły, że bez pieska nie schodzą w dół - zaraz go ochrzczono również "Bobo". Mi ten pomysł na początku podobał się średnio, ale wiedziałem, że bez pomocy ten piesek marnie by skończył... :( . Sami na Bobotovie nie zostajemy długo. Słyszymy grzmoty, nadciąga burza...pobyt na szczycie ograniczamy do wpisania się do księgi, zrobienia fotek, krótkiego posiłku i zaraz szykujemy się do zejścia w dół, ale już z Bobo. Początkowo, Bobo znoszony jest rękoma...

Obrazek
wierzycie w to???

Później, udaje się Pawłowi schować go do plecaka:

Obrazek

Bobo trochę tam niespokojny z relacji Pawła, trochę "naświnił", pewnie ze względu na ciemność i strach...ponadto, na górze dostał od nas trochę do jedzenia. Nic więc dziwnego. Pogoda też robi się coraz gorsza. Przy rozwidleniu szlaków spotykamy parę Niemców. Przekonujemy ich do rezygnacji z wejścia przy takiej pogodzie. Są niepocieszeni, ale idą w dół...my też. Robie się coraz bardziej niebezpiecznie. Nie dość, że burza, to od deszczu skałki są śliskie. :( Najbardziej obawiam się fragmentu przed samym Zelenym Virem. Bo tam to same skały...na szczęście cało docieramy do Zelenego Vira. Ale...blisko nas zeszła lawina kamienna. :( Odgłos przerażający, pewnie zeszła samoczynnie. Durmitor pokazał nam swoją potęgę. Na szczęście od Zelenego Vira pogoda się poprawia, ba znów wychodzi słońce...puszczamy też Bobo. Ten zmienia się nie do poznania. Szczeka, macha ogonem, cieszy się jak mały szczeniak. Zupełnie nie do poznania z tym skruszonym pieskiem ze szczytu...Spotykamy też dwie panie (mamę i i córkę) z Litwy. Chwilę z nimi rozmawiam...Spotykamy też Polaków z tego obozowiska. Ci mówią, że Bobo był w ich obozie i pewnie musiał za kimś pójść. Tym razem obiecują bardziej go pilnować (ciekawe, czy dotrzymali słowa??? :D ). Po niemal pół dniowym marszu, jesteśmy na Sedlo...mnie już rozkłada:

Obrazek
:wink: Bobotov mnie nieźle zmęczył...ale co tam, warto było. Lubię takie całodniowe wyprawy. Może mniej chodzenie typu "góra - dół" - po Olimpie (już mam tego nieco dosyć...). Ale cały dzień w górach, gdzie mało ludzi, gdzie widoki są cudne, to coś, co bardzo lubię...a taki jest Durmitor. Taki jest nawet Bobotov, choć tam akurat spotkaliśmy najwięcej ludzi, ale to i tak pewnie nic w porównaniu ze szlakami w Tatrach. A wieczorem zrobiliśmy sobie mała imprezkę u siebie...planując kolejny dzień...

PS z innych "mrożących" historii, to sam widziałem jak dwóch gości spadało z górki, gdzieś tak z 1,5-2m. Byli trochę od nas i szli pewnie jakimś nieoznakowanym szlakiem. Ale na moje pytanie "ok?", odpowiedzieli tak samo...
Ostatnio edytowano 29.02.2012 19:51 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 22.08.2008 07:49

No ładnie, ładnie :D
Drugi dzień i drugi szczyt 8) , trochę bardziej wymagający.
A propos, wysokość się zgadza :wink:

RobCRO napisał(a):A tu, zwykle w górę, potem w dół

No tak, taki jest Durmitor. Wędrówki dolinami tak właśnie wyglądają i przyznaję, jest to nieco męczące.

RobCRO napisał(a):Wreszcie pojawiamy się koło Zeleni Vir


OOOO Zeleni Vir nie wysechł 8O

Poza tym - typowy dzień w górach: rano piękne słońce, potem chmury, coraz więcej chmur, lekka burza, deszczyk i po południu znów słońce.............. tyko czemu chmury są w środku dnia ograniczając widoki ze szczytu a odgłosy grzmotów jeszcze z niego przeganiają :?: 8O :( .......

RobCRO napisał(a):Ale cały dzień w górach, gdzie mało ludzi, gdzie widoki są cudne, to coś, co bardzo lubię...a taki jest Durmitor.


Bardzo ładna puenta :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107680
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 22.08.2008 08:06

Robercie - gratuluję wejścia na kolejny szczyt :lol:

A piesek "Bobo" widać jak człowiek - bo miał podobne jak człowiek objawy strachu :wink:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 22.08.2008 12:18

Jestem pod wrażeniem opisanej przygody ze spotkania pieska Bobo na Bobotovie. Może on miał objawy choroby wysokościowej, skoro leżał bez życia. Dobrze, że trafił na dobrych ludzi i mu pomogli. Nie wiadomo jak długo był w takim stanie. Z tego co wiem nie zabiera się psów na duże wysokości w bardzo wysokich górach. Niżej pilnują owiec, ale raczej nie takie małe :wink:.


Droga z Sedla na Bobotov była też naszym wejściem na ten szczyt. Wracaliśmy przez serce Durmitoru Lokvice do Żabliaka. I to droga z Sedla była o wiele ciekawsza niż powrót. Po lewej stronie powoli wyłaniały sie Sareni Pasovi a na wprost coraz większe Zubci. Obraz Sarenich Pasovich i Zubci dla mnie pozostaną najciekawszymi widokami z drogi na Bobotov.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu - strona 11
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone