Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Pierwsze koty za płoty" i co z tego wynikło...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 08.08.2008 13:19

JacYamaha :mrgreen:
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 08.08.2008 15:04

heheh..
Następny miłośników kotków 8O :D
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 09.08.2008 15:00

Koty rozganiamy i jedziemy dalej ;)

Ciąg dalszy dnia 12 - Mostar

Opuszczamy Blagaj i wracamy w stronę Mostaru, mamy tam zarezerwowany nocleg. Za namiary serdeczne podziękowania kieruję do PAP-a , to z jego relacji wyłuskałam apartament w Mostarze. Dzięki PAP :). Nasza nawigacja jak na początku pisałam nie obejmuje ani Chorwacji, ani krajów sąsiednich. Mieliśmy jednak plan miasta w przewodniku i on nam wystarczył. Droga do apartamentów nawet oznakowana była tabliczkami przy trasie. Tak więc przejechaliśmy sobie ulicą Tity, a że miejsc parkingowych przy apartamencie nie było widać, a godzina jeszcze wczesna była, postanowiliśmy najpierw przejechać się ulicami miasta a potem wrócić i zameldować się u Almy, tak jak to było w mailu ustalone.

Mostar wita nas bardzo parną pogodą, burza wisi na włosku. Ale nam nie pogoda w głowie, nam gęsią skórkę a mi prawie łzy w oczach wywołuje widok ruin:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Euro 2008 jest widoczne i tu:
Obrazek

nie stajemy, zdjęcia robię z auta (co widać niestety :? ) , nie potrafię stanąć w takim miejscu z aparatem i sobie pstrykać... jakoś "nie wypada". Nasze dziecko w lekkim szoku, my , choć nastawieni na zniszczenia również jesteśmy mocno zaskoczeni. Najbardziej "ruszają" nas bloki mieszkalne, zwłaszcza te w których mimo zniszczeń mieszkają ludzie 8O .

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I wszędzie te tabliczki, a pod nimi mimo wszystko i auta i ludzie...

Obrazek

Na dużym skrzyżowaniu nasz samochód oblegają żebrzące dzieci, "mamo, jakie one biedne :(" - słyszę od dziecka.. no biedne... co zrobić... .

Objechawszy miasto z grubsza wracamy na ulicę Tity. Mieliśmy do Almy dzwonić, ale mąż chce najpierw zajrzeć do budynku, może jest ona akurat w środku. My zostajemy w aucie, zaczyna padać deszcz, podchodzi do nas parkingowy. Mówię, że jeszcze nie wiem jak długo postoimy, że zaczekam na męża, chyba mnie zrozumiał, zapytał czy spać będziemy i poszedł sobie :). Wtedy stwierdzam, że nie wiem na ile kupić bilet, że przecież na noc auta tu i tak nie zostawimy. Dobrze pamiętam z relacji PAP-a próbę włamania do bagażnika. Mąż wraca, Alma jest i czeka na nas. Płacimy parkingowemu za jedną godzinę i lecimy w deszczu do apartamentu. Ja z okna sprawdzam czy widać auto.

Obrazek

Po wychyleniu widać, widać też parkingowego. Myślę, że póki stoi, to chyba zerknie i na bezpieczeństwo auta przez tą godzinę zanim my chwilę odsapniemy i weźmiemy prysznic. Ledwo to pomyślałam, facet wskoczył do przejeżdżającego autobusu i tyle go widziałam....
8O . Nikt tez się nie pojawił na jego miejsce... no cóż, pozostaje mieć nadzieję, że nic się nie stanie :wink: . Za oknem rozpętuje się burza, woda płynie ulicą, mąż udaje się do wanny a ja schodzę na dół poszperać w folderach i mapach przypiętych do tablicy informacyjnej...

cdn...
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 09.08.2008 17:48

ciąg dalszy

gdy wracam na górę Natalia pyta, gdzie jest chrupki chlebek, bo ona ma ochotę zjeść go z dżemem. Gdzie jest? Hmmm... w aucie jest. Nie grzmi już, ale nadal pada, parasol też w aucie. Co tam, my nie z cukru, zostawiamy tatę w domu, zamykamy drzwi wejściowe do budynku na klucz, tak jak Alma przed wyjściem prosiła i ruszamy do auta. Pada bardzo ciepły deszcz, a powietrze przesycone jest dziwnym , nieprzyjemnym, dusznym zapachem... "zepsuta kiszona kapusta" - to moje pierwsze skojarzenie, a może to tylko tak "pachną", brudne, zakurzone ruiny i zaułki ulicy? Krzywy chodnik sprawia, że co chwila wpadamy w kałuże, nie ma sensu iść w klapkach. Bierzemy z auta chlebek i parasol i na bosaka kierujemy się nie w stronę domu, tylko ... w stronę Starego Mostu, który jest tuż za rogiem. Natalia uwielbia takie atrakcje, a i ja czuję dziwnie fajnie biegnąc tak na bosaka po kałużach gdzieś na "końcu świata". Most jest pusty, sprzedawcy na okolicznych straganach siedzą po daszkami i czekają aż minie deszcz. Zza chmur już wychodzi słońce, parasol nie jest potrzebny, ledwie mży...
Moje pierwsze spotkanie z mostem robi się jakieś takie wyjątkowe, gładkie kamienie mimo deszczu nadal są ciepłe, boso chodzimy tam i z powrotem po poprzecznych progach, tłumaczę Natalii co to za miejsce, że most był zburzony, tak jak całe miasto, że niedawno go hucznie otworzyli, że mieszkają tu ludzie różnych wyznań, pokazuję minarety... aż szkoda wracać, ale przecież trzeba zabrać z apartamentu tatę i aparat.

Zanim ruszymy na zwiedzanie starej części Mostaru musimy poszukać parkingu strzeżonego. Udaje nam się to dość szybko, pytamy pana przy szlabanie czy i za ile będziemy mogli zostawić samochód. On odpowiada nam dobrym angielskim, że do rana auto może stać za 7 euro. Ok, umawiamy się, że przyjedziemy za mniej niż godzinę i jedziemy zrobić zakupy, chce nam się czekolady no i potrzebujemy czegoś na kanapki na jutrzejszą drogę i jakieś napoje. Gdy próbujemy znaleźć Konzum wg oznaczeń przy drodze mąż zauważa, że od jakiegoś czasu podąża za nami mężczyzna na motorze. Gdy kolejny raz źle skręcamy i próbujemy zawrócić na osiedlu, on podjeżdża do nas i po polsku wita nas "Dzień dobry", po czym po niemiecku pyta czy czegoś szukamy i po angielsku jak może nam pomóc 8O i czy nie potrzebujemy pokoju.

Mówimy, że szukamy Konzumu, że pokój mamy i że dziękujemy. W sumie to już wiedzieliśmy, gdzie zrobiliśmy błąd i dalsza droga do sklepu nie stanowiła już problemu . On jednak wyjechał przed nami wskazując nam gdzie skręcić. :) no miło z jego strony ;)

Konzum stoi wśród czteropiętrowych bloków, cały teren wokół niego usłany gazetkami z ofertą sklepu, foliówkami i przeróżnymi innymi śmieciami. Okna w blokach przeróżne, pootwierane na oścież w psutych mieszkaniach, pozasłaniane szmatami w innych, w większości jednak jakoś zadbane. Ogólnie brudno i byle jak. Pod sklepem młodzież z piwkiem. Robimy zakupy i płacimy kartą, po raz pierwszy mamy problem. Kasjerce nie udaje się uzyskać połączenia, śmieje się że "to daleko". W końcu.. ufff, poszło. Obsługa bardzo miła. Ja juz sie niecierpliwię, chcę na most, a tu wieczór coraz bliżej, auto i zakupy jeszcze nie odstawione, w dodatku znowu gubimy drogę i w efekcie lądujemy na wzgórzach za ulicą Tity, w okolicy zabudowanej małymi domkami, między którymi wije się kręta uliczka. Bieda, dzieci na ulicy, psy, koty i kurz. Ale może i dobrze, zobaczyliśmy coś innego niż tylko okolice Starego Mostu. W końcu odstawiamy zakupy do domu, auto na parking i juz do końca dnia mamy czas tylko na szwędanie się po starym Mostarze.

Nasze auto na parkingu:

Obrazek

a ja do rana drżałam, czy ten budynek nie zechce się zawalić akurat teraz :?
Żeby nie było, że tylko brudno i ruiny same:
Obrazek

Nasza droga z parkingu wiedzie koło meczetu Karadzozbega
Obrazek
i już widzimy most i jego okolice:
Obrazek
Obrazek
Kujundziluk
Obrazek
Obrazek
Obrazek
i znowu stoimy na moście :lol: :
Obrazek

cdn..
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 09.08.2008 18:32

Twoją relację naprawdę czyta się niesamowicie 8O :D
czekam na dalszy ciąg... :D
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 09.08.2008 18:38

Ines, dzięki :) wierna czytelniczko.

Do wtorku myślę skończę zupełnie, potem jedziemy na przedłużony weekend na Uznam.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 09.08.2008 20:13

Wchodząc na most zupełnie zapomniałam o skoczkach, którzy tam maja swój klub i skaczą od lat do Neretwy... szybko sami o sobie przypomnieli:

Obrazek
Obrazek

skończyło sie jednak na "paradowaniu" po zewnętrznej stronie barierki i przesiadywaniu na niej. Czekaliśmy długo... w końcu zebrali sie i poszli, ludzi było widocznie za mało ;)

Pamiątkowy kamień

Obrazek

i widoki z mostu:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 09.08.2008 22:03

Na zdjęciu ten skoczek wygląda nieźle 8O :D :twisted:
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 10.08.2008 12:40

Nio.... takie "skaczące ciacho" :mrgreen:
trzeba się tam było wybrać 28 lipca, mieli "veliki spektakl"
http://www.mostari.ba/index.php?option= ... &Itemid=30
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 10.08.2008 13:27

Mostar - ciąg dalszy

Przechodzimy na drugi brzeg Neretwy i tam spędzamy resztę wieczoru:

Krzywy Most , miniaturka Starego Mostu
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kupuję przewodnik po Mostarze i okolicach w języku polskim i powoli wracamy do apartamentu, długi dzień dobiega końca.

Obrazek
Obrazek
Ulica Tity i apartamenty Konak
Obrazek
Obrazek

Cieszę się, że wybraliśmy Mostar "z noclegiem" dzięki temu do woli mogliśmy powłóczyć się po obu brzegach. W pokoju zerkam na komórkę i widzę kilka nie odebranych połączeń, to moja mama wiedząc, że dziś wypada nasz pobyt w BiH próbowała się dowiedzieć, czy nas "w tej Bośni czasem nie zabili" ;) .... a my przecież tylko w Hercegowinie :lol:.

Mostar odebrałam jako miejsce, z którego chwilami chce się szybko uciec a jednocześnie zostać na dłużej.
Mijaliśmy podczas naszych spacerów uczestników jakiegoś międzynarodowego spotkania młodzieży, to dobre miejsce na takie spotkania i myślę, że w Mostarze tkwi jakiś potencjał na przyszłość właśnie w tym kierunku.
Na pewno będę tam kiedyś chciała wrócić, bardziej niż na "nie zaliczone" mury Dubrovnika ;).
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 11.08.2008 09:27

Dzień 13 - droga przez BiH

Wstajemy przed siódmą, mąż idzie po świeże pieczywo i samochód, a ja "wywieszam się" przez okno... Mostar wita nas piękną pogodą, szkoda, że nie ma czasu, żeby znowu spontanicznie polecieć na most.

Obrazek
Obrazek

Ze spokojem jemy śniadanko pijemy kawkę i pakujemy majdan. Zapomnieliśmy dzień wcześniej umówić się z Almą na oddanie kluczy, czeka nas więc jeszcze telefon do niej. Mąż pakuje rzeczy do samochodu a ja focę nasze "włości":

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Samochód dobrze zniósł parking, tylko...hmm, wczorajszy deszcz zmył z niego kurz, a dziś auto jest w konkretne, białe kropy, coś go musiało ochlapać, trudno, będzie oryginalny ;). Alma nie przyjdzie, prosi, żeby wrzucić klucz do skrzynki na listy.

Przejeżdżamy przez Mostar tym razem trochę inną drogą, patrząc jak miasto zaczyna nowy dzień i kierujemy się na Sarajewo, żeby potem odbic na Jajce.
Szybko zaczynają się ładne widoki...

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Droga piękna, ruch im dalej od Mostaru tym mniejszy, jednak przez chwilę jedziemy wolno, na naszym pasie leżą zwalone kamienie, wszystko jest ogrodzone, stoją światła i tworzy się mały korek. Jakiś czas później spotyka nas coś takiego:

Obrazek

Na górze mała kopareczka zrzuca gruz na drogę, a na dole pan kieruje ruchem. Stoimy kilkanaście minut, aż dostajemy znak , że możemy jechać, objeżdżamy kawałkiem szutrowej drogi "plac budowy" i jedziemy dalej. Kuszą nas restauracje z jagnięciną z rożna, obiecaliśmy jednak naszej miłośniczce zwierząt, że nie będziemy jej próbować, widok owieczki nad paleniskiem juz w Ostarski Stanovi nie przypadł naszemu dziecku do gustu ;). Mamy pyszne świeże bułeczki, jogurty i owoce. Jedziemy więc dalej.

Przed Jajce pojawia się tablica inforumjąca o objeździe, nie zdążamy się przyjrzeć, chodzi o tunel ok 10 km za miastem. Stwierdzamy, że jak już będziemy z Jajce wyjeżdżać to pewnie znaki będą ponowione.

Parkujemy pod ruinkami

Obrazek

i planujemy przerwę w podróży bez większego zwiedzania, chcemy zobaczyć tylko wodospad na rzece Plivie i jego okolice i jechać dalej, wszak droga długa. O drogę na punkt widokowy pytamy parkingowego, jak już tam jesteśmy

Obrazek

okazuje się, że część przeciwległego brzegu chyba zarwała się, bo dziwnie to wygląda, tam tez jest ścieżka i chyba był punkt widokowy, widać to na tym zdjęciu:

Obrazek
no ale samego wodospadu to stąd nie zobaczymy za dobrze.

Żeby zrobić zdjęcie z tamtego brzegu trzeba się udać na stację benzynową, tam jest wygodny tarasik z barierką.
Odwiedzamy jednak najpierw knajpkę, jeść nam się jeszcze nie chce, ale upał sprawia, że zapragnęliśmy klapnąć gdzieś na chwilę. Mąż zamawia sobie kawkę bośniacką, a my pozostajemy przy zimnych napojach. Przyjemnie się siedzi tak z widokiem na tutejszych mieszkańców...

Kawka:

Obrazek
Ostatnio edytowano 12.08.2008 10:06 przez helen, łącznie edytowano 1 raz
ines
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2304
Dołączył(a): 20.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) ines » 11.08.2008 13:35

przyjemnie.. :D
moscatel
Croentuzjasta
Posty: 231
Dołączył(a): 24.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) moscatel » 11.08.2008 15:52

Litości nie masz, tak po kawałku skąpić... :)

Ale zupełnie inaczej czyta mi się Twoją relację teraz, niż wtedy, kiedy zaczynałaś, a ja byłam jeszcze "przed"
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 11.08.2008 16:01

:lol: jutro rano skończę, malutko zostało ;). A potem znikam nad nasze morze, nad nasze i nad niemieckie. Czyli Uznam/Usedom na kilka dni.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 12.08.2008 08:53

Dnia 13 ciąg dalszy

Po kawce ruszamy zobaczyć wodospad, którym Pliva wpada do rzeki Vrbas. Urocze miejsce.
W drodze do wodospadu podziwiamy z mostu rzekę i pływające po niej malutkie kaczuszki,

Obrazek

a w jej nurtach z daleka widać takie ryby:

Obrazek

Wodospad

Obrazek
Obrazek

No i opuszczamy Jajce

Obrazek

i ruszamy w dalszą drogę, napotykamy znaki na Banja Lukę, które ewidentnie, były kiedyś pozaklejane, widać ślady "zaklejenia na krzyż". Przypomina nam sie info o objeździe. No ale skoro tu już nic nie ma, znaki są porozklejane a tablicy o objeździe nie widać to jedziemy, wszak mogliśmy wyruszać stąd i wtedy nie widzielibyśmy tamtych informacji. Liczę się z tym, że jak jakiaś informacja sie pojawi to zawrócimy, a w najgorszym wypadku cofną nas spod tunelu.... co i uczynili jakieś 10 km później. Miły robotnik drogowy na mapie pokazuje nam jak mamy pojechać. Wracamy więc do Jajce i z drogi podziwiamy to, co sobie odpuściliśmy, trochę żal, ale cóż... nie da się wszystkiego zobaczyć:

Obrazek

Objazd wiedzie malowniczymi terenami i nie uważamy tego za stracony czas, choć ten niestety ucieka niezgodnie z planem. Nie mamy już więcej zaplanowanych atrakcji, czytam więc z przewodnika, co zostało do przeczytania o wojnie, o kulturze i zabytkach. Czytam też o Banja Luce, na którą się teraz kierujemy,

Obrazek

o Republice Serbskiej, próbujemy wytłumaczyć córce, czemu nagle pojawiły się inne litery, choć przecież granicy nie przekraczaliśmy. Trudne to wszystko do zrozumienia, ale równie interesujące.

Obrazek
Obrazek

W Banja Luce na skrzyżowaniu wypadek, a raczej porządna stłuczka, kierowcy stoją i wydzierają sie na siebie. Jedziemy prawym pasem, na lewym obok nas babka w starym bmw, jej pas zajęty przez "stuknięte" auta, więc ona nagle pcha się na nas. O mały włos uniknęliśmy dołączenia do krzykaczy. Pomyślała pewnie, że skoro jej pas zajęty, to ona może wjechać na nasz, bo my zjedziemy... gdzie? Na chodnik? Grrrr... droga przestaje być ładna, a mi od czytania w czasie jazdy robi sie potwornie źle, słabo i byle jak. Głupia ja :( . Ból głowy pogarsza sytuację tak, że musimy stanąć... w życiu się tak nie czułam. Zatrzymujemy się na poboczu, przy straganie z owocami. Długo nie mogę dojść do siebie. W końcu udaje mi się wykopać apap i łącząc go z aviomarinem i obkładając sobie głowę wkładami z lodówki jakoś udaje mi się dojść do siebie. Chcę już tylko do hotelu, nie chcę już tej Bośni, wszystko zaczyna drażnić, samochody, kurz na ulicach... jak tu brzydko x
Przed dalszą drogą wydajemy resztki drobnych BAM-ów na brzoskwinie na straganie i kierujemy się na granicę w Gradiszce. Chwilę trwało zanim ją przekroczyliśmy, ale nie było źle.

Właściwie, to mieliśmy w Chorwacji pomyśleć jak wracamy, ja na wszelki wypadek zarezerwowałam Oekotel, mąż chciał jakoś na skróty. Teraz już nie mam głowy do myślenia... suniemy autostradą pod Zagrzeb i potem w kierunku Słowenii. Autostrada działa zbawiennie na moją łepetynę, a "objazd 35 euro" w Słowenii sprawia, że zapominam o bólu głowy. To taki przyjemny odcinek drogi. "Chwilę" później jesteśmy pod Oekotelem i nie mamy już siły na nic, bierzemy prysznic i idziemy spać mimo wczesnej pory. Droga z Mostaru do Kalsdorfu trwała jakieś 10 godzin z postojami, objazdem i atrakcjami na drodze. Trasa piękna, kręta i w sumie dość męcząca, ze względu na ilość zakrętów i ograniczeń prędkości, ale warto się nią przejechać.
Ostatnio edytowano 12.08.2008 09:29 przez helen, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
"Pierwsze koty za płoty" i co z tego wynikło... - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone